[Tylko u nas] Romantycy Lekkich Obyczajów dla Tysol.pl: Rock nie umarł. Tylko ludzie sflaczeli i przytyli
![Piotr Doweyko [Tylko u nas] Romantycy Lekkich Obyczajów dla Tysol.pl: Rock nie umarł. Tylko ludzie sflaczeli i przytyli](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//zdj/zdjecie/19982.jpg)
Na najnowszej płycie podkreślacie, że chcecie mieć normalność? Na czym polega normalność wg Romantyków Lekkich Obyczajów?
Normalność to wszystko co potrzebne człowiekowi do życia: świeże powietrze, trochę natury, dobra emocjonalna piosenka w słuchawkach. Wszyscy podnieśliśmy sobie wymagania co do jakości życia, teraz większość ludzi chce posiadać rzeczy materialne i myślą, że bez tego nie będą szczęśliwi. Chcemy przypomnieć ludziom co jest tak naprawdę istotne a o czym zaponnieli.
Przez 4 lata nagrywaliście płytę „Neoromantyzm”. Dlaczego tak długo?
Czy to długo czy krótko, zależy od punktu widzenia. Wydaliśmy rok po roku dwie płyty, na których jest ponad dwadzieścia piosenek. Można powiedzieć, że opróżniliśmy swoje szuflady do zera, więc trzeba było poczekać aż przyjdą pomysły na nowe teksty i nowe piosenki. Natchnienie nie jest na zawołanie, a inspirację często przysłania szarość codzienności, która nas także dotyczy. Powiedzmy, że 4 lata to był odpowiedni okres, żeby nagrać coś z czego będziemy dumni, a nie tylko zadowoleni.
Czy jest jakiś muzyczny świat, który chcielibyście poznać?
Najlepszą zabawą w tym co robimy, czyli w Romantykach, jest tworzenie własnego świata. Własnego brzmienia, własnego stylu teledysków, własnej filozofii na życie. To jest świat, który najbardziej chcemy eksplorować i zaprosić do niego jak najwięcej duszyczek.
Za waszą muzykę są odpowiedzialne kobiety? W jednym z uutworów podkreślacie, że pryzczyną wszystkich wynalazków stoją kobiety
Kobiety są ważnym elementem naszego życia, wymówką do napisania piosenki o miłości, muzą do której się wzdycha i wspomnieniem za którym się tęskni. Poza tym ktoś kiedyś powiedział, że niewiele jest lepszych rzeczy, niż dwóch facetów śpiewających o miłości. Wyznajemy tę prawdę.
Jak wyglądała współpraca z Grabażem, liderem Pidżamy Porno i Strachów na Lachy?
Bardzo gładko i bez przeszkód. Grabaż jest naszym starszym i doświadczonym kolegą po fachu, znamy się od kilku lat, mijamy na koncertach, mamy tego samego wydawcę. Pomysł na współpracę narodził się odrazu po napisaniu piosenki, a samo zrealizowanie nagrania i teledysku było po prostu piękną przygodą, którą na pewno będziemy długo wspomina. Dzięki Krzysiek!
Jest szanasa, że rock odrodzi się jak fenks z popiołów i będzie równie popularny jak pod w II poł. XX wieku?
Rock nie umarł. Tylko ludzie sflaczeli i przytyli. Im więcej będzie sentymentalnych wariatów na scenie, tym lepiej.
Czy homerecording skutecznie zastąp nagrywanie w profesjonalnych studiach nagraniowych?
Myślę, że to się już stało, a obecnie te dwa typy nagrywania uczą się żyć obok siebie, tak żeby żadne nie wyparło tego drugiego. Chcesz zrobić piosenkę? Zrób ją w domu. Chcesz nadać jej innego brzmienia i włączyć w to innych realizatorów? Idź z nią do profesjonalnego studia. Tak chyba powinna wyglądać zależność pomiędzy tymi dwoma ogromnymi polami tworzenia muzyki.
Dlaczego tak mało jest was w mediach? Gracie muzyką, która jest przystępna dla większej grupy odbiorców?
Nie chcemy wytwarzać zbyt dużego ciśnienia wokół zespołu. Wyskakiwanie z lodówki w każdym polskim domu kojarzy mi się z szybką i krótką karierą wannabe’s. Wolimy skromnie towarzyszyć ludziom, a jeśli między nami zaiskrzy, to sami nas znajdą. Chcemy miłości z fanami na dwadzieścia lat, a nie wakacyjnego romansu, jeśli rozumiesz o co chodzi.
Czy was najbardziej stresuje w życiu zawodowym i prywatnym?
Łączenie tych obu z zachowaniem granic.
Czy czujecie konkurencję ze strony młodszych zespołów? Coraz mniej jest takiego grania w przestrzeni muzycznej.
W muzyce nie ma zawodów. Muzyka to emocje, przeżywanie wspomnień, refleksja nad sobą. Dziennikarze decydują co grają w radiu, niech wybierają mądrze i świadomie, to nie zginiemy.
Rozmawiał: Bartosz Boruciak