Syn Więźnia Auschwitz historyk Jerzy Klistała: Nasi Wychowawcy - nauczyciele

Jako rocznik przedwojenny, w okresie okupacji hitlerowskiej w latach 1943-44 rozpocząłem edukację na poziomie szkoły powszechnej. Nauczycielką a zarazem wychowawczynią klasy była fanatyczka hitleryzmu i zagorzała realizatorka poleceń władz okupacyjnych. To jakże początkowe poznawanie liter i cyfr, oraz egzekwowanie dyscypliny było wtłaczane w umysły nas dzieci za pomocą trzciny oraz drąga od stojaka do map, i nie było wyjątków by kogoś taki sposób dyscyplinowania czy „wtłaczania wiedzy” ominął.
/ zbiory Jerzego Klistały
Po wojnie, system nauczania zmienił się całkowicie, zaś nauczyciele odnosili się do nas dzieci z sercem, chcąc niejako wynagrodzić wszystkie krzywdy okresu okupacji jakie doświadczyliśmy. Stąd, po ponad 70 latach, pamiętam nazwiska moich wspaniałych wychowawców, i mimo upływu tylu lat, w świadomości pozostały nazwiska i Ich wygląd – wizerunki jak z fotografii.  
 
Po szkole powszechnej, nadal trafiałem na nauczycielskie autorytety, które już bardziej przyszłościowo kształtowały moje życie, a my uczniowie szkoły średniej każdy z osobna decydował, jak zdobytą wiedzę spożytkować. Stąd z grona moich kolegów szkolnych, wielu zrobiło jeśli to tak można nazwać odpowiednią „karierę zawodową” – stosowną do osobistej zaradności.  
 
Gdy jednak w doroślejszym wieku – na emeryturze zabrałem się za upamiętnianie osób które w okresie okupacji hitlerowskiej doznały prześladowań lub zginęły w różnych okolicznościach – w więzieniach czy obozach koncentracyjnych, odradzały się we mnie wspomnienie z przeszłości, z sentymentem przelewałem na kartki papieru informacje o osobach, które w jakiś szczególny sposób utkwiły w mej świadomości.
 
Niezatartym wspomnieniem jest pamięć o moich wzorcach do naśladowania gdy zabrakło mi Ojca (który zginął w KL Auschwitz), a we wspaniały sposób naprowadzali mnie drogę uczciwości i przyzwoitości tacy patrioci jak mój nauczyciel z technikum Innocenty Libura, oraz wcześniej (w szkole powszechnej) druhowie: Józef Pukowiec, Longin Musiolik, Alojzy Hałas.
 
Ponieważ jednak opracowanie to ma skupiać się na nauczycielach i wzorcach dla podopiecznej młodzieży, a bezpośredni kontakt miałem jako uczeń technikum z nauczycielem dr. Innocentym Liburą, przeto to Jego sentencja z książki „Z dziejów domowych powiatu …” – towarzyszy mi od początku prac nad utrwalaniem pamięci o ofiarach zbrodni hitlerowskich z lat 1939-1945! Jest bowiem wyjątkowo trafne i esencjonalne takie Jego ujęcie „tematu”: „Gdy ostatni już z nich odchodzą od nas, niech te kartki przekażą nowym pokoleniom pamięć o nich i o wartościach duchowych, które wypracowali, równie cennych jak materialne skarby tej ziemi”.   
  
Jak już wspomniałem, w latach 1953-54 był moim nauczycielem w szkole średniej ale był i wychowawcą wielu pokoleń rybniczan. Wielki patriota, harcerz z „krwi i kości”, emanował wyjątkowym spokojem, opanowaniem, przyjaznym stosunkiem do nas uczniów, a także grona nauczycieli. Jednocześnie, był zagadkowym człowiekiem w życiu prywatnym i wyjątkowo skromnym. Niestety, nie zdawaliśmy sobie wówczas sprawy z przykrych przeżyć okupacyjnych jakie miały wpływ na takie jego zachowanie – pobyt w niemieckiej niewoli a następnie obozie jenieckim!  
 
