Jacek Bartosiak: Gdybyśmy nie przespali ostatnich 30-stu lat, może Białoruś dziś orientowałaby się na Polskę

Jacek Bartosiak wyraził przekonanie, że obecnie rosja zyskała w konflikcie przewagę - Rosjanie zyskali przewagę ogniową oraz materiałową i wrócili do swojego sposobu wojowania - mówi politolog. Zmiana tej sytuacji zależy od tego jakiej pomocy będzie gotów udzielić Ukrainie Zachód, nie tylko w dostawach ciężkiego sprzętu, ale też paliwa, czy wsparcia dla ukraińskiej gospodarki.
Głębokie przemodelowanie architektury europejskiego bezpieczeństwa, w przypadku przegranej Ukrainy, mogłoby w opinii Bartosiaka iść w kierunku zaakceptowania metod Rosji, jako zmieniającej granice suwerennych państw przy pomocy sił zbrojnych, czy wręcz uprzedmiotowienia państw Europy środkowo-wschodniej. Może się również pojawić bezpośrednie zagrożenie Polski rosyjską agresją, która nie musi przyjąć formy otwartej wojny jak na Ukrainie, ale np. ataków rakietowych na kluczowe obiekty, co może spowodować obniżenie poziomu postrzegania Polski jako kraju bezpiecznego dla inwestycji. Wg. Bartosiaka już dziś Polska musi zdecydować jak w takiej sytuacji zareagować.
Jednak wzrost znaczenia Polski ma niepokoić niektórych jej "sojuszników".
- Berlin jest mocno zaniepokojony emancypacją Europy Środkowo-Wschodniej, która bez pytania zaczęła prowadzić własną politykę wobec wojny Ukrainy i Rosji. Przecież przez dekady rosyjskie surowce pomagały - nie tylko Niemcom - zachować wysokomarżowość ich przemysłu, ale również lewarowały ich siłę polityczną na kontynencie. To dzisiaj wyraźnie widać. Berlin nie byłby tak wpływowy i konkurencyjny, gdyby nie tani gaz i ropa z Rosji, pozyskiwana kosztem bezpieczeństwa naszego regionu. Myślę, że gdy opadnie kurz wojny, po kryzysie wewnątrz NATO czeka nas kryzys Unii Europejskiej. Wydaje mi się, że Polska i państwa wschodniej flanki NATO nie zgodzą się na stworzenie projektu federacyjnego, w którym długodystansowo Rosja jest jednym z elementów stabilności energetyczno-gospodarczej. A jeśli nie, to co dalej? Los i historia doprowadziły do tego, że Polska ma dzisiaj szansę sięgnąć po coś więcej, niż utrzymanie status quo. Do tego potrzebna jest jednak silna, suwerenna i zwycięska w wojnie Ukraina, a to trudne zadanie.
- mówi Bartosiak.
Dla sytuacji Polski i architektury bezpieczeństwa w Europie istotne jest jak Rosja będzie się potrafiła przystosować i przegrupować wobec osłabienia gospodarczego i strat jakie poniosła i poniesie na Ukrainie, oraz stosunek Chin do Rosji.
- Muszę powiedzieć, że Białoruś lawiruje dosyć zręcznie, podobnie jak to robiła Rumunia czy Węgry, będąc sojusznikami Hitlera. Będąc jednak w pozycji państwa słabszego i zwasalizowanego, każde lawirowanie ma swój kres. Akurat w tej kwestii nie byłbym jednak takim pesymistą, jak część analityków. Moim zdaniem, gdyby Rosja faktycznie zaczęła przegrywać, Alaksandr Łukaszenka może się obrócić przeciwko Putinowi. Gdybyśmy mieli państwo z prawdziwego zdarzenia i wojsko z prawdziwego zdarzenia, nie przesypiając ostatnich 30 lat, może Białoruś wolałaby się dzisiaj orientować na Polskę?
- Mówi z kolei o sytuacji na Białorusi.
Według Bartosiaka "w tej chwili pisze się nasza pozycja na nadchodzące dekady. Nasz status, miejsce w świecie, możliwości rozwoju i granice rozwoju potencjału.
- Jeśli Kijów upadnie, nowy układ sił w Europie może być rozstawiany bez Warszawy. Nie możemy do tego dopuścić, bo zniweczy nam to z czasem rozwój własny.
- konkluduje