Radio Szczecin: Córka pacjenta Grodzkiego: "Mógł operować, ale to kosztowało (...) 2 tys. zł w kopercie"

- Osobiście znalazłam w internecie dane ordynatora. Okazał się nim profesor Grodzki i umówiłam rodziców na wizytę do gabinetu przy Reduty Ordona. I tam rodzice udali się na wizytę i w jej czasie profesor zasugerował, że będzie mógł operować, ale to będzie kosztować
- wyznaje w rozmowie z rozgłośnią córka pacjenta. Jak twierdzi, tydzień później jej tata poszedł do gabinetu profesora i wręczył mu pieniądze w kopercie.
Była to kwota 2000 zł. Potem tata rzeczywiście był operowany przez profesora. Tata był operowany wtedy jako pierwszy tego dnia, o 7 rano. Operacja się udała
- opowiada. Jak podkreśla rozgłośnia, jej zaznania stały się podstawą wszczęcia śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Regionalną w Szczecinie.
Profesor Grodzki do oskarżeń kierowanych pod jego adresem odniósł się w rozmowie z Wirtualną Polską w programie "Tłit".
Mój prawnik podejmuje kroki prawne. Będę dochodzić swoich praw, walczył o swoje dobre imię w każdy dopuszczalny prawem sposób (...) Złożyliśmy wnioski o sprostowania do osób, które wcześniej mnie oczerniały. Jeśli będzie potrzeba, będą następne. Nigdy nie domagałem się od ludzi pieniędzy, nie uzależniałem żadnej operacji od łapówki, wpłaty na moją rzecz
- powiedział marszałek Senatu.
źródło: radioszczecin.pl, wp.pl
raw
#REKLAMA_POZIOMA#
