Krzysztof "Toyah" Osiejuk: Czy minister Gliński zna angielskie słowo "presumptuousness"?

Pisałem tu wielokrotnie, że moje poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości opiera się na jednej skromnej podstawie, w osobie Jarosława Kaczyńskiego. Jeśli jego zabraknie – a niewykluczone, że on mnie przeżyje i z tym problemu mieć nie będziemy – będę pisał wyłącznie o moim parku, moim psie i ewentualnie wnukach. Gdy jednak dziś widzę, jak ministrowie Gliński i Sellin, widząc ewidentną nieuczciwość zajętych poszukiwaniem insightów dla pozycjonowania i komunikacji marek, marszczą w zadumie czoło i zaczynają się głaskać po brodzie, to coraz bardziej dochodzę do wniosku, że to zdecydowanie nie jest moje towarzystwo.
      Wczoraj nasz kolega Coryllus wyraził troskę z powodu tego, że nasza wspaniała władza, czyniąc pierwszy krok w ramach przygotowań do przypadających na roku 2018 obchodów setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, przedstawiła logo wspomnianego święta, no i że owo logo, zamiast napawać dumą, nas jedynie kompromituje. W tym momencie pod tekstem Coryllusa rozgorzała szalenie specjalistyczna dyskusja, tak jak to zwykle się dzieje, na tematy kompletnie nieistotne, a więc w tym wypadku związane z dylematem, czy praca nad owym projektem trwała 10 minut, czy dłużej, czy ta czerwień bardziej przypomina czerwień polskiej flagi, czy prostokątu w logo „Gazety Wyborczej”, no i czy większą winę za to gówno winę ponosi ręka, czy głowa. Tak się złożyło, że ja to coś miałem okazję widzieć wcześniej i od początku podejrzewałem, że awantura, jaka z tego powstanie, po raz kolejny potwierdzi ów smutny fakt, że moje problemy zaczynają się tam, gdzie inne się kończą.
      Przede wszystkim, moim zdaniem, to jakie logo będą miały uroczystości setnej rocznicy odzyskania przez nas niepodległości, nie ma dla nas najmniejszego znaczenia, zarówno w skali indywidualnej, jak i ogólnej. Przyjdzie rok 2018, przez kolejne dwanaście miesięcy będą w kraju organizowane różnego rodzaju imprezy, najczęściej na poziomie zbliżonym do owej unoszącej się nad tym wszystkim czerwonej szmaty z jakimś bazgrołem na środku, a zdecydowana większość z nas nie zawiesi na niej nie dość że wzroku, to nawet pojedynczej myśli. Ona będzie miała dokładnie taką samą siłę oddziaływania, jak choćby to coś, co stanowi logo Katowic, jako miasta ogrodów, a pies z kulawą nogą, ani nie wie, co to takiego, ani go to w ogóle nie obchodzi.
      A więc to po pierwsze. Po drugie, ja się nie zgadzam z głosami tych wszystkich, którzy projektowi zarzucają, że jest on tani i głupi, a tym bardziej, że za nim stoi dziesięć minut pracy jakiegoś cwaniaka, który jedyne co potrafi, to liczyć słupki. Problem z tym logo polega na czymś zupełnie odwrotnym, a o co chodzi, przedstawię na przykładzie kampanii Hillary Clinton. Oto w pewnym momencie, ona kilkakrotnie użyła pod adresem Trumpa słowa „presumptuous”, i w jednej chwili co bardziej inteligentni obserwatorzy zwrócili uwagę na to, że mimo że być może celne, było to wyjątkowo głupie. Rzecz w tym mianowicie, że kiedy Trump nazwał Clinton „crooked Hillary”, to wszyscy tę wiadomość natychmiast odebrali, tu natomiast znaczna większość odbiorców nie wiedziała nawet, co to całe „presumptuous” znaczy. Tu sytuacja jest bardzo podobna. Ten ktoś, kto, jak rozumiem, po ciężkiej i pełnej intelektualnego wysiłku pracy, wpadł na pomysł, żeby setną rocznicę odzyskania niepodległości uczcić czerwoną planszą na której umieszczone zostanie napisane ręką samego Piłsudskiego słowo „niepodległa”, i ani mu do głowy nie przyszło, że przede wszystkim nikt nie będzie sobie zadawał trudu, by to próbować odcyfrowywać, a poza tym, nawet jeśli ktoś mu powie, o co chodzi, cały efekt, dokładnie tak samo, jak objaśniany dowcip, będzie i tak dawno spalony. Problem z owym logo i z jego autorami jest związany z tym samym nieszczęściem, jakie prześladuje czy to polski film, czy polska literaturę, czy polską piosenkę. To w ogóle nie jest dla ludzi, z tej prostej przyczyny, że ludzie, traktując to jako byt obcy, albo nic z tego nie rozumieją, albo nie uważają za powód do wzruszeń. Kiedy patrzę na ten czerwony prostokąt z tymi białymi robaczkami na środku, nie mogę nie podejrzewać, że osoba, która wpadła na ów przedziwny pomysł, to jeden z tych intelektualistów, których patronem już kiedyś tu uczyniłem reżysera Filipa Bajona, który skacowany oddaje poranny mocz gdzieś na skraju szosy, nagle, zachwycony krajobrazem, jaki się przed nim rozciąga, postanawia, że nakręci o tym film, opowiada swoim objawieniu kolegom, a oni wszyscy krzyczą: „Stary, rozwalasz!” I nikomu z tych gagatków nawet do głowy nie przyjdzie, że jeśli nie ma prostej historii z życia, to całą resztę można wsadzić sobie w nos.
