[Tylko u nas] Budzisz: Bez złudzeń. Białoruski reżim nie myśli o zmianie orientacji geopolitycznej

Białoruski prezydent Aleksandr Łukaszenka przyleciał do Wiednia. Dziś odbywał tam będzie oficjalne spotkania – zarówno z prezydentem van der Bellenem, jak i premierem Kurzem oraz przewodniczącym parlamentu Sobotką. Nie jest to pierwsza w ogóle wizyta białoruskiego prezydenta na Zachodzie (wcześniej był m.in. we Włoszech i w Watykanie), ale pierwsza od czasu zniesienia przez państwa UE sankcji personalnych na przedstawicieli reżimu, w tym i na samego Łukaszenkę. Dlaczego właśnie Austria? Pytanie to jest o tyle zasadne, że wcześniej białoruski prezydent otrzymał zaproszenia z Francji (zakończenie I wojny światowej), z Brukseli (rocznica Partnerstwa Wschodniego), z Polski (wybuch II wojny światowej) i z Łotwy i tych zaproszeń nie przyjął.
/ screen YouTube RT
Jak można przypuszczać na to, że Łukaszenka przyjechał do Wiednia a nie innej stolicy europejskiej miało wpływ kilka czynników, ale zasadniczym były relacje rosyjsko – austriackie i aktywność Austrii na Białorusi. Jeśli idzie o tę ostatnią kwestię to chodzi zarówno o aktywność biznesową, bo warto pamiętać, że jedynym bankiem działającym na Białorusi z udziałem zagranicznego kapitału jest instytucją w którą zaangażowany jest Reiffeisen, ale również polityczną. Do tego ostatniego obszaru zaliczyć należy nie tylko wizytę Sebastiana Kurza w Mińsku, ale również wspólne niemiecko – austriackie przedsięwzięcia w zakresie polityki pamięci na Białorusi, a precyzyjnie rzecz ujmując dotyczące obozu zagłady w Małym Trościceńcu, który w ubiegłym roku odwiedzili razem prezydenci Niemiec i Austrii. Nie bez znaczenia jest również to, że austriacki polityk z partii na czele której stoi Kurz jest urzędującym europejskim komisarzem ds. rozszerzenia Unii (Johannes Hahn), a Białoruś ma dziś spór z Litwą w związku z rozbudową swej elektrowni jądrowej zlokalizowanej zdaniem Wilna niebezpiecznie blisko granicy. Przed wizytą Łukaszenki poinformowano, że kwestie sporne rozstrzygane będą nie na płaszczyźnie bilateralnej, białorusko – litewskiej, ale europejskiej, co dodatkowo wzmacnia wagę stanowiska Johannesa Hahna. Niewykluczone też, że Łukaszenka ma po prostu dobre wspomnienia swego wcześniejszego pobytu (na początku wieku) na nartach w austriackim Tyrolu, sfinansowanego (200 tys. euro) przez właściciela sieci kasyn, wówczas szefa austriackiego komitetu olimpijskiego.

Ale wydaje się też, że Austria jest najlepszym partnerem dla Mińska również z tego powodu, a może właśnie dlatego, że tradycyjnie uprawia politykę prorosyjską. Gdyby zbudować ranking najbardziej prorosyjskich państw Unii Europejskiej, to Austrię należałoby chyba wpisać na pierwsze miejsce, co prawda prezydent Macron robi wiele aby ją zdystansować, ale póki co jeszcze palmę pierwszeństwa należałoby przypisać Wiedniowi. Austria jest też państwem neutralnym, nie będącym w NATO, co niweluje możliwość powstania wątpliwości czy Mińsk chce aby tylko zbliżenia gospodarczego z kolektywnym Zachodem.

