[Tylko u nas] Agnieszka Żurek: Kazimierz Nóżka, czyli marzenia się spełniają

- Nata! To chyba Pan Kazimierz! – szturchnęłam w łokieć Natalię, kiedy podczas odpustu w bieszczadzkiej Łopience zobaczyłam charakterystyczny wąs na sympatycznej twarzy leśnika o dobrych, niebieskich oczach. Pan Kazimierz nie zasiadł podczas uroczystości w żadnym zaszczytnym miejscu. Nie zasiadł zresztą w ogóle – wciąż był na służbie, trzymając namiot nad śpiewającymi w czasie Mszy harcerzami. Wicher bowiem dął okrutnie.
 [Tylko u nas] Agnieszka Żurek: Kazimierz Nóżka, czyli marzenia się spełniają
/ Wojciech Drzyżdżyk

Po uroczystości zaczaiłam się na Pana Kazimierza za namiotem. – Myślisz, że wypada poprosić o fotkę? – spytałam Natalię, czując się jak nastolatka, która spotkała właśnie swojego idola. Z kłopotu wybawił mnie sam pan Kazimierz, który po tym, kiedy z ciepło-ironicznym wyrazem twarzy wysłuchał peanu na swoją cześć, zaproponował zrobienie wspólnego zdjęcia – jakby chciał mieć to już jak najszybciej za sobą. To była pierwsza fotografia z długiego szeregu kolejnych – za nami ustawił się już bowiem rządek żądnych rozmowy ze słynnym leśniczym miłośników bieszczadzkiej przyrody.


Kiedy pozostając pod wrażeniem spotkania wracałam do Warszawy z postanowieniem zaproponowania wywiadu z bieszczadzką legendą do „Tygodnika Solidarność”, zastanawiałam się, czy słynny leśnik jest popularny także w naszej redakcji. Kolegium rozwiało wszelkie moje wątpliwości. – Chciałabym zaproponować wywiad z takim leśniczym, nie wiem, czy kojarzycie na Youtubie filmiki z niedźwiadkami – Lesiem i Grzesiem… - zaczęłam nieśmiało. – Kazimierz Nóżka? Wspaniały pomysł! – podjął natychmiast Kuba. – Tak!!! Nóżka koniecznie! – wtórowała mu Ewa. – Robimy okładkę – zdecydowali Michał i Czarek. Tak spełniło się moje dziennikarskie marzenie.


Czekało mnie kolejne, tym razem dłuższe spotkanie z leśniczym. Jechałam w Bieszczady w listopadowej aurze, na przemian podziwiając ponuro – klimatyczne pejzaże żywcem wyjęte z serialu „Wataha” i walcząc z gęstą mgłą, która zmuszała do odgadywania kształtu drogi ze wskazań GPS-a. O samym serialu rozmawialiśmy zresztą później z Panem Kazimierzem. – Pytam Leszka (Lichotę - odtwórcę roli Rebrowa - przyp. red.): jakie jest twoje ulubione miejsce w Bieszczadach? A on mi na to: „A daj spokój, nie mam pojęcia, byłem cały czas w robocie i nie mogłem się skupić na podziwianiu pejzaży, muszę tu wrócić na spokojnie” – wspominał z uśmiechem Pan Kazimierz.


Rozmawiamy w jego domu w Bukowcu, jestem ciekawa właściwie wszystkiego – co jest najtrudniejsze w pracy leśnika, czy ma czasem ochotę „rzucić wszystko i wyjechać do miasta”, jak się czuje Lesio i Grzesio, co czuł WTEDY (link do słynnego filmiku, na którym widać, jak Pan Kazimierz ratuje niedźwiadki przed atakiem wilków), co zdecydowało o wyborze takiego, a nie innego zawodu, jakie zimy były w Bieszczadach w „strasznie strasznie dawnych czasach” (jak dinozaury były – tribune to Ewa Kopacz :))…

Przypominam zapewne jednego z dociekliwych czytelników profilu Nadleśnictwa Baligród (a jest ich już prawie 210 tysięcy!) pytających Pana Kazimierza o to, co robić w przypadku spotkania z niedźwiedziem (odpowiedź: spi….rzać!), które grzyby nadają się do jedzenia, a które nie, ile jest jeleni w bieszczadzkich lasach, a ile wilków (coraz więcej wilków i coraz mniej jeleni) oraz dlaczego misie już śpią albo jeszcze nie śpią. Jak jednak podkreśla w rozmowie ze mną Pan Kazimierz, na każde z nadesłanych pytań stara się w miarę możliwości odpowiedzieć. „Tak rozumiem też swoją pracę” – mówi.


