Jarasz: Sąd stanął po stronie radnego, który tropił nieprawidłowości w samorządowej jednostce

Dyrektor Zabrzańskiego Kompleksu Rekreacji Aquarius – Agnieszka Bober, przegrała (na razie nieprawomocnie) proces cywilny wytoczony przez nią o naruszenie dóbr osobistych krytykującemu ją radnemu miejskiemu Mirosławowi Dynakowi i będzie musiała zapłacić ponad 4,3 tys. zł kosztów procesu. Wydając wyrok w tej sprawie, Sąd Okręgowy w Gliwicach podkreślał, iż radny miał prawo i obowiązek niepokoić się doniesieniami niektórych członków załogi o możliwych nieprawidłowościach w gminnej jednostce oraz sumiennie przewodniczyć pracom zespołu kontrolnego powołanego przez Radę Miasta do zbadania sytuacji w Aquariusie. Sąd zwrócił przy tym uwagę, iż osoby publiczne i funkcyjne działające w samorządzie muszą liczyć się z publiczną krytyką oraz dociekaniami ze strony m.in. radnych. 
 Jarasz: Sąd stanął po stronie radnego, który tropił nieprawidłowości w samorządowej jednostce
/ Przemysław Jarasz
Jak zwracał uwagę jeszcze przed ogłoszeniem wyroku prowadzący rozprawę sędzia Piotr Suchecki, bez względu na to, która strona sporu wygra, na pewno ta druga wyjdzie z poczuciem krzywdy i pewnie będzie chciała ten spór kontynuować w drugiej instancji sądu. Dlatego do samego końca sędzia zachęcał do zawarcia ugody, która według oczekiwań dyr. Bober miałaby się sprowadzać do publicznego przeproszenia ją przez byłego już radnego na forum komisji rewizyjnej Rady Miasta.

- Wysoki sądzie, ale przecież nie ma już tej komisji w ówczesnym składzie osobowym. Tam obecnie zasiadają ludzie mi nieznani i nie wtajemniczeni w sprawę. Nie czuję się winny i nie będę przepraszał – oświadczył Dynak.

Publiczne wymagania
Jak wskazywał w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Suchecki, spór nie dotyczył osób prywatnych. Wszystko co się działo wobec dyr. Bober związane było z pełnioną przez nią funkcją dyrektora jednostki komunalnej. Mirosław Dynak z kolei nie prowadził jakiejś prywatnej wendetty, tylko podejmował swe działania jako radny. Obydwoje więc – jak wskazywał sąd - występowali w sprawie jako funkcjonariusze publiczni, którym stawia się wyższe wymagania i oczekuje się, że będą w stanie więcej znieść i poddać się także krytycznej ocenie. Zresztą decyzję o powołaniu zespołu kontrolnego podjęło uprawnione do tego gremium samorządu. Prawem zaś radnego jest nawet domaganie się odwołania każdego urzędnika. Najwidoczniej argumenty, których używał w tamtej sprawie, trafiły jednak do przekonania rady miasta.
Analizując całą sytuację sąd przyznał też, że Rada Miasta wyznaczyła zbyt szeroki zakres kontroli. Był on wręcz niewykonalny do zrobienia w ciągu zakreślonych dziesięciu dni. A zespół ten nie dysponował ani kompetencjami, ani możliwościami do tego, by dokonać weryfikacji w tak szerokim zakresie. Radny Dynak nie miał też żadnego zaplecza prawnego i merytorycznego, w przeciwieństwie do pani dyrektor, która dysponowała fachową wiedzą. 
 
Nie upublicznił dokumentu
Ważną okolicznością dla sądu było to, że krytyczny dla pani dyrektor protokół pokontrolny nie został sporządzony i wysłany przez radnego w formie listu do mieszkańców wykazując, jakich to nieprawidłowości dopuszcza się dyrektor jednostki. W przekonaniu sądu radny postąpił słusznie składając projekt własnego protokołu końcowego do przewodniczącego Rady Miasta, jako załącznik do uzasadnienia wniosku o przedłużenie terminu na sporządzenie końcowego dokumentu z kontroli. Bo cóż innego radny miał zrobić – pytał retorycznie sąd - skoro pozostała trójka zespołu kontrolnego w ostatnim dniu kontroli nie była skora do współpracy nad przedłożonym projektem protokołu? Choć jeden z członków – Tomasz Olichwer (PO) – poparł przedstawione tezy, ale z kolei nie podobał mu się opis zdarzeń. Trafiło też do sądu tłumaczenie Dynaka, że nie miał on zaplecza prawnego i pierwszy raz zajmował się taką sprawą, więc i opisał ją tak, jak potrafił.

