Anna Brzeska: Groch z kapustą, czyli dynia i zombiaki

Co roku ten sam temat – Halloween – przetacza się przez polskie przedszkola i szkoły. Wobec protestów Kościoła – a co za tym idzie – wielu rodziców, część placówek rezygnuje więc z... nazywania rzeczy po imieniu. W przedszkolu moich dzieciaków obchodzi się na przykład Święto Dyni, które z grubsza rzecz biorąc wygląda tak, że dzieci przebierają się za trupki i robią lampiony z dyni, a dynie - z czego się da. Jednym słowem – Halloween nie ma, ale jest, więc mucha nie siada. Osobiście nie mam z tym wielkiego problemu, jednak muszę przyznać, że frapuje mnie jedno – po co to wszystko, skoro mamy własne, polskie święta i tradycje? Odpowiedź zna chyba każdy – dla kasy.
O pochodzeniu tego pogańskiego, celtyckiego święta ładnie napisał nam kilka dni temu Krzysztof "Toyah" Osiejuk, przypominając, że nie ma ono zbyt wiele wspólnego z naszym świętem Wszystkich Świętych. Tym bardziej nie ma zaś nic wspólnego ze „Świętem Zmarłych”, że to ostatnie nie istnieje, choć bywa kojarzone z Dniem Zadusznym, obchodzonym u nas 2 listopada.

Mimo wszystko, z jakiegoś powodu przylazło Halloween do Polski, a my daliśmy sobie wmówić, że potrzebne nam to do czegokolwiek. Czekam, aż zaczniemy masowo żreć indyki w Święto Dziękczynienia. Dzięki CETA zapewne będą tańsze i wielkie, jak te z samej Ameryki, więc nie będziemy musieli czuć się gorsi. Bo do tej pory chyba byliśmy – oni mają, my nie! Tak być nie może!

W czym jednak problem? Dla mnie w tym, że parę dni przez zapowiedzianym w przedszkolu „Świętem Dyni” biegamy z rozwianym włosem po marketach, poszukując odpowiedniej odzieży dla małoletnich ofiar globalistycznego marketingu. Tfu, wróć! To my, jako rodzice, jesteśmy jego ofiarami – i robimy z siebie owych „pożytecznych głupków” o których pisał mądrze nasz wyżej wymieniony bloger. Dzieciaki mają tylko zabawę, choć nie dałabym głowy, że wiedzą, o co w tym wszystkim chodzi - z okazji Dnia Pewnego Warzywa trzeba przebrać się za wiedźmy, wróżki i zombiaki. Co ma piernik do wiatraka? Ja nie wiem, one też nie wiedzą, biznes się kręci.

Jaką mamy jednak alternatywę? Możemy nie przebierać młodych i tego dnia wziąć sobie wolne, zostając z całym miotem w domu. Pomysł może i dobry, ale jakoś zgrzyta mi ten rodzaj przymusu. Ja wcale nie chcę mieć wolnego w paskudny październikowy piątek! Inna sprawa, że dzieciaki... czekają na dyniowy dzień, bo przecież widzą już od poniedziałku, jak wszyscy przynoszą warzywa do przedszkola. Jak wyjaśnić pięciolatce, że frajda ją ominie? Bo matce i ojcu nie chce się biec do Biedry po upiorne maski, bo nie chcą się godzić na wydawanie kasy w związku z cudzym świętem?

Opcja numer dwa – wysłać ich bez przebrań, ubrane na pomarańczowo (kolor dyni), bo taką możliwość uprzejmie i dyplomatycznie oferuje przedszkole. Sęk w tym, że moje dzieciaki nie mają akurat nic pomarańczowego. Chyba wala się jeszcze po szafie jedna pomarańczowa koszulka, ale ma niespieralne plamy, więc – bądźmy szczerzy – nada się raczej na „Święto Niechluja” – może takiego kiedyś doczekamy, bo już wszystkiego się można chyba spodziewać. Pozostaje więc bieg do sklepu po pomarańczowe ciuchy. Dlaczego? Nie rozumiecie? Bo jest akurat koniec października.

