"Prawdopodobnie wczesną wiosną odbyłyby się wybory". Terlecki o utracie przez PiS marszałka Sejmu

Na początku tekstu Terlecki podkreśla, że „wobec tragedii, jakiej doświadcza Afganistan – gdzie politycznej stabilizacji bronili też polscy żołnierze – bledną nasze wewnętrzne spory i jeszcze bardzie powszednieją agresywne poczynania opozycji”.
Opozycja chce odwołania marszałek Witek
Jednocześnie jednak polityk przyznaje, że opozycja pracuje obecnie nad odwołaniem ze stanowiska marszałek Sejmu Elżbiety Witek.
„Ten (...) wniosek (...) wymaga tzw. konstruktywnego wotum nieufności, czyli połączenia wniosku o odwołanie marszałka z równoczesnym zgłoszeniem kandydata na tę funkcję. Aby to było możliwe i opozycja uzyskała szansę na zdobycie większości w głosowaniu, konieczne jest współdziałanie wszystkich klubów opozycyjnych, a więc Platformy, Lewicy, partii Hołowni, PSL i Konfederacji. Do tego towarzystwa dołączył teraz Gowin ze swoją partyjką, chociaż można przypuszczać, że będzie usiłował wytargować coś dla siebie i jeszcze podejmie próby rozmów z obydwiema stronami” – pisze przewodniczący klubu PiS.
Jak zwraca uwagę Terlecki, opozycja musi porozumieć się w kwestii wyboru następcy Witek, a kandydatur w tym zakresie jest wiele.
„Część Platformy chciałaby wystawić Kidawę-Błońską i ten pomysł gotów jest zaakceptować Tusk. Problem jednak w tym, że chętnych jest więcej: Budka, który za wszelką cenę chciałby być kimkolwiek ważnym; Nitras, który marzył o karierze u boku Trzaskowskiego, a teraz Tusk pokrzyżował mu plany; Tomczyk, którego pozbawiono przewodnictwa nad klubem PO, a także kilka pań posłanek, które uważają, że jak może być Kidawa, to czemu nie one. Marszałkowanie marzy się Kosiniakowi-Kamyszowi, a także Zgorzelskiemu z PSL, który uważa, że ma większe kwalifikacje od swojego prezesa. Posady marszałka nie odmówiłby Czarzasty z SLD” – wymienia polityk.
W artykule lider PiS wprost stwierdza jednocześnie, że gdyby opozycji udało się odwołać Elżbietę Witek i partia rządzącą straciłabym marszałka Sejmu „w nieodległej perspektywie konieczne stałoby się ogłoszenie przedterminowych wyborów”.
„Wobec takiego scenariusza jedynym rozwiązaniem byłby wniosek o samorozwiązanie Sejmu i prawdopodobnie wczesną wiosną odbyłyby się wybory” – przyznaje Terlecki.