"Nagle rozległ się przerażający huk i wszystko się zatrzęsło". Wstrząsająca relacja Polki ocalałej z ataku na WTC

Nagle rozległ się przerażający huk i wszystko się zatrzęsło - przypomina ocalała z ataków terrorystycznych na World Trade Center z 11 września 2001 roku Leokadia Głogowska. Zapewnia, że ma ten obraz ciągle przed oczyma. Dziś 19. rocznica okrutnego ataku terrorystycznego na Stany Zjednoczone.
/ Wikipedia CC BY-SA 2.0

 

 

„Była wtedy piękna pogoda. W biurze panowała cisza. Nagle rozległ się przerażający huk i wszystko się strasznie zatrzęsło. W momencie uderzenia przez mgnienie oka widziałam w oknie całą masę unoszących się w powietrzu kartek papieru. Dziękuję Bogu, że oszczędził mi upiornego widoku spadających w dół rąk czy nóg. Niektórzy ludzie to widzieli” – przypomina Polka w rozmowie z PAP moment, gdy pierwszy samolot wbił się w północny gmach World Trade Center.

Pracowała już wówczas w wieżowcu WTC 1 ósmy rok, w firmie, która jest agencją stanu Nowy Jork. Jej biuro mieściło się na 82. piętrze.

„Zawsze przychodziłam do pracy wcześniej, o godz. 7.30. Było to ponad godzinę przed atakiem o 8.46. Była piękna pogoda, miałam z mojego okna na wschodniej ścianie wspaniały widok na Rzekę Wschodnią, lotnisko JFK i dalej na ocean. Przy dobrej widoczności rozpościerał się na odległość niemal 130 km i jak dzwoniłam do Polski, zawsze mówiłam, że nawet Polskę mogę stamtąd zobaczyć” – opowiada Głogowska.

Zwraca uwagę, że 11 września 2001 roku dużo ludzi z jej biura było na szkoleniach, konferencjach, na wyjazdach. W biurze zostało ok. 30 proc. załogi liczącej ok. 60 osób. Wszyscy siedzieli przy komputerach. Zanim uprowadzony samolot wbił się w wieżowiec, panowała kompletna cisza.

„Było to coś koszmarnego, co pozostanie mi prawdopodobnie na zawsze w pamięci. Mówię, że jest to mój zespół stresu pourazowego. Do dzisiaj mocno reaguję na jakikolwiek hałas. Jeśli ktoś trzaśnie drzwiami, od razu aż podskakuję. Mam bardzo wyczulony słuch, a to jest już prawie 19 lat i chyba się już tego nigdy nie wyzbędę” - przewiduje.

Podkreśla, że trudno dokładnie powiedzieć, w które piętro uderzył samolot. Zależnie od źródeł – między 91. a 99. Jej biuro było tak wysoko i niebezpiecznie, że każda sekunda się liczyła.

„Jeśli ktoś natychmiast nie uciekł, po pół minucie już mógł nie wyjść żywy. Na moim piętrze od razu pojawił się gęsty dym, a za dymem szedł ogień, który wszystkim odciął drogę. Straciliśmy trzech kolegów, komputerowców. Zatrzymali się, aby zabezpieczyć system i już nie wyszli” – relacjonuje.

Dodaje, że podczas szkoleń przeciwpożarowych kazano w razie niebezpieczeństwa czekać na instrukcję. Jeden z kolegów zaczął jednak wręcz wrzeszczeć, wzywając do ucieczki.

„Zejście klatką schodową zajęło mi ponad godzinę. Nikt z nas nie miał pojęcia, co się działo, co spowodowało huk, skąd się wziął dym. Myślałam w pierwszej chwili, że to trzęsienie ziemi, ale nie mogłam dociec przyczyny pożaru. Przez pierwsze 20 pięter schodziliśmy bardzo szybko. Nikt jeszcze nie wchodził do klatek schodowych, bo wszyscy czekali na instrukcje. Później zaczęło się robić trochę gęściej” – wspomina Polka.

