[Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Morderca rtm Pileckiego pobierał 9 tys. złotych emerytury

Ryszard Mońko, zastępca naczelnika więzienia mokotowskiego ds. politycznych w najbardziej mrocznych, stalinowskich czasach, nigdy nie odpowiedział za udział w zbrodni na Witoldzie Pileckim, a także nie ujawnił, gdzie dokładnie komunistyczni siepacze – jego koledzy – zrzucili zmasakrowane ciało rotmistrza i innych polskich bohaterów. W III RP nie zapukał do niego żaden prokurator. Mnie bez problemu udało się dotrzeć do Mońki w 2012 r. Mieszkał w Hrubieszowie, w okazałej willi. Szanowany obywatel, miły sąsiad, z emeryturą 9 tysięcy złotych.
/ Zbiory Tadeusza Płużańskiego
Mońkę widziałem wcześniej w 2002 r. na procesie prokuratora Czesława Łapińskiego, oskarżonego przez Instytut Pamięci Narodowej o mord sądowy na rotmistrzu. Mońko zeznawał wówczas jako świadek. Adres dostałem od Wacława Sikorskiego, AK-owca, który wspominał: „Mońko był moim kolegą sprzed wojny. Spotkałem go ponownie w 1948 r. na Mokotowie. Na korytarzu więziennym spytał mnie: co tu robisz? Odpowiedziałem: siedzę. A ty? – spojrzałem na niego zaintrygowany. Odpowiedział: pracuję”.

Nic nie pamiętam

Przez godzinę nikt nie reagował na dzwonek do drzwi. Aż tu nagle pod willę podjechał człowiek na rowerze. Malutki, zadbany, z rumieńcem zdrowia na twarzy. Przyglądam się – to przecież Mońko. Rozmawiać jednak nie chce. To było dawno. Nic nie pamiętam – ucina. Przekonuję go, że jestem historykiem, a w tej chwili trwają prace ekshumacyjne na warszawskiej „Łączce”. Powinien złożyć relację – dla potomności. I tak zaczęła się nasza rozmowa, która przed bramą jego domu trwała około godziny. On trzymający mocno rower i co chwila nerwowo rozglądający się dokoła. Ja z mikrofonami pod kurtką, pilnujący, żeby nie gestykulować, bo na nagraniu słychać każdy ruch.

Winny Grabicki

O „Łączce” Mońko nie chciał mi nic powiedzieć, twierdząc, że na Mokotowie pracował do 1948 r., kiedy pochówków dokonywano jeszcze na Służewie, ale też… w więzieniu mokotowskim.

Mońko kłamał. Na procesie Łapińskiego zeznawał: „Na Mokotów zostałem skierowany w styczniu 1948 r. ze zlikwidowanej jednostki saperskiej. Jako funkcjonariusz ds. polityczno-wychowawczych uczyłem śledczych zasad polskiego ruchu robotniczego”. Przypomnę tu, że zamordowanych przy ul. Rakowieckiej więźniów grzebano na Służewie do wiosny 1948 r. (szacuje się, że w dołach śmierci leży tam nadal ok. 2 tys. osób). Od wiosny 1948 r. drugim polem więziennym była „Łączka” (ok. 300 zamordowanych). 

O samych egzekucjach Mońko mówił trochę więcej. Przede wszystkim potwierdził, że w pierwszych latach powojennych odbywały się one na terenie więzienia – głównie w starej kotłowni za budynkiem X Pawilonu (potwierdzał to również np. więzień Rakowieckiej Stanisław Krupa). Przyznał również, że nie było żadnego plutonu egzekucyjnego: strzelał jeden funkcjonariusz - najpierw Piotr Śmietański, potem Aleksander Drej (ten drugi na ogół po pijanemu). Potem ciała wywoził jego przełożony – naczelnik więzienia – Alojzy Grabicki. To na niego – od dawna nieżyjącego - Mońko zrzucał całą odpowiedzialność za represje i morderstwa na Mokotowie. No i oczywiście na bezpiekę.

