Marcin Brixen: Styczniowy finał Bożego Ciała

Hiobowskich o szóstej rano obudziło głośne bicie kościelnych dzwonów.n- To dziś - podniecony dziadek wkładał kapcie.n- Co dzisiaj? - spytała półprzytomna mama Łukaszka. n- Dzień Jałmużny! Styczniowy finał Bożego Ciała!
 Marcin Brixen: Styczniowy finał Bożego Ciała
/ screen YT
Hiobowskich o szóstej rano obudziło głośne bicie kościelnych dzwonów.
- To dziś - podniecony dziadek wkładał kapcie.
- Co dzisiaj? - spytała półprzytomna mama Łukaszka.
- Dzień Jałmużny! Styczniowy finał Bożego Ciała!
- Jestem za rozdziałem religii od państwa - głowa mamy opadła na poduszkę.
- Przecież jest rozdzielone - dziadek szybko się ubrał i wziął do ręki tacę z gorejącym sercem i napisem "Co łaska". - No, to lecę kwestować.
I poszedł.
Hiobowscy z trudem się pozbierali. Siostra Łukaszka o dziwo wstała pierwsza, ale miała silną motywację. W telewizji miał być emitowany odcinek jej ulubionego serialu "Korona królów disco polo".
Nie był. Zamiast tego była pierwsza odsłona styczniowego finału Bożego Ciała.
- Szczęść Boże!!! - ryczał do mikrofonu ksiądz dyrygujący zbiórką jałmużny.
Cyfry na liczniku zbiórki zmieniały się tak szybko, ze nie można było za nimi nadążyć wzrokiem.
Kiedy Hiobowscy wyszli po zakupy spotkali pana Sitko wracającego ze sklepu monopolowego. Pan Sitko miał w siatce o jedno piwo mniej niż zwykle, miał na kurtce naklejkę z krzyżykiem i płakał.
- Jedno piwo! - chlipał. - Na jedno mi zabrakło!
- Podrożało - rzekła z satysfakcją mama Łukaszka. - Głosował pan to teraz pan ma.
- Nie podrożało! - burknął pan Sitko ocierając rękawem łzy. - Musiałem im wrzucić do puszki!
- Komu?
- Kwestującym.
- Zmusili pana?
- Nie, ale oni wywierają presję patrząc. I mówią tak nienawistnie "Szczęść Boże". I że to na chore dzieci. Nie ma jak ich ominąć.
I pan Sitko poszedł dalej obiecując sobie, że to jedno piwo nadrobi jutro.
Faktycznie. Nawet podczas krótkiej drogi do sklepu Hiobowscy spotkali co najmniej sześć kilkuosobowych grup młodzieży i dzieci. Kwestujący mieli na kurtkach naklejki z krzyżykiem, na szyjach święte obrazki a w rękach tace. Zbierano oczywiście na umierające dzieci. Kiedy ujrzeli nieoklejonych Hiobowskich rzucili się na nich z radosnym kwikiem.
- Nie dajemy - próbował się bronić tata Łukaszka.
- Bo daje pan komu innemu! A pamiętaj pierwsze przykazanie! Bóg i tylko Bóg!
- Daliśmy już komuś innemu - próbowała babcia Łukaszka.
- Wyciąg z konta poświadczony notarialnie! Ile pani dała? Komu! Świadkowie są?
- Są, Jehowy - odparł Łukaszek. Kwestujących zatkało, a Hiobowscy wykorzystali to i przemknęli się do sklepu. Niestety, sklep też brał udział w Święcie Jałmużny. Wszystkie towary oklejone krzyżykiem, wszystkie kasy oznaczone krzyżykiem, nawet personel nosił krzyżyki. Dodatkowo jeszcze nad kasami wisiała wielka informacja, że co któreś euro z zakupów sklep przekazuje na Styczniowy finał Bożego Ciała.
- No nie da się nie dać - jęknęła zrezygnowana mama Łukaszka.