Pamięta, że kiedy dotarła do 44. piętra kolejny samolot uderzył w drugą, południową wieżę.

„Wszystko się znów zatrzęsło, choć nie tak mocno jak w biurze. Na klatce było już bardzo tłoczno. Wciąż nie wiedzieliśmy, co się stało, ponieważ służby bezpieczeństwa, a widzieliśmy policjantów na klatce, nas nie informowały, chociaż już znali przyczynę” - podejrzewa.

Wyszła na zewnątrz palącego się gmachu mniej więcej pięć minut przed runięciem południowej wieży. Rzuciła się momentalnie w kierunku Mostu Brooklińskiego. Docierała tam, kiedy wieża się waliła. Była potwornie zakurzona. Żadne gruzy jej już nie dosięgły. Koledzy z biura będący bliżej trochę ucierpieli.

„Myślę, że w tamtej sytuacji zrobiono wszystko, co można było. Momentalnie zjawili się strażacy z całego Nowego Jorku. W czasie akcji ratunkowej straciliśmy 343. Kiedy zeszłam już na ok. 20. piętro, oni wspinali się do góry” – wspomina Polka.

Zapewnia, że nawet teraz, kiedy słyszy „9/11” ma przed oczyma obraz tego, co się wydarzyło. Szczególnie każda rocznica jest dla ocalonych dniem pamięci i modlitw za tych, którzy zginęli. Jest też dniem dziękczynienia za tych, którzy żyją. Głogowska szacuje, że w wieżowcach było ok. 17 tys. osób. Zginęło niecałe trzy tysiące.

„Wiem, że moja wiara bardzo mi pomogła w wyjściu ze stresu, z całej tej opresji. Wierzę, że Pan Bóg mnie uratował. Dał mi drugą szansę. Dlatego dzielę się tym świadectwem” – uzasadnia.

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski 


 

POLECANE
Wiadomości
80 lat listu, który dzielił dowódców AK

12 sierpnia 2025 roku minęło dokładnie 80 lat od momentu, gdy ówczesny kpt. Stanisław Sojczyński „Warszyc”, jeden z najbardziej bezkompromisowych dowódców Armii Krajowej, napisał list otwarty do płk. Jana Mazurkiewicza „Radosława”. List ten, stanowiący świadectwo głębokiego podziału w powojennym podziemiu, nabiera nowego znaczenia w obliczu historii i losów obu legendarnych oficerów, którzy ostatecznie zostali awansowani na stopień generała brygady, ale w skrajnie różnych okolicznościach.

Samuel Pereira broni KPO tylko u nas
Samuel Pereira broni KPO

„Skandal! Dotacje! Lody!” – krzyczą krytycy KPO, jakby każde euro z Brukseli trafiało prosto w kieszeń Donalda Tuska. Tymczasem rzeczywistość jest mniej sensacyjna: środki te mają pomóc polskim firmom, instytucjom i społecznościom przetrwać kryzysy i rozwijać się w przyszłości.

Wejdą do KRS? Operacja jest przygotowywana z ostatniej chwili
Wejdą do KRS? "Operacja jest przygotowywana"

W rządzie otrzymali zielone światło, aby przygotowywać plan wejścia do Krajowej Rady Sądownictwa. Szykują operację "a'la TVP" (…). W przygotowaniach biorą udział i ministrowie, i ludzie służb – twierdzi w podcaście "Polityczny WF" Marcin Fijołek.

Media: Nawrocki przypomniał Trumpowi o Bitwie Warszawskiej z ostatniej chwili
Media: Nawrocki przypomniał Trumpowi o Bitwie Warszawskiej

Podczas telekonferencji europejskich przywódców z Donaldem Trumpem prezydent Karol Nawrocki wspomniał o rocznicy Bitwy Warszawskiej oraz wspólnej walce Polaków i Ukraińców przeciwko bolszewikom – poinformował portal Axios. Trump miał zakomunikować przywódcom, że podczas spotkania z Putinem chce doprowadzić do zawieszenia broni.