Na czym polega fenomen strony Nadleśnictwa Baligród? Bezdyskusyjnie na osobowości jej twórców. Kazimierz Nóżka i Marcin Scelina to ludzie ogromnej wiedzy, pasji, miłości do przyrody, obdarzeni poczuciem humoru i zachowujący sporo dystansu do siebie, a zarazem szacunku dla innych ludzi.


Na pytanie, w czym zawiera się tajemnica ich sukcesu, pada odpowiedź: - Trudno powiedzieć, może w tym, że jesteśmy sobą, nikogo nie udajemy, dzielimy się tym, co wiemy, a jeśli czegoś nie wiemy, nie boimy się do tego przyznać? Jakiś czas temu zostaliśmy zaproszeni na sympozjum w Rzeszowie na temat mediów społecznościowych. Pojechaliśmy tam we trzech – Marcin, ja i nasz szef. Na miejscu trochę się przeraziliśmy, kiedy zobaczyliśmy, że w spotkaniu biorą udział przedstawiciele wielkich firm w rodzaju Lotosu, przedstawiciel prezydenta, panowie pod krawatami, wypasione prezentacje… My też mieliśmy swoją prezentację, ale więcej w sumie mówiliśmy od siebie niż skupialiśmy się na slajdach. No i dostaliśmy owację na stojąco. Aż nam głupio było. Kiedy ze sceny wyszliśmy do kuluarów, okazało się, że pół sali poszło tam za nami.”


Tym, co przyciąga do ludzi do Nadleśnictwa Baligród, jest chyba właśnie normalność. Jak podkreśla leśniczy, do pracy zachowuje konieczny dystans, ceni przede wszystkim wartości rodzinne. Nie boi się także przyznać do błędu ani nie udaje wszechwiedzącego. „Nikt nie wie wszystkiego i to jest ludzka rzecz. Kiedy czegoś nie wiem, po prostu o tym mówię i już”. Rada na konflikty? „Nie przejmować się tym. Generalnie tak w życiu trzeba podchodzić do spraw, które generują napięcie i do sytuacji, które wydają się bez wyjścia. Tak naprawdę niewiele jest sytuacji faktycznie bez wyjścia, a wiele napięć da się rozładować humorem, spokojem i dystansem. Kiedy ktoś mnie przyatakuje na Facebooku, odpisuję mu, że pozdrawiam i zapraszam. Podaję swój adres: Bukowiec 20. I jakoś wtedy mija napastliwość."


W czasach, kiedy mnożą się kolejne pola konfliktów, a hejt wylewa się z niemal wszystkich środków społecznego przekazu, ludzie tacy jak Pan Kazimierz są na wagę złota. Polecam zatem, w ramach odpoczynku od bieżących tematów i codziennego stresu, zagłębienie się w lekturę wywiadu ze słynnym leśniczym (tekst jest od dziś dostępny w najnowszym numerze „Tygodnika Solidarność” w Empikach i w punktach pocztowych bądź w darmowej aplikacji TS) i obserwację bieszczadzkiej przyrody na stronie Nadleśnictwa Baligród. Warto zapoznać się również z poetycką twórczością Pana Kazimierza odsłuchując pastorałki nagrane w łopieńskiej cerkwi.


Panie dobry, Panie nasz
Jesteś tu w ten trudny czas
Spraw, by bratu wybaczył brat
Ześlij łaskę na ten świat
W takim momencie do Ciebie, Panie
Ślemy z Łopienki głośne wołanie:
Niech miną troski obawy i smutki
Miej nas w opiece Jezu malutki…

 

- głoszą słowa „Kolędy na trudny czas”, do której słowa napisali Kazimierz Nóżka i Jacek Szul.


Łopieńskie pastorałki dostępne są TUTAJ i TUTAJ.

