"Byli zaskoczeni". Jarosław Gowin o reakcji premiera Morawieckiego i prezesa Kaczyńskiego na jego dymisję

Jak Jarosław Kaczyński przyjął pańską decyzję?
- spytał redaktor.
Najpierw poinformowałem moich posłów, mieliśmy dramatyczne spotkanie, podczas którego tłumaczyłem swoje racje. Potem, kiedy przekonałem moich współpracowników do rozwiązań, które proponuję - bo dymisja jest tylko jednym z elementów planu - pojechałem rzeczywiście do Sejmu spotkać się z panem premierem Morawieckim i prezesem Jarosławem Kaczyńskim. Miałem wrażenie, że byli zaskoczeni, ale przyjęli to jako fakt dokonany
- odpowiedział Jarosław Gowin.
Rozumiem, że już przyjaźni więcej raczej nie będzie?
- dopytywał red. Kacprzak.
W polityce nie ma sensu mówić o przyjaźni. W polityce liczy się odpowiedzialność za wspólnotę narodową, za państwo, za obywateli. Jeśli będzie nam się udawało budować przestrzeń wspólnej odpowiedzialności to osobisty stosunek do tego czy innego polityka nie ma żadnego znaczenia
- odparł były wicepremier.
Próbował pan przekonać Jarosława Kaczyńskiego, że wybory 10 maja nie mogą się odbyć. Co pan usłyszał w odpowiedzi?
- padło pytanie.
Usłyszałem, że metoda korespondencyjna jest bezpieczna dla głosujących, a po drugie, że zdążymy przygotować to organizacyjnie. Ja uważam, że nie zdążymy tego przygotować organizacyjnie, że wynik wyborów będzie dosyć szeroko kwestionowany przez opozycję i może być unieważniony przez Sąd Najwyższy. A chociaż metoda korespondencyjna jest bez porównania bardziej bezpieczna niż głosowanie tradycyjna, to nie jest bezpieczna do końca. Uważam, że jedynym odpowiedzialnym rozwiązaniem jest przełożenie wyborów
- odpowiedział Jarosław Gowin.
źródło: wp.pl
raw
