Do 1989 roku podziemne struktury Solidarności w Polarze skutecznie prowadziły swoją działalność

16 grudnia 1981 roku. Trzeci dzień strajku we wrocławskim Polarze. Zakończyła się msza święta w hali produkcyjnej. Barbara Litwiniuk intonuje modlitwę i śpiewanie patriotycznych pieśni, ale wyciągają ją z tłumu zomowcy. Trafi potem do Gołdapi, do obozu dla internowanych kobiet.
 Do 1989 roku podziemne struktury Solidarności w Polarze skutecznie prowadziły swoją działalność
/ archiwum "Solidarności"
Inni mają więcej szczęścia. Przemysław Bogusławski, późniejszy skarbnik Regionu i długoletni członek Krajowej Komisji Rewizyjnej NSZZ Solidarność, wraca na swoje stanowisko pracy, i na żądanie opuszczenia zakładu i złożenia wyjaśnień odpowiada, że nie może tego zrobić ze względu na konieczność zachowania ciągłości procesu technologicznego.
Dwukrotna pacyfikacja zakładu nie złamała ducha oporu załogi. Do 1989 roku podziemne struktury Solidarności w Polarze przy utrzymywaniu kontaktu z Regionalnym Komitetem Strajkowym skutecznie prowadziły swoją działalność pomimo wielu nacisków ze strony kierownictwa zakładu oraz Służby Bezpieczeństwa.

Strajk
– Jest kilka czynników, które o tym zadecydowały – mówi Łukasz Sołtysik, historyk z wrocławskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, autor książki „Solidarność w Polarze”. Na plan pierwszy wysuwa się znakomite przygotowanie związkowców do zadań konspiracyjnych. Rozpoczęty przez poranną zmianę 14 grudnia 1981 roku strajk okupacyjny kontynuowany jest w dniu następnym, a jego organizatorzy błyskawicznie reagują na działania kierownictwa zakładu. Wyłaniają spośród siebie jawny Komitet Strajkowy oraz dwa tajne składy, które kolejno po ewentualnych aresztowaniach miały kontynuować opór przeciwko władzom stanu wojennego. Członkowie Jawnego Komitetu Strajkowego (Henryk Dydo, Krzysztof Kuna, Bogdan Krzyżosiak, Barbara Litwiniuk) przez zakładowy radiowęzeł ogłaszają strajk. Ten sam komunikat ukazuje się wydrukowany i kolportowany wśród pracowników.
16 grudnia dochodzi do pierwszej pacyfikacji zakładu. Około południa, gdy w jednej z hal produkcyjnych strajkujący uczestniczą w mszy świętej odprawionej przez księdza Mariana Stanetę, wokół zakładu staje batalion czołgów wraz z oddziałami Milicji Obywatelskiej. Z helikoptera wojskowego zrzucane są ulotki namawiające do podjęcia pracy.
Mimo to strajk jest kontynuowany w następnych dniach, chociaż do strajkujących dochodzą wieści o pacyfikacji innych wrocławskich zakładów – Pafawag, FAT czy Dolmel.
Wieczorem 17 grudnia do załogi dociera informacja o masakrze w Kopalni Wujek. Polar położony jest na uboczu miasta. W zakładzie pracuje wiele kobiet i rolników z podwrocławskich wsi. Swoją odwagą i postawą zaskakują dyrektora, który nie spodziewał się takiego oporu.
Kolejna pacyfikacja dokonała się 18 grudnia. Tym razem władze uciekły się do lokautu. Pozwalniano wszystkich pracowników i po weryfikacji na nowo przyjęto część z nich. Produkcję wznowiono już w nowym, 1982 roku. Dla 54 pracowników, niewygodnych dla władz, miejsca już nie było.