Jednak zdaniem analityków cytowanych przez media Łukaszenka pojechał właśnie do Wiednia przede wszystkim przez wzgląd na przyszłoroczne wybory prezydenckie. Chciał po pierwsze pokazać, że znów jest przyjmowany na salonach w państwach „starej Europy” i dlatego zdecydował się odrzucić zaproszenie z Rygi oraz być jedynym bohaterem wydarzenia, a nie jednym z wielu uczestników, z tego też powodu nie chciał jechać ani do Paryża, ani do Brukseli, ani tym bardziej do Warszawy. W tym ostatnim przypadku zdecydowało też i to o czym sam powiedział, a mianowicie, brak zaproszenia dla Putina. Chodzi zarówno o chęć „nie drażnienia” Moskwy, a tak byłaby odebrana obecność Łukaszenki w sytuacji demonstracyjnego braku zaproszenia dla rosyjskiego prezydenta, ale również, związane jest z, nazwijmy to wrażliwością, czy zwyczajem, w jaki sposób celebruje się tego rodzaju uroczystości na Wschodzie. Dobrego obrazka w tym względzie dostarczył właśnie Wiedeń, bo Łukaszenka po przylocie do austriackiej stolicy, jeszcze w czasie części nieoficjalnej wizyty, złożył wieniec przed pomnikiem upamiętniającym żołnierzy armii sowieckiej wyzwalającej miasto. I zrobił to w towarzystwie ambasadorów wszystkich państw tzw. Wspólnoty Niepodległych Państw, organizacji do której należą kraje powstałe po rozpadzie ZSRR (za wyjątkiem Państw Bałtyckich, oraz Gruzji).

W polskich debatach na temat ostatnich wydarzeń na Białorusi ujawnia się pogląd, od razu nadmienię, że moim zdaniem całkowicie nieuzasadniony, iż obserwowana od pewnego czasu polityka pewnego rodzaju otwartości Mińska na Europę i Stany Zjednoczone jest przejawem chęci rządzącego krajem reżimu do zmiany orientacji geopolitycznej, czy choćby budowania układu nieco bardziej zrównoważonego. Jest to nieuprawnione w świetle tego co się dzieje, a z pewnością przedwczesne, myślenie uznające własne życzenia za rzeczywistość. Przede wszystkim, że wszystkie posunięcia Mińska o których ostatnio tak głośno, a przypomnę, że chodzi o plany dostaw węglowodorów przez Kłajpedę czy porty ukraińskie, budowę połączeń rzecznych Morze Bałtyckie – Morze Czarne, czy zakupy węglowodorów nawet w Stanach Zjednoczonych, póki co sytuują się w sferze planów, zamierzeń, gestów a nie wymiernych, podjętych i zrealizowanych przedsięwzięć.