Gdy pisałem książkę o harcerstwie Bielska i Białej, w mojej świadomości zawsze był obok Józefa Pukowca - On, najwierniejszy symbol harcerskich zachowań. To także On powodował, że posłużyłem się tekstem w książkach o harcerstwie: „Kim byli ci młodzi ludzie gotowi bez wahania stanąć przeciwko najeźdźcy i oddać dla Polski życie? Czy wyróżniali się czymkolwiek ze swego otoczenia? Przecież w cywilnych ubraniach, czy w harcerskich mundurkach byli jednakowo skromni i prości. A jednak wyróżniało ich serce bijące dla Ojczyzny, poczucie odpowiedzialności za jej los oraz odziedziczona po rycerskich przodkach dzielność i odwaga. Wielu z nich zginęło, wielu już odeszło na „wieczną wartę”, ale żyją jeszcze niektórzy uczestnicy i świadkowie czasów wojny, dawni harcerze, a my niejednokrotnie być może przechodzimy obok nich, ocieramy się o nich w tłumie, nie zdając sobie sprawy z tego, że oto minęliśmy kogoś wielkiego, godnego najwyższego szacunku i podziwu, bo ONI nadal są skromni i prości i nic ich w otoczeniu nie wyróżnia”.  

Przepraszam, rozczuliłem się, lecz Innocentemu Liburze – mojemu wspaniałemu wychowawcy, nawet po upływie tylu lat od czasu gdy byłem uczniem, mogę przy tej właśnie dzisiejszej okazji wyrazić swoją wdzięczność za to, że uświadomił mi z jakimi wzorcami należy pokonywać trudy życia!
 
W Jego osobie ziemia rybnicka znalazła skrupulatnego i zamiłowanego dokumentalistę. Działalność literacko-publicystyczny prof. Libury to: Powieść harcerska - „Krokiem Zdobywców”, „Przewodnik po ziemi rybnickiej, Monografia Zakładu Górniczo-Hutniczego „Bolesław”, „Z dziejów dawnych powiatu”, „Księgi Pamiątkowe Państwowego Gimnazjum i Liceum w Rybniku 1947-1972”, „Księga Pamiątkowa Gimnazjum w Olkuszu”, „W drodze”, „Wrzesień” oraz publikacje w prasie.  
 
Odznaczony: Krzyżem Za Zasługi dla ZHP z Rozetą i Mieczami, Odznaką -Za Zasługi dla Hufca Rybnik i honorowym tytułem - Instruktora Seniora ZHP. Odszedł na wieczną wartę 1.05.1993 r.
 
Innym, chociaż nie moim wychowawcą był nauczyciel – profesor Józef Braszka! Jego, bardzo krótki biogram, zmusza do refleksji nad patriotami wyjątkowej wielkości. Cytuję za tym stwierdzeniem to, co po latach wspominają uczniowie profesora – np. uczennica - mgr Antonina Fryniak-Kałużowa, która w jednym z roczników Kalendarza Beskidzkiego tak to ujmuje: […] profesor Braszka przez całe życie był siewcą. Hojnie rzucał ziarno w duszę młodzieży i pilnował, by wzrastała w miłości do piękna, miłości do człowieka, uwielbianiu wszystkiego co szlachetne i wzniosłe. Dla tej miłości człowieka, za okazanie ludzkich uczuć sponiewieranemu, umęczonemu współwięźniowi – zginął.    Po studiach polonistycznych na UJ w Krakowie, rozpoczął pracę jako nauczyciel w Realnym Gimnazjum TSL im. Asnyka w Bielsku. Jego lekcje cechowała wyjątkowa głębia wartości patriotycznych i humanistycznych – uczył młodzież umiłowania ziemi ojczystej i wierności Ojczyźnie. Czynny członek Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego. Z informacji o zaangażowaniu w PTT wynika, że w 1906 r. brał udział w ustalaniu budowy schroniska na Markowych Szczawinach pod Babią Górą.  
 
Wyjątkowo rozkochany w Pieninach – tam spędzał każdą wolną chwilę od zajęć z młodzieżą. Mieszkał w Pieninach stale w tym samym własnym domku – z dala od ludzi i zachwycał się wspaniałością otaczającej go przyrody. Tę ziemię zdeptał kawałek po kawałku, corocznie poznawał skarby ukryte w pienińskiej ziemi – do czasu wybuchu wojny w 1939 r.  
 
Aresztowany przez gestapo wiosną 1940 r. i po krótkotrwałym uwięzieniu w Bielsku, stamtąd w transporcie zbiorowym 28.04.1940 r. przetransportowany do KL Mauthausen i oznaczony jako więzień nr 7052, a następnie przeniesiony do KL Dachau, zarejestrowany w obozowej ewidencji jako więzień nr 15129. Zginął w tym obozie 27.08.1940r. Urnę z jego prochami sprowadzono i złożono na bestwińskim cmentarzu w dniu 13.10.1940 r.
 