„Jedyny przypadek w karierze”

Mnie interesowała przede wszystkim egzekucja rotmistrza Witolda Pileckiego, w której – jak wynika z dokumentów – Mońko brał udział. Pamiętałem jego opowieść z procesu Łapińskiego: „To był jedyny przypadek w mojej karierze. Zastępowałem Grabickiego, który wyjątkowo wyjechał. 25 maja 1948 r., między godz. 21 i 21.30 do mojego gabinetu zgłosiło się czterech panów, dwóch w mundurach wojskowych, dwóch po cywilnemu. Byli z bezpieki. Na polecenie prokuratora Cypryszewskiego rozkazałem doprowadzenie Pileckiego na miejsce straceń. To był mały, oddzielnie stojący budynek za X pawilonem, którym rządził MBP, a oficerowie służby więziennej nie mieli tam wstępu. Widziałem, jak prowadzili Pileckiego pod ręce, a on poprosił ich, żeby go puścili, bo chce iść sam. Weszli do środka, ja zostałem na zewnątrz. Słyszałem jeden strzał. Więźniów politycznych rozstrzeliwano, pospolitych wieszano. Pluton egzekucyjny to był jeden funkcjonariusz UB [etatowy morderca starszy sierżant Piotr Śmietański]. Lekarz w wojskowym mundurze wszedł do budynku i stwierdził zgon. Przed wykonaniem wyroku z Pileckim rozmawiał ksiądz Matusiewicz”.

Oskarżający Łapińskiego prokurator IPN spytał jeszcze świadka Mońkę: „Dlaczego podpisał pan protokół wykonania kary śmierci?” Mońko opowiedział: „A co miałem robić?”

Założyli mu białą opaskę na oczy

Pamiętając te zeznania miałem nadzieję, że Mońko powie mi więcej. On powtórzył właściwie opis śmierci Pileckiego, który przedstawił w sądzie: „Wzięli go pod ręce. Czterech ludzi. On powiedział: „Będę szedł sam”. Założyli mu białą opaskę na oczy”.

Dopytywałem, powołując się na świadectwo księdza Jana Stępnia, współwięźnia z Rakowieckiej, który miał widzieć tę ostatnią drogę rotmistrza z okna celi: „Prowadziło go pod ręce dwóch strażników. Ledwie dotykał stopami ziemi. Nie wiem, czy był wtedy przytomny. Sprawiał wrażenie zupełnie omdlałego”. Czyli w momencie egzekucji skatowany przez „oficerów” bezpieki Pilecki mógł już nie mieć świadomości…

Taka zresztą była praktyka bezpieki. Często najgorsze śledztwo rozpoczynało się po procesie i wyroku skazującym, kiedy oprawcy wiedzieli już, że ich ofiara nie wyjdzie na wolność. Że zginie w więzieniu. Mogli sobie pofolgować. Często więzień był zmuszany do zeznań w innych sprawach.

Mońko jednak twardo powtórzył swoje: „Szedł sam, dobrowolnie. Widziałem to dokładnie, szedłem 30–40 metrów dalej. Nim doszedłem do miejsca, jego już rozstrzelano”. Gdzie to było, też w kotłowni? – doprecyzowałem. „Tak. Prócz kata Śmietańskiego byli prokurator, ksiądz”. Ile było strzałów? „Słyszałem jeden”. Co się potem stało? „Nie wiem. Nie uczestniczyłem w pochówkach. Od dyżurnych wartowników słyszałem, że ciała zabitych wywoziła gdzieś sanitarka więzienna.”

Zadowolony, z emeryturą

Ryszard Mońko, z zawodu technik rolniczy i mechanik, który po odejściu z Mokotowa był m. in. – do 1962 r. - naczelnikiem więzienia w Częstochowie, na koniec pochwalił mi się, że ma kilka tysięcy złotych emerytury („Wałęsa, dobry człowiek, wyrównał mi emeryturę”). Zadowolony z życia, miły dla sąsiadów starszy pan do końca cieszył się dobrym zdrowiem.

„Nie mam żadnych dochodzeń sądowych. Jestem czysty” – powiedział mi  na  odchodne. Zmarł w  2016 r. w rodzinnym Hrubieszowie, pożegnany na miejscowym cmentarzu parafialnym. Tak odszedł ostatni morderca Witolda Pileckiego.

 Tadeusz Płużański




 

POLECANE
Pilna decyzja MSZ ws. ambasadora Polski we Francji z ostatniej chwili
Pilna decyzja MSZ ws. ambasadora Polski we Francji

Rzecznik MSZ Maciej Wewiór przekazał w środę PAP, że decyzją szefa MSZ Radosława Sikorskiego ambasador Polski we Francji Jan R. został zwolniony z kierowania placówką do czasu wyjaśnienia wątpliwości. Sprawa ma związek z medialnymi doniesieniami o jego zatrzymaniu przez CBA.

