[Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Jak III RP nie ścigała Salomona Morela

W lipcu 1992 r. Główna Komisji Badań Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu wszczęła śledztwo w sprawie przestępstw Salomona Morela w Obozie Pracy w Świętochłowicach-Zgodzie. Katowicka prokuratura, mimo iż mieści się zaraz obok jego domu, nie zdążyła go aresztować. Prawdopodobnie ktoś uprzedził oprawcę. Nie wiadomo również, dlaczego od ręki dostał izraelską wizę. W lipcu 2005 r. Izrael odmówił wydania Morela polskim władzom, gdyż prawo izraelskie nie przewiduje ekstradycji swoich obywateli. Ówczesny minister sprawiedliwości Andrzej Kalwas z rządu SLD nie podejmował kolejnych starań.
 [Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Jak III RP nie ścigała Salomona Morela
/ Salomon Morel, fotografia archiwalna
Były krwawy komendant obozu w Świętochłowicach-Zgodzie i Jaworznie wyjechał do córki do Izraela (w Polsce Danuta Morel była piosenkarką i występowała w katowickich kabaretach; w kraju zostawił żonę Wiesławę, syna i drugą córkę). Wkrótce dostał izraelskie obywatelstwo. Wcześniej planował zbiec do Szwecji - swój wniosek o azyl polityczny motywował... rasowymi prześladowaniami, które miały go dotknąć w Polsce.

III RP płaciła mu 5 tys. emerytury

Salomon (Szlomo) Morel urodził się w 1919 r. w Garbowie (Lubelszczyzna). Zmarł jako dziadek wnuczętom w 2007 r. w Tel Awiwie. Do końca życia dostawał z Polski wysoką emeryturę, z racji ostatniej funkcji, jaką pełnił w Katowicach - przez kilkanaście lat, do 1968 r. był naczelnikiem tamtejszego aresztu śledczego. Pieniądze przelewało mu Biuro Emerytalne Centralnego Zarządu Służby Więziennej (podlegające Ministerstwu Sprawiedliwości), za pośrednictwem jednego z katowickich oddziałów ZUS. Przysługiwały mu na mocy ustawy o emeryturach mundurowych, podpisanej w 1994 r. przez prezydenta Lecha Wałęsę. Co roku emerytura była rewaloryzowana. Ostatnia wynosiła 5 tys. złotych – w tamtych czasach ogromna suma, szczególnie dla osoby ściganej międzynarodowym listem gończym. Co najmniej dwie próby odebrania mu tych pieniędzy w III RP nie powiodły się z jakichś absurdalnych powodów formalnych.

Nie był w Auschwitz

Po wojnie, znęcając się nad więźniami, Morel mówił: „Byłem w Auschwitz przez sześć długich lat i przysięgałem sobie, że jeśli stamtąd wyjdę, odpłacę tym samym wam - hitlerowcom”. W rzeczywistości w KL Auschwitz nie był ani jednego dnia.

W 1983 r. Józef Tkaczyk otrzymał medal „Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata”. Instytut Yad Vashem w Jerozolimie nagrodził w ten sposób jego zasługi w... uratowaniu w czasie wojny rodziny Morelów.

Salomon Morel, późniejszy oprawca Niemców, Ukraińców i Polaków urodził się i mieszkał wraz z rodziną w tej samej lubelskiej wsi - Garbów, co Józef Tkaczyk. Byli sąsiadami. Tkaczykowie pracowali na roli, rodzice Salomona - Chaim i Hana z Flesów byli właścicielami piekarni.

- Gdy Niemcy zaczęli zabierać Żydów do getta, ukryliśmy Szlomę i jego brata Icka w stodole. Pomagaliśmy mu, dawaliśmy jedzenie. Kto mógł przypuszczać, że potem tak się zmieni - opowiadała mi przed laty Zofia Tkaczyk, żona Józefa.