A lapidarnie rzecz ujmując w drugą stronę wahadło stale się wychyla. 19 listopada ma odbyć się w Moskwie posiedzenie Rady Ministrów państwa związkowego Rosji i Białorusi z udziałem premierów Rumasa i Miedwiediewa. Do tego czasu, jak informują media, mają zostać zakończone prace nad rozmowami w ramach 31 programów integracyjnych, nazywanych „kartami drogowymi”. Połowa z nich została już ponoć całkowicie uzgodniona, w pozostałych są jeszcze kwestie sporne, niektóre o znaczeniu fundamentalnym, więc najprawdopodobniej nie zostaną w ciągu tygodnia złagodzone, choć 19 listopada mają o nich rozmawiać premierzy obydwu krajów. Spory dotyczą takich obszarów jak rolnictwo, energetyka, rynek gazu, rynek ropy naftowej, energetyka jądrowa. Z przecieków wiadomo, że najprawdopodobniej kwestie te nie zostaną rozstrzygnięte i zostawione do ewentualnej decyzji Putina i Łukaszenki, na zaplanowanym na 8 grudnia „szczycie”, który ma się odbyć w rocznicę powołania państwa związkowego i w trakcie którego zaplanowano podpisanie szeregu porozumień integracyjnych. Niektórzy eksperci rosyjscy są zdania, że w tym kwestiach w których osiągnięcie porozumienia nie jest możliwe (np. w zakresie ujednolicenia ustawodawstwa podatkowego) Putin i Łukaszenka po prostu wykonają „ruch do przodu” i uznają, że celem nie jest stworzenie jednego kodeksu dla obydwu krajów, ale dwóch, za to możliwie zbliżonych do siebie. Rosyjskie media sugerują, że zaraz po podpisaniu „porozumienia integracyjnego” w kwestiach gospodarczych Moskwa rozpocznie naciski na Mińsk, aby uzupełnić je o kalendarz zakładający integracją polityczną. A ma istotne narzędzia nacisku. Przy okazji rozpatrywania w białoruskim parlamencie projektu budżetu karu na rok 2020 okazało się, że Mińsk nie może liczyć na 423,6 mln dolarów z tytułu opłat celnych na rosyjską ropę naftową. Warto przypomnieć, że w 2017 roku Moskwa i Mińsk zawarły porozumienie „o współpracy w sektorze naftowym”, które przewiduje, że z powodu wzrostu cen gazu Rosja bezcłowo dostarczy Białorusi 6 mln ton ropy naftowej. Teraz cła w ramach tzw. manewru paliwowego zastąpione zostają w Rosji wyższym podatkiem od kopalin, czyli Białoruś nie zarobi „na cłach” a na dodatek ceny rosyjskiego gazu też nie są jeszcze przesądzone, bo Gazprom chce je podnieść dla wszystkich odbiorców w tym, a może przede wszystkim z krajów tzw. bliskiej zagranicy (np. Armenia), które nie mają alternatywnych źródeł zaopatrzenia.
W najbliższą niedzielę odbędą się na Białorusi wybory do izby niższej parlamentu. Wybory, o ile można tak nazwać sposób wyłaniania deputowanych, do izby wyższej odbyły się w minioną niedzielę i nie przyniosły żadnych niespodzianek. Może poza jedną, bardzo niskim zainteresowaniem ludzi. Podobnie niewielkim zainteresowaniem charakteryzuje się kampania wyborcza, w tym akcje organizowane przez słabą białoruską opozycję. Obserwatorzy są zdania, że w nadchodzący weekend do białoruskiego parlamentu nie zostanie wybrany nawet jeden opozycjonista, a przynajmniej aby sądzić inaczej, brakuje, póki co, podstaw.
Innymi słowy niewiele się zmieni. Białoruś będzie się z Rosją integrować, bo Europa nie bardzo chce i potrafi przedstawić jakąkolwiek alternatywę. Kontynuowana będzie polityka małych kroków, bez przełomowych posunięć Te, jeśli w ogóle będą miały miejsce, to raczej w ramach szerszego otwarcia rosyjsko – europejskiego i dopiero po wyborach prezydenckich, czyli nie wcześniej niźli w drugiej połowie 2020 roku. Wtedy też Moskwa będzie zajęta kolejną turą wyborów i przygotowaniem do 2021 roku, kiedy odbędą się wybory do Dumy. Wszystkie dziś obserwowane spotkania, gesty, deklaracje są przygotowaniem do tego.
 
 
 

 

POLECANE
Afera korupcyjna w ukraińskim parlamencie. Zarzuty wobec grupy deputowanych z ostatniej chwili
Afera korupcyjna w ukraińskim parlamencie. Zarzuty wobec grupy deputowanych

Organy antykorupcyjne Ukrainy poinformowały w poniedziałek o zarzutach wobec uczestników zorganizowanej grupy przestępczej, która działała w Radzie Najwyższej (parlamencie) tego kraju. Wśród podejrzanych jest pięciu deputowanych.