Straż Pożarna dementuje informację o śmierci strażaka OSP z ostatniej chwili
Straż Pożarna dementuje informację o śmierci strażaka OSP

Państwowa Straż Pożarna dementuje informacje lokalnych mediów o strażaku, który miał zginąć podczas akcji w Kawlach.

Prezydent Nawrocki spotka się z premierem Tuskiem. Padła data z ostatniej chwili
Prezydent Nawrocki spotka się z premierem Tuskiem. Padła data

Na prośbę premiera Donalda Tuska jutro o godz. 12 prezydent Karol Nawrocki spotka się z premierem w Pałacu Prezydenckim – przekazał rzecznik prasowy prezydenta Rafał Leśkiewicz.

Zniszczył pomniki ofiar UPA. ABW zatrzymała 17-letniego Ukraińca z ostatniej chwili
Zniszczył pomniki ofiar UPA. ABW zatrzymała 17-letniego Ukraińca

Funkcjonariusze ABW oraz policji zatrzymali 17-letniego obywatela Ukrainy, który na zlecenie obcych służb przeprowadzał dewastacje pomników ofiar UPA – przekazał w środę koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak.

PZU wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
PZU wydał pilny komunikat

Rada Nadzorcza PZU odwołała Andrzeja Klesyka; obowiązki prezesa czasowo objął Tomasz Tarkowski. Spółka ogłasza konkurs na prezesa – poinformowano w komunikacie PZU.

Tusk pominięty przez Trumpa. Wiadomo było, że Polskę reprezentuje prezydent Nawrocki z ostatniej chwili
Tusk pominięty przez Trumpa. "Wiadomo było, że Polskę reprezentuje prezydent Nawrocki"

Szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz skrytykował w środę stronę rządową za podawanie informacji, że w konsultacjach z prezydentem USA Donaldem Trumpem miał uczestniczyć premier Donald Tusk. – Od wtorku wiadomo było, iż Polskę reprezentuje prezydent Karol Nawrocki – powiedział.

Duży pożar na Kaszubach. Płonie hala produkcyjna z ostatniej chwili
Duży pożar na Kaszubach. Płonie hala produkcyjna

W miejscowości Kawle w gminie Sierakowice (powiat kartuski) doszło do pożaru na terenie zakładu produkcyjnego – informuje Express Kaszubski.

REKLAMA

"Nagle rozległ się przerażający huk i wszystko się zatrzęsło". Wstrząsająca relacja Polki ocalałej z ataku na WTC

Nagle rozległ się przerażający huk i wszystko się zatrzęsło - przypomina ocalała z ataków terrorystycznych na World Trade Center z 11 września 2001 roku Leokadia Głogowska. Zapewnia, że ma ten obraz ciągle przed oczyma. Dziś 19. rocznica okrutnego ataku terrorystycznego na Stany Zjednoczone.
/ Wikipedia CC BY-SA 2.0

 

 

„Była wtedy piękna pogoda. W biurze panowała cisza. Nagle rozległ się przerażający huk i wszystko się strasznie zatrzęsło. W momencie uderzenia przez mgnienie oka widziałam w oknie całą masę unoszących się w powietrzu kartek papieru. Dziękuję Bogu, że oszczędził mi upiornego widoku spadających w dół rąk czy nóg. Niektórzy ludzie to widzieli” – przypomina Polka w rozmowie z PAP moment, gdy pierwszy samolot wbił się w północny gmach World Trade Center.

Pracowała już wówczas w wieżowcu WTC 1 ósmy rok, w firmie, która jest agencją stanu Nowy Jork. Jej biuro mieściło się na 82. piętrze.

„Zawsze przychodziłam do pracy wcześniej, o godz. 7.30. Było to ponad godzinę przed atakiem o 8.46. Była piękna pogoda, miałam z mojego okna na wschodniej ścianie wspaniały widok na Rzekę Wschodnią, lotnisko JFK i dalej na ocean. Przy dobrej widoczności rozpościerał się na odległość niemal 130 km i jak dzwoniłam do Polski, zawsze mówiłam, że nawet Polskę mogę stamtąd zobaczyć” – opowiada Głogowska.

