Ryszard Czarnecki: „Wiosna Ludów”? Może za pięć lat...

Wynik PiS-u wywarł w Brukseli wielkie wrażenie. Większe niż spektakularny sukces partii Orbana. Może dlatego, że Orban już przyzwyczaił Brukselę do swoich wiktorii, a PiS, który dostał 45% dopiero Unię do tego przyzwyczaja.
Skądinąd ten właśnie wynik jest absolutnym rekordem w skali polskich wyborów ,nie tylko do PE, ale wszelkich. Pomijając czasy komuny, żadna partia w ostatnich stu latach, ani Narodowa Demokracja w 1919 i 1922, ani SLD w 1993 i 2001, ani PO między 2007 a 2014 nie miały tak gigantycznego poparcia.
Porównajmy to nie w skali pionowej, ale poziomej -z innymi krajami UE. W Holandii zwycięska Partia Pracy uzyskała 18%, w Niemczech CDU – 22 % (plus 5% CSU), we Francji formacja Le Pen 24%, a ruch Macrona 22%. Prawica eurosceptyczna w Wielkiej Brytanii – partia Brexit Farage’a – przekroczyła pułap 30%, podobnie jak prawica antyimigracyjna Salviniego we Włoszech.
Wybory do PE w każdym kraju członkowskim Unii są w dużej mierze plebiscytem „za” i „przeciw” rządowi. W Polsce formacja rządząca zdała egzamin śpiewająco, w przeciwieństwie do liberałów rządzących Holandią czy Francją. W Niemczech pyrrusową wiktorię odniosła chadecja, ale faktycznym zwycięzcą zostali Zieloni.
Nowy europarlament rusza 2 lipca, ale stanowisko jego szefa znajdzie się na negocjacyjnym stole wraz z czterema innymi kluczowymi stanowiskami w Unii: przewodniczących Komisji Europejskiej i Rady Europejskiej, wiceszefa KE odpowiedzialnego za politykę zagraniczną i bezpieczeństwa oraz szefa Europejskiego Banku Centralnego. Większość tych stanowisk obsadzona będzie pod koniec tego roku.
„Wiosny Ludów” nie było, ale marsz zwolenników Europy Ojczyzn przez instytucje unijne (kłania się towarzysz Gramsci... ) trwa. A za pięć lat…
*tekst ukazał się w podwójnym numerze miesięcznika „W Sieci Historii” (czerwiec-lipiec 2019)