Wrócili do domu i próbowali przetrwać jakoś dzień. Trudno było. Krzyżyki był i na stronach banku i na stronach portali i w każdej telewizji. Wszyscy prezenterzy i dziennikarze mieli wpięty krzyżyk w klapę. Akcja trwała w całym kraju. Dzieci kwestowały wszędzie. W każdej parafii był sztab, który zbierał pieniądze. Wszystkie służby państwowe i samorządowe włączyły się do akcji. Celebryci zachęcali do licytowania ich aukcji. Część wystawiła dewocjonalia, pamiątki z pielgrzymek i relikwie. U tych z Poznania i Krakowa można było wygrać wspólną modlitwę albo przechadzkę do spowiedzi.
Wreszcie nadeszła godzina dwudziesta pierwsza. Po wielkiej gali fajerwerków na Apel Jasnogórski zaprezentowano kolorowankę z jakąś astronomiczną sumą.
- Tyle zebraliśmy! Bóg zapłać! - wychrypiał do mikrofonu ksiądz szefujący fundacji Jałmużna.
Jedynie w Najlepszej Telewizji, która też sekundowała zbiórce, ale z umiarem, pojawiły się głosy wątpliwości. Pokazano blogera, który odkrył tajemnicze powiązania fundacji Jałmużna organizującej zbiórkę. Okazało się, że ksiądz jako szef fundacji przekazywał poważne kwoty spółce Denar Cezara.
- Fundacja Jałmużna nie może zarabiać, a ktoś musi ogarniać puszki, nalepki i tego typu rzeczy - tłumaczył ksiądz.
- Czy ksiądz jest prezesem spółki Denar Cezara?
Ksiądz zrobił zdumioną minę i oznajmił, że nie pamięta. A okazało się, że faktycznie, jest. Co więcej. Spółka Denar Cezara zlecała wszystkie usługi za duże pieniądze trzem firmom. Budowlanej - Golgota, księgowej - Zacheusz i piarowej Siedem Ryb. Dwie pierwsze były własnością kolegów księdza (też księży), a trzecia - jego kościelnego.
Najlepsza Telewizja pokazał też film sprzed jakiegoś czasu, kiedy to ich reporter zapytał księdza na konferencji o budowę pewnego ośrodka. Otóż w dziewiczym lesie powstawał wielki kompleks wypoczynkowo-konferencyjny "Maria Magdalena", który ponoć miał mieścić siedzibę fundacji Jałmużna.
- Czy ten ośrodek jest budowany za pieniądze fundacji? Przecież wszystko miało iść na chore dzieci? - zapytał bluźnierczo reporter. Ksiądz nie musiał nic mówić, ochrona sama wyrzuciła go za drzwi. Nawet inni dziennikarze czuli, że ich kolega przesadził, bo solidarnie milczeli, kiedy wołał o pomoc. Ksiądz jednak wyjaśnił, że owszem ośrodek powstał z pieniędzy fundacji, ale fundacja ma też szerzyć wiedzę, a w tym ośrodku będą się odbywać nauki przedmałżeńskie.
Na sam koniec Najlepsza Telewizja połączyła się ze sztabem fundacji Jałmużna. Zmęczony i zachrypnięty ksiądz siedział za stołem i odpowiadał niestrudzenie na pytania.
- Ja mam jedno - odezwał się reporter Najlepszej Telewizji. - Dlaczego poprzednie dwa finały nie są jeszcze rozliczone? Co się dzieje z tymi pieniędzmi?
Zapadła straszna cisza.
- Pan sugeruje, że ja kradnę? - poczerwieniały z gniewu ksiądz spytał strasznym głosem. - Że ja gdzieś schowałem jakąś tacę z pieniędzmi?
Po czym zrobił coś czego się nikt nie spodziewał. Wszedł na stół i zaczął pełzać po nim na czworakach rycząc:
- Gdzie jest ta taca?!
Więcej pytań nie było.

