Janusz Szewczak: Dla Polski lepszy Donald Trump niż Donald Tusk. Świat globalizmu zaczyna się walić
Polityczne rozdania i decyzje wyborców, zarówno te już za tydzień w USA, jak i te grudniowe w Europie: referendum we Włoszech, jak i powtórzone wybory prezydenckie w Austrii, nie mówiąc już o wyborach w 2017r. we Francji, w Niemczech czy Holandii mogą skutecznie cofnąć zegary światowej i europejskiej gospodarki i finansów. Mocno przegniłe fundamenty tzw. światowych rynków finansowych mogą nie wytrzymać nacisku zbuntowanych narodów. Megazadłużenie świata urosło dziś do kwoty 155 bln dol., gigantyczny dług USA szacowany jest już na blisko 19,5 bln dol. i tylko w 2016 r. przyrósł o 1,4bln dol. Już po Brexicie trwa oczekiwanie na Grexit, a niektórzy twierdzą, że czeka nas też Franxit.
Astronomiczny dodruk gorącego pieniądza szacowany na łączną kwotę 12-14 bln dol. niewiele pomógł w sferze gospodarczej, finansowej, a zwłaszcza społecznej. Coraz częściej podważana jest sama idea, sensowność i opłacalność istnienia i bycia w strefie euro. Coraz słabiej i bardziej rozpaczliwie Szwajcarski Bank Narodowy (SNB) broni poziomu 1,08 franka do euro, ale kiedyś ten sam SNB bronił kursu 1,20 CHF do euro i musiał się poddać i tak może być i tym razem. Niestety będzie to wówczas prawdziwy dramat dla tzw. „polskich frankowiczów”, ale i równie groźne dla stabilności całego systemu bankowego w Polsce, a nawet stabilności kursu polskiej waluty. Podobnie niebezpieczne dla polskiej sceny finansowej i bankowej mogą mieć podwyżki stóp procentowych, dokonane zarówno przez amerykański FED, jak i szwajcarski SNB.
NBP może stanąć wkrótce przed ogromnymi wyzwaniami tym bardziej, że zamierza przejąć nadzór i kontrolę nad całym rynkiem finansowym w Polsce. Sektor bankowy w Europie szoruje po dnie, złe i zagrożone kredyty w Hiszpanii to 200 mld euro, we Włoszech ok. 400 mld euro, w strefie euro to już blisko 1,2 bln euro, w Polsce to na razie „tylko” 20 mld euro, tyle tylko, że my jesteśmy 20-30 razy biedniejsi od Włochów czy Hiszpanów, a nawet Greków - stąd sytuacja, wbrew pozorom jest porównywalna. Nad gospodarkami rozwijającymi się i znaczną częścią Europy wisi widmo recesji i długów nie do spłacenia, zaś inwestowanie w sektor bankowy wielce ryzykowne i mówią już o tym wysoko postawieni bankierzy i finansiści. Nic dziwnego, że nastroje społeczeństw, nie tylko w USA, Europie, ale ostatnio i w Korei Płd. są coraz bardziej ponure i złowrogie wobec tzw. elit. Londyńskiej giełdzie grozi poważny spadek notowań, nawet o 60-80 proc., raiting Wielkiej Brytanii może zostać obniżony, a strefa euro w obecnym kształcie jest nie do utrzymania, wybór zaś Donalda Trumpa w USA może dotknąć i to znacząco Wall Street.
Jeśli w Europie Deutsche Bank podzieli los amerykańskiego Lehman Br z 2008 r. to będzie to mieć istotne znaczenie, również dla polskiego rynku bankowego. Wszystko to może spowodować i to prędzej niż się spodziewamy, że na świecie powróci kontrola przepływu kapitału, protekcjonizm, nowe bariery celne oraz powrót do złota, jako bezpiecznej przystani.
Nic dziwnego, że Mennica Polska sprzedała tylko w III kw. 2016r. aż 5,5 tysiąca sztabek złota o wadzie 1kg (wzrost o 1000 proc.) i 3 tysiące sztabek 5g. A, więc to nie z winy takiego czy innego wyboru amerykańskich czy europejskich obywateli może nas czekać potężne tąpnięcie na giełdach, na walutach, na stopach procentowych czy rynkach surowcowych, a na horyzoncie zamajaczyć recesja z załamaniem systemów bankowych i z bankructwami dużych banków w tle, ale właśnie z powodu sprzeniewierzenia się różnych światowych przywódców, idei służby publicznej, dla dobra wspólnego i własnych narodów, jak i całej ludzkości.
To efekt i rezultat niepohamowanej chciwości i sprzedajności tzw. elit politycznych i finansowych, wzajemnie zblatowanych, a jednocześnie nieudolnych, łamiących stanowione przez siebie prawo i to w sposób bezkarny i lekceważących potrzeby i aspiracje własnych obywateli.
Janusz Szewczak
Wpolityce.pl
Polski analityk gospodarczy, nauczyciel akademicki i publicysta, poseł na Sejm VIII kadencji