Wody Polskie odrzucają roszczenia gminy Tolkmicko po lipcowej powodzi z ostatniej chwili
Wody Polskie odrzucają roszczenia gminy Tolkmicko po lipcowej powodzi

Z doniesień serwisu portel.pl wynika, że Wody Polskie nie uznały roszczeń finansowych gminy Tolkmicko związanych z lipcową powodzią i w związku z tym odmawiają miastu zwrotu poniesionych kosztów. Chodzi o ponad 757 tys. zł wydanych na akcję ratowniczą, usuwanie skutków zalania i zabezpieczenie terenu. Stanowisko w tej sprawie przekazał Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gdańsku.

Złoty prezes NBP tylko u nas
Złoty prezes NBP

Wartość złota w rezerwach Narodowego Banku Polskiego gwałtownie wzrosła w 2025 roku wraz z rekordowymi cenami kruszcu na światowych rynkach. Dzięki konsekwentnej strategii zakupów prowadzonej od kilku lat Polska należy dziś do grona największych posiadaczy złota w Europie, a jego udział w rezerwach walutowych zbliża się do poziomu 20 procent.

Trump: Przeprowadziliśmy atak na port w Wenezueli z ostatniej chwili
Trump: Przeprowadziliśmy atak na port w Wenezueli

Prezydent USA Donald Trump powiedział w poniedziałek, że siły amerykańskie doprowadziły do eksplozji w dokach w jednym z portów w Wenezueli, gdzie przemytnicy narkotyków mieli załadowywać swoje łodzie. Do ataku miało dojść w ubiegłym tygodniu.

Greccy rolnicy blokują drogi i ostrzegają przed Mercosur. Jest apel do Polski z ostatniej chwili
Greccy rolnicy blokują drogi i ostrzegają przed Mercosur. Jest apel do Polski

Greccy rolnicy protestują przeciwko umowie UE z Mercosur i ostrzegają przed jej skutkami dla rolnictwa. W reportażu polsko-greckiej fundacji Hagia Marina pada bezpośredni apel do polskich rolników. „Bez nas, rolników, nie będą mieli co jeść” – podkreślają uczestnicy protestów.

Co Karol Nawrocki powiedział Donaldowi Trumpowi? Marcin Przydacz zdradził kulisy rozmów z ostatniej chwili
Co Karol Nawrocki powiedział Donaldowi Trumpowi? Marcin Przydacz zdradził kulisy rozmów

Szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz zdradził kulisy rozmów Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem w związku z rozmowami pokojowymi ws. wojny na Ukrainie. Co polski prezydent przekazał amerykańskiemu przywódcy?

Prezydent Nawrocki spotka się z Kosiniakiem-Kamyszem, Siemoniakiem i szefami służb z ostatniej chwili
Prezydent Nawrocki spotka się z Kosiniakiem-Kamyszem, Siemoniakiem i szefami służb

W styczniu prezydent Karol Nawrocki spotka się wicepremierem, szefem MON Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, ministrem Tomaszem Siemoniakiem oraz szefami służb – przekazał PAP rzecznik prezydenta Rafał Leśkiewicz. Dodał, że cieszy zmiana stanowiska strony rządowej ws. spotkania.

Ważny komunikat dla mieszkańców Warszawy z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla mieszkańców Warszawy

Stołeczny urząd miasta przypomina o kolejnych zmianach w warszawskiej Strefie Czystego Transportu. Od 1 stycznia 2026 roku zaostrzone zostaną zasady wjazdu dla części pojazdów. Nowe ograniczenia obejmą starsze auta benzynowe i z silnikiem Diesla, jednak dla mieszkańców rozliczających podatki w stolicy przewidziano wyjątki.

Przez Polskę pojedzie pociąg z Przemyśla prosto na lotnisko we Frankfurcie Wiadomości
Przez Polskę pojedzie pociąg z Przemyśla prosto na lotnisko we Frankfurcie

Jednym pociągiem, bez przesiadek, z Przemyśla aż na lotnisko we Frankfurcie nad Menem. Nowe połączenie kolejowe przejedzie przez całą Polskę i połączy wschodnią część kraju z jednym z największych portów lotniczych w Europie.