Wiktor Jan w książce „Okruchy słoneczne” (Warszawa 1961 r., s. 212-223) opisuje, jak współwięzień ocenia wspaniałą postać Józefa Braszki z okresu okupacyjnego tajnego kształcenia młodzieży, oraz kontaktów międzyludzkich w obozie:  

[…] profesor Braszka był jasnością w mrokach, był zwiastunem dobrej nowiny. Służył Polsce kształtowaniem młodych dusz i charakterów. Gromadził na kompletach młodzież i w odrętwiałych, skazanych na zagładę duszach budził miłość do piękna mowy ojczystej, do poezji, do arcydzieł piśmiennictwa, rozpalał w sercach miłość do człowieka, nauczał, że trzeba odbudowywać w sobie zhańbione człowieczeństwo… Nawet Volks- i Reischsdeutsche czynili usilne starania o zwolnienie go z wiezienia.  

 
Jest i opis apelu we wspomnianej powyżej książce, gdy więzień Józef Braszka przeżywał swój akt męczeństwa i ostatnie chwile na ziemskim padole:  
 

[…] za nic nie znaczące przewinienie, Niemiec jednego z więźniów rzucił na ziemię i skopał do nieprzytomności. Ów więzień był to mężczyzna w sile wieku, ale teraz osiwiały, wynędzniały starzec … ot, szkielet w pasiaku. W czasie okrutnego widowiska więźniowie stali w zupełnym odrętwieniu, bez ruchu i bez czucia. Patrzyli nie widzącymi oczami, nieczuli, chociaż tak blisko nich leżał łach ludzkiego ciała, zniekształcony, ostatkiem sił kurczący się, by twarz i serce zasłonić przed ciosami. Była taka cisza, jakby powietrze skamieniało. Słychać było tylko trzask bata i bulgot kopnięć, grzęznących w krwawym bagnie. … Niemiec odwrócił się nagle i omiótł spojrzeniem wyprostowane szeregi stojących nieruchomo bezdusznych brył o ludzkich twarzach. … I profesor Braszka stał w miejscu, a przecież wszystkie jego mięśnie pod pasiakiem napięły się, by zasłonić tamtego przed ciosami. … Niemiec dopatrzył się u Braszki tej gotowości całego ciała do niesienia pomocy, a na jego twarzy dojrzał wyraz niewypowiedzianego współczucia. Profesor mimo, że już godziły weń ciosy wściekłych spojrzeń, nie zmienił wyrazu twarzy. Niemiec mógł z niej odczytać potępienie: - „Nędzarzu, hańbisz człowieczeństwo; mordujesz bezbronnego. To jest twoją dumą? Takie jest twoje bohaterstwo?”. …Niemiec rozjuszony, z łbem pochylonym jak u byka, zaciskając rzemień zbliżył się powoli, w milczeniu, w skrzypie żwiru, wreszcie z rozmachem ciął profesora w twarz, a potem lewym kułakiem uderzył w szczękę. Profesor nawet nie jęknął. Zachwiał się i znów wyprostował. Teraz Niemiec mógł znowu odczytać wyraźnie z twarzy profesora: „Przyjdzie czas, że zawstydzisz się swego czynu i zapłaczesz nad swoją nędzą. O, mocarzu, jakżeś biedny!”. Niemiec wydarł go z szeregu za kołnierz, uniósł do góry, potrząsnął i odrzucił kopnięciem. Wychudłe ciało runęło na ziemię. Deptany, miażdżony już nie miał siły wstać. Oprawca oszalał. Zdawało się, że chce więźnia wgnieść w piach, w żwir, w glinę, aby śladu po nim nie zostało. Aresztancki łachman spływał krwią… Profesor usiłował wstać. Uniósł powieki.

Szukał kogoś. Znalazł. Poruszył ręką i usiłował się podźwignąć.  Błądził dłonią w pustce jak w mrokach życia, pragnąc z ręką oprawcy  związać się uściskiem na żywot wieczny. Wargi dygotały mu od ostatnich  tchnień, ale mówił słowa, które chciał, które musiał wypowiedzieć: „Tyś  nieszczęśliwy z własnej winy. Człowieku, kiedy zrozumiesz, że dobro jest  najwspanialszym twoim przeznaczeniem…? – szept na jego wargach zastygł  wraz z uśmiechem, i już nic nie zdołały go usunąć i zedrzeć. …I pozostał  tam, i leżał na piasku, we krwi, już nieruchomy, porzucony przez  wszystkich. A obok jego zamordowany towarzysz, niby cień śmierci[…].  