 „Die Welt” ostro o Unii Europejskiej: „Nie sprawdziła się” z ostatniej chwili
„Die Welt” ostro o Unii Europejskiej: „Nie sprawdziła się”

Na łamach niemieckiego dziennika „Die Welt” opublikowano krytyczny tekst dotyczący kondycji Unii Europejskiej. Autorzy zarzucają Brukseli biurokratyczny autorytaryzm, nieskuteczność w kluczowych kryzysach i oderwanie od realnych problemów gospodarki oraz obywateli. W tekście pojawiają się mocne tezy o Green Deal, polityce migracyjnej i braku demokratycznej legitymacji urzędników w Brukseli.

USA objęły sankcjami wizowymi byłego komisarza UE. Oburzenie w Brukseli z ostatniej chwili
USA objęły sankcjami wizowymi byłego komisarza UE. Oburzenie w Brukseli

Komisja Europejska zdecydowanie potępiła w środę decyzję administracji Donalda Trumpa o nałożeniu zakazu wjazdu do USA na byłego komisarza UE ds. rynku wewnętrznego Thierry'ego Bretona oraz czterech szefów organizacji pozarządowych z Wielkiej Brytanii i Niemiec.

Prezydent Karol Nawrocki odwiedził żołnierzy i funkcjonariuszy SG na granicy z ostatniej chwili
Prezydent Karol Nawrocki odwiedził żołnierzy i funkcjonariuszy SG na granicy

Prezydent RP Karol Nawrocki spotkał się z żołnierzami Wojska Polskiego i funkcjonariuszami Straży Granicznej, stacjonującymi na wschodniej granicy Polski.

Tom Rose przekazał Polakom życzenia świąteczne od prezydenta Trumpa z ostatniej chwili
Tom Rose przekazał Polakom życzenia świąteczne od prezydenta Trumpa

Ambasador USA w Polsce Thomas Rose, składając w środę Polakom życzenia świąteczne w imieniu swoim oraz prezydenta Donalda Trumpa, podkreślił, że Boże Narodzenie to czas, w którym wszyscy ludzie mogą dziękować Bogu za błogosławieństwa wiary, rodziny i wolności.

KO wygrywa wybory, ale nie ma z kim rządzić, spadki największych. Zobacz najnowszy sondaż z ostatniej chwili
KO wygrywa wybory, ale nie ma z kim rządzić, spadki największych. Zobacz najnowszy sondaż

W środę opublikowano najnowsze badanie poparcia dla partii politycznych. Z sondażu United Surveys by IBRiS dla Wirtualnej Polski wynika, że Koalicja Obywatelska wygrałaby wybory, jednak Donald Tusk właściwie nie miałby z kim utworzyć rząd - potencjalni koalicjanci właściwie nie wchodzą do Sejmu.

Zełenski ujawnił amerykański plan pełnego porozumienia pokojowego. Co zawiera? z ostatniej chwili
Zełenski ujawnił amerykański plan pełnego porozumienia pokojowego. Co zawiera?

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przekazał, że amerykański plan pokojowy, dotyczący zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej, przewiduje zamrożenie konfliktu na obecnych liniach kontaktowych - poinformowały w środę media, w tym m.in. agencja AFP. Ukraiński prezydent rozmawiał z dziennikarzami we wtorek, ale wypowiedzi ze spotkania zostały opublikowane dopiero w środę. 

W Wigilię na straży bezpieczeństwa kraju stoi 20 tys. polskich żołnierzy z ostatniej chwili
W Wigilię na straży bezpieczeństwa kraju stoi 20 tys. polskich żołnierzy

W Wigilię Świąt Bożego Narodzenia na straży bezpieczeństwa państwa polskiego i naszych sojuszników stoi około 20 tysięcy żołnierzy - powiedział w środę wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz podczas spotkania z żołnierzami służącymi w Centrum Logistycznym Rzeszów-Jasionka.

Jest nowy ranking zaufania. Karol Nawrocki ponownie na czele [SONDAŻ] z ostatniej chwili
Jest nowy ranking zaufania. Karol Nawrocki ponownie na czele [SONDAŻ]

W Wigilię portal Onet.pl opublikował grudniowy sondaż zaufania do polityków. Na pierwszym miejscu ponownie znalazł się prezydent Karol Nawrocki. W badaniu widać też powrót Jarosława Kaczyńskiego do pierwszej dziesiątki oraz pogarszającą się sytuację Mateusza Morawieckiego.