      Problem jednak, wbrew pozorom, jest, i to problem niemały. Oto, jak się dowiadujemy, nasz rząd tak zwanej dobrej zmiany, zamiast ogłosić normalny konkurs z zastrzeżeniem, że zawodowe firmy nie biorą w nim udziału, do opracowania tego projektu wytypował coś o nazwie Futu Creative. Aby się dowiedzieć, z kim mamy do czynienia, wchodzimy na ich stronę i co widzimy? Oto po kolei:
* Edwin Bendyk - zajmuje się problematyką cywilizacyjną i wpływem technologii na życie społeczne, kwestiami modernizacji, ekologii i rewolucji cyfrowej. Wykłada w Collegium Civitas, gdzie kieruje Ośrodkiem Badań nad Przyszłością;
* Paula Bialski - prowadzi badania nad infrastrukturą cyfrową, anonimowością i cyfrową komunikacją społeczeństw;
* Grzegorz Boorgo - na co dzień pracuje jako redaktor w magazynie „MaleMEN”, pisze rozprawę doktorską analizującą trend slow journalism;
* Łukasz Drgas – historyk sztuki, promotor dizajnu, założyciel jednego z pierwszych w Polsce concept store Magazyn Praga;
* Noemi Gryczko – trenerka, konsultantka, ambasadorka konferencji 99U i organizatorka jej polskiej edycji 99U Local: Warsaw. Ośmiela firmy i instytucje do eksperymentowania z angażującymi formami spotkań i konferencji;
* Joanna Jeśman - autorka książki Żywa sztuka. Wielowymiarowość bioartu w kontekście posthumanistycznym;
* Dorota Kabała - współwłaścicielka studia projektowego We design for physical culture, które umożliwiło wyjazd do Brazylii, by na miejscu obserwować proces powstawania deski surfingowej;
* Agata Kiedrowicz - oscyluje pomiędzy teorią a praktyką. Autorka tekstów i wywiadów z obszaru mody, dizajnu i sztuki. Szczególnie interesuje ją sensoryczny i krytyczny wymiar projektowania. Zajmuje się również trendami i strategią w obszarze kreatywnej współpracy;
* Jakub Koźniewski - projektant interakcji i artysta nowych mediów, współzałożyciel grupy panGenerator, tworzy obiekty i instalacje interaktywne przekraczające tradycyjne podziały między dizajnem, sztuką, a technologicznym R&D;
* Adam Liwiński - Wymyśla i realizuje projekty uczące efektywnej komunikacji, prowadzi warsztaty z wystąpień publicznych. Prezes Fundacji „Seriatim”, organizacji stojącej m.in. za TEDxWarsaw;
* Anna Mazerant – psycholog, badacz, Qualitative Insights Director w 4P research mix. Specjalizuje się w realizacji badań marketingowych polegających m.in. na poszukiwaniu insightów dla pozycjonowania i komunikacji marek;
* Monika Rosińska – socjolożka, badaczka, zajmuje się rozwijaniem refleksji na temat dizajnu;
* Martyna Rzepecka - związana z tematyką transferu wiedzy i technologii w obszarze nauk kognitywnych oraz projektowaniem produktów.
      Można by było tak ciągnąć, bo ich tam jest znacznie więcej, a każdy inny, ewentualnie zostawić tylko tego Boorgo z magazynu MaleMEN i zapytać go, co mu mówi nazwisko Kędryna, jednak nie o to chodzi. Rzecz w tym, że przedstawiona tu tak obrazowo drużyna to jest zaledwie jeden z wielu punktów na mapie owego sprytu, która jak zaraza oplotła nasz kraj i o której tu już wielokrotnie pisałem. I teraz nagle się dowiadujemy, że nie dość, że, jak wiele na to wskazuje, ona rozrasta się w takim tempie i z taką bezczelnością, że nie ma sposobu, by choćby jednego z nich złapać za kołnierz i wyprowadzić, to na domiar złego, Rząd Dobrej Zmiany traktuje je z pełną atencją, organizując im catering za grube, jak się możemy domyślać, miliony.
      Pisałem tu wielokrotnie, że moje poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości opiera się na jednej skromnej podstawie, w osobie Jarosława Kaczyńskiego. Jeśli jego zabraknie – a niewykluczone, że on mnie przeżyje i z tym problemu mieć nie będziemy – będę pisał wyłącznie o moim parku, moim psie i ewentualnie wnukach. Gdy jednak dziś widzę, jak ministrowie Gliński i Sellin, widząc ewidentną nieuczciwość zajętych poszukiwaniem insightów dla pozycjonowania i komunikacji marek, marszczą w zadumie czoło i zaczynają się głaskać po brodzie, to coraz bardziej dochodzę do wniosku, że to zdecydowanie nie jest moje towarzystwo.
 