Ławrow: 91 ukraińskich dronów zaatakowało rezydencję Putina. Jest odpowiedź Zełenskiego z ostatniej chwili
Ławrow: 91 ukraińskich dronów zaatakowało rezydencję Putina. Jest odpowiedź Zełenskiego

W poniedziałek Rosja oskarżyła Ukrainę o próbę ataku dronami na państwową rezydencję Władimira Putina. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski kategorycznie zaprzeczył tym zarzutom, nazywając je próbą storpedowania negocjacji pokojowych.

REKLAMA

[Tylko u nas] Budzisz: Bez złudzeń. Białoruski reżim nie myśli o zmianie orientacji geopolitycznej

Białoruski prezydent Aleksandr Łukaszenka przyleciał do Wiednia. Dziś odbywał tam będzie oficjalne spotkania – zarówno z prezydentem van der Bellenem, jak i premierem Kurzem oraz przewodniczącym parlamentu Sobotką. Nie jest to pierwsza w ogóle wizyta białoruskiego prezydenta na Zachodzie (wcześniej był m.in. we Włoszech i w Watykanie), ale pierwsza od czasu zniesienia przez państwa UE sankcji personalnych na przedstawicieli reżimu, w tym i na samego Łukaszenkę. Dlaczego właśnie Austria? Pytanie to jest o tyle zasadne, że wcześniej białoruski prezydent otrzymał zaproszenia z Francji (zakończenie I wojny światowej), z Brukseli (rocznica Partnerstwa Wschodniego), z Polski (wybuch II wojny światowej) i z Łotwy i tych zaproszeń nie przyjął.
/ screen YouTube RT
Jak można przypuszczać na to, że Łukaszenka przyjechał do Wiednia a nie innej stolicy europejskiej miało wpływ kilka czynników, ale zasadniczym były relacje rosyjsko – austriackie i aktywność Austrii na Białorusi. Jeśli idzie o tę ostatnią kwestię to chodzi zarówno o aktywność biznesową, bo warto pamiętać, że jedynym bankiem działającym na Białorusi z udziałem zagranicznego kapitału jest instytucją w którą zaangażowany jest Reiffeisen, ale również polityczną. Do tego ostatniego obszaru zaliczyć należy nie tylko wizytę Sebastiana Kurza w Mińsku, ale również wspólne niemiecko – austriackie przedsięwzięcia w zakresie polityki pamięci na Białorusi, a precyzyjnie rzecz ujmując dotyczące obozu zagłady w Małym Trościceńcu, który w ubiegłym roku odwiedzili razem prezydenci Niemiec i Austrii. Nie bez znaczenia jest również to, że austriacki polityk z partii na czele której stoi Kurz jest urzędującym europejskim komisarzem ds. rozszerzenia Unii (Johannes Hahn), a Białoruś ma dziś spór z Litwą w związku z rozbudową swej elektrowni jądrowej zlokalizowanej zdaniem Wilna niebezpiecznie blisko granicy. Przed wizytą Łukaszenki poinformowano, że kwestie sporne rozstrzygane będą nie na płaszczyźnie bilateralnej, białorusko – litewskiej, ale europejskiej, co dodatkowo wzmacnia wagę stanowiska Johannesa Hahna. Niewykluczone też, że Łukaszenka ma po prostu dobre wspomnienia swego wcześniejszego pobytu (na początku wieku) na nartach w austriackim Tyrolu, sfinansowanego (200 tys. euro) przez właściciela sieci kasyn, wówczas szefa austriackiego komitetu olimpijskiego.