   I jeszcze jeden przykład nauczyciela - wzorca patriotyzmu: majorze  Henryku Boryczce, ps. „Doktor Adam”, „Jarema”, z Bielska Białej:

 Trudno  o właściwy komentarz do przedstawienia kolejnej, tak szlachetnej osoby –  tak przykładnego patrioty, by nie umniejszyć nic z wielkości,  przysługującej tej wybitnej postaci. Rozmawiałem z kilkoma byłymi  uczniami Profesora Henryka Boryczki, od których jednoznacznie, niemal  jak przez kalkę, definiowano przekaz, że jako nauczyciel, zapalony  harcerz, żołnierz, pilnował by podopieczna młodzież wzrastała w miłości  do Ojczyzny, miłości do drugiego człowieka. Gdy natomiast Ojczyzna  stanęła w potrzebie – z wielkim zaangażowaniem podjął się walki w Jej  obronie, składając ofiarę najwyższą - oddając życie.    
  
 Henryk Boryczka był osobą o nadzwyczajnej osobowości, kumulującą szereg  zwyczajnych cech, począwszy od realizmu, umiejętności nawiązywania  kontaktu z ludźmi i ich pozyskiwania, zdolności organizatorskich a  skończywszy na pracowitości, niespożytej energii, cierpliwości i  konsekwencji w działaniu. Był uczciwym, skromnym Człowiekiem, ale  znającym swoją wartość. Dzięki tym przymiotom potrafił dokonać wiele i  zasłużył na pamięć jako nieugięty i bohaterski żołnierz Polskiego  Państwa Podziemnego, który wychowany na tradycji walk  narodowowyzwoleńczych, pozostał wierny Ojczyźnie i walczył o wolną i  niepodległa Polskę już od 1914 r. w Legionach, następnie uczestniczył w  wojnie polsko-bolszewickiej 1920 r., a w okresie okupacji przygotowywał  podległych członków ZWZ/AK do walki zbrojnej i akcji powstańczej. W  pełni zasłużył na umieszczenie w panteonie Polski Walczącej.  
   
Podsumowując, przedstawiłem zaledwie kilka nazwisk nauczycieli – z  grona kilkuset tysięcy, którzy dawali podopiecznej młodzieży  przykład-wzorce wysokiego morale, uczciwości, umiłowania Ojczyzny – o  czym Ich wychowankowie po wielu latach wspominają w tak serdeczny i ciepły sposób jak to starałem się przedstawić.

  Jerzy Klistała



Józef Braszka i Inocenty Libura (zbiory Jerzego Klistały)



Henryk Boryczka

 

POLECANE
Broń z frontu trafiała na czarny rynek. Ukraińska policja ujawniła proceder gorące
Broń z frontu trafiała na czarny rynek. Ukraińska policja ujawniła proceder

Karabiny, granaty, materiały wybuchowe i tysiące sztuk amunicji - taki arsenał przejęła ukraińska policja po rozbiciu grupy zajmującej się nielegalnym handlem bronią. Według śledczych pochodziła ona z działań wojennych na froncie.

Gospodarka za czasów rządów Tuska. Złe wieści dla premiera z ostatniej chwili
Gospodarka za czasów rządów Tuska. Złe wieści dla premiera

Czy gospodarka w Polsce zmierza w dobrą stronę? Odpowiedzi negatywnych wskazała łącznie ponad połowa respondentów – wynika z badania Ogólnopolskiej Grupy Badawczej.

Polak wypadł za burtę na Bałtyku. Dramat na promie Unity Line pilne
Polak wypadł za burtę na Bałtyku. Dramat na promie Unity Line

Na Bałtyku ogłoszono alarm „człowiek za burtą”. W rejonie niemieckiej Rugii jeden z pasażerów promu Skania znalazł się w wodzie. Kilkugodzinna akcja ratunkowa, prowadzona w trudnych warunkach pogodowych, nie przyniosła rezultatu.

Gwarancje dla Ukrainy. Zełenski zdradził szczegóły z ostatniej chwili
Gwarancje dla Ukrainy. Zełenski zdradził szczegóły

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oświadczył po niedzielnym spotkaniu z prezydentem USA Donaldem Trumpem, że gwarancje bezpieczeństwa dla jego kraju ze strony Stanów Zjednoczonych są przewidziane na 15 lat z możliwością przedłużenia.

Komunikat dla mieszkańców woj. lubelskiego z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców woj. lubelskiego

Wojewoda lubelski Krzysztof Komorski wydał rozporządzenie porządkowe ograniczające używanie wyrobów pirotechnicznych w miejscach publicznych w woj. lubelskim. Zakaz obowiązuje od 24 grudnia do 31 stycznia 2025 r., z wyjątkami.