„Niech ucichną dzisiaj wszelkie spory”. Świąteczne życzenia Pary Prezydenckiej z ostatniej chwili
„Niech ucichną dzisiaj wszelkie spory”. Świąteczne życzenia Pary Prezydenckiej

Para Prezydencka skierowała do Polaków w kraju i za granicą życzenia świąteczne. W bożonarodzeniowym przesłaniu podkreślono znaczenie wspólnoty, tradycji oraz nadziei płynącej z Narodzenia Pańskiego. W komunikacie znalazły się także słowa wdzięczności dla osób pełniących służbę w święta.

REKLAMA

[Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Morderca rtm Pileckiego pobierał 9 tys. złotych emerytury

Ryszard Mońko, zastępca naczelnika więzienia mokotowskiego ds. politycznych w najbardziej mrocznych, stalinowskich czasach, nigdy nie odpowiedział za udział w zbrodni na Witoldzie Pileckim, a także nie ujawnił, gdzie dokładnie komunistyczni siepacze – jego koledzy – zrzucili zmasakrowane ciało rotmistrza i innych polskich bohaterów. W III RP nie zapukał do niego żaden prokurator. Mnie bez problemu udało się dotrzeć do Mońki w 2012 r. Mieszkał w Hrubieszowie, w okazałej willi. Szanowany obywatel, miły sąsiad, z emeryturą 9 tysięcy złotych.
/ Zbiory Tadeusza Płużańskiego
Mońkę widziałem wcześniej w 2002 r. na procesie prokuratora Czesława Łapińskiego, oskarżonego przez Instytut Pamięci Narodowej o mord sądowy na rotmistrzu. Mońko zeznawał wówczas jako świadek. Adres dostałem od Wacława Sikorskiego, AK-owca, który wspominał: „Mońko był moim kolegą sprzed wojny. Spotkałem go ponownie w 1948 r. na Mokotowie. Na korytarzu więziennym spytał mnie: co tu robisz? Odpowiedziałem: siedzę. A ty? – spojrzałem na niego zaintrygowany. Odpowiedział: pracuję”.

Nic nie pamiętam

Przez godzinę nikt nie reagował na dzwonek do drzwi. Aż tu nagle pod willę podjechał człowiek na rowerze. Malutki, zadbany, z rumieńcem zdrowia na twarzy. Przyglądam się – to przecież Mońko. Rozmawiać jednak nie chce. To było dawno. Nic nie pamiętam – ucina. Przekonuję go, że jestem historykiem, a w tej chwili trwają prace ekshumacyjne na warszawskiej „Łączce”. Powinien złożyć relację – dla potomności. I tak zaczęła się nasza rozmowa, która przed bramą jego domu trwała około godziny. On trzymający mocno rower i co chwila nerwowo rozglądający się dokoła. Ja z mikrofonami pod kurtką, pilnujący, żeby nie gestykulować, bo na nagraniu słychać każdy ruch.

Winny Grabicki

O „Łączce” Mońko nie chciał mi nic powiedzieć, twierdząc, że na Mokotowie pracował do 1948 r., kiedy pochówków dokonywano jeszcze na Służewie, ale też… w więzieniu mokotowskim.

Mońko kłamał. Na procesie Łapińskiego zeznawał: „Na Mokotów zostałem skierowany w styczniu 1948 r. ze zlikwidowanej jednostki saperskiej. Jako funkcjonariusz ds. polityczno-wychowawczych uczyłem śledczych zasad polskiego ruchu robotniczego”. Przypomnę tu, że zamordowanych przy ul. Rakowieckiej więźniów grzebano na Służewie do wiosny 1948 r. (szacuje się, że w dołach śmierci leży tam nadal ok. 2 tys. osób). Od wiosny 1948 r. drugim polem więziennym była „Łączka” (ok. 300 zamordowanych). 

O samych egzekucjach Mońko mówił trochę więcej. Przede wszystkim potwierdził, że w pierwszych latach powojennych odbywały się one na terenie więzienia – głównie w starej kotłowni za budynkiem X Pawilonu (potwierdzał to również np. więzień Rakowieckiej Stanisław Krupa). Przyznał również, że nie było żadnego plutonu egzekucyjnego: strzelał jeden funkcjonariusz - najpierw Piotr Śmietański, potem Aleksander Drej (ten drugi na ogół po pijanemu). Potem ciała wywoził jego przełożony – naczelnik więzienia – Alojzy Grabicki. To na niego – od dawna nieżyjącego - Mońko zrzucał całą odpowiedzialność za represje i morderstwa na Mokotowie. No i oczywiście na bezpiekę.