 

POLECANE
Alex Soros przyjechał do Polski z ostatniej chwili
Alex Soros przyjechał do Polski

Kontrowersyjny miliarder, syn innego kontrowersyjnego miliardera George Sorosa, Alex Soros przyjechał do Polski. Jego wizyta jest znacząca w kontekście zbliżającej się I tury wyborów w Polsce.

Samuel Pereira: Czy 13 grudnia 2023 okaże się wypadkiem przy pracy tylko u nas
Samuel Pereira: Czy 13 grudnia 2023 okaże się wypadkiem przy pracy

„O czym są te wybory?” Gdyby za każdym razem gdy to pytanie pada w przestrzeni publicznej do kasy polskiego państwa wpływało 10 zł, to szybko wskoczylibyśmy wyżej na drabince najbogatszych krajów świata.

Ruch Kontroli Wyborów: Polska stoi w obliczu prawdopodobnie najważniejszych wyborów od 1989 r. Wiadomości
Ruch Kontroli Wyborów: Polska stoi w obliczu prawdopodobnie najważniejszych wyborów od 1989 r.

Polska stoi w obliczu prawdopodobnie najważniejszych wyborów co najmniej od 1989 roku. Stawką tych wyborów nie jest już to, o co w dramatycznym przemówieniu pytał śp. premier Jan Olszewski w czerwcu 1992 roku: „Czyja będzie Polska?”, ale „Czy będzie Polska?”

Merz chce żeby Niemcy miały najsilniejszą armię w Europie z ostatniej chwili
Merz chce żeby Niemcy miały najsilniejszą armię w Europie

Kanclerz Niemiec Friedrich Merz zapowiedział, że zainwestuje w Bundeswehrę, by uczynić ją najpotężniejszą armią Europy.

Dariusz Matecki w szpitalu. Niepokojące zdjęcie posła PiS z ostatniej chwili
Dariusz Matecki w szpitalu. Niepokojące zdjęcie posła PiS

Poseł Dariusz Matecki zamieścił na platformie X zdjęcie z sali szpitalnej. Poinformował o operacji zaplanowanej na czwartek i poprosił o modlitwę.

Podejrzane reklamy przed wyborami. Jest komunikat właściciela Facebooka z ostatniej chwili
Podejrzane reklamy przed wyborami. Jest komunikat właściciela Facebooka

W ciągu ostatnich siedmiu dni na Facebooku pojawiły się reklamy polityczne finansowane, które – wydając więcej niż jakikolwiek oficjalny komitet wyborczy – wspierały Rafała Trzaskowskiego i dyskredytowały Karola Nawrockiego oraz Sławomira Mentzena. Do sytuacji odniosła się Meta, właściciel Facebooka.

Dantejskie sceny przed sesją Rady Warszawy. Służby użyły siły z ostatniej chwili
Dantejskie sceny przed sesją Rady Warszawy. Służby użyły siły

W środę, 14 maja o godz. 18:30 odbyła się nadzwyczajna XIX sesja Rady m.st. Warszawy poświęcona kamienicy przy ul. Marszałkowskiej 66. Obrady przerwano tuż po rozpoczęciu. Przed wejściem do sali doszło do przepychanek.

Polscy i wietnamscy kupcy bici przez czeczeńskich ochroniarzy w Warszawie. Cofnąłem się do lat 90. [Wideo] z ostatniej chwili
Polscy i wietnamscy kupcy bici przez "czeczeńskich ochroniarzy" w Warszawie. "Cofnąłem się do lat 90." [Wideo]

Do niepokojących scen doszło w środę przy ulicy Modlińskiej 6D w Warszawie. Kupcy w asyście komornika weszli do hali, którą zaadoptowali z własnych środków. Polacy i Wietnamczycy skarżą się, że od stycznia nękani są tam przez wynajętych "czeczeńskich ochroniarzy". I tym razem doszło do brutalnych scen, na które, jak wynika z nagrań, nie reagowała policja.

Koszmarny scenariusz dla Tuska. Jest nowy sondaż z ostatniej chwili
Koszmarny scenariusz dla Tuska. Jest nowy sondaż

Nowy sondaż CBOS. Dwa największe ugrupowania zaliczają spore spadki – KO notuje 29%, a PiS 28%. Trzecia Droga nie weszłaby do Sejmu.