 

Agnieszka Żurek


 

POLECANE
Andrzej Duda wciąż poza Polską. Prezydencki samolot utknął w Singapurze pilne
Andrzej Duda wciąż poza Polską. Prezydencki samolot utknął w Singapurze

Pierwotnie samolot z prezydentem Dudą na pokładzie miał wystartować z lotniska w Singapurze w piątek, lecz kancelaria prezydenta podała, że z uwagi na sytuację międzynarodową na Bliskim Wschodzie nastąpiła konieczność zmiany trasy i lot został opóźniony.

Ważny komunikat dla mieszkańców Warszawy z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla mieszkańców Warszawy

Ruszyła przebudowa ulicy Marszałkowskiej. Sprawdź, jakie oznacza to zmiany dla kierowców i pasażerów w Warszawie.

14 czerwca. Dziś 85. rocznica pierwszego transportu polskich więźniów do KL Auschwitz z ostatniej chwili
14 czerwca. Dziś 85. rocznica pierwszego transportu polskich więźniów do KL Auschwitz

85. rocznica pierwszej deportacji Polaków do niemieckiego obozu Auschwitz przypada w sobotę. 14 czerwca 1940 roku z więzienia w Tarnowie Niemcy przywieźli 728 mężczyzn. Polacy stali się pierwszymi więźniami Auschwitz, gdyż to dla nich został on utworzony.

Odwet Iranu. Niespokojna noc w Izraelu z ostatniej chwili
Odwet Iranu. Niespokojna noc w Izraelu

W sobotę rano Iran rozpoczął falę uderzeń rakietowych. Irańska rakieta spadła w środkowej części Izraela, w pobliżu zabudowań. Dwie osoby zginęły, kilkanaście zostało rannych. Izraelskie władze poleciły ludności zejść do schronów.

Tadeusz Płużański: „Człowiek z bunkra”. Jeden z najdłużej ukrywających się Żołnierzy Niezłomnych tylko u nas
Tadeusz Płużański: „Człowiek z bunkra”. Jeden z najdłużej ukrywających się Żołnierzy Niezłomnych

14 czerwca 2017 r. zmarł w wieku 95 lat w Gryficach w zachodniopomorskim mjr Andrzej Kiszka, ps. "Dąb", żołnierz Armii Krajowej i Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Na mocy amnestii z 1947 r. ujawnił się, ale zagrożony aresztowaniem powrócił do walki z czerwonymi okupantami Polski, którą kontynuował przez następne 15 lat - do grudnia 1961 r. Wtedy, na skutek zdrady, został zatrzymany przez milicję w bunkrze, w którym się ukrywał. Komuniści skazali go na dożywocie, zamienione ostatecznie na 15 lat więzienia.

Przyszedł Giertych do Tuska.... Opublikowano szokujące nagranie z ostatniej chwili
"Przyszedł Giertych do Tuska...". Opublikowano szokujące nagranie

Michał Karnowski w programie "Minęła 20:15" na antenie Telewizji wPolsce24 ujawnił fragment taśm, na których – jak przekazał – mają rozmawiać Roman Giertych oraz Donald Tusk.

Izrael zaatakował Iran. Głos zabrał Ali Chamenei Wiadomości
Izrael zaatakował Iran. Głos zabrał Ali Chamenei

Izrael zaatakował w piątek irańskie obiekty nuklearne i wojskowe. Głos w tej sprawie zabrał przywódca Iranu Ali Chamenei.

Die Welt: autorytet Tuska się chwieje Wiadomości
Die Welt: autorytet Tuska się chwieje

- Autorytet Tuska się chwieje - pisze niemiecki "Die Welt", gdzie w warszawski korespondent Philip Fritz przygląda się sytuacji rządu Donalda Tuska.

Kosiniak-Kamysz krytykuje Giertycha: To nieodpowiedzialne z ostatniej chwili
Kosiniak-Kamysz krytykuje Giertycha: To nieodpowiedzialne

– Każdy głos jest ważny i wszystkie wątpliwości powinny być wyjaśnione. Ale dzisiaj podważanie w jakikolwiek sposób decyzji Polaków jest nieodpowiedzialne – powiedział wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz komentując w ten sposób zachowanie posła KO Romana Giertycha.

Niemcy oszukali Ukraińców. Któż mógłby się spodziewać Wiadomości
Niemcy oszukali Ukraińców. "Któż mógłby się spodziewać"

Jak poinformował minister obrony Niemiec Boris Pistorius, rząd Friedricha Merza nie rozważa przekazania Ukrainie pocisków Taurus.