„Jedyny przypadek w karierze”

Mnie interesowała przede wszystkim egzekucja rotmistrza Witolda Pileckiego, w której – jak wynika z dokumentów – Mońko brał udział. Pamiętałem jego opowieść z procesu Łapińskiego: „To był jedyny przypadek w mojej karierze. Zastępowałem Grabickiego, który wyjątkowo wyjechał. 25 maja 1948 r., między godz. 21 i 21.30 do mojego gabinetu zgłosiło się czterech panów, dwóch w mundurach wojskowych, dwóch po cywilnemu. Byli z bezpieki. Na polecenie prokuratora Cypryszewskiego rozkazałem doprowadzenie Pileckiego na miejsce straceń. To był mały, oddzielnie stojący budynek za X pawilonem, którym rządził MBP, a oficerowie służby więziennej nie mieli tam wstępu. Widziałem, jak prowadzili Pileckiego pod ręce, a on poprosił ich, żeby go puścili, bo chce iść sam. Weszli do środka, ja zostałem na zewnątrz. Słyszałem jeden strzał. Więźniów politycznych rozstrzeliwano, pospolitych wieszano. Pluton egzekucyjny to był jeden funkcjonariusz UB [etatowy morderca starszy sierżant Piotr Śmietański]. Lekarz w wojskowym mundurze wszedł do budynku i stwierdził zgon. Przed wykonaniem wyroku z Pileckim rozmawiał ksiądz Matusiewicz”.

Oskarżający Łapińskiego prokurator IPN spytał jeszcze świadka Mońkę: „Dlaczego podpisał pan protokół wykonania kary śmierci?” Mońko opowiedział: „A co miałem robić?”

Założyli mu białą opaskę na oczy

Pamiętając te zeznania miałem nadzieję, że Mońko powie mi więcej. On powtórzył właściwie opis śmierci Pileckiego, który przedstawił w sądzie: „Wzięli go pod ręce. Czterech ludzi. On powiedział: „Będę szedł sam”. Założyli mu białą opaskę na oczy”.

Dopytywałem, powołując się na świadectwo księdza Jana Stępnia, współwięźnia z Rakowieckiej, który miał widzieć tę ostatnią drogę rotmistrza z okna celi: „Prowadziło go pod ręce dwóch strażników. Ledwie dotykał stopami ziemi. Nie wiem, czy był wtedy przytomny. Sprawiał wrażenie zupełnie omdlałego”. Czyli w momencie egzekucji skatowany przez „oficerów” bezpieki Pilecki mógł już nie mieć świadomości…

Taka zresztą była praktyka bezpieki. Często najgorsze śledztwo rozpoczynało się po procesie i wyroku skazującym, kiedy oprawcy wiedzieli już, że ich ofiara nie wyjdzie na wolność. Że zginie w więzieniu. Mogli sobie pofolgować. Często więzień był zmuszany do zeznań w innych sprawach.

Mońko jednak twardo powtórzył swoje: „Szedł sam, dobrowolnie. Widziałem to dokładnie, szedłem 30–40 metrów dalej. Nim doszedłem do miejsca, jego już rozstrzelano”. Gdzie to było, też w kotłowni? – doprecyzowałem. „Tak. Prócz kata Śmietańskiego byli prokurator, ksiądz”. Ile było strzałów? „Słyszałem jeden”. Co się potem stało? „Nie wiem. Nie uczestniczyłem w pochówkach. Od dyżurnych wartowników słyszałem, że ciała zabitych wywoziła gdzieś sanitarka więzienna.”

Zadowolony, z emeryturą

Ryszard Mońko, z zawodu technik rolniczy i mechanik, który po odejściu z Mokotowa był m. in. – do 1962 r. - naczelnikiem więzienia w Częstochowie, na koniec pochwalił mi się, że ma kilka tysięcy złotych emerytury („Wałęsa, dobry człowiek, wyrównał mi emeryturę”). Zadowolony z życia, miły dla sąsiadów starszy pan do końca cieszył się dobrym zdrowiem.

„Nie mam żadnych dochodzeń sądowych. Jestem czysty” – powiedział mi  na  odchodne. Zmarł w  2016 r. w rodzinnym Hrubieszowie, pożegnany na miejscowym cmentarzu parafialnym. Tak odszedł ostatni morderca Witolda Pileckiego.

 Tadeusz Płużański





 

Polecane