PiS wróci do władzy? Jest nowy sondaż z ostatniej chwili
PiS wróci do władzy? Jest nowy sondaż

Polacy wierzą w powrót PiS do władzy w 2027 roku? Okazuje się, że Jarosław Kaczyński ma powody do zadowolenia.

Miller kontra Trela. Piszę do ludzi inteligentnych, a więc nie do pana z ostatniej chwili
Miller kontra Trela. "Piszę do ludzi inteligentnych, a więc nie do pana"

Były premier Leszek Miller zakpił z nowych przepisów dotyczących ogłoszeń o pracę. Chodzi o obowiązek stosowania neutralnych płciowo nazw stanowisk pracy w ogłoszeniach. Na jego słowa zareagował poseł Lewicy Tomasz Trela.

Nie żyje Ryszard Szołtysik. Grał w serialu Świat według Kiepskich z ostatniej chwili
Nie żyje Ryszard Szołtysik. Grał w serialu "Świat według Kiepskich"

Nie żyje Ryszard Szołtysik. Miał 75 lat. Dziennikarz i aktor znany z serialu "Świat według Kiepskich".

Okrągły Stół zniknął z Pałacu. Polacy ocenili decyzję prezydenta z ostatniej chwili
Okrągły Stół zniknął z Pałacu. Polacy ocenili decyzję prezydenta

Ponad połowa Polaków pozytywnie ocenia decyzję o przeniesieniu okrągłego stołu z Pałacu Prezydenckiego do Muzeum Historii Polski – wynika z badania pracowni IBRiS na zlecenie "Rzeczpospolitej".

Karol Nawrocki uczestniczył w rozmowie z Trumpem i Zełenskim z ostatniej chwili
Karol Nawrocki uczestniczył w rozmowie z Trumpem i Zełenskim

Prezydent Karol Nawrocki wziął udział w rozmowie europejskich przywódców z prezydentem USA Donaldem Trumpem i prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.

REKLAMA

Syn Więźnia Auschwitz historyk Jerzy Klistała: Nasi Wychowawcy - nauczyciele

Jako rocznik przedwojenny, w okresie okupacji hitlerowskiej w latach 1943-44 rozpocząłem edukację na poziomie szkoły powszechnej. Nauczycielką a zarazem wychowawczynią klasy była fanatyczka hitleryzmu i zagorzała realizatorka poleceń władz okupacyjnych. To jakże początkowe poznawanie liter i cyfr, oraz egzekwowanie dyscypliny było wtłaczane w umysły nas dzieci za pomocą trzciny oraz drąga od stojaka do map, i nie było wyjątków by kogoś taki sposób dyscyplinowania czy „wtłaczania wiedzy” ominął.
/ zbiory Jerzego Klistały
Po wojnie, system nauczania zmienił się całkowicie, zaś nauczyciele odnosili się do nas dzieci z sercem, chcąc niejako wynagrodzić wszystkie krzywdy okresu okupacji jakie doświadczyliśmy. Stąd, po ponad 70 latach, pamiętam nazwiska moich wspaniałych wychowawców, i mimo upływu tylu lat, w świadomości pozostały nazwiska i Ich wygląd – wizerunki jak z fotografii.  
 
Po szkole powszechnej, nadal trafiałem na nauczycielskie autorytety, które już bardziej przyszłościowo kształtowały moje życie, a my uczniowie szkoły średniej każdy z osobna decydował, jak zdobytą wiedzę spożytkować. Stąd z grona moich kolegów szkolnych, wielu zrobiło jeśli to tak można nazwać odpowiednią „karierę zawodową” – stosowną do osobistej zaradności.  
 
Gdy jednak w doroślejszym wieku – na emeryturze zabrałem się za upamiętnianie osób które w okresie okupacji hitlerowskiej doznały prześladowań lub zginęły w różnych okolicznościach – w więzieniach czy obozach koncentracyjnych, odradzały się we mnie wspomnienie z przeszłości, z sentymentem przelewałem na kartki papieru informacje o osobach, które w jakiś szczególny sposób utkwiły w mej świadomości.
 
Niezatartym wspomnieniem jest pamięć o moich wzorcach do naśladowania gdy zabrakło mi Ojca (który zginął w KL Auschwitz), a we wspaniały sposób naprowadzali mnie drogę uczciwości i przyzwoitości tacy patrioci jak mój nauczyciel z technikum Innocenty Libura, oraz wcześniej (w szkole powszechnej) druhowie: Józef Pukowiec, Longin Musiolik, Alojzy Hałas.
 