REKLAMA

[Tylko u nas] Agnieszka Żurek: Kazimierz Nóżka, czyli marzenia się spełniają

- Nata! To chyba Pan Kazimierz! – szturchnęłam w łokieć Natalię, kiedy podczas odpustu w bieszczadzkiej Łopience zobaczyłam charakterystyczny wąs na sympatycznej twarzy leśnika o dobrych, niebieskich oczach. Pan Kazimierz nie zasiadł podczas uroczystości w żadnym zaszczytnym miejscu. Nie zasiadł zresztą w ogóle – wciąż był na służbie, trzymając namiot nad śpiewającymi w czasie Mszy harcerzami. Wicher bowiem dął okrutnie.
 [Tylko u nas] Agnieszka Żurek: Kazimierz Nóżka, czyli marzenia się spełniają
/ Wojciech Drzyżdżyk

Po uroczystości zaczaiłam się na Pana Kazimierza za namiotem. – Myślisz, że wypada poprosić o fotkę? – spytałam Natalię, czując się jak nastolatka, która spotkała właśnie swojego idola. Z kłopotu wybawił mnie sam pan Kazimierz, który po tym, kiedy z ciepło-ironicznym wyrazem twarzy wysłuchał peanu na swoją cześć, zaproponował zrobienie wspólnego zdjęcia – jakby chciał mieć to już jak najszybciej za sobą. To była pierwsza fotografia z długiego szeregu kolejnych – za nami ustawił się już bowiem rządek żądnych rozmowy ze słynnym leśniczym miłośników bieszczadzkiej przyrody.


Kiedy pozostając pod wrażeniem spotkania wracałam do Warszawy z postanowieniem zaproponowania wywiadu z bieszczadzką legendą do „Tygodnika Solidarność”, zastanawiałam się, czy słynny leśnik jest popularny także w naszej redakcji. Kolegium rozwiało wszelkie moje wątpliwości. – Chciałabym zaproponować wywiad z takim leśniczym, nie wiem, czy kojarzycie na Youtubie filmiki z niedźwiadkami – Lesiem i Grzesiem… - zaczęłam nieśmiało. – Kazimierz Nóżka? Wspaniały pomysł! – podjął natychmiast Kuba. – Tak!!! Nóżka koniecznie! – wtórowała mu Ewa. – Robimy okładkę – zdecydowali Michał i Czarek. Tak spełniło się moje dziennikarskie marzenie.


Czekało mnie kolejne, tym razem dłuższe spotkanie z leśniczym. Jechałam w Bieszczady w listopadowej aurze, na przemian podziwiając ponuro – klimatyczne pejzaże żywcem wyjęte z serialu „Wataha” i walcząc z gęstą mgłą, która zmuszała do odgadywania kształtu drogi ze wskazań GPS-a. O samym serialu rozmawialiśmy zresztą później z Panem Kazimierzem. – Pytam Leszka (Lichotę - odtwórcę roli Rebrowa - przyp. red.): jakie jest twoje ulubione miejsce w Bieszczadach? A on mi na to: „A daj spokój, nie mam pojęcia, byłem cały czas w robocie i nie mogłem się skupić na podziwianiu pejzaży, muszę tu wrócić na spokojnie” – wspominał z uśmiechem Pan Kazimierz.


Rozmawiamy w jego domu w Bukowcu, jestem ciekawa właściwie wszystkiego – co jest najtrudniejsze w pracy leśnika, czy ma czasem ochotę „rzucić wszystko i wyjechać do miasta”, jak się czuje Lesio i Grzesio, co czuł WTEDY (link do słynnego filmiku, na którym widać, jak Pan Kazimierz ratuje niedźwiadki przed atakiem wilków), co zdecydowało o wyborze takiego, a nie innego zawodu, jakie zimy były w Bieszczadach w „strasznie strasznie dawnych czasach” (jak dinozaury były – tribune to Ewa Kopacz :))…

Przypominam zapewne jednego z dociekliwych czytelników profilu Nadleśnictwa Baligród (a jest ich już prawie 210 tysięcy!) pytających Pana Kazimierza o to, co robić w przypadku spotkania z niedźwiedziem (odpowiedź: spi….rzać!), które grzyby nadają się do jedzenia, a które nie, ile jest jeleni w bieszczadzkich lasach, a ile wilków (coraz więcej wilków i coraz mniej jeleni) oraz dlaczego misie już śpią albo jeszcze nie śpią. Jak jednak podkreśla w rozmowie ze mną Pan Kazimierz, na każde z nadesłanych pytań stara się w miarę możliwości odpowiedzieć. „Tak rozumiem też swoją pracę” – mówi.