Dalsza działalność konspiracyjna
Działacze podziemnych struktur przez kolejne 8 lat konsekwentnie prowadzili konspiracyjną robotę. Działalność wydawnicza wyróżniała się na tle innych zakładów, nie tylko we Wrocławiu. Nieprzerwanie od 1982 do 1989 roku wychodziło pismo „U Nas”, skupiające się na sprawach zakładu i traktowane przez redaktorów jako broń w walce z kierownictwem. Wielkim sukcesem podziemnych struktur były niewątpliwie wygrane wybory do samorządu pracowniczego, w połowie lat osiemdziesiątych. Przedstawiciele wywodzący się z podziemnej Solidarności w zakładzie zdobyli 22 na 29 miejsc w samorządzie.
27 sierpnia 1987 do sądu rejestrowego trafił wniosek o zarejestrowanie organizacji NSZZ Solidarność w Polarze. Podobnie jak w całym kraju w podziemnych strukturach Związku toczyły się spory – czy decydować się na działalność jawną, czy wciąż prowadzić działalność konspiracyjną.
Związkowcy z Polaru przekonali się do pierwszej opcji. Brak związku zawodowego był palący, bo nie miał kto (bo przecież nie ówczesny OPZZ, zależny od kierownictwa zakładu) upomnieć się o podwyżki, których w zakładzie nie było od stanu wojennego. – Rada pracownicza, nawet z licznie reprezentowanymi ludźmi Solidarności, zgodnie z ustawą nie miała możliwości, aby negocjować podwyżki. A inflacja wówczas szalała. W jawnym działaniu widzieliśmy drogę wyjścia, aby coś zrobić dla pracowników – wspomina Andrzej Kowalski, były pracownik Polaru, obecny szef Regionalnego Sekretariatu Emerytów.

Solidarność wciąż żyje
– W czasie rozmów z władzami Regionalnego Komitetu Strajkowego zastanawialiśmy się, czy w ogóle znajdzie się 10 osób, które wejdą do Komitetu Założycielskiego. Współczesnemu czytelnikowi warto przypomnieć, że tacy ludzie musieli liczyć się z tym, iż trafią za kratki – mówi Krzysztof Zadrożny, członek KS w Polarze, nieformalny przywódca strajku na wydziale pralek.
RKS zorganizował grupę, która 31 sierpnia miała wejść na parking pod Polarem i tam przeprowadzić akcję popierającą powstanie Komitetu Założycielskiego, a tym samym pokazać, że Solidarność wciąż żyje.
– Chodziło o to, aby znaleźć taką formę protestu, która nie narażałaby uczestników na represje. Dlatego wybrano czas, kiedy ludzie wychodzili ze zmiany do domu (godz.14) i miejsce poza zakładem pracy. Ze zmiany, jak oceniają dziś działacze, mogło wychodzić od tysiąca do półtora tysiąca osób. Przybył Józef Pinior z grupą kilku osób. Jak rozwinęli sztandar, to zaraz otoczyli ich esbecy i zomowcy, wyrwali Piniorowi tubę, a ja zaintonowałem „Jeszcze Polska nie zginęła…” – wspomina Zadrożny.
Kowalski dodaje: – Wszystkich manifestantów, którzy przyszli z flagą, zatrzymano i ukarano grzywną, ale nam wówczas nic nie zrobiono. Na drugi dzień ludzie w zakładzie dużo mówili o tym wydarzeniu. Sam wiec nie trwał długo, bo po kilku minutach SB odebrała tubę i zwinęła organizatorów do samochodu. Jednak wywołało to poruszenie wśród robotników wychodzących z zakładu i czekających na autobus. Słychać było okrzyki – Gestapo! Gestapo!

Dwóch pracowników wyrzuconych
Radio Wolna Europa wielokrotnie informowało o zwolnieniu dwóch robotników z Polaru. Pisała o tym prasa podziemna. Być może ten rozgłos spowodował, że nie podjęto tak radykalnych kroków w innych zakładach, gdzie ujawniały się jawne struktury związku. Co więcej, Kowalski i Zadrożny zostali zwolnieni mimo ochrony, jaką mieli ze względu na członkostwo w radzie pracowniczej. Do kierownictwa Polaru przychodziły stanowiska protestacyjne rad pracowniczych z innych zakładów z całej Polski przeciwko zwolnieniu z pracy przedstawicieli załogi.
Odbyło się około 10 rozpraw zakończonych wyrokiem niekorzystnym dla związkowców. Obaj utrzymywali się z prac dorywczych. Andrzej Kowalski miał nawet dwutygodniowy staż w jednym z wrocławskich zakładów. Został on jednak zakończony telefonem z MO, po którym znowu stracił pracę. – Jeden z esbeków powiedział mi wprost, że te dwa tygodnie pracy to było z ich strony niedopatrzenie – wspomina.
Zadrożny znalazł zatrudnienie w firmie wspinaczkowej (malowanie kominów fabrycznych itp.). – Po przemianach w 1989 roku – opowiada – wróciłem jednak do Polaru, zgodnie z tym, co wykrzyczałem pod bramą, gdy opuszczałem zakład w asyście strażników: „My tu jeszcze wrócimy i wam pokażemy!”.  

Marcin Raczkowski

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (51/2016) dostępnego też w wersji cyfrowej tutaj

 

POLECANE
Brzoska kończy misję dla premiera i wraca do InPostu Wiadomości
Brzoska kończy misję dla premiera i wraca do InPostu

Szef InPostu i przedstawiciel przedsiębiorców ds. upraszczania przepisów Rafał Brzoska podał datę, kiedy kończy swoją misję w w zespole ds. deregulacji.