Sąd zwrócił jednocześnie uwagę, że powołanie zespołu kontrolnego Rady Miasta od początku było niejasne: nie sporządzono bowiem regulaminu jego pracy, nie ustalono czy protokół końcowy ma być przegłosowany czy może każdy z członków przedstawia swoją jego propozycję? Nie było też jasnych kryteriów pracy tego gremium. 

Natomiast jak podkreślał sędzia, czas pokazał, że sygnały dochodzące do radnego Dynaka o nieprawidłowościach w ZKR, nie miały pokrycia w rzeczywistości. Bo pani dyrektor wykazała, że pracownicy, którzy oskarżali ją o mobbing i niegodne zachowania, nie mieli racji. Żaden z nich nie był w stanie udowodnić swoich zarzutów, a wszystkie zainicjowane postępowania poprzegrywali. Choć też nie do końca, bo na tamten czas dyr. Bober była ukarana (w błędnym trybie prawnym) za wykroczenie o naruszenie zasad sporu zbiorowego, a postępowanie toczy się do chwili obecnej. Także wypowiedzenie pracy Zdzisławowi Nosalowi (przewodniczącemu związku zawodowego) nastąpiło z naruszeniem przepisów prawa. Jak wyraźnie artykułował sędzia Piotr Suchecki, to jest fakt potwierdzony prawomocnym orzeczeniem sądu.

Istotną okolicznością przemawiającą na korzyść radnego Dynaka był fakt, iż – jak wyliczał sędzia - nigdzie nie napisał on, że dyrektorka mobbinguje pracowników albo że czerpie dochody z nielegalnych źródeł. Radny opisał, że są takie sygnały i jest to do wyjaśnienia i takie spostrzeżenia chciał przekazać komisji rewizyjnej. W ocenie sądu takim postępowaniem nie naruszył on dóbr osobistych, wymagających działań naprawczych.

Uzasadniając ustnie wydany wyrok, sąd przyznał jednocześnie, że wystąpienia na forum samorządu były gorące, ale też jest to naturalne środowisko do czynienia takich wystąpień. Natomiast radny nie wystąpił przed mediami i nie stwierdził, że na pewno doszło do nieprawidłowości. Nie było też żadnych zniewag, które godziłyby w sferę dóbr osobistych dyrektorki. Tak samo w ocenie sądu radny miał prawo do tego, by poddać pod rozwagę samorządu czy nie uzdrowiłoby sytuacji zmiana na stanowisku dyrektora. Gdyby teraz sąd nakazał radnemu przeproszenie dyrektorki za naruszenie dóbr osobistych, to skutkowałoby to tym, iż w przyszłości żaden radny nie odważyłby się zakwestionować prawidłowości funkcjonowania jednostki samorządowej, bo by się obawiał kłopotów prawnych.

Wyjaśnijmy, że niezależnie od sprawy cywilnej, dyr. Bober w innym procesie oskarża ówczesnego radnego Dynaka o popełnienie przestępstwa zniesławienia jej, wykorzystując do tego okryty złą sławą art. 212 kodeksu karnego. Sprawa toczy się przed Sądem Rejonowym w Zabrzu.
 
Skazany związkowiec
Tymczasem w podobnym czasie zakończył się inny proces – tym razem karny - wytoczony z tzw. oskarżenia prywatnego ze strony dyr. Bober jej głównemu oponentowi – związkowcowi Zdzisławowi Nosalowi. Sędzia Beata Badura z Sądu Rejonowego w Zabrzu skazała go (na razie nieprawomocnie) na pół roku ograniczenia wolności poprzez wykonywanie prac społecznych w wymiarze 30 godzin miesięcznie. Nadto wyrok ten w całości ma zostać opublikowany na łamach lokalnej prasy, a także wywieszony na tablicy ogłoszeń Urzędu Miejskiego oraz Aquariusa. Związkowiec ma też zapłacić dyrektorce 8,3 tys. złotych tytułem poniesionych przez nią kosztów procesu i ustanowienia pełnomocnika.

