Bunt „nadzwyczajnej kasty” w Sądzie Najwyższym. I prezes SN zabiera głos

Bunt „nadzwyczajnej kasty” w Sądzie Najwyższym
Przypomnijmy: w połowie października media donosiły o „kryzysie” w Sądzie Najwyższym. Tzw. starzy sędziowie mieli odmówić orzekania z „nowymi” sędziami, wybranymi przez obecną Krajową Radę Sądownictwa.
„30 sędziów Sądu Najwyższego nie chce orzekać wspólnie z osobami powołanymi do tego sądu w procedurze z udziałem obecnej Krajowej Rady Sądownictwa, wybranej przez polityków”
– głosi oświadczenie zbuntowanych sędziów. Dokument miał zostać wysłany do sekretariatu I prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzaty Manowskiej i miało się pod nim podpisać 30 tzw. starych sędziów tego sądu w tym m.in.: prezes Izby Karnej Michał Laskowski, prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Piotr Prusinowski, Włodzimierz Wróbel i Dariusz Zawistowski.
Czytaj więcej: Bunt „nadzwyczajnej kasty” w Sądzie Najwyższym
„Nie mam zamiaru reagować na takie prowokacje”
Do sprawy odniosła się I prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzata Manowska.
Nie byłam zaskoczona. Starsi stażem sędziowie lubią szafować takimi oświadczeniami. I to obrazuje ich podejście do służby. Na razie jednak nie zdarzył się przypadek, by sędzia odmówił orzekania w konkretnej sprawie. Mamy wolność słowa, nie mam zamiaru reagować na tego typu prowokacje
– podkreśliła prof. Manowska. Przekazała, że jeśli sędziowie rzeczywiście odmówią orzekania, zgodnie z ustawą może grozić im postępowanie dyscyplinarne, ale sama „jest daleka od stosowania tego typu środków”.
Tym bardziej że zdarzają się sędziowie, którzy marzą o postępowaniu dyscyplinarnym. Marzą, żeby wyjść do mediów i powiedzieć: patrzcie, Manowska zrobiła nam postępowanie dyscyplinarne
– powiedziała I prezes SN. Zapytana, czy jest możliwe postępowanie dyscyplinarne wobec sędziów, którzy podpisali oświadczenie, odpowiedziała, że „żadnej sytuacji nie wyklucza”.
Ale nie grożę dyscyplinarkami, nie zrobię przyjemności nikomu, kto chce na sztandarach do Europy ponieść hasło, że znęcam się nad sędziami i wszczynam im postępowania. Jeśli jednak nie będzie wyjścia, to ocena zachowania sędziów należy w pierwszym rzędzie do rzecznika dyscyplinarnego, a następnie do sądu. Moje chęci nie mają tu znaczenia
– tłumaczyła.