Tajemnicze słowa Szczęsnego. Tym wpisem zaskoczył fanów Wiadomości
Tajemnicze słowa Szczęsnego. Tym wpisem zaskoczył fanów

Wojciech Szczęsny w piątek świętował swoje 35. urodziny. Z tej okazji koledzy z FC Barcelony ustawili dla niego honorowy korytarz podczas treningu. Bramkarz zamieścił też późno w nocy wpis w mediach społecznościowych, który wywołał sporo spekulacji.

Płońsk: Policyjny radiowóz uderzył w ogrodzenie Wiadomości
Płońsk: Policyjny radiowóz uderzył w ogrodzenie

W sobotę rano policyjny radiowóz uderzył w ogrodzenie jednej z posesji w Płońsku. Zatrzymano dwóch funkcjonariuszy, jeden miał 2 promile alkoholu we krwi, drugi 0,7 promila - przekazała PAP oficer prasowa Komendanta Powiatowego Policji w Płońsku kom. Kinga Drężek-Zmysłowska. W sprawie trwają czynności pod nadzorem prokuratora.

Bezcenne znalezisko w Gdyni sprzed 1000 lat Wiadomości
Bezcenne znalezisko w Gdyni sprzed 1000 lat

Archeolodzy pracujący na trasie przyszłej obwodnicy Witomina w Gdyni zidentyfikowali trzy kurhany, a w nich siedem grobów. Znaleziono m.in. skrzynię kamienną zawierającą popielnicę, której powstanie datuje się na ok. 1000-700 lat p.n.e. - podał gdyński magistrat.

Kultowy hit TVN znów na antenie. Widzów czeka zmiana Wiadomości
Kultowy hit TVN znów na antenie. Widzów czeka zmiana

Stacja TVN ogłosiła powrót kultowego teleturnieju „Milionerzy”. Nowe odcinki pojawią się na antenie od 18 maja, ale tym razem widzowie zobaczą je w weekendy - w soboty i niedziele o godzinie 19:45. Informacja wynika z najnowszego cennika reklam stacji.

KURDE - Ministerstwo Cyfryzacji zmieni nazwę usługi Wiadomości
KURDE - Ministerstwo Cyfryzacji zmieni nazwę usługi

Jak poinformowała "Rzeczpospolita", skrót nazwy usługi Kwalifikowanej Usługi Rejestrowanego Doręczenia Elektronicznego tak oburzyła jednego z obywateli, że postanowił złożyć w Sejmie petycję w tej sprawie.

Udawał dentystę i przyjmował pacjentów. 59-latek w rękach policji Wiadomości
Udawał dentystę i przyjmował pacjentów. 59-latek w rękach policji

Policjanci zatrzymali 59-letniego mężczyznę, który wykonywał zabiegi zdrowotne bez wymaganych uprawnień dentysty - poinformowała w sobotę na portalu X Komenda Stołeczna Policji. Dodano, że mężczyzna usłyszał zarzuty i grozi mu kara do roku pozbawienia wolności.

Nowe przepisy uderzą w działkowców. Łatwiejsze wywłaszczenia, niższe odszkodowania Wiadomości
Nowe przepisy uderzą w działkowców. Łatwiejsze wywłaszczenia, niższe odszkodowania

Na początku kwietnia Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy, który może znacząco wpłynąć na przyszłość rodzinnych ogrodów działkowych (ROD). Zmiany zaproponowane przez rząd mają na celu uproszczenie procedur wywłaszczeń i przyspieszenie realizacji inwestycji związanych z obronnością kraju.

Kaczyński: Mamy trudny czas, życzę by ten czas się skończył Wiadomości
Kaczyński: Mamy trudny czas, życzę by ten czas się skończył

Wesołych świąt, wielkiego szczęścia, wszystkiego co dobre - życzył w sobotę prezes PiS Jarosław Kaczyński. Dodał, że obecnie nad Polską mamy ciemne chmury i trudny czas, dlatego życzy każdemu z osobna i wszystkim naraz, by ten czas się skończył.

Tragiczny wypadek. Nie żyje znany piłkarz Wiadomości
Tragiczny wypadek. Nie żyje znany piłkarz

Smutne wieści dotarły z Chorwacji. W wieku 39 lat zginął Nikola Pokrivač, były piłkarz Dinama Zagrzeb, AS Monaco, Salzburga i reprezentacji Chorwacji. O jego śmierci poinformował Chorwacki Związek Piłki Nożnej (HNS).