Ponieważ jednak opracowanie to ma skupiać się na nauczycielach i wzorcach dla podopiecznej młodzieży, a bezpośredni kontakt miałem jako uczeń technikum z nauczycielem dr. Innocentym Liburą, przeto to Jego sentencja z książki „Z dziejów domowych powiatu …” – towarzyszy mi od początku prac nad utrwalaniem pamięci o ofiarach zbrodni hitlerowskich z lat 1939-1945! Jest bowiem wyjątkowo trafne i esencjonalne takie Jego ujęcie „tematu”: „Gdy ostatni już z nich odchodzą od nas, niech te kartki przekażą nowym pokoleniom pamięć o nich i o wartościach duchowych, które wypracowali, równie cennych jak materialne skarby tej ziemi”.   
  
Jak już wspomniałem, w latach 1953-54 był moim nauczycielem w szkole średniej ale był i wychowawcą wielu pokoleń rybniczan. Wielki patriota, harcerz z „krwi i kości”, emanował wyjątkowym spokojem, opanowaniem, przyjaznym stosunkiem do nas uczniów, a także grona nauczycieli. Jednocześnie, był zagadkowym człowiekiem w życiu prywatnym i wyjątkowo skromnym. Niestety, nie zdawaliśmy sobie wówczas sprawy z przykrych przeżyć okupacyjnych jakie miały wpływ na takie jego zachowanie – pobyt w niemieckiej niewoli a następnie obozie jenieckim!  
 
Gdy pisałem książkę o harcerstwie Bielska i Białej, w mojej świadomości zawsze był obok Józefa Pukowca - On, najwierniejszy symbol harcerskich zachowań. To także On powodował, że posłużyłem się tekstem w książkach o harcerstwie: „Kim byli ci młodzi ludzie gotowi bez wahania stanąć przeciwko najeźdźcy i oddać dla Polski życie? Czy wyróżniali się czymkolwiek ze swego otoczenia? Przecież w cywilnych ubraniach, czy w harcerskich mundurkach byli jednakowo skromni i prości. A jednak wyróżniało ich serce bijące dla Ojczyzny, poczucie odpowiedzialności za jej los oraz odziedziczona po rycerskich przodkach dzielność i odwaga. Wielu z nich zginęło, wielu już odeszło na „wieczną wartę”, ale żyją jeszcze niektórzy uczestnicy i świadkowie czasów wojny, dawni harcerze, a my niejednokrotnie być może przechodzimy obok nich, ocieramy się o nich w tłumie, nie zdając sobie sprawy z tego, że oto minęliśmy kogoś wielkiego, godnego najwyższego szacunku i podziwu, bo ONI nadal są skromni i prości i nic ich w otoczeniu nie wyróżnia”.  

Przepraszam, rozczuliłem się, lecz Innocentemu Liburze – mojemu wspaniałemu wychowawcy, nawet po upływie tylu lat od czasu gdy byłem uczniem, mogę przy tej właśnie dzisiejszej okazji wyrazić swoją wdzięczność za to, że uświadomił mi z jakimi wzorcami należy pokonywać trudy życia!
 
W Jego osobie ziemia rybnicka znalazła skrupulatnego i zamiłowanego dokumentalistę. Działalność literacko-publicystyczny prof. Libury to: Powieść harcerska - „Krokiem Zdobywców”, „Przewodnik po ziemi rybnickiej, Monografia Zakładu Górniczo-Hutniczego „Bolesław”, „Z dziejów dawnych powiatu”, „Księgi Pamiątkowe Państwowego Gimnazjum i Liceum w Rybniku 1947-1972”, „Księga Pamiątkowa Gimnazjum w Olkuszu”, „W drodze”, „Wrzesień” oraz publikacje w prasie.  
 
Odznaczony: Krzyżem Za Zasługi dla ZHP z Rozetą i Mieczami, Odznaką -Za Zasługi dla Hufca Rybnik i honorowym tytułem - Instruktora Seniora ZHP. Odszedł na wieczną wartę 1.05.1993 r.
 
