Takie relacje z punktu widzenia wojskowego nie są jedynie czystą informacją, ale mogą też stanowić źródło cennej wiedzy dla tzw. "białego wywiadu".

- Niedawno Ukraina uznała za przestępstwo publikowanie materiałów, które zdradzają lokalizację zestrzelonych rakiet, aby uniknąć sprostowania ognia Rosjan. Media i blogerzy muszą poczekać na oficjalne informacje

(...)

Drogie międzynarodowe media!

Niedawno rząd Ukrainy zwrócił się do wszystkich mediów i blogerów, aby nie pomagali Rosjanom w atakowaniu naszych miast. Nie publikujcie dokładnych lokalizacji ataków natychmiast po ich przeprowadzeniu: działacie jako spotterzy [ludzie znajdujący zamiłowanie w obserwacji i dokumentowaniu środków transportu - przyp. red.], Rosjanie natychmiast widzą te informacje.

Proszę, nie pomagajcie im nas zabijać!

- błaga oficjalny prasowy profil Euromajdanu na Twitterze, publikując dwa przykłady. Screen z relacji BBC i screen z relacji... TVN24.

Bombardowanie Lwowa

O godz. 16.12 lokalnego czasu we Lwowie ogłoszono alarm bombowy. Mieszkańcy ukryli się w schronach. Dziennikarze PAP, przebywający w centrum prasowym, także musieli zejść do podziemi.

Po chwili nad północną częścią miasta można było zobaczyć gęsty dym, a w powietrzu wyczuwalny był charakterystyczny zapach spalenizny. W centrum Lwowa nie było słychać eksplozji.

Atak rakietowy na skład paliw wywołał ogromny pożar. Gęsty dym był widoczny przez wiele godzin w całym mieście. Jednak próby dostania się w pobliże pożaru, podejmowane przez dziennikarzy, były torpedowane przez policję, która zablokowała wszystkie ulice dojazdowe do płonącego obiektu.

Dear international media!

Recently, Ukrainian government asked all media &bloggers to not help Russians attack our cities. Do not publish exact locations of strikes immediately after: you act as spotters, Russians see this info immediately.

Please, don't help them kill us! pic.twitter.com/rRILLzTnho

— Euromaidan Press (@EuromaidanPress) March 26, 2022