O złych decyzjach strategicznych, wtopach i najgorszym przekazie. Eksperci podsumowują kampanię wyborczą

Kampania do Parlamentu Europejskiego za nami. Czy kogoś zaskoczyła? Dla kogo była klapą, kto może się z niej cieszyć? Poprosiliśmy ekspertów o krótkie podsumowanie. Zapytaliśmy o negatywy kampanii, złe decyzje strategiczne, wtopy i najgorszy przekaz - pisze red. Jakub Pacan na łamach najnowszego "Tygodnika Solidarność".
/ Fot. Andrzej Hulimka / Forum
Zbigniew Lazar, ekspert ds. Komunikacji, PR i marketingu politycznego:
 

Koalicję Europejską, która z jednej strony składa się z partyjek promujących eutanazję, z drugiej udających chrześcijan, można porównać do restauracji, która się reklamuje jako specjalność kuchni polskiej, meksykańskiej, wietnamskiej i arabskiej. Wiadomo, że nas tam dobrze nie nakarmią, a być może jeszcze otrują. Brak spójności przekazu, rozmycie się to wielki negatyw opozycji w tej kampanii wyborczej.

Dużo błędów widzę po stronie Platformy Obywatelskiej. Przykład z brzegu to konwencja KE w Szczecinie, PiS zrobiło konwencję w auli Uniwersytetu Szczecińskiego, KE w jakiejś niewielkiej salce z trzema rzędami, a to przecież matecznik opozycji. To samo zauważyłem w Krakowie, jakby politycy opozycji odpuścili miejsca, w których mają przewagę, licząc, że i tak tam wygrają z PiS. Oprawa spotkań z wyborcami ze strony KE była zaniedbana.

Blado na tle PiS wychodzi też przekaz wyborczy opozycji. Sztabowcy Mateusza Morawieckiego wychodzą z założenia i słusznie, że rzeczy oczywistych nie wolno odpuszczać, trzeba powtarzać: „nic nie jest dane raz na zawsze”, „teraz wam się żyje lepiej czy pięć lat temu?” itp. Premier to robił i to dobra strategia. Ze strony KE przekaz jest zupełnie rozdygotany, z jednej strony słyszymy: „uśmiechnijmy się”, „bądźmy dla siebie mili”, „wprowadzamy europejskie standardy, walczymy z mową nienawiści, propagujemy różnorodność”, a z drugiej – język niesamowitej agresji, pogardy dla przeciwników. Katarzyna Lubnauer, wykładowca akademicki, kobieta, szefowa partii, wykrzyczała: „Do cholery, to nasz kraj i my mamy prawo pytać i wymagać”. To była wizerunkowa wtopa.

Na pewno wielką wtopą są słowa Rafała Grupińskiego o związkach partnerskich, równie wielkim faux pas było zachowanie Włodzimierza Cimoszewicza po wypadku, w którym potrącił kobietę. Doktor nauk prawnych powiedział: „nie ma znaczenia, że samochód nie miał badań technicznych, ja uważam, że auto było sprawne”. To ten, który walczy o praworządność. 

Wtopą też były słowa Donalda Tuska z 18 maja, które w żaden sposób nie licowały z zajmowanym przez niego urzędem. Człowiek, który oburzał się, że przypomina mu się dziadka z Wermachtu, mówił na wiecu opozycji: „Jeden naród, jedno państwo, jedna religia, jeden wódz”. Mając na myśli Jarosława Kaczyńskiego, nawiązywał do słynnych haseł nazistowskich: „ein Volk, ein Reich, ein Führer”. Tak mówi na wiecu wyborczym przewodniczący Rady Europejskiej.