Innym, chociaż nie moim wychowawcą był nauczyciel – profesor Józef Braszka! Jego, bardzo krótki biogram, zmusza do refleksji nad patriotami wyjątkowej wielkości. Cytuję za tym stwierdzeniem to, co po latach wspominają uczniowie profesora – np. uczennica - mgr Antonina Fryniak-Kałużowa, która w jednym z roczników Kalendarza Beskidzkiego tak to ujmuje: […] profesor Braszka przez całe życie był siewcą. Hojnie rzucał ziarno w duszę młodzieży i pilnował, by wzrastała w miłości do piękna, miłości do człowieka, uwielbianiu wszystkiego co szlachetne i wzniosłe. Dla tej miłości człowieka, za okazanie ludzkich uczuć sponiewieranemu, umęczonemu współwięźniowi – zginął.    Po studiach polonistycznych na UJ w Krakowie, rozpoczął pracę jako nauczyciel w Realnym Gimnazjum TSL im. Asnyka w Bielsku. Jego lekcje cechowała wyjątkowa głębia wartości patriotycznych i humanistycznych – uczył młodzież umiłowania ziemi ojczystej i wierności Ojczyźnie. Czynny członek Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego. Z informacji o zaangażowaniu w PTT wynika, że w 1906 r. brał udział w ustalaniu budowy schroniska na Markowych Szczawinach pod Babią Górą.  
 
Wyjątkowo rozkochany w Pieninach – tam spędzał każdą wolną chwilę od zajęć z młodzieżą. Mieszkał w Pieninach stale w tym samym własnym domku – z dala od ludzi i zachwycał się wspaniałością otaczającej go przyrody. Tę ziemię zdeptał kawałek po kawałku, corocznie poznawał skarby ukryte w pienińskiej ziemi – do czasu wybuchu wojny w 1939 r.  
 
Aresztowany przez gestapo wiosną 1940 r. i po krótkotrwałym uwięzieniu w Bielsku, stamtąd w transporcie zbiorowym 28.04.1940 r. przetransportowany do KL Mauthausen i oznaczony jako więzień nr 7052, a następnie przeniesiony do KL Dachau, zarejestrowany w obozowej ewidencji jako więzień nr 15129. Zginął w tym obozie 27.08.1940r. Urnę z jego prochami sprowadzono i złożono na bestwińskim cmentarzu w dniu 13.10.1940 r.
 
Wiktor Jan w książce „Okruchy słoneczne” (Warszawa 1961 r., s. 212-223) opisuje, jak współwięzień ocenia wspaniałą postać Józefa Braszki z okresu okupacyjnego tajnego kształcenia młodzieży, oraz kontaktów międzyludzkich w obozie:  

[…] profesor Braszka był jasnością w mrokach, był zwiastunem dobrej nowiny. Służył Polsce kształtowaniem młodych dusz i charakterów. Gromadził na kompletach młodzież i w odrętwiałych, skazanych na zagładę duszach budził miłość do piękna mowy ojczystej, do poezji, do arcydzieł piśmiennictwa, rozpalał w sercach miłość do człowieka, nauczał, że trzeba odbudowywać w sobie zhańbione człowieczeństwo… Nawet Volks- i Reischsdeutsche czynili usilne starania o zwolnienie go z wiezienia.  

 
Jest i opis apelu we wspomnianej powyżej książce, gdy więzień Józef Braszka przeżywał swój akt męczeństwa i ostatnie chwile na ziemskim padole:  
 

[…] za nic nie znaczące przewinienie, Niemiec jednego z więźniów rzucił na ziemię i skopał do nieprzytomności. Ów więzień był to mężczyzna w sile wieku, ale teraz osiwiały, wynędzniały starzec … ot, szkielet w pasiaku. W czasie okrutnego widowiska więźniowie stali w zupełnym odrętwieniu, bez ruchu i bez czucia. Patrzyli nie widzącymi oczami, nieczuli, chociaż tak blisko nich leżał łach ludzkiego ciała, zniekształcony, ostatkiem sił kurczący się, by twarz i serce zasłonić przed ciosami. Była taka cisza, jakby powietrze skamieniało. Słychać było tylko trzask bata i bulgot kopnięć, grzęznących w krwawym bagnie. … Niemiec odwrócił się nagle i omiótł spojrzeniem wyprostowane szeregi stojących nieruchomo bezdusznych brył o ludzkich twarzach. … I profesor Braszka stał w miejscu, a przecież wszystkie jego mięśnie pod pasiakiem napięły się, by zasłonić tamtego przed ciosami. … Niemiec dopatrzył się u Braszki tej gotowości całego ciała do niesienia pomocy, a na jego twarzy dojrzał wyraz niewypowiedzianego współczucia. Profesor mimo, że już godziły weń ciosy wściekłych spojrzeń, nie zmienił wyrazu twarzy. Niemiec mógł z niej odczytać potępienie: - „Nędzarzu, hańbisz człowieczeństwo; mordujesz bezbronnego. To jest twoją dumą? Takie jest twoje bohaterstwo?”. …Niemiec rozjuszony, z łbem pochylonym jak u byka, zaciskając rzemień zbliżył się powoli, w milczeniu, w skrzypie żwiru, wreszcie z rozmachem ciął profesora w twarz, a potem lewym kułakiem uderzył w szczękę. Profesor nawet nie jęknął. Zachwiał się i znów wyprostował. Teraz Niemiec mógł znowu odczytać wyraźnie z twarzy profesora: „Przyjdzie czas, że zawstydzisz się swego czynu i zapłaczesz nad swoją nędzą. O, mocarzu, jakżeś biedny!”. Niemiec wydarł go z szeregu za kołnierz, uniósł do góry, potrząsnął i odrzucił kopnięciem. Wychudłe ciało runęło na ziemię. Deptany, miażdżony już nie miał siły wstać. Oprawca oszalał. Zdawało się, że chce więźnia wgnieść w piach, w żwir, w glinę, aby śladu po nim nie zostało. Aresztancki łachman spływał krwią… Profesor usiłował wstać. Uniósł powieki.