Tkaczykowie nigdy nie usłyszeli od Morela słowa dziękuję. Hitlerowcom też się nie odpłacił. Do obozu w Świętochłowicach-Zgodzie (filii KL Auschwitz), którego komendantem był zaraz po wojnie, trafiali nie tylko Niemcy i volksdeutsche, ale wszyscy podejrzani o niechęć do „ludowej” władzy. Wystarczył donos i swobodne uznanie funkcjonariusza NKWD lub UB.

"Mści się za żydowskich braci"

Więźniowie Świętochłowic zapamiętali, jak komendant Morel bijąc ich wykrzykiwał, że mści się za swoich żydowskich braci. W stwierdzeniu tym było tylko trochę prawdy. Brat Szlomy Morela - Icek, faktycznie zginął w 1942 r. Rzecz w tym, że nie z ręki Niemców. Obaj Morelowie działali wówczas w założonej przez siebie bandzie rabunkowej, o której mówiono, że jest zbieraniną przestępców. Przez kilka miesięcy napadali na okoliczne wioski. W grudniu trafili w ręce działającego na Lubelszczyźnie oddziału Armii Ludowej, którym dowodził Grzegorz Korczyński (Stefan Kilanowicz). Za rozbój członkowie bandy zostali postawieni przed sądem wojskowym. Wyrok na bracie Morela wykonano, podobno dlatego, że Salomon zrzucił na niego całą winę. Dzięki temu pozostał w oddziale Korczyńskiego. Nie był jednak, jak się później chwalił, żadnym bojowcem. Zajmował się... obieraniem ziemniaków. Aby lepiej poznać mentalność oprawcy, warto przytoczyć jeszcze jeden szczegół. Podczas procesu Korczyńskiego w latach 50., Morel, zeznając jako świadek, oskarżył dowódcę AL o... mordowanie żydowskich partyzantów.

„Surowa” kara

„Gazeta Wyborcza” pisała: „W czasie wojny trafił do Oświęcimia, gdzie zginęli jego najbliżsi”. „Trybuna”, w tekście pod znamiennym tytułem: „Z więźnia - komendant obozu”: „Zachowania Salomona Morela w obozie w Zgodzie nie wolno usprawiedliwiać, ale można zrozumieć. W 1945 r. trudno było oczekiwać od Żyda, który właśnie wyszedł z Auschwitz, gdzie utracił wszystkich bliskich, żeby troszczył się o NSDAP-owców i volksdeutschów. Dziś jest już starym człowiekiem i zasługuje na spokój”. Marzenia postępowej prasy spełniły się.

W czasie wojny Morel zachował się podobnie, jak wielu polskich Żydów-komunistów - w 1943 r. przedostał się do ZSRS i przyłączył do sowieckiej partyzantki. Po powrocie do Polski wstąpił do UB. W życiorysie czytamy: „21 lipca 1944 roku zostaliśmy wyzwoleni przez Armię Czerwoną i natychmiast przychodzimy do Lublina i organizujemy MO. W dniu 15 lutego 1945 przyjeżdżam z grupą operacyjną na Śląsk i zostaję naczelnikiem obozu w Świętochłowicach”.

Z relacji ocalałych świadków wynika, że obóz był cały czas przepełniony. Więźniowie spali po trzech, czterech na jednej pryczy. Bez sienników i koców. Rację żywnościową stanowiło 125 gramów chleba lub zupy. W lecie 1945 r. śmiertelność wynosiła 30 osób dziennie. Zwłoki zmarłych rozbierano i chowano w nieoznakowanych, masowych grobach poza terenem obozu. Morel osobiście torturował i zabijał więźniów.

Śledztwo władz więziennych MBP wykazało: „Niedopilnowanie porządku w obozie, bezład w dziale gospodarczym i depozytach, i dopuszczenie do rozwinięcia się epidemii tyfusu i niepoinformowanie o tym na czas departamentu”. Morel dostał „surową” karę: 3-dniowy areszt domowy i potrącenie 50 proc. poborów.