O tym Amerykanie nie wiedzieli. Ponury obraz upadku Joe Bidena Wiadomości
O tym Amerykanie nie wiedzieli. "Ponury obraz upadku Joe Bidena"

Bliscy współpracownicy Joe Bidena zastanawiali się, czy stan zdrowia ówczesnego prezydenta nie wymaga użycia wózka inwalidzkiego. Ostatecznie uznali, że źle by to wyglądało podczas kampanii wyborczej. Między innymi o ukrywaniu fatalnego stanu zdrowia Bidena podczas sprawowania prezydentury dwaj amerykańscy dziennikarze napisali książkę, która ma się ukazać za kilka dni.  

REKLAMA

Marcin Brixen: Styczniowy finał Bożego Ciała

Hiobowskich o szóstej rano obudziło głośne bicie kościelnych dzwonów.n- To dziś - podniecony dziadek wkładał kapcie.n- Co dzisiaj? - spytała półprzytomna mama Łukaszka. n- Dzień Jałmużny! Styczniowy finał Bożego Ciała!
 Marcin Brixen: Styczniowy finał Bożego Ciała
/ screen YT
Hiobowskich o szóstej rano obudziło głośne bicie kościelnych dzwonów.
- To dziś - podniecony dziadek wkładał kapcie.
- Co dzisiaj? - spytała półprzytomna mama Łukaszka.
- Dzień Jałmużny! Styczniowy finał Bożego Ciała!
- Jestem za rozdziałem religii od państwa - głowa mamy opadła na poduszkę.
- Przecież jest rozdzielone - dziadek szybko się ubrał i wziął do ręki tacę z gorejącym sercem i napisem "Co łaska". - No, to lecę kwestować.
I poszedł.
Hiobowscy z trudem się pozbierali. Siostra Łukaszka o dziwo wstała pierwsza, ale miała silną motywację. W telewizji miał być emitowany odcinek jej ulubionego serialu "Korona królów disco polo".
Nie był. Zamiast tego była pierwsza odsłona styczniowego finału Bożego Ciała.
- Szczęść Boże!!! - ryczał do mikrofonu ksiądz dyrygujący zbiórką jałmużny.
Cyfry na liczniku zbiórki zmieniały się tak szybko, ze nie można było za nimi nadążyć wzrokiem.
Kiedy Hiobowscy wyszli po zakupy spotkali pana Sitko wracającego ze sklepu monopolowego. Pan Sitko miał w siatce o jedno piwo mniej niż zwykle, miał na kurtce naklejkę z krzyżykiem i płakał.
- Jedno piwo! - chlipał. - Na jedno mi zabrakło!
- Podrożało - rzekła z satysfakcją mama Łukaszka. - Głosował pan to teraz pan ma.
- Nie podrożało! - burknął pan Sitko ocierając rękawem łzy. - Musiałem im wrzucić do puszki!
- Komu?
- Kwestującym.
- Zmusili pana?
- Nie, ale oni wywierają presję patrząc. I mówią tak nienawistnie "Szczęść Boże". I że to na chore dzieci. Nie ma jak ich ominąć.
I pan Sitko poszedł dalej obiecując sobie, że to jedno piwo nadrobi jutro.
Faktycznie. Nawet podczas krótkiej drogi do sklepu Hiobowscy spotkali co najmniej sześć kilkuosobowych grup młodzieży i dzieci. Kwestujący mieli na kurtkach naklejki z krzyżykiem, na szyjach święte obrazki a w rękach tace. Zbierano oczywiście na umierające dzieci. Kiedy ujrzeli nieoklejonych Hiobowskich rzucili się na nich z radosnym kwikiem.
- Nie dajemy - próbował się bronić tata Łukaszka.
- Bo daje pan komu innemu! A pamiętaj pierwsze przykazanie! Bóg i tylko Bóg!
- Daliśmy już komuś innemu - próbowała babcia Łukaszka.
- Wyciąg z konta poświadczony notarialnie! Ile pani dała? Komu! Świadkowie są?
- Są, Jehowy - odparł Łukaszek. Kwestujących zatkało, a Hiobowscy wykorzystali to i przemknęli się do sklepu. Niestety, sklep też brał udział w Święcie Jałmużny. Wszystkie towary oklejone krzyżykiem, wszystkie kasy oznaczone krzyżykiem, nawet personel nosił krzyżyki. Dodatkowo jeszcze nad kasami wisiała wielka informacja, że co któreś euro z zakupów sklep przekazuje na Styczniowy finał Bożego Ciała.