Przypominam wszystkim zainteresowanym, że już w najbliższy czwartek o godzinie 18.00 na Uniwersytecie Opolskim będę spotykał się z czytelnikami. Zapraszam gorąco.
 

 

POLECANE
Jest akt oskarżenia przeciwko Danielowi Obajtkowi. Były prezes Orlenu zabrał głos z ostatniej chwili
Jest akt oskarżenia przeciwko Danielowi Obajtkowi. Były prezes Orlenu zabrał głos

Prokuratura Regionalna w Warszawie skierowała w poniedziałek do sądu akt oskarżenia wobec byłego prezesa Orlenu Daniela Obajtka ws. zawarcia przez Orlen umów na usługi detektywistyczne ze wskazaną przez niego firmą. Były szef Orlenu odniósł się już do sprawy na platformie X.

Rosja blokuje przejęcie konsulatu w Gdańsku. To własność Federacji Rosyjskiej z ostatniej chwili
Rosja blokuje przejęcie konsulatu w Gdańsku. "To własność Federacji Rosyjskiej"

Rosja zapowiedziała, że mimo zamknięcia konsulatu w Gdańsku w budynku pozostanie jej pracownik administracyjno-techniczny. Władze miasta podkreślają, że nieruchomość należy do Skarbu Państwa i zapowiadają kroki prawne, jeśli Federacja Rosyjska nie opuści obiektu. Dyrektor Biura Prawnego Urzędu Miejskiego w Gdańsku Cezary Chabel ocenił, że „stanowisko strony rosyjskiej jest niezrozumiałe”.

Matka Krzysztofa Stanowskiego walczyła o życie. Nowy wpis sugeruje poprawę z ostatniej chwili
Matka Krzysztofa Stanowskiego walczyła o życie. Nowy wpis sugeruje poprawę

Matka Krzysztofa Stanowskiego była o krok od śmierci. Po dramatycznej reanimacji i operacji pojawił się sygnał od dziennikarza, że jej stan się poprawia.

Awantura Kolumbijczyków w hostelu w Starachowicach. Nie żyje 19-latek z ostatniej chwili
Awantura Kolumbijczyków w hostelu w Starachowicach. Nie żyje 19-latek

Nocna awantura w hostelu pracowniczym w Starachowicach zakończyła się tragedią. W wyniku bójki z użyciem noża zginął 19-letni obywatel Kolumbii, a policja zatrzymała sześć osób – również Kolumbijczyków.

Nowy członek RPP. Jest decyzja prezydenta Nawrockiego z ostatniej chwili
Nowy członek RPP. Jest decyzja prezydenta Nawrockiego

Prezydent RP Karol Nawrocki powołał dr. Marcina Zarzeckiego do Rady Polityki Pieniężnej – poinformowała w poniedziałek Kancelaria Prezydenta.