Prof. Robert Alberski, politolog z Uniwersytetu Wrocławskiego:
 

Ta kampania wygląda na dość ożywioną, ale ożywiony jest jedynie jej obraz medialny. Największym błędem strategicznym jest fakt, że kandydaci na europosłów od prawa do lewa nie spotykają się tak naprawdę z ludźmi. Kandydat przyjeżdża do danej miejscowości i spotyka się ze swoimi, z działaczami, aktywem. Nie ma wyjścia ze strefy komfortu i próby wyjścia do obywateli, którzy niekoniecznie popierają danego kandydata. Takie przekonywanie przekonanych i granie na twarde elektoraty nie jest niczym dobrym. Na świecie wygląda to inaczej. Donald Trump nie boi się wychodzić do ludzi, konfrontować z nimi swoich poglądów, rozmawiać. U nas się tego absolutnie unika. To się odbija w sondażach. W jednym z badań zobaczyliśmy wyraźny spadek poparcia dla najważniejszych graczy. Niby trwa kampania, niby trwa pozyskiwanie zwolenników, a wszystkim partiom spadają sondaże. To nonsens robić kampanię, żeby wszyscy tracili głosy. Kiedy jednym spada, drudzy zyskują, to jest jeszcze o co się bić, ale kiedy wszystkim spada, to znaczy, że taka kampania jest zwyczajnie nieskuteczna.

Druga słaba strona tej kampanii to traktowanie jej jako pierwszej części wyborów do Sejmu i Senatu na jesieni. Nawet gdy pojawiają się kwestie europejskie podnoszone przez polityków, jak np. euro przez Jarosława Kaczyńskiego, to wszystko dotyczy tak naprawdę nas i spraw krajowych. Takie podejście też demobilizuje, ponieważ głupio jest głosować, jeśli nie wiadomo, o co chodzi i po co to głosowanie. 

Trzecia rzecz to negatywny charakter wyborczego przekazu. On absolutnie dominuje w tej kampanii. Owszem, elementem kampanii wyborczej jest zawsze reklama negatywna, tego się nie da uniknąć i to jasne. Problem polega na tym, że to jedyna kampania, która u nas funkcjonuje, element pozytywny w zasadzie nie występuje. PiS pokazuje „piątkę Kaczyńskiego” i nikt się nad tym nie pochyla, nikt o tym nie dyskutuje, tylko wszyscy się skupiają na okładaniu pałką przeciwnika. 



Prof. Kazimierz Kik, politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach:
 

Największym negatywem tej kampanii był jej destruktywny charakter. Ona była realizowana przez konflikt, głęboki, bezwzględny. Jedna i druga strona koncentrowały się, a zwłaszcza jeśli chodzi o Koalicję Europejską, na kompromitowaniu przeciwnika, a nie na prezentowaniu programów. Ze strony PiS mieliśmy atak na przeciwnika za pomocą komisji sejmowych ds. wyłudzeń podatku VAT i Amber Gold na najważniejsze osoby w rządzie Donalda Tuska z nim samym na czele. Jakoś dziwnie się złożyło, że najważniejszych polityków PO zostawiono sobie na koniec do przesłuchania. 

Powstanie Koalicji Europejskiej było spowodowane słabymi sondażami PO. Niskie notowania PO doprowadziły do decyzji o stworzeniu szerokiej koalicji od Sasa do Lasa, czyli niewiarygodnej politycznie. Pozornie jest to droga do sukcesu, ale w efekcie to droga prowadząca do kompromitacji formacji wchodzących w skład tego bytu. To de facto likwidacja koalicjantów przez silniejszą stronę.

Zasadniczym błędem partii rządzącej jest to, że nie działała zgodnie z mechanizmami wzrostu działającymi w demokracji. W demokracji jest na ogół tak, że sukces wyborczy jest dopiero wstępem do ogromnej pracy prowadzącej do zachowania tego sukcesu, czyli władzy. To oznacza, że zwycięska partia powinna dążyć do poszerzania spektrum oddziaływania społecznego, czyli bycia partią, która jest zdolna do sojuszy i konsensusu. Taktyka PiS polegała głównie na umacnianiu żelaznego elektoratu.



A w dalszej części tekstu:

- Sławomir Jastrzębowski, były redaktor naczelny „Super Expressu”, specjalista ds. PR, felietonista: Byliśmy świadkami rytualnego, banalnego, tradycyjnego batożenia przeciwników, partii i ugrupowań (...) Koalicja Europejska nie mogła zaprezentować innego programu niż „Nie chcemy więcej PiS-u”, ponieważ nic więcej tych ugrupowań nie łączy...

