Pracownice Planned Parenthood ujawniają, że obowiązywały je limity korporacyjne aborcji do wykonania
Sue Thayer, była kierowniczka w Planned Parenthood w stanie Iowa, opowiada o technikach manipulacji, jakie stosowano wobec kobiet, by skłonić je do aborcji i w ten sposób sprostać wymaganym miesięcznym ilościom aborcji oraz o nagrodach za wyrobienie limitów: imprezach z darmową pizzą i wolnych płatnych dniach. Dla przykładu, kiedy pacjentka twierdziła, że nie ma dziesięciu dolarów na odpowiedni test, zaraz pytano ją, w jaki sposób ma zamiar utrzymać dziecko, skoro teraz nie ma dziesięciu dolarów, opowiadano i drogich cenach akcesoriów dla niemowlaków i stopniowo skłaniano do zgody na aborcję.
"Czasami czułam się bardziej, jakbym była sprzedawcą aborcji", mówi Marianne Anderson, była pielęgniarka Planned Parenthood. "Powiedziano nam otwarcie, że mamy do spełnienia limit, aby utrzymać tę klinikę otwartą."
Obecnie Planned Parenthood toczy w Kongresie walkę o utrzymanie dotacji z kieszeni podatnika w wysokości około 540 mln dolarów rocznie.
Aleksandra Jakubiak
źródło : YT/LiveAction, federalist