Plan von der Leyen storpedowany. Ważne głosowanie ws. MERCOSUR odwołane polityka
Plan von der Leyen storpedowany. Ważne głosowanie ws. MERCOSUR odwołane

Europoseł Ewa Zajączkowska-Hernik alarmowała, że Komisja Europejska tylko pozornie wstrzymała proces przyjmowania umowy UE–Mercosur, a kluczowe głosowanie nad klauzulami ochronnymi ma odbyć się w trybie ekspresowym. Ostatecznie jednak głosowanie zostało wycofane z porządku obrad.

Afera SKOK Wołomin. 14 lat więzienia za wypranie setek milionów złotych z ostatniej chwili
Afera SKOK Wołomin. 14 lat więzienia za "wypranie" setek milionów złotych

Sąd Okręgowy Warszawa-Praga wymierzył w poniedziałek 14 lat więzienia głównemu oskarżonemu w sprawach SKOK Wołomin Piotrowi Polaszczykowi w procesie dotyczącym "wyprania" około 350 mln zł.

Posiedzenie ws. aresztu Ziobry odroczone. Sąd: W dokumentacji prokuratury są braki z ostatniej chwili
Posiedzenie ws. aresztu Ziobry odroczone. Sąd: W dokumentacji prokuratury są braki

Decyzja w sprawie ewentualnego aresztu Zbigniewa Ziobry nie zapadła. Sąd odroczył posiedzenie po wniosku obrony, wskazując na nieprzekazanie pełnej dokumentacji przez prokuraturę. Sam śledczy potwierdził, że materiały niejawne nie trafiły do akt.

Eksplozja pod Poznaniem. Są ranni z ostatniej chwili
Eksplozja pod Poznaniem. Są ranni

W nocy z niedzieli na poniedziałek w jednym z domów w miejscowości Plewiska pod Poznaniem doszło do eksplozji. Dwie osoby zostały ranne i trafiły do szpitala. "To proch prawdopodobnie doprowadził do wybuchu" – informuje Radio Poznań.

Rośnie eurosceptycyzm. Polexit z największym poparciem w historii badań z ostatniej chwili
Rośnie eurosceptycyzm. Polexit z największym poparciem w historii badań

Choć większość Polaków nadal opowiada się za pozostaniem w Unii Europejskiej, rosnące poparcie dla polexitu osiągnęło najwyższy poziom od lat. Najnowszy sondaż pokazuje wyraźną zmianę nastrojów w kluczowych grupach społecznych.

REKLAMA

Krzysztof "Toyah" Osiejuk: Czy minister Gliński zna angielskie słowo "presumptuousness"?