- Prof. Andrzej Piasecki, politolog z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie: Partia Kaczyńskiego popełnia błąd w rozpoznaniu potrzeb Polaków, ponieważ uderzyli w antyunijne tony wbrew prounijnym nastrojom. To błąd strategiczny, który może zemścić się przynajmniej demobilizacją zdezorientowanego elektoratu. Antyunijna retoryka dała też paliwo polityczne dla Koalicji Europejskiej (...)  W odróżnieniu od większości komentatorów nie uważam wejścia PSL do Koalicji Europejskiej za błąd strategiczny. Oni są w Europejskiej Partii Ludowej od 2004 roku, z PO byli dwa razy w koalicji rządowej, więc byłoby dziwne, gdyby w tak trudnym okresie dla tych dwóch partii ludowcy zagrali na zasadzie sobkostwa...

- Prof. Kamil Minkner, politolog z Uniwersytetu Opolskiego: Ta kampania nie jest inna od poprzednich kampanii do PE i należy ją odczytywać w kontekście jesiennych wyborów krajowych. PiS w obecnej kampanii chodziło o utrzymanie przewagi, PO czy szerzej Koalicji Europejskiej o przełamanie monopolu PiS... 



#REKLAMA_POZIOMA#

 

POLECANE
Niepokojące wieści z granicy. Komunikat Straży Granicznej z ostatniej chwili
Niepokojące wieści z granicy. Komunikat Straży Granicznej

Straż Graniczna publikuje raporty dotyczące wydarzeń na polskiej granicy zarówno ze strony Białorusi, Litwy jak i Niemiec.

Rząd Tuska powinien konsultować ustawy z prezydentem? Polacy mówią jasno z ostatniej chwili
Rząd Tuska powinien konsultować ustawy z prezydentem? Polacy mówią jasno

60 proc. Polaków uważa, że rząd Donalda Tuska powinien konsultować swoje projekty ustaw z prezydentem Karolem Nawrockim przed skierowaniem ich do Sejmu – wynika z sondażu Instytutu Badań Pollster dla "Super Expressu".

Co Polacy myślą o działaniach państwa ws. dywersji w Polsce. Nowy sondaż z ostatniej chwili
Co Polacy myślą o działaniach państwa ws. dywersji w Polsce. Nowy sondaż

Z najnowszego sondażu IBRiS dla „Rzeczpospolitej” wynika, że większość respondentów krytycznie ocenia działanie państwa w obliczu aktów dywersji w Polsce. Dobre stopnie stawia państwu 41,9 proc. badanych, a złe – 46,2 proc., 12 proc. nie ma zdania, z czego aż ponad 31 proc. uznało posunięcia rządu za „zdecydowanie złe”.

Komunikat dla mieszkańców woj. śląskiego z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców woj. śląskiego

Kierowcy od 26 listopada 2025 r. mogą korzystać już z pełnego przekroju zmodernizowanego odcinka DK91 dawnej gierkówki między Częstochową a Podwarpiem. To część wartej 106 mln zł przebudowy ponad 40 km trasy.

Dobre wieści dla Konfederacji. Nowy sondaż partyjny z ostatniej chwili
Dobre wieści dla Konfederacji. Nowy sondaż partyjny

KO utrzymuje pozycję lidera, ale prawica mogłaby przejąć władzę dzięki mocno rosnącej Konfederacji i wejściu Konfederacji Korony Polskiej do Sejmu – wynika z badania United Surveys dla Wirtualnej Polski.