Jak wynika z treści tegoż wyroku udostępnionego nam przez sąd, Nosal został uznany winnym tego, że „od października 2015 roku do 7 czerwca 2016 roku w Zabrzu, działając w krótkich odstępach czasu, w wykonaniu z góry powziętego zamiaru, pomawiał Agnieszkę Bober o kierowanie się w swojej pracy zawodowej, w zarządzanym przez nią zakładzie Aquarius, stronniczością, nepotyzmem, a także pomawiał ja o niekompetencję, mobbing, niegospodarność, tuszowanie niegospodarności, korupcję, oszustwa i malwersacje, marnotrawienie środków publicznych, które to pomówienia mogły poniżyć ją w opinii publicznej i narazić na utratę zaufania potrzebnego dla zajmowanego stanowiska dyrektora ZKR, a nadto znieważał ją w jej obecności, jak i publicznie”.

W kontekście zawirowań wokół Aquariusa przypomnijmy jednakże, że zabrzańska prokuratura przed sądem karnym oskarża z kolei dyr. Bober o dwukrotne popełnienie przestępstwa złamania zapisów ustawy o prowadzeniu sporów zbiorowych ze związkowcami. Proces jest w toku...
 
Przemysław Jarasz
„Głos Zabrza i Rudy Śl.”
Foto: autora

 

POLECANE
Raport PSP: Ponad 700 zgłoszeń w związku groźnymi burzami Wiadomości
Raport PSP: Ponad 700 zgłoszeń w związku groźnymi burzami

Do godz. 19 strażacy odebrali ponad 700 zgłoszeń związanych z usuwaniem skutków gwałtownych zjawisk atmosferycznych - poinformował w sobotę rzecznik prasowy Komendanta Głównego PSP st. bryg. Karol Kierzkowski.

Spotkanie Donalda Trumpa i Wołodymyra Zełenskiego. Padła data Wiadomości
Spotkanie Donalda Trumpa i Wołodymyra Zełenskiego. Padła data

- Trwają przygotowania do spotkania prezydentów obu krajów, które ma się odbyć podczas szczytu G7 w Kanadzie – powiedział w Andrij Jermak, szef kancelarii prezydenta Ukrainy.

Płońsk: Staranowali autem drzwi supermarketu, który następnie okradli. Są zatrzymani Wiadomości
Płońsk: Staranowali autem drzwi supermarketu, który następnie okradli. Są zatrzymani

Policjanci z Płońska ujęli pięciu obywateli Rumunii podejrzanych o włamanie do jednego z tamtejszych supermarketów. Sprawcy staranowali autem drzwi ewakuacyjne, zniszczyli stoisko z elektroniką i ukradli m.in. ponad 50 telefonów komórkowych. Wobec wszystkich sąd zastosował areszt.

Kto ze strony Chin pojedzie na rozmowy z USA? Padło nazwisko Wiadomości
Kto ze strony Chin pojedzie na rozmowy z USA? Padło nazwisko

- Wicepremier Chin He Lifeng złoży wizytę w Wielkiej Brytanii w dniach 8-13 czerwca na zaproszenie rządu brytyjskiego, gdzie odbędzie się pierwsze spotkanie mechanizmu konsultacji gospodarczych i handlowych z USA - przekazało w sobotę chińskie ministerstwo spraw zagranicznych.

Potentat produkcji paneli słonecznych składa wniosek o upadłość niemieckich spółek Wiadomości
Potentat produkcji paneli słonecznych składa wniosek o upadłość niemieckich spółek

Szwajcarski producent paneli słonecznych Meyer Burger ogłasza upadłość swoich niemieckich spółek zależnych. Producent zmaga się z konkurencją z Chin.