Zwraca uwagę, że 11 września 2001 roku dużo ludzi z jej biura było na szkoleniach, konferencjach, na wyjazdach. W biurze zostało ok. 30 proc. załogi liczącej ok. 60 osób. Wszyscy siedzieli przy komputerach. Zanim uprowadzony samolot wbił się w wieżowiec, panowała kompletna cisza.

„Było to coś koszmarnego, co pozostanie mi prawdopodobnie na zawsze w pamięci. Mówię, że jest to mój zespół stresu pourazowego. Do dzisiaj mocno reaguję na jakikolwiek hałas. Jeśli ktoś trzaśnie drzwiami, od razu aż podskakuję. Mam bardzo wyczulony słuch, a to jest już prawie 19 lat i chyba się już tego nigdy nie wyzbędę” - przewiduje.

Podkreśla, że trudno dokładnie powiedzieć, w które piętro uderzył samolot. Zależnie od źródeł – między 91. a 99. Jej biuro było tak wysoko i niebezpiecznie, że każda sekunda się liczyła.

„Jeśli ktoś natychmiast nie uciekł, po pół minucie już mógł nie wyjść żywy. Na moim piętrze od razu pojawił się gęsty dym, a za dymem szedł ogień, który wszystkim odciął drogę. Straciliśmy trzech kolegów, komputerowców. Zatrzymali się, aby zabezpieczyć system i już nie wyszli” – relacjonuje.

Dodaje, że podczas szkoleń przeciwpożarowych kazano w razie niebezpieczeństwa czekać na instrukcję. Jeden z kolegów zaczął jednak wręcz wrzeszczeć, wzywając do ucieczki.

„Zejście klatką schodową zajęło mi ponad godzinę. Nikt z nas nie miał pojęcia, co się działo, co spowodowało huk, skąd się wziął dym. Myślałam w pierwszej chwili, że to trzęsienie ziemi, ale nie mogłam dociec przyczyny pożaru. Przez pierwsze 20 pięter schodziliśmy bardzo szybko. Nikt jeszcze nie wchodził do klatek schodowych, bo wszyscy czekali na instrukcje. Później zaczęło się robić trochę gęściej” – wspomina Polka.

Pamięta, że kiedy dotarła do 44. piętra kolejny samolot uderzył w drugą, południową wieżę.

„Wszystko się znów zatrzęsło, choć nie tak mocno jak w biurze. Na klatce było już bardzo tłoczno. Wciąż nie wiedzieliśmy, co się stało, ponieważ służby bezpieczeństwa, a widzieliśmy policjantów na klatce, nas nie informowały, chociaż już znali przyczynę” - podejrzewa.

Wyszła na zewnątrz palącego się gmachu mniej więcej pięć minut przed runięciem południowej wieży. Rzuciła się momentalnie w kierunku Mostu Brooklińskiego. Docierała tam, kiedy wieża się waliła. Była potwornie zakurzona. Żadne gruzy jej już nie dosięgły. Koledzy z biura będący bliżej trochę ucierpieli.

„Myślę, że w tamtej sytuacji zrobiono wszystko, co można było. Momentalnie zjawili się strażacy z całego Nowego Jorku. W czasie akcji ratunkowej straciliśmy 343. Kiedy zeszłam już na ok. 20. piętro, oni wspinali się do góry” – wspomina Polka.

Zapewnia, że nawet teraz, kiedy słyszy „9/11” ma przed oczyma obraz tego, co się wydarzyło. Szczególnie każda rocznica jest dla ocalonych dniem pamięci i modlitw za tych, którzy zginęli. Jest też dniem dziękczynienia za tych, którzy żyją. Głogowska szacuje, że w wieżowcach było ok. 17 tys. osób. Zginęło niecałe trzy tysiące.

„Wiem, że moja wiara bardzo mi pomogła w wyjściu ze stresu, z całej tej opresji. Wierzę, że Pan Bóg mnie uratował. Dał mi drugą szansę. Dlatego dzielę się tym świadectwem” – uzasadnia.

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe