[Pitu Pitu na środę] Prawi barbarzyńcy
![[Pitu Pitu na środę] Prawi barbarzyńcy](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//zdj/zdjecie/23977.jpg)
Tymczasem ludzie żądający głowy „Rudej z KOD” ciągle żyją w rewolucyjnym zapale, który nakazuje im nienawidzić każdego, kto ma odmienne zdanie. Nienawidzić ślepo, bezmyślnie, nie patrząc, kto zacz. Co gorsza, nastroje takie podgrzewane są przez rządowe media i polityków z tego obozu, takich jak Krystyna Pawłowicz, którzy zapomnieli już dawno, że wojna na słowa często potrafi przerodzić się w przemoc fizyczną, a kiedy ta pojawia się w przestrzeni publicznej, znikają wszelkie hamulce i zaczyna się rzeź.
Jak mówi jedna z najważniejszych modlitw, zgrzeszyłem. Myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem. Obawiam się, że jako państwo i społeczeństwo przekroczyliśmy już dawno pierwsze trzy punkty tej myśli, a miast zaniedbania idziemy twardo ku eskalacji. Jak można oburzać się na przeciwników politycznych, na ich codzienną głupotę, kłamstwa, skoro we własnym gronie toleruje się je bez mrugnięcia okiem, mało tego – wybaczając przemoc, o ile tylko nie jest ona skierowana wobec nas samych? No bo skoro za pyskowanie Rudej z KOD-u należało się po twarzy, to może czas na słodką zemstę za śmierć Marka Rosiaka, który zginął, bo nikt na czas nie powiedział głośno, że dość już politycznej
nienawiści?
Był taki moment, w którym wydawało się, że wszyscy aktorzy tego teatru zatrzymali nagle swoje hufce. Mam na myśli 10 kwietnia 2010 roku. Przez dwa dni panowała cisza na froncie i wydawało się, że w obliczu śmierci politycy poszli wreszcie po rozum do głowy. Rankiem 12 kwietnia w studio Polsatu pojawił się Stefan Niesiołowski, który rzucił zdumionemu senatorowi Romaszewskiemu w twarz, że nic się nie
zmieniło, a wojna musi trwać dalej. Nikt w studio na to nie zareagował. Mijała godzina za godziną, a walec szaleństwa i głupoty rozpędzał się znowu, tratując po drodze wszystko, co napotkał.
Dziś za Stefana Niesiołowskiego robi Krystyna Pawłowicz i nie ma takiej okazji, którą by przepuściła, by nakręcać dalej swoich wyznawców do pogardy dla osób o odmiennych niż jej poglądach. Przekonała się o tym boleśnie katolicka dziennikarka Anna Skiepko, która pytając panią poseł o granice przyzwoitości, obrzucona została przez parlamentarzystkę stekiem inwektyw i bluzgów.
Ta wojna nie bierze jeńców, nikt nie jest na niej bezpieczny, bo nie toczy się ona pomiędzy zwolennikami takich, a nie innych ideologii czy koncepcji rozwoju państwa. Zżera nas konflikt kulturowy, pomiędzy barbarią a Dekalogiem. Przerażające, jak często owa barbaria wyciera sobie nim gęby, żyjąc w głębokim przekonaniu swojej „prawości”.
Rafał Otoka-Frąckiewicz "Pitu Pitu"