Szansa na przekroczenie prędkości światła gorące
Szansa na przekroczenie prędkości światła

Prof. Nikodem Popławski to potężny umysł, choć słowa tego należy używać zawsze z wielką pokorą. Jego koncepcja o tym, że czarne dziury tworzą nowe wszechświaty, została uznana przez "National Geographic" i czasopismo "Science" za jedną z dziesięciu najważniejszych w roku. To o nim Morgan Freeman w swoim słynnym cyklu programów „Curiosity” powiedział, że jest drugim Kopernikiem. Jego badaniom poświęcił cały odcinek. Przeprowadziliśmy w Nowym Jorku wywiad, który dziś pod linkiem poniżej ma swoją premierę.

Zaskakujący wynalazek brytyjskich naukowców. Bez mikroskopu się nie obejdzie z ostatniej chwili
Zaskakujący wynalazek brytyjskich naukowców. Bez mikroskopu się nie obejdzie

Fizycy z brytyjskiego Uniwersytetu Loughborough zbudowali "najmniejsze skrzypce świata", które można obejrzeć tylko pod mikroskopem. Instrument ma wymiary 13x35 mikronów.

Ruch Obrony Granic: przed chwilą policja niemiecka podrzuciła w Gubinie sześciu Somalijczyków Wiadomości
Ruch Obrony Granic: przed chwilą policja niemiecka podrzuciła w Gubinie sześciu Somalijczyków

- Przed chwilą policja niemiecka podrzuciła 6 Somalijczyków - poinformował jeden z członków Ruchu Obrony Granic, który w ramach patrolu obywatelskiego działa w Gubinie.

Popularny program Polsatu znika z anteny Wiadomości
Popularny program Polsatu znika z anteny

Poranny program „Halo, tu Polsat” zniknął z ramówki. Widzowie nie zobaczą go w najbliższym czasie, ponieważ stacja zdecydowała o wakacyjnej przerwie, która potrwa do sierpnia. Ostatni odcinek wyemitowano 1 czerwca.

Działacze PiS z odezwą do Kaczyńskiego. Chodzi o przywództwo w partii polityka
Działacze PiS z odezwą do Kaczyńskiego. Chodzi o przywództwo w partii

W trakcie Zjazdu Okręgowego PiS w Szczecinie działacze zwrócili się z apelem do Jarosława Kaczyńskiego. Politycy poparli jego kandydaturę na prezesa partii.

REKLAMA

Jarasz: Sąd stanął po stronie radnego, który tropił nieprawidłowości w samorządowej jednostce

Dyrektor Zabrzańskiego Kompleksu Rekreacji Aquarius – Agnieszka Bober, przegrała (na razie nieprawomocnie) proces cywilny wytoczony przez nią o naruszenie dóbr osobistych krytykującemu ją radnemu miejskiemu Mirosławowi Dynakowi i będzie musiała zapłacić ponad 4,3 tys. zł kosztów procesu. Wydając wyrok w tej sprawie, Sąd Okręgowy w Gliwicach podkreślał, iż radny miał prawo i obowiązek niepokoić się doniesieniami niektórych członków załogi o możliwych nieprawidłowościach w gminnej jednostce oraz sumiennie przewodniczyć pracom zespołu kontrolnego powołanego przez Radę Miasta do zbadania sytuacji w Aquariusie. Sąd zwrócił przy tym uwagę, iż osoby publiczne i funkcyjne działające w samorządzie muszą liczyć się z publiczną krytyką oraz dociekaniami ze strony m.in. radnych. 
 Jarasz: Sąd stanął po stronie radnego, który tropił nieprawidłowości w samorządowej jednostce
/ Przemysław Jarasz
Jak zwracał uwagę jeszcze przed ogłoszeniem wyroku prowadzący rozprawę sędzia Piotr Suchecki, bez względu na to, która strona sporu wygra, na pewno ta druga wyjdzie z poczuciem krzywdy i pewnie będzie chciała ten spór kontynuować w drugiej instancji sądu. Dlatego do samego końca sędzia zachęcał do zawarcia ugody, która według oczekiwań dyr. Bober miałaby się sprowadzać do publicznego przeproszenia ją przez byłego już radnego na forum komisji rewizyjnej Rady Miasta.