„Aby się wydalił”

W 1999 r., w liście do jednej z gazet, była więźniarka Świętochłowic Dorota Boreczek napisała:

„Z Salomonem Morelem przyszło mi zetknąć się po ponad 45-latach w prokuraturze katowickiej [zeznawał w sprawie Świętochłowic jako… świadek]. Ta sama linia obrony z jego strony, jaką wsławili się hitlerowscy zbrodniarze przed trybunałami. Niczego nie wiedzieli, tylko wykonywali rozkazy i byli niezwykle ludzcy. (...) Mimo, że prokuratura dysponowała niezliczonymi dowodami zbrodni Morela, pozostawał on na wolności, ba, nawet nie zastosowano wobec niego żadnego z drobniejszych środków zapobiegawczych, jak choćby nakazu meldowania się na policji czy zakazu wydalania się z miejsca pobytu. Chodziło wyraźnie o to, aby Morel się właśnie wydalił. I tak się stało! Teraz prokuratura rozwinęła swoje skrzydła i ubrała nawet autorytet państwa do szukania przestępcy, o którym nie wiedziała absolutnie nic więcej niż to, co udokumentowano wcześniej w toku toczącego się śledztwa”.


"Polska antysemicka"

Dopiero po kilku latach od ucieczki Morela, w 1998 r., Polska skierowała do jego nowej Ojczyzny – Izraela wniosek ekstradycyjny (zarzut: spowodowanie śmierci 1695 więźniów Świętochłowic, zakwalifikowane jako zbrodnie przeciwko ludzkości, które w świetle polskiego i międzynarodowego prawa nie ulegają przedawnieniu). Ministerstwo Sprawiedliwości Izraela odpowiedziało szybko i treściwie: zbrodnie Morela, jeśli w ogóle miały miejsce, w świetle izraelskiego prawa nie są żadnym ludobójstwem, a ponadto uległy już przedawnieniu. Najciekawszy był komentarz:

„wniosek podniósł wiele kwestii odnośnie okresu bezpośrednio po drugiej wojnie światowej, podczas którego w Polsce około tysiąca Żydów zostało zamordowanych przez obywateli polskich. Wiele zeznań świadków, dowodzących tych morderstw znajduje się w aktach Yad Vashem w Jerozolimie w Izraelu i w różnych instytucjach na całym świecie. Wspomniane powojenne morderstwa Żydów były badane przez władze polskie, ale wiele osób spośród odpowiedzialnych za te zbrodnie nie stanęło w obliczu sprawiedliwości. Stąd, chociaż potępiamy wszelkie akty przemocy, łącznie z tymi, o które jest oskarżany Morel, fakt kontynuacji ścigania Morela w zestawieniu ze wspomnianym tłem historycznym jest zarówno niepokojący, jak i smutny...”.


Szkoda, że izraelskie ministerstwo nie przypomniało, za co od Yad Vashem medal dostał Józef Tkaczyk…

Więźniami tylko Polacy

Po likwidacji obozu w Świętochłowicach Morel został naczelnikiem więzienia w Opolu, potem w Katowicach i Raciborzu, by w 1949 r. zostać komendantem obozu dla młodocianych więźniów politycznych w Jaworznie (w czasie wojny, tak jak w Świętochłowicach, była tu filia KL Auschwitz). Za zbrodnie w Jaworznie - mimo wieloletnich starań byłych więźniów - Salomon Morel nigdy nie był ścigany! Ale ofiarami Morela byli tu tylko Polacy.

Tadeusz Płużański

 

POLECANE
Francja na politycznym zakręcie. Rząd Francois Bayrou bez wotum zaufania z ostatniej chwili
Francja na politycznym zakręcie. Rząd Francois Bayrou bez wotum zaufania

Rząd premiera Francji Francois Bayrou przegrał w poniedziałek wieczorem w parlamencie głosowanie nad wotum zaufania. Oznacza to, że rząd musi ustąpić. Według mediów Bayrou ma złożyć dymisję na ręce prezydenta Emmanuela Macrona we wtorek rano.

tylko u nas
Karolina Romanowska o reedukacji Ukraińców

– Musimy pokazywać postawy godne naśladowania i uczyć, że można przeciwstawić się złu. To działa pozytywnie na relacje obu narodów, bo pokazuje Polakom, że nie cały naród ukraiński był zły, a Ukraińcom daje pozytywne wzorce, z którymi mogą się identyfikować – mówi Karolina Romanowska, przewodnicząca Stowarzyszenia Pojednania Polsko-Ukraińskiego, w rozmowie z Konradem Wernickim.