Pisałem tu wielokrotnie, że moje poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości opiera się na jednej skromnej podstawie, w osobie Jarosława Kaczyńskiego. Jeśli jego zabraknie – a niewykluczone, że on mnie przeżyje i z tym problemu mieć nie będziemy – będę pisał wyłącznie o moim parku, moim psie i ewentualnie wnukach. Gdy jednak dziś widzę, jak ministrowie Gliński i Sellin, widząc ewidentną nieuczciwość zajętych poszukiwaniem insightów dla pozycjonowania i komunikacji marek, marszczą w zadumie czoło i zaczynają się głaskać po brodzie, to coraz bardziej dochodzę do wniosku, że to zdecydowanie nie jest moje towarzystwo.
      Wczoraj nasz kolega Coryllus wyraził troskę z powodu tego, że nasza wspaniała władza, czyniąc pierwszy krok w ramach przygotowań do przypadających na roku 2018 obchodów setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, przedstawiła logo wspomnianego święta, no i że owo logo, zamiast napawać dumą, nas jedynie kompromituje. W tym momencie pod tekstem Coryllusa rozgorzała szalenie specjalistyczna dyskusja, tak jak to zwykle się dzieje, na tematy kompletnie nieistotne, a więc w tym wypadku związane z dylematem, czy praca nad owym projektem trwała 10 minut, czy dłużej, czy ta czerwień bardziej przypomina czerwień polskiej flagi, czy prostokątu w logo „Gazety Wyborczej”, no i czy większą winę za to gówno winę ponosi ręka, czy głowa. Tak się złożyło, że ja to coś miałem okazję widzieć wcześniej i od początku podejrzewałem, że awantura, jaka z tego powstanie, po raz kolejny potwierdzi ów smutny fakt, że moje problemy zaczynają się tam, gdzie inne się kończą.
      Przede wszystkim, moim zdaniem, to jakie logo będą miały uroczystości setnej rocznicy odzyskania przez nas niepodległości, nie ma dla nas najmniejszego znaczenia, zarówno w skali indywidualnej, jak i ogólnej. Przyjdzie rok 2018, przez kolejne dwanaście miesięcy będą w kraju organizowane różnego rodzaju imprezy, najczęściej na poziomie zbliżonym do owej unoszącej się nad tym wszystkim czerwonej szmaty z jakimś bazgrołem na środku, a zdecydowana większość z nas nie zawiesi na niej nie dość że wzroku, to nawet pojedynczej myśli. Ona będzie miała dokładnie taką samą siłę oddziaływania, jak choćby to coś, co stanowi logo Katowic, jako miasta ogrodów, a pies z kulawą nogą, ani nie wie, co to takiego, ani go to w ogóle nie obchodzi.
      A więc to po pierwsze. Po drugie, ja się nie zgadzam z głosami tych wszystkich, którzy projektowi zarzucają, że jest on tani i głupi, a tym bardziej, że za nim stoi dziesięć minut pracy jakiegoś cwaniaka, który jedyne co potrafi, to liczyć słupki. Problem z tym logo polega na czymś zupełnie odwrotnym, a o co chodzi, przedstawię na przykładzie kampanii Hillary Clinton. Oto w pewnym momencie, ona kilkakrotnie użyła pod adresem Trumpa słowa „presumptuous”, i w jednej chwili co bardziej inteligentni obserwatorzy zwrócili uwagę na to, że mimo że być może celne, było to wyjątkowo głupie. Rzecz w tym mianowicie, że kiedy Trump nazwał Clinton „crooked Hillary”, to wszyscy tę wiadomość natychmiast odebrali, tu natomiast znaczna większość odbiorców nie wiedziała nawet, co to całe „presumptuous” znaczy. Tu sytuacja jest bardzo podobna. Ten ktoś, kto, jak rozumiem, po ciężkiej i pełnej intelektualnego wysiłku pracy, wpadł na pomysł, żeby setną rocznicę odzyskania niepodległości uczcić czerwoną planszą na której umieszczone zostanie napisane ręką samego Piłsudskiego słowo „niepodległa”, i ani mu do głowy nie przyszło, że przede wszystkim nikt nie będzie sobie zadawał trudu, by to próbować odcyfrowywać, a poza tym, nawet jeśli ktoś mu powie, o co chodzi, cały efekt, dokładnie tak samo, jak objaśniany dowcip, będzie i tak dawno spalony. Problem z owym logo i z jego autorami jest związany z tym samym nieszczęściem, jakie prześladuje czy to polski film, czy polska literaturę, czy polską piosenkę. To w ogóle nie jest dla ludzi, z tej prostej przyczyny, że ludzie, traktując to jako byt obcy, albo nic z tego nie rozumieją, albo nie uważają za powód do wzruszeń. Kiedy patrzę na ten czerwony prostokąt z tymi białymi robaczkami na środku, nie mogę nie podejrzewać, że osoba, która wpadła na ów przedziwny pomysł, to jeden z tych intelektualistów, których patronem już kiedyś tu uczyniłem reżysera Filipa Bajona, który skacowany oddaje poranny mocz gdzieś na skraju szosy, nagle, zachwycony krajobrazem, jaki się przed nim rozciąga, postanawia, że nakręci o tym film, opowiada swoim objawieniu kolegom, a oni wszyscy krzyczą: „Stary, rozwalasz!” I nikomu z tych gagatków nawet do głowy nie przyjdzie, że jeśli nie ma prostej historii z życia, to całą resztę można wsadzić sobie w nos.