REKLAMA

Do 1989 roku podziemne struktury Solidarności w Polarze skutecznie prowadziły swoją działalność

16 grudnia 1981 roku. Trzeci dzień strajku we wrocławskim Polarze. Zakończyła się msza święta w hali produkcyjnej. Barbara Litwiniuk intonuje modlitwę i śpiewanie patriotycznych pieśni, ale wyciągają ją z tłumu zomowcy. Trafi potem do Gołdapi, do obozu dla internowanych kobiet.
 Do 1989 roku podziemne struktury Solidarności w Polarze skutecznie prowadziły swoją działalność
/ archiwum "Solidarności"
Inni mają więcej szczęścia. Przemysław Bogusławski, późniejszy skarbnik Regionu i długoletni członek Krajowej Komisji Rewizyjnej NSZZ Solidarność, wraca na swoje stanowisko pracy, i na żądanie opuszczenia zakładu i złożenia wyjaśnień odpowiada, że nie może tego zrobić ze względu na konieczność zachowania ciągłości procesu technologicznego.
Dwukrotna pacyfikacja zakładu nie złamała ducha oporu załogi. Do 1989 roku podziemne struktury Solidarności w Polarze przy utrzymywaniu kontaktu z Regionalnym Komitetem Strajkowym skutecznie prowadziły swoją działalność pomimo wielu nacisków ze strony kierownictwa zakładu oraz Służby Bezpieczeństwa.

Strajk
– Jest kilka czynników, które o tym zadecydowały – mówi Łukasz Sołtysik, historyk z wrocławskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, autor książki „Solidarność w Polarze”. Na plan pierwszy wysuwa się znakomite przygotowanie związkowców do zadań konspiracyjnych. Rozpoczęty przez poranną zmianę 14 grudnia 1981 roku strajk okupacyjny kontynuowany jest w dniu następnym, a jego organizatorzy błyskawicznie reagują na działania kierownictwa zakładu. Wyłaniają spośród siebie jawny Komitet Strajkowy oraz dwa tajne składy, które kolejno po ewentualnych aresztowaniach miały kontynuować opór przeciwko władzom stanu wojennego. Członkowie Jawnego Komitetu Strajkowego (Henryk Dydo, Krzysztof Kuna, Bogdan Krzyżosiak, Barbara Litwiniuk) przez zakładowy radiowęzeł ogłaszają strajk. Ten sam komunikat ukazuje się wydrukowany i kolportowany wśród pracowników.
16 grudnia dochodzi do pierwszej pacyfikacji zakładu. Około południa, gdy w jednej z hal produkcyjnych strajkujący uczestniczą w mszy świętej odprawionej przez księdza Mariana Stanetę, wokół zakładu staje batalion czołgów wraz z oddziałami Milicji Obywatelskiej. Z helikoptera wojskowego zrzucane są ulotki namawiające do podjęcia pracy.
Mimo to strajk jest kontynuowany w następnych dniach, chociaż do strajkujących dochodzą wieści o pacyfikacji innych wrocławskich zakładów – Pafawag, FAT czy Dolmel.
Wieczorem 17 grudnia do załogi dociera informacja o masakrze w Kopalni Wujek. Polar położony jest na uboczu miasta. W zakładzie pracuje wiele kobiet i rolników z podwrocławskich wsi. Swoją odwagą i postawą zaskakują dyrektora, który nie spodziewał się takiego oporu.
Kolejna pacyfikacja dokonała się 18 grudnia. Tym razem władze uciekły się do lokautu. Pozwalniano wszystkich pracowników i po weryfikacji na nowo przyjęto część z nich. Produkcję wznowiono już w nowym, 1982 roku. Dla 54 pracowników, niewygodnych dla władz, miejsca już nie było.

