Polska potrzebuje „głośnej dyplomacji”. Lobby żydowskie ciężko pracuje na swoją pozycję. A Polonia?

„Bierzmy przykład z Żydów!” – powtarzają najtęższe publicystyczne głowy w Polsce, kiedy myślą o skutecznym lobbingu na rzecz naszej ojczyzny. Jak więc wygląda ten żydowski przykład?
Ludzie listy piszą
Jest rok 1957, prezydent Eisenhower naciska na Izrael, by ten wycofał się z Synaju. Tymczasem jego sekretarz stanu John Foster Dulles uskarża się, że: „Utrzymanie naszego stanowiska jest niemożliwe, ponieważ nie otrzymujemy żadnego poparcia ze strony krajowych czynników protestanckich. Zbieramy za to cięgi od Żydów”. Niemal cała korespondencja, która płynęła wtedy do prezydenta Stanów Zjednoczonych, zawierała protesty wobec jego postawy dla Izraela.
W maju 1967 roku prezydent Lyndon Johnson otrzymał 150 tys. listów domagających się poparcia dla Izraela w obliczu zamknięcia przez Egipt Cieśniny Tirańskiej dla statków izraelskich.
Paul Findley w książce „They Dare to Speak Out: People and Institutions Confront Israel's Lobby” przytacza słowa urzędnika departamentu obrony, Les Janka: „we wszystkich kwestiach polityki zagranicznej Amerykanie nie mają po prostu siły przebicia. Wyjątkami są tutaj grupy żydowskie. Są przygotowani, niezwykle rzeczowi. Wspólnie dążą do celu. Biurokratom trudno ich zignorować”.
Społeczność żydowska w USA liczy niecałe 3 proc. populacji, lecz w 1996 roku było tam 300 narodowych organizacji żydowskich, z łącznym budżetem dochodzącym do 6 mld dolarów. 60 proc. środków, którymi dysponują Demokraci, pochodzi od Żydów. Skąd bierze się ten żydowski fenomen w USA, na który z taką zazdrością spoglądają inne mniejszości narodowe?
Żydzi są etnocentryczni i kolektywni, co pomaga im tworzyć i współdziałać w wysoce zorganizowanych, spójnych i skutecznych grupach. „Podczas gdy społeczeństwa zachodnie skłaniały się ku indywidualizmowi, podstawową postacią kultury żydowskiej jest kolektywność, której towarzyszy silne poczucie tożsamości odrębności grupowej” – pisze w książce „Fenomen żydowski? Ze studiów nad etniczną aktywnością” psycholog społeczny z Kalifornii prof. Kevin McDonald. Na źródła żydowskiego fenomenu autor wskazuje jeszcze wysoką inteligencję generującą prestiż i bogactwo oraz agresywność, którą określa jako „rozpychanie się łokciami”.
Pod jednym sztandarem
Trauma Holocaustu i ciągłe zagrożenie dla państwa Izrael wytworzyły wśród żydowskiej diaspory nadaktywność polityczną, która generuje ogromne potrzeby polityczne, większe niż wśród pozostałych mniejszości etnicznych w USA.
„Wciąż czujnym okiem patrzymy na zewnątrz, odczytujemy znaki, wyczuwamy insynuacje, zbieramy dowody, stajemy się, jak to sobie wyobrażamy, zawsze czujnymi strażnikami przetrwania naszego ludu. Zagrożeni, gdyż tak sobie wyobrażamy; zagrożeni, ponieważ przy tym się upieramy; każda negatywna opinia, krytycyzm wobec nas, albo wyrzut, nawet te pochodzące od jednego z naszych, nabierają wyolbrzymionych rozmiarów; dochodzimy do tego, że krytycyzm poczytujemy za śmiertelny atak” – tłumaczy te odczucia w książce „Seven Pillars of Denial” Kim Chernin.
Typową reakcją amerykańskich Żydów na sytuację Izraela jest – wg McDonalda – jeszcze silniejsze utożsamienie się z nim i wykluczenie ze wspólnoty tych, którzy w jakikolwiek sposób go krytykują.
Niedostateczna obrona Izraela, niedostateczne zwalczanie antysemityzmu, niedostateczna ochrona diaspory żydowskiej w poszczególnych krajach – żydowska opinia publiczna w Stanach Zjednoczonych odczuwa ciągły stan niedoboru. To z kolei prowadzi do kontroli nad instytucjami władzy, stawiania wymagań administracji i kolejnym prezydentom, sprawdzania polityki i tworzonego prawa, a w końcu nadzorowania zasad całego systemu politycznego w Ameryce.
Strażnik okręgu
„W każdym bez wyjątku okręgu AIPAC ma swoją grupę prominentnych obywateli, których może zmobilizować, jeżeli trzeba skarcić jakiegoś senatora albo kongresmena” pisze w pracy „Deal Breakers" Michael Massing. AIPAC – Amerykańsko-Izraelski Komitet Spraw Publicznych – jest główną żydowską grupą lobbystyczną w Kongresie. Wielu autorów twierdzi, że to najpotężniejsza organizacja lobbistyczna na świecie.
AIPAC co dwa lata sponsoruje wyjazdy do Izraela nowo wybranym kongresmenom z USA. „Polecą klasą biznes, zatrzymają się w pięciogwiazdkowych hotelach. Cel AIPAC to 80 proc. kongresmenów, którzy przynajmniej raz odwiedzili Izrael” – pisał o wycieczce 58 kongresmenów o wartości miliona dolarów brytyjski „Guardian” w 2015 roku.
Takie dbanie o przyjaciół doprowadziło do podniesienia sprawy Izraela w USA do rangi ogólnospołecznej. „Lobby izraelskiemu udało się przekonać wielu Amerykanów, że interesy Stanów Zjednoczonych i Izraela są właściwie identyczne” – piszą John J. Mearsheimer i Stephen M. Walt w książce „Izraelskie lobby w USA”.
Polonia się uczy
To jest miara skutecznego lobbingu. Polacy mieszkający w USA na czele z Kongresem Polonii Amerykańskiej zaczynają się powoli budzić i wiele spośród strategii żydowskiej aktywności politycznej w USA ostrożnie przeszczepiają na swój grunt. Polonia coraz częściej jednoczy się wokół ważnych dla Polski spraw. Przykładem jest ostatnia walka o pomnik katyński w Jersey City...

#REKLAMA_POZIOMA#