Na czym polega fenomen strony Nadleśnictwa Baligród? Bezdyskusyjnie na osobowości jej twórców. Kazimierz Nóżka i Marcin Scelina to ludzie ogromnej wiedzy, pasji, miłości do przyrody, obdarzeni poczuciem humoru i zachowujący sporo dystansu do siebie, a zarazem szacunku dla innych ludzi.


Na pytanie, w czym zawiera się tajemnica ich sukcesu, pada odpowiedź: - Trudno powiedzieć, może w tym, że jesteśmy sobą, nikogo nie udajemy, dzielimy się tym, co wiemy, a jeśli czegoś nie wiemy, nie boimy się do tego przyznać? Jakiś czas temu zostaliśmy zaproszeni na sympozjum w Rzeszowie na temat mediów społecznościowych. Pojechaliśmy tam we trzech – Marcin, ja i nasz szef. Na miejscu trochę się przeraziliśmy, kiedy zobaczyliśmy, że w spotkaniu biorą udział przedstawiciele wielkich firm w rodzaju Lotosu, przedstawiciel prezydenta, panowie pod krawatami, wypasione prezentacje… My też mieliśmy swoją prezentację, ale więcej w sumie mówiliśmy od siebie niż skupialiśmy się na slajdach. No i dostaliśmy owację na stojąco. Aż nam głupio było. Kiedy ze sceny wyszliśmy do kuluarów, okazało się, że pół sali poszło tam za nami.”


Tym, co przyciąga do ludzi do Nadleśnictwa Baligród, jest chyba właśnie normalność. Jak podkreśla leśniczy, do pracy zachowuje konieczny dystans, ceni przede wszystkim wartości rodzinne. Nie boi się także przyznać do błędu ani nie udaje wszechwiedzącego. „Nikt nie wie wszystkiego i to jest ludzka rzecz. Kiedy czegoś nie wiem, po prostu o tym mówię i już”. Rada na konflikty? „Nie przejmować się tym. Generalnie tak w życiu trzeba podchodzić do spraw, które generują napięcie i do sytuacji, które wydają się bez wyjścia. Tak naprawdę niewiele jest sytuacji faktycznie bez wyjścia, a wiele napięć da się rozładować humorem, spokojem i dystansem. Kiedy ktoś mnie przyatakuje na Facebooku, odpisuję mu, że pozdrawiam i zapraszam. Podaję swój adres: Bukowiec 20. I jakoś wtedy mija napastliwość."


W czasach, kiedy mnożą się kolejne pola konfliktów, a hejt wylewa się z niemal wszystkich środków społecznego przekazu, ludzie tacy jak Pan Kazimierz są na wagę złota. Polecam zatem, w ramach odpoczynku od bieżących tematów i codziennego stresu, zagłębienie się w lekturę wywiadu ze słynnym leśniczym (tekst jest od dziś dostępny w najnowszym numerze „Tygodnika Solidarność” w Empikach i w punktach pocztowych bądź w darmowej aplikacji TS) i obserwację bieszczadzkiej przyrody na stronie Nadleśnictwa Baligród. Warto zapoznać się również z poetycką twórczością Pana Kazimierza odsłuchując pastorałki nagrane w łopieńskiej cerkwi.


Panie dobry, Panie nasz
Jesteś tu w ten trudny czas
Spraw, by bratu wybaczył brat
Ześlij łaskę na ten świat
W takim momencie do Ciebie, Panie
Ślemy z Łopienki głośne wołanie:
Niech miną troski obawy i smutki
Miej nas w opiece Jezu malutki…

 

- głoszą słowa „Kolędy na trudny czas”, do której słowa napisali Kazimierz Nóżka i Jacek Szul.


Łopieńskie pastorałki dostępne są TUTAJ i TUTAJ.

 

Agnieszka Żurek



 

Polecane
Emerytury
Stażowe