Mars zaskakuje badaczy. Nowe odkrycie zmienia dotychczasowy obraz planety Wiadomości
Mars zaskakuje badaczy. Nowe odkrycie zmienia dotychczasowy obraz planety

Na powierzchni Marsa odkryto nowy minerał – hydroksysiarczan żelaza(III). To przełomowe znalezisko może świadczyć o tym, że kiedyś na Czerwonej Planecie istniały warunki sprzyjające powstawaniu życia.

Lewandowski bohaterem meczu z Finlandią. Kamera uchwyciła zabawny moment Wiadomości
Lewandowski bohaterem meczu z Finlandią. Kamera uchwyciła zabawny moment

Reprezentacja Polski zrobiła kolejny krok w stronę baraży do mistrzostw świata. W niedzielny wieczór na Stadionie Śląskim Biało-Czerwoni pokonali Finlandię 3:1.

Czarne chmury nad rządem w Paryżu.  Francja w długach z ostatniej chwili
Czarne chmury nad rządem w Paryżu. Francja w długach

Premier Francji Francois Bayrou powiedział w poniedziałek w parlamencie, że obecni w nim deputowani mogą doprowadzić do upadku rządu, głosując przeciwko udzieleniu mu wotum zaufania. Ostrzegł przy tym, że posłowie nie są w stanie „wymazać” rzeczywistości – czyli narastającego zadłużenia kraju.

To będzie dopiero początek. Niepokojące słowa szefa niemieckiego rządu z ostatniej chwili
"To będzie dopiero początek". Niepokojące słowa szefa niemieckiego rządu

Podbój Ukrainy byłby „dopiero początkiem” dla Rosji rządzonej przez Władimira Putina - powiedział w poniedziałek kanclerz Niemiec Friedrich Merz na spotkaniu z ambasadorami w siedzibie MSZ w Berlinie. Jego zdaniem hybrydowe ataki Moskwy są „coraz intensywniejsze i bardziej agresywne”.

Większość w Parlamencie Europejskim chce w ekspresowym tempie przeforsować ograniczenie emisji CO2 o 90 proc. z ostatniej chwili
Większość w Parlamencie Europejskim chce w ekspresowym tempie przeforsować ograniczenie emisji CO2 o 90 proc.

W Parlamencie Europejskim przyspieszają prace nad jedną z najbardziej kontrowersyjnych propozycji klimatycznych ostatnich lat. Komisja Europejska chce, aby do 2040 roku Unia Europejska ograniczyła emisję gazów cieplarnianych aż o 90 proc. względem 1990 r. Beata Szydło alarmuje, że procedura przebiega w „ekspresowym tempie” i pisze o zabójczym planie dla europejskiej gospodarki. 

Nie żyje gwiazda rocka z lat 70. Wiadomości
Nie żyje gwiazda rocka z lat 70.

Nie żyje Rick Davies, klawiszowiec, wokalista i współtwórca legendarnego zespołu Supertramp. Zmarł 6 września w wieku 81 lat. Artysta od ponad dekady walczył ze szpiczakiem mnogim.

Komunikat IMGW i RCB. Wydano ostrzeżenia dla mieszkańców Wiadomości
Komunikat IMGW i RCB. Wydano ostrzeżenia dla mieszkańców

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał w poniedziałek ostrzeżenia I i II stopnia przed burzami dla południowej i centralnej części kraju. Na tych obszarach prognozowane są burze z silnymi opadami do 55 mm oraz porywy wiatru do 65 km/h. Do mieszkańców Małopolski wysłano również alert RCB.

Wiatraki zawiodły Niemców. Wzrosła produkcja energii z węgla i gazu z ostatniej chwili
Wiatraki zawiodły Niemców. Wzrosła produkcja energii z węgla i gazu

W pierwszej połowie 2025 roku w Niemczech nastąpił spadek udziału energii z odnawialnych źródeł w miksie energetycznym, podczas gdy zwiększyło się wykorzystanie paliw kopalnych, głównie węgla i gazu. Produkcja energii z pracy wiatraków spadła aż o 18 proc. Przyczyna? Słaby wiatr.

REKLAMA

[Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Jak III RP nie ścigała Salomona Morela

W lipcu 1992 r. Główna Komisji Badań Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu wszczęła śledztwo w sprawie przestępstw Salomona Morela w Obozie Pracy w Świętochłowicach-Zgodzie. Katowicka prokuratura, mimo iż mieści się zaraz obok jego domu, nie zdążyła go aresztować. Prawdopodobnie ktoś uprzedził oprawcę. Nie wiadomo również, dlaczego od ręki dostał izraelską wizę. W lipcu 2005 r. Izrael odmówił wydania Morela polskim władzom, gdyż prawo izraelskie nie przewiduje ekstradycji swoich obywateli. Ówczesny minister sprawiedliwości Andrzej Kalwas z rządu SLD nie podejmował kolejnych starań.
 [Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Jak III RP nie ścigała Salomona Morela
/ Salomon Morel, fotografia archiwalna
Były krwawy komendant obozu w Świętochłowicach-Zgodzie i Jaworznie wyjechał do córki do Izraela (w Polsce Danuta Morel była piosenkarką i występowała w katowickich kabaretach; w kraju zostawił żonę Wiesławę, syna i drugą córkę). Wkrótce dostał izraelskie obywatelstwo. Wcześniej planował zbiec do Szwecji - swój wniosek o azyl polityczny motywował... rasowymi prześladowaniami, które miały go dotknąć w Polsce.

III RP płaciła mu 5 tys. emerytury

Salomon (Szlomo) Morel urodził się w 1919 r. w Garbowie (Lubelszczyzna). Zmarł jako dziadek wnuczętom w 2007 r. w Tel Awiwie. Do końca życia dostawał z Polski wysoką emeryturę, z racji ostatniej funkcji, jaką pełnił w Katowicach - przez kilkanaście lat, do 1968 r. był naczelnikiem tamtejszego aresztu śledczego. Pieniądze przelewało mu Biuro Emerytalne Centralnego Zarządu Służby Więziennej (podlegające Ministerstwu Sprawiedliwości), za pośrednictwem jednego z katowickich oddziałów ZUS. Przysługiwały mu na mocy ustawy o emeryturach mundurowych, podpisanej w 1994 r. przez prezydenta Lecha Wałęsę. Co roku emerytura była rewaloryzowana. Ostatnia wynosiła 5 tys. złotych – w tamtych czasach ogromna suma, szczególnie dla osoby ściganej międzynarodowym listem gończym. Co najmniej dwie próby odebrania mu tych pieniędzy w III RP nie powiodły się z jakichś absurdalnych powodów formalnych.

Nie był w Auschwitz

Po wojnie, znęcając się nad więźniami, Morel mówił: „Byłem w Auschwitz przez sześć długich lat i przysięgałem sobie, że jeśli stamtąd wyjdę, odpłacę tym samym wam - hitlerowcom”. W rzeczywistości w KL Auschwitz nie był ani jednego dnia.

W 1983 r. Józef Tkaczyk otrzymał medal „Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata”. Instytut Yad Vashem w Jerozolimie nagrodził w ten sposób jego zasługi w... uratowaniu w czasie wojny rodziny Morelów.

Salomon Morel, późniejszy oprawca Niemców, Ukraińców i Polaków urodził się i mieszkał wraz z rodziną w tej samej lubelskiej wsi - Garbów, co Józef Tkaczyk. Byli sąsiadami. Tkaczykowie pracowali na roli, rodzice Salomona - Chaim i Hana z Flesów byli właścicielami piekarni.