      Problem jednak, wbrew pozorom, jest, i to problem niemały. Oto, jak się dowiadujemy, nasz rząd tak zwanej dobrej zmiany, zamiast ogłosić normalny konkurs z zastrzeżeniem, że zawodowe firmy nie biorą w nim udziału, do opracowania tego projektu wytypował coś o nazwie Futu Creative. Aby się dowiedzieć, z kim mamy do czynienia, wchodzimy na ich stronę i co widzimy? Oto po kolei:
* Edwin Bendyk - zajmuje się problematyką cywilizacyjną i wpływem technologii na życie społeczne, kwestiami modernizacji, ekologii i rewolucji cyfrowej. Wykłada w Collegium Civitas, gdzie kieruje Ośrodkiem Badań nad Przyszłością;
* Paula Bialski - prowadzi badania nad infrastrukturą cyfrową, anonimowością i cyfrową komunikacją społeczeństw;
* Grzegorz Boorgo - na co dzień pracuje jako redaktor w magazynie „MaleMEN”, pisze rozprawę doktorską analizującą trend slow journalism;
* Łukasz Drgas – historyk sztuki, promotor dizajnu, założyciel jednego z pierwszych w Polsce concept store Magazyn Praga;
* Noemi Gryczko – trenerka, konsultantka, ambasadorka konferencji 99U i organizatorka jej polskiej edycji 99U Local: Warsaw. Ośmiela firmy i instytucje do eksperymentowania z angażującymi formami spotkań i konferencji;
* Joanna Jeśman - autorka książki Żywa sztuka. Wielowymiarowość bioartu w kontekście posthumanistycznym;
* Dorota Kabała - współwłaścicielka studia projektowego We design for physical culture, które umożliwiło wyjazd do Brazylii, by na miejscu obserwować proces powstawania deski surfingowej;
* Agata Kiedrowicz - oscyluje pomiędzy teorią a praktyką. Autorka tekstów i wywiadów z obszaru mody, dizajnu i sztuki. Szczególnie interesuje ją sensoryczny i krytyczny wymiar projektowania. Zajmuje się również trendami i strategią w obszarze kreatywnej współpracy;
* Jakub Koźniewski - projektant interakcji i artysta nowych mediów, współzałożyciel grupy panGenerator, tworzy obiekty i instalacje interaktywne przekraczające tradycyjne podziały między dizajnem, sztuką, a technologicznym R&D;
* Adam Liwiński - Wymyśla i realizuje projekty uczące efektywnej komunikacji, prowadzi warsztaty z wystąpień publicznych. Prezes Fundacji „Seriatim”, organizacji stojącej m.in. za TEDxWarsaw;
* Anna Mazerant – psycholog, badacz, Qualitative Insights Director w 4P research mix. Specjalizuje się w realizacji badań marketingowych polegających m.in. na poszukiwaniu insightów dla pozycjonowania i komunikacji marek;
* Monika Rosińska – socjolożka, badaczka, zajmuje się rozwijaniem refleksji na temat dizajnu;
* Martyna Rzepecka - związana z tematyką transferu wiedzy i technologii w obszarze nauk kognitywnych oraz projektowaniem produktów.
      Można by było tak ciągnąć, bo ich tam jest znacznie więcej, a każdy inny, ewentualnie zostawić tylko tego Boorgo z magazynu MaleMEN i zapytać go, co mu mówi nazwisko Kędryna, jednak nie o to chodzi. Rzecz w tym, że przedstawiona tu tak obrazowo drużyna to jest zaledwie jeden z wielu punktów na mapie owego sprytu, która jak zaraza oplotła nasz kraj i o której tu już wielokrotnie pisałem. I teraz nagle się dowiadujemy, że nie dość, że, jak wiele na to wskazuje, ona rozrasta się w takim tempie i z taką bezczelnością, że nie ma sposobu, by choćby jednego z nich złapać za kołnierz i wyprowadzić, to na domiar złego, Rząd Dobrej Zmiany traktuje je z pełną atencją, organizując im catering za grube, jak się możemy domyślać, miliony.
      Pisałem tu wielokrotnie, że moje poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości opiera się na jednej skromnej podstawie, w osobie Jarosława Kaczyńskiego. Jeśli jego zabraknie – a niewykluczone, że on mnie przeżyje i z tym problemu mieć nie będziemy – będę pisał wyłącznie o moim parku, moim psie i ewentualnie wnukach. Gdy jednak dziś widzę, jak ministrowie Gliński i Sellin, widząc ewidentną nieuczciwość zajętych poszukiwaniem insightów dla pozycjonowania i komunikacji marek, marszczą w zadumie czoło i zaczynają się głaskać po brodzie, to coraz bardziej dochodzę do wniosku, że to zdecydowanie nie jest moje towarzystwo.
 
Przypominam wszystkim zainteresowanym, że już w najbliższy czwartek o godzinie 18.00 na Uniwersytecie Opolskim będę spotykał się z czytelnikami. Zapraszam gorąco.
 


 

Polecane