[Historia na Tysolu] Legiony Dąbrowskiego - wojsko z hymnu
![January Suchodolski - Wjazd generała Jana Henryka Dąbrowskiego do Rzymu [Historia na Tysolu] Legiony Dąbrowskiego - wojsko z hymnu](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//zdj/zdjecie/28742.jpg)
W Legionach obowiązywały mundury zbliżone do polskich, polska była komenda i stopnie wojskowe. Wzorem armii francuskiej zniesiono kary cielesne wobec żołnierzy, umożliwiono awanse również tym legionistom, którzy nie mogli wykazać się szlacheckim pochodzeniem. W poszczególnych formacjach wprowadzono obowiązkową naukę czytania i pisania – rzecz bez precedensu w ówczesnych armiach, w których służyli przede wszystkim chłopi, werbowani najczęściej przymusowo. Legiony powstały przede wszystkim właśnie z byłych żołnierzy austriackich i pruskich – pochodzących z ziem Rzeczpospolitej, którzy po dostaniu się do francuskiej niewoli wybrali służbę w polskiej formacji. Oficerami i podoficerami byli dawni żołnierze wojska polskiego. Powstały z początku dwie legie – pierwszą dowodził generał Józef Wielhorski, drugą – generał Franciszek Rymkiewicz. Już w kwartał po podpisaniu umowy polskie formacje liczyły około 7 tysięcy żołnierzy.

Niewdzięczna służba
Nie ma co ukrywać, że początki służby Legionów nie przypominały dewizy noszonej przez tę formację na sztandarach – „Wszyscy wolni ludzie są braćmi”. Polskich formacji używano przede wszystkim do tłumienia buntów ludności włoskiej, sprzeciwiającej się grabieżom prowadzonym w całym kraju na rozkaz Napoleona. Legioniści (od jesieni 1797 roku jako korpus posiłkowy Republiki Cisalpińskiej) zajmowali Rzym, następnie bronili Wiecznego Miasta przed wojskami Królestwa Neapolu, uczestniczyli w ofensywie na południe, która doprowadziła do utworzenia w miejsce owego królestwa Republiki Patrenopejskiej i tłumili bunty chłopskie w owej republice. Tam właśnie sformowano kawalerię legionową – znaną później jako pułk ułanów nadwiślańskich.
Starcia z właściwym wrogiem Polski – zaborcami, nadeszły w 1799 roku. Liczące wówczas około 8 tysięcy żołnierzy Legiony biły się z Austriakami. 5 kwietnia pod Mangano II Legia straciła blisko 2/3 stanu osobowego – jej resztki walczyły następnie w obronie twierdzy w Mantui, a po kapitulacji fortecy zostały wydane wrogowi – Austriacy siłą wcielili legionistów pod swoje sztandary. Tymczasem w czerwcu I Legia, osobiście dowodzona przez generała Dąbrowskiego, biła się z Austriakami i rosyjskim korpusem Suworowa (tego samego, który dowodził rzezią Pragi) w bitwie nad Trebbią. Także tu legioniści ponieśli olbrzymie straty. W obu formacjach pozostało w sumie niespełna trzy tysiące żołnierzy.
Polskie sztandary jednak nie znikały z bitewnych pól. Od września 1799 roku w Republice Batawskiej (czyli po prostu Holandii) formowano pod dowództwem generała Karola Kniaziewicza Legię Naddunajską – prawie sześciotysięczną formację, mającą cztery bataliony piechoty i cztery szwadrony jazdy. Świetnie spisała się ona w bitwach pod Marengo i Hohenlinden, przyczyniając się walnie do zwycięstwa Francji nad II koalicją. Ale pokój w Luneville z roku 1801, zawarty przez Bonapartego (już jako Pierwszego Konsula, faktycznego władcę Francji) oznaczał dla Polaków gorzki zawód. Nadzieje na marsz z ziemi włoskiej do Polski wydawały się być utracone. Spowodowało to wielki kryzys w legionowych szeregach – wielu oficerów złożyło dymisje, rozpoczęły się nieznane wcześniej w Legionach dezercje żołnierzy.
Czarne dni Legionów
Pozostałe we Włoszech jednostki polskie przeformowano w dwie półbrygady, które pozostawały na żołdzie Królestwa Etrurii, lecz nie miały już polskiego charakteru narodowego, lecz były częścią armii francuskiej. Podobnie stało się z Legią Nadwiślańską – przemianowano ją na 113 półbrygadę piechoty. 3 maja 1802 roku rozkazem Napoleona właśnie ową półbrygadę, dowodzoną ówcześnie przez generała Władysława Jabłonowskiego, skierowano na karaibską wyspę San Domingo (dzisiejsze Haiti), gdzie miała tłumić bunt czarnoskórych niewolników, porwanych z Afryki. Jesienią dołączono doń kolejną polską półbrygadę. Z sześciu tysięcy żołnierzy, którzy popłynęli na Karaiby, do Europy powróciło zaledwie około sześciuset. Pozostali zginęli w walkach, zmarli z ran i tropikalnych chorób – lub przeszli na stronę powstańców. Potomkowie legionistów żyją na Haiti po dziś dzień.
We Włoszech pozostała ostatecznie jedna półbrygada, przeformowana w 1802 roku w pułk piechoty, oraz pułk jazdy nadwiślańskiej. Uczestniczyły one w wielu bojach toczonych głównie we Włoszech – zarówno z miejscową partyzantką, jak i oddziałami kolejnych koalicji antyfrancuskich – między innymi z Anglikami w Kalabrii i Apulii. Liczebność oddziałów systematycznie spadała – w szeregach pozostało około tysiąca polskich żołnierzy.

Nowe nadzieje
Nadzieje Polaków w sprawę napoleońską przywróciła – a jakże – kolejna wojna. Jesienią 1806 roku Napoleon, już jako Cesarz Francuzów, pobił z kretesem armie pruskie pod Jeną i Auerstaedt. 20 września generałowie Józef Zajączek i Jan Wołodkowicz rozpoczęli z rozkazu cesarskiego formowanie Legii Północnych – każda z nich miała liczyć około 5 tysięcy żołnierzy, nigdy jednak nie osiągnęły owego stanu. 27 października Napoleon w zdobytym Berlinie ogłosił „wojnę polską”. 3 listopada generał Dąbrowski oraz współtwórca Legionów we Włoszech (i autor słów naszego hymnu) Józef Wybicki opublikowali odezwę do wszystkich rodaków, wzywającą do wali z zaborcami. W tym samym czasie resztki oddziałów walczących we Włoszech gwałtownie przeformowano w Legię Nadwiślańską i skierowano na północ. Jednak nie weszła ona w skład armii świeżo powstałego Księstwa Warszawskiego – po reorganizacji na Śląsku służyła w Westfalii, następnie biła się w Hiszpanii.
Leszek Masierak
Artykuł pochodzi z Tygodnika Solidarność 3/ 2017