- No nie da się nie dać - jęknęła zrezygnowana mama Łukaszka.
Wrócili do domu i próbowali przetrwać jakoś dzień. Trudno było. Krzyżyki był i na stronach banku i na stronach portali i w każdej telewizji. Wszyscy prezenterzy i dziennikarze mieli wpięty krzyżyk w klapę. Akcja trwała w całym kraju. Dzieci kwestowały wszędzie. W każdej parafii był sztab, który zbierał pieniądze. Wszystkie służby państwowe i samorządowe włączyły się do akcji. Celebryci zachęcali do licytowania ich aukcji. Część wystawiła dewocjonalia, pamiątki z pielgrzymek i relikwie. U tych z Poznania i Krakowa można było wygrać wspólną modlitwę albo przechadzkę do spowiedzi.
Wreszcie nadeszła godzina dwudziesta pierwsza. Po wielkiej gali fajerwerków na Apel Jasnogórski zaprezentowano kolorowankę z jakąś astronomiczną sumą.
- Tyle zebraliśmy! Bóg zapłać! - wychrypiał do mikrofonu ksiądz szefujący fundacji Jałmużna.
Jedynie w Najlepszej Telewizji, która też sekundowała zbiórce, ale z umiarem, pojawiły się głosy wątpliwości. Pokazano blogera, który odkrył tajemnicze powiązania fundacji Jałmużna organizującej zbiórkę. Okazało się, że ksiądz jako szef fundacji przekazywał poważne kwoty spółce Denar Cezara.
- Fundacja Jałmużna nie może zarabiać, a ktoś musi ogarniać puszki, nalepki i tego typu rzeczy - tłumaczył ksiądz.
- Czy ksiądz jest prezesem spółki Denar Cezara?
Ksiądz zrobił zdumioną minę i oznajmił, że nie pamięta. A okazało się, że faktycznie, jest. Co więcej. Spółka Denar Cezara zlecała wszystkie usługi za duże pieniądze trzem firmom. Budowlanej - Golgota, księgowej - Zacheusz i piarowej Siedem Ryb. Dwie pierwsze były własnością kolegów księdza (też księży), a trzecia - jego kościelnego.
Najlepsza Telewizja pokazał też film sprzed jakiegoś czasu, kiedy to ich reporter zapytał księdza na konferencji o budowę pewnego ośrodka. Otóż w dziewiczym lesie powstawał wielki kompleks wypoczynkowo-konferencyjny "Maria Magdalena", który ponoć miał mieścić siedzibę fundacji Jałmużna.
- Czy ten ośrodek jest budowany za pieniądze fundacji? Przecież wszystko miało iść na chore dzieci? - zapytał bluźnierczo reporter. Ksiądz nie musiał nic mówić, ochrona sama wyrzuciła go za drzwi. Nawet inni dziennikarze czuli, że ich kolega przesadził, bo solidarnie milczeli, kiedy wołał o pomoc. Ksiądz jednak wyjaśnił, że owszem ośrodek powstał z pieniędzy fundacji, ale fundacja ma też szerzyć wiedzę, a w tym ośrodku będą się odbywać nauki przedmałżeńskie.
Na sam koniec Najlepsza Telewizja połączyła się ze sztabem fundacji Jałmużna. Zmęczony i zachrypnięty ksiądz siedział za stołem i odpowiadał niestrudzenie na pytania.
- Ja mam jedno - odezwał się reporter Najlepszej Telewizji. - Dlaczego poprzednie dwa finały nie są jeszcze rozliczone? Co się dzieje z tymi pieniędzmi?
Zapadła straszna cisza.
- Pan sugeruje, że ja kradnę? - poczerwieniały z gniewu ksiądz spytał strasznym głosem. - Że ja gdzieś schowałem jakąś tacę z pieniędzmi?
Po czym zrobił coś czego się nikt nie spodziewał. Wszedł na stół i zaczął pełzać po nim na czworakach rycząc:
- Gdzie jest ta taca?!
Więcej pytań nie było.


 

Polecane
Emerytury
Stażowe