- Wysoki sądzie, ale przecież nie ma już tej komisji w ówczesnym składzie osobowym. Tam obecnie zasiadają ludzie mi nieznani i nie wtajemniczeni w sprawę. Nie czuję się winny i nie będę przepraszał – oświadczył Dynak.

Publiczne wymagania
Jak wskazywał w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Suchecki, spór nie dotyczył osób prywatnych. Wszystko co się działo wobec dyr. Bober związane było z pełnioną przez nią funkcją dyrektora jednostki komunalnej. Mirosław Dynak z kolei nie prowadził jakiejś prywatnej wendetty, tylko podejmował swe działania jako radny. Obydwoje więc – jak wskazywał sąd - występowali w sprawie jako funkcjonariusze publiczni, którym stawia się wyższe wymagania i oczekuje się, że będą w stanie więcej znieść i poddać się także krytycznej ocenie. Zresztą decyzję o powołaniu zespołu kontrolnego podjęło uprawnione do tego gremium samorządu. Prawem zaś radnego jest nawet domaganie się odwołania każdego urzędnika. Najwidoczniej argumenty, których używał w tamtej sprawie, trafiły jednak do przekonania rady miasta.
Analizując całą sytuację sąd przyznał też, że Rada Miasta wyznaczyła zbyt szeroki zakres kontroli. Był on wręcz niewykonalny do zrobienia w ciągu zakreślonych dziesięciu dni. A zespół ten nie dysponował ani kompetencjami, ani możliwościami do tego, by dokonać weryfikacji w tak szerokim zakresie. Radny Dynak nie miał też żadnego zaplecza prawnego i merytorycznego, w przeciwieństwie do pani dyrektor, która dysponowała fachową wiedzą. 
 
Nie upublicznił dokumentu
Ważną okolicznością dla sądu było to, że krytyczny dla pani dyrektor protokół pokontrolny nie został sporządzony i wysłany przez radnego w formie listu do mieszkańców wykazując, jakich to nieprawidłowości dopuszcza się dyrektor jednostki. W przekonaniu sądu radny postąpił słusznie składając projekt własnego protokołu końcowego do przewodniczącego Rady Miasta, jako załącznik do uzasadnienia wniosku o przedłużenie terminu na sporządzenie końcowego dokumentu z kontroli. Bo cóż innego radny miał zrobić – pytał retorycznie sąd - skoro pozostała trójka zespołu kontrolnego w ostatnim dniu kontroli nie była skora do współpracy nad przedłożonym projektem protokołu? Choć jeden z członków – Tomasz Olichwer (PO) – poparł przedstawione tezy, ale z kolei nie podobał mu się opis zdarzeń. Trafiło też do sądu tłumaczenie Dynaka, że nie miał on zaplecza prawnego i pierwszy raz zajmował się taką sprawą, więc i opisał ją tak, jak potrafił.

Sąd zwrócił jednocześnie uwagę, że powołanie zespołu kontrolnego Rady Miasta od początku było niejasne: nie sporządzono bowiem regulaminu jego pracy, nie ustalono czy protokół końcowy ma być przegłosowany czy może każdy z członków przedstawia swoją jego propozycję? Nie było też jasnych kryteriów pracy tego gremium. 

Natomiast jak podkreślał sędzia, czas pokazał, że sygnały dochodzące do radnego Dynaka o nieprawidłowościach w ZKR, nie miały pokrycia w rzeczywistości. Bo pani dyrektor wykazała, że pracownicy, którzy oskarżali ją o mobbing i niegodne zachowania, nie mieli racji. Żaden z nich nie był w stanie udowodnić swoich zarzutów, a wszystkie zainicjowane postępowania poprzegrywali. Choć też nie do końca, bo na tamten czas dyr. Bober była ukarana (w błędnym trybie prawnym) za wykroczenie o naruszenie zasad sporu zbiorowego, a postępowanie toczy się do chwili obecnej. Także wypowiedzenie pracy Zdzisławowi Nosalowi (przewodniczącemu związku zawodowego) nastąpiło z naruszeniem przepisów prawa. Jak wyraźnie artykułował sędzia Piotr Suchecki, to jest fakt potwierdzony prawomocnym orzeczeniem sądu.