Szukał kogoś. Znalazł. Poruszył ręką i usiłował się podźwignąć.  Błądził dłonią w pustce jak w mrokach życia, pragnąc z ręką oprawcy  związać się uściskiem na żywot wieczny. Wargi dygotały mu od ostatnich  tchnień, ale mówił słowa, które chciał, które musiał wypowiedzieć: „Tyś  nieszczęśliwy z własnej winy. Człowieku, kiedy zrozumiesz, że dobro jest  najwspanialszym twoim przeznaczeniem…? – szept na jego wargach zastygł  wraz z uśmiechem, i już nic nie zdołały go usunąć i zedrzeć. …I pozostał  tam, i leżał na piasku, we krwi, już nieruchomy, porzucony przez  wszystkich. A obok jego zamordowany towarzysz, niby cień śmierci[…].  


   I jeszcze jeden przykład nauczyciela - wzorca patriotyzmu: majorze  Henryku Boryczce, ps. „Doktor Adam”, „Jarema”, z Bielska Białej:

 Trudno  o właściwy komentarz do przedstawienia kolejnej, tak szlachetnej osoby –  tak przykładnego patrioty, by nie umniejszyć nic z wielkości,  przysługującej tej wybitnej postaci. Rozmawiałem z kilkoma byłymi  uczniami Profesora Henryka Boryczki, od których jednoznacznie, niemal  jak przez kalkę, definiowano przekaz, że jako nauczyciel, zapalony  harcerz, żołnierz, pilnował by podopieczna młodzież wzrastała w miłości  do Ojczyzny, miłości do drugiego człowieka. Gdy natomiast Ojczyzna  stanęła w potrzebie – z wielkim zaangażowaniem podjął się walki w Jej  obronie, składając ofiarę najwyższą - oddając życie.    
  
 Henryk Boryczka był osobą o nadzwyczajnej osobowości, kumulującą szereg  zwyczajnych cech, począwszy od realizmu, umiejętności nawiązywania  kontaktu z ludźmi i ich pozyskiwania, zdolności organizatorskich a  skończywszy na pracowitości, niespożytej energii, cierpliwości i  konsekwencji w działaniu. Był uczciwym, skromnym Człowiekiem, ale  znającym swoją wartość. Dzięki tym przymiotom potrafił dokonać wiele i  zasłużył na pamięć jako nieugięty i bohaterski żołnierz Polskiego  Państwa Podziemnego, który wychowany na tradycji walk  narodowowyzwoleńczych, pozostał wierny Ojczyźnie i walczył o wolną i  niepodległa Polskę już od 1914 r. w Legionach, następnie uczestniczył w  wojnie polsko-bolszewickiej 1920 r., a w okresie okupacji przygotowywał  podległych członków ZWZ/AK do walki zbrojnej i akcji powstańczej. W  pełni zasłużył na umieszczenie w panteonie Polski Walczącej.  
   
Podsumowując, przedstawiłem zaledwie kilka nazwisk nauczycieli – z  grona kilkuset tysięcy, którzy dawali podopiecznej młodzieży  przykład-wzorce wysokiego morale, uczciwości, umiłowania Ojczyzny – o  czym Ich wychowankowie po wielu latach wspominają w tak serdeczny i ciepły sposób jak to starałem się przedstawić.

  Jerzy Klistała



Józef Braszka i Inocenty Libura (zbiory Jerzego Klistały)



Henryk Boryczka


 

Polecane