Wraca sprawa pozwu przeciw prof. Zybertowiczowi. „Mroczne strony Okrągłego Stołu” tylko u nas
Wraca sprawa pozwu przeciw prof. Zybertowiczowi. „Mroczne strony Okrągłego Stołu”

W czwartek Sąd Apelacyjny w Warszawie rozpatrzy sprawę pozwu złożonego przeciwko prof. Andrzejowi Zybertowiczowi przez ponad 30 osób, które poczuły się urażone jego słowami. W lutym 2019 r. znany socjolog prowadził młodzieżową debatę oxfordzką. Wówczas w 2,5 minutowym podsumowaniu zacytował znanego opozycjonistę Andrzeja Gwiazdę.  Jego słowa wywołały burzę. Wśród pozywających byli m.in. Władysław Frasyniuk, Zbigniew Bujak, Jacek Moskwa czy Aleksander Hall.

Atak pod Białym Domem. Trump ujawnił, kim był napastnik z ostatniej chwili
Atak pod Białym Domem. Trump ujawnił, kim był napastnik

Prezydent USA Donald Trump oświadczył w środę wieczorem czasu miejscowego, że atak na dwóch żołnierzy Gwardii Narodowej, do którego doszło tego dnia nieopodal Białego Domu w Waszyngtonie, był aktem terroru. Zapowiedział ponowne sprawdzenie ludzi, którzy przybyli do USA z Afganistanu.

Polska pod śniegiem. Ponad 1600 interwencji strażaków w jeden dzień Wiadomości
Polska pod śniegiem. Ponad 1600 interwencji strażaków w jeden dzień

W związku z intensywnymi opadami śniegu i deszczu ze śniegiem, które przez cały dzień występowały w wielu regionach Polski, strażacy PSP i OSP odnotowali 1623 interwencje - poinformował w środę wieczorem rzecznik komendanta głównego PSP st. bryg. Karol Kierzkowski.

Strzelanina w pobliżu Białego Domu. Nie żyją dwaj żołnierze z ostatniej chwili
Strzelanina w pobliżu Białego Domu. Nie żyją dwaj żołnierze

Gubernator Wirginii Zachodniej Patrick Morrisey poinformował, że obaj żołnierze Gwardii Narodowej, postrzeleni w środę w Waszyngtonie nieopodal Białego Domu, zmarli na skutek odniesionych ran. Obaj stanowili część żołnierzy Gwardii wysłanych do stolicy z rządzonego przez niego stanu.

Niemcy w szoku. Ten popularny produkt nigdy nie był tak drogi Wiadomości
Niemcy w szoku. Ten popularny produkt nigdy nie był tak drogi

W Niemczech ceny czekolady i pralinek poszybowały w górę jak szalone. Federalny Urząd Statystyczny podał konkretne liczby za październik 2025: zwykła tabliczka czekolady podrożała o 30,7 procent w porównaniu z rokiem poprzednim, sama czekolada jako kategoria o 21,8 procent, a praliny aż o 22,1 procent. Batony i inne wyroby czekoladowe zdrożały „tylko” o 16 procent.

REKLAMA

O złych decyzjach strategicznych, wtopach i najgorszym przekazie. Eksperci podsumowują kampanię wyborczą

Kampania do Parlamentu Europejskiego za nami. Czy kogoś zaskoczyła? Dla kogo była klapą, kto może się z niej cieszyć? Poprosiliśmy ekspertów o krótkie podsumowanie. Zapytaliśmy o negatywy kampanii, złe decyzje strategiczne, wtopy i najgorszy przekaz - pisze red. Jakub Pacan na łamach najnowszego "Tygodnika Solidarność".
/ Fot. Andrzej Hulimka / Forum
Zbigniew Lazar, ekspert ds. Komunikacji, PR i marketingu politycznego:
 

Koalicję Europejską, która z jednej strony składa się z partyjek promujących eutanazję, z drugiej udających chrześcijan, można porównać do restauracji, która się reklamuje jako specjalność kuchni polskiej, meksykańskiej, wietnamskiej i arabskiej. Wiadomo, że nas tam dobrze nie nakarmią, a być może jeszcze otrują. Brak spójności przekazu, rozmycie się to wielki negatyw opozycji w tej kampanii wyborczej.