Istotną okolicznością przemawiającą na korzyść radnego Dynaka był fakt, iż – jak wyliczał sędzia - nigdzie nie napisał on, że dyrektorka mobbinguje pracowników albo że czerpie dochody z nielegalnych źródeł. Radny opisał, że są takie sygnały i jest to do wyjaśnienia i takie spostrzeżenia chciał przekazać komisji rewizyjnej. W ocenie sądu takim postępowaniem nie naruszył on dóbr osobistych, wymagających działań naprawczych.

Uzasadniając ustnie wydany wyrok, sąd przyznał jednocześnie, że wystąpienia na forum samorządu były gorące, ale też jest to naturalne środowisko do czynienia takich wystąpień. Natomiast radny nie wystąpił przed mediami i nie stwierdził, że na pewno doszło do nieprawidłowości. Nie było też żadnych zniewag, które godziłyby w sferę dóbr osobistych dyrektorki. Tak samo w ocenie sądu radny miał prawo do tego, by poddać pod rozwagę samorządu czy nie uzdrowiłoby sytuacji zmiana na stanowisku dyrektora. Gdyby teraz sąd nakazał radnemu przeproszenie dyrektorki za naruszenie dóbr osobistych, to skutkowałoby to tym, iż w przyszłości żaden radny nie odważyłby się zakwestionować prawidłowości funkcjonowania jednostki samorządowej, bo by się obawiał kłopotów prawnych.

Wyjaśnijmy, że niezależnie od sprawy cywilnej, dyr. Bober w innym procesie oskarża ówczesnego radnego Dynaka o popełnienie przestępstwa zniesławienia jej, wykorzystując do tego okryty złą sławą art. 212 kodeksu karnego. Sprawa toczy się przed Sądem Rejonowym w Zabrzu.
 
Skazany związkowiec
Tymczasem w podobnym czasie zakończył się inny proces – tym razem karny - wytoczony z tzw. oskarżenia prywatnego ze strony dyr. Bober jej głównemu oponentowi – związkowcowi Zdzisławowi Nosalowi. Sędzia Beata Badura z Sądu Rejonowego w Zabrzu skazała go (na razie nieprawomocnie) na pół roku ograniczenia wolności poprzez wykonywanie prac społecznych w wymiarze 30 godzin miesięcznie. Nadto wyrok ten w całości ma zostać opublikowany na łamach lokalnej prasy, a także wywieszony na tablicy ogłoszeń Urzędu Miejskiego oraz Aquariusa. Związkowiec ma też zapłacić dyrektorce 8,3 tys. złotych tytułem poniesionych przez nią kosztów procesu i ustanowienia pełnomocnika.

Jak wynika z treści tegoż wyroku udostępnionego nam przez sąd, Nosal został uznany winnym tego, że „od października 2015 roku do 7 czerwca 2016 roku w Zabrzu, działając w krótkich odstępach czasu, w wykonaniu z góry powziętego zamiaru, pomawiał Agnieszkę Bober o kierowanie się w swojej pracy zawodowej, w zarządzanym przez nią zakładzie Aquarius, stronniczością, nepotyzmem, a także pomawiał ja o niekompetencję, mobbing, niegospodarność, tuszowanie niegospodarności, korupcję, oszustwa i malwersacje, marnotrawienie środków publicznych, które to pomówienia mogły poniżyć ją w opinii publicznej i narazić na utratę zaufania potrzebnego dla zajmowanego stanowiska dyrektora ZKR, a nadto znieważał ją w jej obecności, jak i publicznie”.

W kontekście zawirowań wokół Aquariusa przypomnijmy jednakże, że zabrzańska prokuratura przed sądem karnym oskarża z kolei dyr. Bober o dwukrotne popełnienie przestępstwa złamania zapisów ustawy o prowadzeniu sporów zbiorowych ze związkowcami. Proces jest w toku...
 
Przemysław Jarasz
„Głos Zabrza i Rudy Śl.”
Foto: autora


 

Polecane
Emerytury
Stażowe