- Gdy Niemcy zaczęli zabierać Żydów do getta, ukryliśmy Szlomę i jego brata Icka w stodole. Pomagaliśmy mu, dawaliśmy jedzenie. Kto mógł przypuszczać, że potem tak się zmieni - opowiadała mi przed laty Zofia Tkaczyk, żona Józefa.


Tkaczykowie nigdy nie usłyszeli od Morela słowa dziękuję. Hitlerowcom też się nie odpłacił. Do obozu w Świętochłowicach-Zgodzie (filii KL Auschwitz), którego komendantem był zaraz po wojnie, trafiali nie tylko Niemcy i volksdeutsche, ale wszyscy podejrzani o niechęć do „ludowej” władzy. Wystarczył donos i swobodne uznanie funkcjonariusza NKWD lub UB.

"Mści się za żydowskich braci"

Więźniowie Świętochłowic zapamiętali, jak komendant Morel bijąc ich wykrzykiwał, że mści się za swoich żydowskich braci. W stwierdzeniu tym było tylko trochę prawdy. Brat Szlomy Morela - Icek, faktycznie zginął w 1942 r. Rzecz w tym, że nie z ręki Niemców. Obaj Morelowie działali wówczas w założonej przez siebie bandzie rabunkowej, o której mówiono, że jest zbieraniną przestępców. Przez kilka miesięcy napadali na okoliczne wioski. W grudniu trafili w ręce działającego na Lubelszczyźnie oddziału Armii Ludowej, którym dowodził Grzegorz Korczyński (Stefan Kilanowicz). Za rozbój członkowie bandy zostali postawieni przed sądem wojskowym. Wyrok na bracie Morela wykonano, podobno dlatego, że Salomon zrzucił na niego całą winę. Dzięki temu pozostał w oddziale Korczyńskiego. Nie był jednak, jak się później chwalił, żadnym bojowcem. Zajmował się... obieraniem ziemniaków. Aby lepiej poznać mentalność oprawcy, warto przytoczyć jeszcze jeden szczegół. Podczas procesu Korczyńskiego w latach 50., Morel, zeznając jako świadek, oskarżył dowódcę AL o... mordowanie żydowskich partyzantów.

„Surowa” kara

„Gazeta Wyborcza” pisała: „W czasie wojny trafił do Oświęcimia, gdzie zginęli jego najbliżsi”. „Trybuna”, w tekście pod znamiennym tytułem: „Z więźnia - komendant obozu”: „Zachowania Salomona Morela w obozie w Zgodzie nie wolno usprawiedliwiać, ale można zrozumieć. W 1945 r. trudno było oczekiwać od Żyda, który właśnie wyszedł z Auschwitz, gdzie utracił wszystkich bliskich, żeby troszczył się o NSDAP-owców i volksdeutschów. Dziś jest już starym człowiekiem i zasługuje na spokój”. Marzenia postępowej prasy spełniły się.

W czasie wojny Morel zachował się podobnie, jak wielu polskich Żydów-komunistów - w 1943 r. przedostał się do ZSRS i przyłączył do sowieckiej partyzantki. Po powrocie do Polski wstąpił do UB. W życiorysie czytamy: „21 lipca 1944 roku zostaliśmy wyzwoleni przez Armię Czerwoną i natychmiast przychodzimy do Lublina i organizujemy MO. W dniu 15 lutego 1945 przyjeżdżam z grupą operacyjną na Śląsk i zostaję naczelnikiem obozu w Świętochłowicach”.

Z relacji ocalałych świadków wynika, że obóz był cały czas przepełniony. Więźniowie spali po trzech, czterech na jednej pryczy. Bez sienników i koców. Rację żywnościową stanowiło 125 gramów chleba lub zupy. W lecie 1945 r. śmiertelność wynosiła 30 osób dziennie. Zwłoki zmarłych rozbierano i chowano w nieoznakowanych, masowych grobach poza terenem obozu. Morel osobiście torturował i zabijał więźniów.