Ale wydaje się też, że Austria jest najlepszym partnerem dla Mińska również z tego powodu, a może właśnie dlatego, że tradycyjnie uprawia politykę prorosyjską. Gdyby zbudować ranking najbardziej prorosyjskich państw Unii Europejskiej, to Austrię należałoby chyba wpisać na pierwsze miejsce, co prawda prezydent Macron robi wiele aby ją zdystansować, ale póki co jeszcze palmę pierwszeństwa należałoby przypisać Wiedniowi. Austria jest też państwem neutralnym, nie będącym w NATO, co niweluje możliwość powstania wątpliwości czy Mińsk chce aby tylko zbliżenia gospodarczego z kolektywnym Zachodem.

Jednak zdaniem analityków cytowanych przez media Łukaszenka pojechał właśnie do Wiednia przede wszystkim przez wzgląd na przyszłoroczne wybory prezydenckie. Chciał po pierwsze pokazać, że znów jest przyjmowany na salonach w państwach „starej Europy” i dlatego zdecydował się odrzucić zaproszenie z Rygi oraz być jedynym bohaterem wydarzenia, a nie jednym z wielu uczestników, z tego też powodu nie chciał jechać ani do Paryża, ani do Brukseli, ani tym bardziej do Warszawy. W tym ostatnim przypadku zdecydowało też i to o czym sam powiedział, a mianowicie, brak zaproszenia dla Putina. Chodzi zarówno o chęć „nie drażnienia” Moskwy, a tak byłaby odebrana obecność Łukaszenki w sytuacji demonstracyjnego braku zaproszenia dla rosyjskiego prezydenta, ale również, związane jest z, nazwijmy to wrażliwością, czy zwyczajem, w jaki sposób celebruje się tego rodzaju uroczystości na Wschodzie. Dobrego obrazka w tym względzie dostarczył właśnie Wiedeń, bo Łukaszenka po przylocie do austriackiej stolicy, jeszcze w czasie części nieoficjalnej wizyty, złożył wieniec przed pomnikiem upamiętniającym żołnierzy armii sowieckiej wyzwalającej miasto. I zrobił to w towarzystwie ambasadorów wszystkich państw tzw. Wspólnoty Niepodległych Państw, organizacji do której należą kraje powstałe po rozpadzie ZSRR (za wyjątkiem Państw Bałtyckich, oraz Gruzji).

W polskich debatach na temat ostatnich wydarzeń na Białorusi ujawnia się pogląd, od razu nadmienię, że moim zdaniem całkowicie nieuzasadniony, iż obserwowana od pewnego czasu polityka pewnego rodzaju otwartości Mińska na Europę i Stany Zjednoczone jest przejawem chęci rządzącego krajem reżimu do zmiany orientacji geopolitycznej, czy choćby budowania układu nieco bardziej zrównoważonego. Jest to nieuprawnione w świetle tego co się dzieje, a z pewnością przedwczesne, myślenie uznające własne życzenia za rzeczywistość. Przede wszystkim, że wszystkie posunięcia Mińska o których ostatnio tak głośno, a przypomnę, że chodzi o plany dostaw węglowodorów przez Kłajpedę czy porty ukraińskie, budowę połączeń rzecznych Morze Bałtyckie – Morze Czarne, czy zakupy węglowodorów nawet w Stanach Zjednoczonych, póki co sytuują się w sferze planów, zamierzeń, gestów a nie wymiernych, podjętych i zrealizowanych przedsięwzięć.