Dużo błędów widzę po stronie Platformy Obywatelskiej. Przykład z brzegu to konwencja KE w Szczecinie, PiS zrobiło konwencję w auli Uniwersytetu Szczecińskiego, KE w jakiejś niewielkiej salce z trzema rzędami, a to przecież matecznik opozycji. To samo zauważyłem w Krakowie, jakby politycy opozycji odpuścili miejsca, w których mają przewagę, licząc, że i tak tam wygrają z PiS. Oprawa spotkań z wyborcami ze strony KE była zaniedbana.

Blado na tle PiS wychodzi też przekaz wyborczy opozycji. Sztabowcy Mateusza Morawieckiego wychodzą z założenia i słusznie, że rzeczy oczywistych nie wolno odpuszczać, trzeba powtarzać: „nic nie jest dane raz na zawsze”, „teraz wam się żyje lepiej czy pięć lat temu?” itp. Premier to robił i to dobra strategia. Ze strony KE przekaz jest zupełnie rozdygotany, z jednej strony słyszymy: „uśmiechnijmy się”, „bądźmy dla siebie mili”, „wprowadzamy europejskie standardy, walczymy z mową nienawiści, propagujemy różnorodność”, a z drugiej – język niesamowitej agresji, pogardy dla przeciwników. Katarzyna Lubnauer, wykładowca akademicki, kobieta, szefowa partii, wykrzyczała: „Do cholery, to nasz kraj i my mamy prawo pytać i wymagać”. To była wizerunkowa wtopa.

Na pewno wielką wtopą są słowa Rafała Grupińskiego o związkach partnerskich, równie wielkim faux pas było zachowanie Włodzimierza Cimoszewicza po wypadku, w którym potrącił kobietę. Doktor nauk prawnych powiedział: „nie ma znaczenia, że samochód nie miał badań technicznych, ja uważam, że auto było sprawne”. To ten, który walczy o praworządność. 

Wtopą też były słowa Donalda Tuska z 18 maja, które w żaden sposób nie licowały z zajmowanym przez niego urzędem. Człowiek, który oburzał się, że przypomina mu się dziadka z Wermachtu, mówił na wiecu opozycji: „Jeden naród, jedno państwo, jedna religia, jeden wódz”. Mając na myśli Jarosława Kaczyńskiego, nawiązywał do słynnych haseł nazistowskich: „ein Volk, ein Reich, ein Führer”. Tak mówi na wiecu wyborczym przewodniczący Rady Europejskiej.



Prof. Robert Alberski, politolog z Uniwersytetu Wrocławskiego:
 

Ta kampania wygląda na dość ożywioną, ale ożywiony jest jedynie jej obraz medialny. Największym błędem strategicznym jest fakt, że kandydaci na europosłów od prawa do lewa nie spotykają się tak naprawdę z ludźmi. Kandydat przyjeżdża do danej miejscowości i spotyka się ze swoimi, z działaczami, aktywem. Nie ma wyjścia ze strefy komfortu i próby wyjścia do obywateli, którzy niekoniecznie popierają danego kandydata. Takie przekonywanie przekonanych i granie na twarde elektoraty nie jest niczym dobrym. Na świecie wygląda to inaczej. Donald Trump nie boi się wychodzić do ludzi, konfrontować z nimi swoich poglądów, rozmawiać. U nas się tego absolutnie unika. To się odbija w sondażach. W jednym z badań zobaczyliśmy wyraźny spadek poparcia dla najważniejszych graczy. Niby trwa kampania, niby trwa pozyskiwanie zwolenników, a wszystkim partiom spadają sondaże. To nonsens robić kampanię, żeby wszyscy tracili głosy. Kiedy jednym spada, drudzy zyskują, to jest jeszcze o co się bić, ale kiedy wszystkim spada, to znaczy, że taka kampania jest zwyczajnie nieskuteczna.

Druga słaba strona tej kampanii to traktowanie jej jako pierwszej części wyborów do Sejmu i Senatu na jesieni. Nawet gdy pojawiają się kwestie europejskie podnoszone przez polityków, jak np. euro przez Jarosława Kaczyńskiego, to wszystko dotyczy tak naprawdę nas i spraw krajowych. Takie podejście też demobilizuje, ponieważ głupio jest głosować, jeśli nie wiadomo, o co chodzi i po co to głosowanie. 