Śledztwo władz więziennych MBP wykazało: „Niedopilnowanie porządku w obozie, bezład w dziale gospodarczym i depozytach, i dopuszczenie do rozwinięcia się epidemii tyfusu i niepoinformowanie o tym na czas departamentu”. Morel dostał „surową” karę: 3-dniowy areszt domowy i potrącenie 50 proc. poborów.

„Aby się wydalił”

W 1999 r., w liście do jednej z gazet, była więźniarka Świętochłowic Dorota Boreczek napisała:

„Z Salomonem Morelem przyszło mi zetknąć się po ponad 45-latach w prokuraturze katowickiej [zeznawał w sprawie Świętochłowic jako… świadek]. Ta sama linia obrony z jego strony, jaką wsławili się hitlerowscy zbrodniarze przed trybunałami. Niczego nie wiedzieli, tylko wykonywali rozkazy i byli niezwykle ludzcy. (...) Mimo, że prokuratura dysponowała niezliczonymi dowodami zbrodni Morela, pozostawał on na wolności, ba, nawet nie zastosowano wobec niego żadnego z drobniejszych środków zapobiegawczych, jak choćby nakazu meldowania się na policji czy zakazu wydalania się z miejsca pobytu. Chodziło wyraźnie o to, aby Morel się właśnie wydalił. I tak się stało! Teraz prokuratura rozwinęła swoje skrzydła i ubrała nawet autorytet państwa do szukania przestępcy, o którym nie wiedziała absolutnie nic więcej niż to, co udokumentowano wcześniej w toku toczącego się śledztwa”.


"Polska antysemicka"

Dopiero po kilku latach od ucieczki Morela, w 1998 r., Polska skierowała do jego nowej Ojczyzny – Izraela wniosek ekstradycyjny (zarzut: spowodowanie śmierci 1695 więźniów Świętochłowic, zakwalifikowane jako zbrodnie przeciwko ludzkości, które w świetle polskiego i międzynarodowego prawa nie ulegają przedawnieniu). Ministerstwo Sprawiedliwości Izraela odpowiedziało szybko i treściwie: zbrodnie Morela, jeśli w ogóle miały miejsce, w świetle izraelskiego prawa nie są żadnym ludobójstwem, a ponadto uległy już przedawnieniu. Najciekawszy był komentarz:

„wniosek podniósł wiele kwestii odnośnie okresu bezpośrednio po drugiej wojnie światowej, podczas którego w Polsce około tysiąca Żydów zostało zamordowanych przez obywateli polskich. Wiele zeznań świadków, dowodzących tych morderstw znajduje się w aktach Yad Vashem w Jerozolimie w Izraelu i w różnych instytucjach na całym świecie. Wspomniane powojenne morderstwa Żydów były badane przez władze polskie, ale wiele osób spośród odpowiedzialnych za te zbrodnie nie stanęło w obliczu sprawiedliwości. Stąd, chociaż potępiamy wszelkie akty przemocy, łącznie z tymi, o które jest oskarżany Morel, fakt kontynuacji ścigania Morela w zestawieniu ze wspomnianym tłem historycznym jest zarówno niepokojący, jak i smutny...”.


Szkoda, że izraelskie ministerstwo nie przypomniało, za co od Yad Vashem medal dostał Józef Tkaczyk…

Więźniami tylko Polacy

Po likwidacji obozu w Świętochłowicach Morel został naczelnikiem więzienia w Opolu, potem w Katowicach i Raciborzu, by w 1949 r. zostać komendantem obozu dla młodocianych więźniów politycznych w Jaworznie (w czasie wojny, tak jak w Świętochłowicach, była tu filia KL Auschwitz). Za zbrodnie w Jaworznie - mimo wieloletnich starań byłych więźniów - Salomon Morel nigdy nie był ścigany! Ale ofiarami Morela byli tu tylko Polacy.

Tadeusz Płużański


 

Polecane
Emerytury
Stażowe