A lapidarnie rzecz ujmując w drugą stronę wahadło stale się wychyla. 19 listopada ma odbyć się w Moskwie posiedzenie Rady Ministrów państwa związkowego Rosji i Białorusi z udziałem premierów Rumasa i Miedwiediewa. Do tego czasu, jak informują media, mają zostać zakończone prace nad rozmowami w ramach 31 programów integracyjnych, nazywanych „kartami drogowymi”. Połowa z nich została już ponoć całkowicie uzgodniona, w pozostałych są jeszcze kwestie sporne, niektóre o znaczeniu fundamentalnym, więc najprawdopodobniej nie zostaną w ciągu tygodnia złagodzone, choć 19 listopada mają o nich rozmawiać premierzy obydwu krajów. Spory dotyczą takich obszarów jak rolnictwo, energetyka, rynek gazu, rynek ropy naftowej, energetyka jądrowa. Z przecieków wiadomo, że najprawdopodobniej kwestie te nie zostaną rozstrzygnięte i zostawione do ewentualnej decyzji Putina i Łukaszenki, na zaplanowanym na 8 grudnia „szczycie”, który ma się odbyć w rocznicę powołania państwa związkowego i w trakcie którego zaplanowano podpisanie szeregu porozumień integracyjnych. Niektórzy eksperci rosyjscy są zdania, że w tym kwestiach w których osiągnięcie porozumienia nie jest możliwe (np. w zakresie ujednolicenia ustawodawstwa podatkowego) Putin i Łukaszenka po prostu wykonają „ruch do przodu” i uznają, że celem nie jest stworzenie jednego kodeksu dla obydwu krajów, ale dwóch, za to możliwie zbliżonych do siebie. Rosyjskie media sugerują, że zaraz po podpisaniu „porozumienia integracyjnego” w kwestiach gospodarczych Moskwa rozpocznie naciski na Mińsk, aby uzupełnić je o kalendarz zakładający integracją polityczną. A ma istotne narzędzia nacisku. Przy okazji rozpatrywania w białoruskim parlamencie projektu budżetu karu na rok 2020 okazało się, że Mińsk nie może liczyć na 423,6 mln dolarów z tytułu opłat celnych na rosyjską ropę naftową. Warto przypomnieć, że w 2017 roku Moskwa i Mińsk zawarły porozumienie „o współpracy w sektorze naftowym”, które przewiduje, że z powodu wzrostu cen gazu Rosja bezcłowo dostarczy Białorusi 6 mln ton ropy naftowej. Teraz cła w ramach tzw. manewru paliwowego zastąpione zostają w Rosji wyższym podatkiem od kopalin, czyli Białoruś nie zarobi „na cłach” a na dodatek ceny rosyjskiego gazu też nie są jeszcze przesądzone, bo Gazprom chce je podnieść dla wszystkich odbiorców w tym, a może przede wszystkim z krajów tzw. bliskiej zagranicy (np. Armenia), które nie mają alternatywnych źródeł zaopatrzenia.
W najbliższą niedzielę odbędą się na Białorusi wybory do izby niższej parlamentu. Wybory, o ile można tak nazwać sposób wyłaniania deputowanych, do izby wyższej odbyły się w minioną niedzielę i nie przyniosły żadnych niespodzianek. Może poza jedną, bardzo niskim zainteresowaniem ludzi. Podobnie niewielkim zainteresowaniem charakteryzuje się kampania wyborcza, w tym akcje organizowane przez słabą białoruską opozycję. Obserwatorzy są zdania, że w nadchodzący weekend do białoruskiego parlamentu nie zostanie wybrany nawet jeden opozycjonista, a przynajmniej aby sądzić inaczej, brakuje, póki co, podstaw.
Innymi słowy niewiele się zmieni. Białoruś będzie się z Rosją integrować, bo Europa nie bardzo chce i potrafi przedstawić jakąkolwiek alternatywę. Kontynuowana będzie polityka małych kroków, bez przełomowych posunięć Te, jeśli w ogóle będą miały miejsce, to raczej w ramach szerszego otwarcia rosyjsko – europejskiego i dopiero po wyborach prezydenckich, czyli nie wcześniej niźli w drugiej połowie 2020 roku. Wtedy też Moskwa będzie zajęta kolejną turą wyborów i przygotowaniem do 2021 roku, kiedy odbędą się wybory do Dumy. Wszystkie dziś obserwowane spotkania, gesty, deklaracje są przygotowaniem do tego.
 
 
 


 

Polecane