Dalsza działalność konspiracyjna
Działacze podziemnych struktur przez kolejne 8 lat konsekwentnie prowadzili konspiracyjną robotę. Działalność wydawnicza wyróżniała się na tle innych zakładów, nie tylko we Wrocławiu. Nieprzerwanie od 1982 do 1989 roku wychodziło pismo „U Nas”, skupiające się na sprawach zakładu i traktowane przez redaktorów jako broń w walce z kierownictwem. Wielkim sukcesem podziemnych struktur były niewątpliwie wygrane wybory do samorządu pracowniczego, w połowie lat osiemdziesiątych. Przedstawiciele wywodzący się z podziemnej Solidarności w zakładzie zdobyli 22 na 29 miejsc w samorządzie.
27 sierpnia 1987 do sądu rejestrowego trafił wniosek o zarejestrowanie organizacji NSZZ Solidarność w Polarze. Podobnie jak w całym kraju w podziemnych strukturach Związku toczyły się spory – czy decydować się na działalność jawną, czy wciąż prowadzić działalność konspiracyjną.
Związkowcy z Polaru przekonali się do pierwszej opcji. Brak związku zawodowego był palący, bo nie miał kto (bo przecież nie ówczesny OPZZ, zależny od kierownictwa zakładu) upomnieć się o podwyżki, których w zakładzie nie było od stanu wojennego. – Rada pracownicza, nawet z licznie reprezentowanymi ludźmi Solidarności, zgodnie z ustawą nie miała możliwości, aby negocjować podwyżki. A inflacja wówczas szalała. W jawnym działaniu widzieliśmy drogę wyjścia, aby coś zrobić dla pracowników – wspomina Andrzej Kowalski, były pracownik Polaru, obecny szef Regionalnego Sekretariatu Emerytów.

Solidarność wciąż żyje
– W czasie rozmów z władzami Regionalnego Komitetu Strajkowego zastanawialiśmy się, czy w ogóle znajdzie się 10 osób, które wejdą do Komitetu Założycielskiego. Współczesnemu czytelnikowi warto przypomnieć, że tacy ludzie musieli liczyć się z tym, iż trafią za kratki – mówi Krzysztof Zadrożny, członek KS w Polarze, nieformalny przywódca strajku na wydziale pralek.
RKS zorganizował grupę, która 31 sierpnia miała wejść na parking pod Polarem i tam przeprowadzić akcję popierającą powstanie Komitetu Założycielskiego, a tym samym pokazać, że Solidarność wciąż żyje.
– Chodziło o to, aby znaleźć taką formę protestu, która nie narażałaby uczestników na represje. Dlatego wybrano czas, kiedy ludzie wychodzili ze zmiany do domu (godz.14) i miejsce poza zakładem pracy. Ze zmiany, jak oceniają dziś działacze, mogło wychodzić od tysiąca do półtora tysiąca osób. Przybył Józef Pinior z grupą kilku osób. Jak rozwinęli sztandar, to zaraz otoczyli ich esbecy i zomowcy, wyrwali Piniorowi tubę, a ja zaintonowałem „Jeszcze Polska nie zginęła…” – wspomina Zadrożny.
Kowalski dodaje: – Wszystkich manifestantów, którzy przyszli z flagą, zatrzymano i ukarano grzywną, ale nam wówczas nic nie zrobiono. Na drugi dzień ludzie w zakładzie dużo mówili o tym wydarzeniu. Sam wiec nie trwał długo, bo po kilku minutach SB odebrała tubę i zwinęła organizatorów do samochodu. Jednak wywołało to poruszenie wśród robotników wychodzących z zakładu i czekających na autobus. Słychać było okrzyki – Gestapo! Gestapo!

Dwóch pracowników wyrzuconych
Radio Wolna Europa wielokrotnie informowało o zwolnieniu dwóch robotników z Polaru. Pisała o tym prasa podziemna. Być może ten rozgłos spowodował, że nie podjęto tak radykalnych kroków w innych zakładach, gdzie ujawniały się jawne struktury związku. Co więcej, Kowalski i Zadrożny zostali zwolnieni mimo ochrony, jaką mieli ze względu na członkostwo w radzie pracowniczej. Do kierownictwa Polaru przychodziły stanowiska protestacyjne rad pracowniczych z innych zakładów z całej Polski przeciwko zwolnieniu z pracy przedstawicieli załogi.
Odbyło się około 10 rozpraw zakończonych wyrokiem niekorzystnym dla związkowców. Obaj utrzymywali się z prac dorywczych. Andrzej Kowalski miał nawet dwutygodniowy staż w jednym z wrocławskich zakładów. Został on jednak zakończony telefonem z MO, po którym znowu stracił pracę. – Jeden z esbeków powiedział mi wprost, że te dwa tygodnie pracy to było z ich strony niedopatrzenie – wspomina.
Zadrożny znalazł zatrudnienie w firmie wspinaczkowej (malowanie kominów fabrycznych itp.). – Po przemianach w 1989 roku – opowiada – wróciłem jednak do Polaru, zgodnie z tym, co wykrzyczałem pod bramą, gdy opuszczałem zakład w asyście strażników: „My tu jeszcze wrócimy i wam pokażemy!”.  

Marcin Raczkowski

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (51/2016) dostępnego też w wersji cyfrowej tutaj


 

Polecane
Emerytury
Stażowe