Trzecia rzecz to negatywny charakter wyborczego przekazu. On absolutnie dominuje w tej kampanii. Owszem, elementem kampanii wyborczej jest zawsze reklama negatywna, tego się nie da uniknąć i to jasne. Problem polega na tym, że to jedyna kampania, która u nas funkcjonuje, element pozytywny w zasadzie nie występuje. PiS pokazuje „piątkę Kaczyńskiego” i nikt się nad tym nie pochyla, nikt o tym nie dyskutuje, tylko wszyscy się skupiają na okładaniu pałką przeciwnika. 



Prof. Kazimierz Kik, politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach:
 

Największym negatywem tej kampanii był jej destruktywny charakter. Ona była realizowana przez konflikt, głęboki, bezwzględny. Jedna i druga strona koncentrowały się, a zwłaszcza jeśli chodzi o Koalicję Europejską, na kompromitowaniu przeciwnika, a nie na prezentowaniu programów. Ze strony PiS mieliśmy atak na przeciwnika za pomocą komisji sejmowych ds. wyłudzeń podatku VAT i Amber Gold na najważniejsze osoby w rządzie Donalda Tuska z nim samym na czele. Jakoś dziwnie się złożyło, że najważniejszych polityków PO zostawiono sobie na koniec do przesłuchania. 

Powstanie Koalicji Europejskiej było spowodowane słabymi sondażami PO. Niskie notowania PO doprowadziły do decyzji o stworzeniu szerokiej koalicji od Sasa do Lasa, czyli niewiarygodnej politycznie. Pozornie jest to droga do sukcesu, ale w efekcie to droga prowadząca do kompromitacji formacji wchodzących w skład tego bytu. To de facto likwidacja koalicjantów przez silniejszą stronę.

Zasadniczym błędem partii rządzącej jest to, że nie działała zgodnie z mechanizmami wzrostu działającymi w demokracji. W demokracji jest na ogół tak, że sukces wyborczy jest dopiero wstępem do ogromnej pracy prowadzącej do zachowania tego sukcesu, czyli władzy. To oznacza, że zwycięska partia powinna dążyć do poszerzania spektrum oddziaływania społecznego, czyli bycia partią, która jest zdolna do sojuszy i konsensusu. Taktyka PiS polegała głównie na umacnianiu żelaznego elektoratu.



A w dalszej części tekstu:

- Sławomir Jastrzębowski, były redaktor naczelny „Super Expressu”, specjalista ds. PR, felietonista: Byliśmy świadkami rytualnego, banalnego, tradycyjnego batożenia przeciwników, partii i ugrupowań (...) Koalicja Europejska nie mogła zaprezentować innego programu niż „Nie chcemy więcej PiS-u”, ponieważ nic więcej tych ugrupowań nie łączy...

- Prof. Andrzej Piasecki, politolog z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie: Partia Kaczyńskiego popełnia błąd w rozpoznaniu potrzeb Polaków, ponieważ uderzyli w antyunijne tony wbrew prounijnym nastrojom. To błąd strategiczny, który może zemścić się przynajmniej demobilizacją zdezorientowanego elektoratu. Antyunijna retoryka dała też paliwo polityczne dla Koalicji Europejskiej (...)  W odróżnieniu od większości komentatorów nie uważam wejścia PSL do Koalicji Europejskiej za błąd strategiczny. Oni są w Europejskiej Partii Ludowej od 2004 roku, z PO byli dwa razy w koalicji rządowej, więc byłoby dziwne, gdyby w tak trudnym okresie dla tych dwóch partii ludowcy zagrali na zasadzie sobkostwa...

- Prof. Kamil Minkner, politolog z Uniwersytetu Opolskiego: Ta kampania nie jest inna od poprzednich kampanii do PE i należy ją odczytywać w kontekście jesiennych wyborów krajowych. PiS w obecnej kampanii chodziło o utrzymanie przewagi, PO czy szerzej Koalicji Europejskiej o przełamanie monopolu PiS... 



#REKLAMA_POZIOMA#


 

Polecane