Kurator Nowak wspomina słowa ginekologa: "Jest Pani w ciąży. To co, usuwamy?"

- napisała małopolska kurator."Nieplanowane"
Moje wspomnienie.
Czasy komuny. Gab. ginekologa.
Lek.- jest pani w ciąży. Ma pani już dziecko?
Ja- tak, córeczkę
Lek.- To co, usuwamy to? Byłam w szoku!
Lek. chciała zabić moje DZIECKO! Totalitarne ideologie, czy to komuna, czy gender podobnie traktują człowieka
Kiedy moja żona zaszła w ciążę z naszym drugim dzieckiem, lekarka zadała jej to samo pytanie: "To co, usuwamy?". Był schyłek PRL-u.
— Krzysztof Osiejuk (@KOsiejuk) November 2, 2019
Moja znajoma, gdy odmówiła zgody na aborcję trzeciego dziecka, usłyszała od lekarki ginekologa, że jest patologią i że przez takich jak ona zacofanych ludzi, Polska nigdy nie będzie nowoczesnym krajem.
— Barbara Nowak (@Br_Nowak) November 2, 2019
Pan nie rozumie. Śmierć czy życie w przypadku aborcji nie jest kwestią wyboru. Aborcja jest skazaniem na śmierć. Skazaniem bezbronnego na śmierć w męce. To zbrodnia. Życzę empatii nie tylko do zwierząt, także do człowieka.
— Barbara Nowak (@Br_Nowak) November 2, 2019
A o empatię do bezbronnego dziecka nie ma co Pana prosić? Ja proszę i zapraszam na "Nieplanowane ". Może Panu pomóc w rozumieniu czym jest aborcja.
— Barbara Nowak (@Br_Nowak) November 2, 2019
Obraz USG jest przekazem rzeczywistym, to opowiadania o "zlepku komórek", czy o tym, że dziecko w łonie matki nie czuje bólu jest nienaukowe. Szermując hasłem nauki, proszę zapoznać się z naukowymi argumentami. Na tym kończę rozmowę z Panem. Pozdrawiam
— Barbara Nowak (@Br_Nowak) November 2, 2019
Wg niej drugie dziecko było zbędnym kłopotem. Uznała, że jedno dziecko powinno było moją potrzebę macierzyństwa zaspokoić, następne to niepotrzebny wysiłek, po prostu problem, którego należy się szybko pozbyć. Tak lekarzy kształcono w komunie, bez szacunku do życia ludzkiego.
— Barbara Nowak (@Br_Nowak) November 2, 2019
Aborcja u wieloródek uważana była przez państwo za powinność.Kobiety ciężarne chore uciekały z oddziałów,np. w Zakopanem w 1971, czy wcześniej w Gorzowie w 1963,bo chciano im ciąże usuwać
— Katarzyna Jarkiewicz (@Ignatianum) November 2, 2019
Wiele kobiet w czasach PRL przeżyło taką sytuację. Przy kolejnym dziecku, np. trzecim, czwartym.
— Alina Petrowa (@AlinaPetrowaW) November 2, 2019
Jeśli ciotek to nie spotkało, to dobrze. Było to dość częste pytanie w czasach PRL: Zachowujemy ciążę, czy nie? Bo mam kolegę, który... Osobiście znam kilka przypadków.
— Alina Petrowa (@AlinaPetrowaW) November 2, 2019
Nie proszę pani, zdarzyło się to moim rówieśnicom. Potwierdziła, że to częste znajoma lekarka - pediatra. Pacjentki jej o tym mówiły.
— Alina Petrowa (@AlinaPetrowaW) November 2, 2019
Widać, że był to standard. Moja mama ma dokładnie takie same wspomnienia.
— Kejt Ha (@HaKejt) November 2, 2019
adg
źródło: TT
#REKLAMA_POZIOMA#