Anna Brzeska

 

POLECANE
Tadeusz Płużański: Jedwabne i Wołyń tylko u nas
Tadeusz Płużański: Jedwabne i Wołyń

W kontekście kolejnej rocznicy zbrodni w Jedwabnem (10 lipca 1941 r.) lewacy lansują tezę, że tak znienawidzone przez nich środowiska patriotyczne celowo pomijają tę rzekomo polską akcję eksponując ludobójstwo wołyńskie. „Wołyń dla Polaków to przykrywka, za którą chcą schować Jedwabne” – twierdzi wprost dziennikarz Tomasz Lis. Tylko co ma piernik do wiatraka?

Jad Waszem żąda usunięcia głazów pamięci w Jedwabnem gorące
Jad Waszem żąda usunięcia głazów pamięci w Jedwabnem

W Jedwabnem, kilkadziesiąt metrów od oficjalnego pomnika ofiar z 1941 r., ustawiono siedem granitowych głazów z tablicami, które kwestionują udział miejscowych Polaków w zbrodni. Jad Waszem wzywa władze o usunięcie "obraźliwej instalacji", a polska prokuratura bada, czy szerzy ona nienawiść.

Tȟašúŋke Witkó: Panika na pokładzie, czyli Pieśń o podrzynaniu gardeł tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Panika na pokładzie, czyli "Pieśń o podrzynaniu gardeł"

Pamiętacie Państwo western z Johnem Waynem, zatytułowany „Rio Bravo", prawda? Klasyk nad klasyki, na którego ścieżce dźwiękowej wybrzmiewają dźwięki tradycyjnego hiszpańskiego utworu „El Deguello” – "Pieśni o podrzynaniu gardeł".

Nieoficjalnie: Tusk miał naciskać na Hołownię ws. Nawrockiego z ostatniej chwili
Nieoficjalnie: Tusk miał naciskać na Hołownię ws. Nawrockiego

Marszałek Sejmu Szymon Hołownia otrzymał od premiera Donalda Tuska "bardzo wyraźną propozycję, ofertę albo sugestię, żeby jednak odłożyć zaprzysiężenie Karola Nawrockiego – twierdzą dziennikarze Interii.

Burza po słowach Brauna. Kaczyński zabrał głos z ostatniej chwili
Burza po słowach Brauna. Kaczyński zabrał głos

Wypowiedzi Grzegorza Brauna w sprawie Holokaustu tylko potwierdzają, że działa on z obcej inspiracji na szkodę - bardzo poważną szkodę - naszego kraju – stwierdził w piątek prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Z mostu granicznego w Słubicach zdjęto banery Ruchu Obrony Granic z ostatniej chwili
Z mostu granicznego w Słubicach zdjęto banery Ruchu Obrony Granic

Z mostu granicznego Słubice / Frankfurt nad Odrą zdjęto banery Ruchu Obrony Granic. Robert Bąkiewicz oskarża wiceburmistrza Tomasza Stefańskiego o realizowanie niemieckich poleceń.

Media: Rosjanie ostrzelali pasażerski samolot. To był lot z Mińska do Moskwy Wiadomości
Media: Rosjanie ostrzelali pasażerski samolot. To był lot z Mińska do Moskwy

Według nieoficjalnych doniesień pasażerowie i załoga Boeinga 737-800 lecącego z Mińska do Moskwy zostali namierzeni i ostrzelani przez rosyjski system obrony powietrznej. Wojsko miało wziąć rejsową maszynę za ukraiński dron.   

Rzecznik rządu wzywa do zatrzymania Bąkiewicza. Mocna odpowiedź z ostatniej chwili
Rzecznik rządu wzywa do zatrzymania Bąkiewicza. Mocna odpowiedź

Adam Szłapka wzywa do zatrzymania Roberta Bąkiewicza. Narodowiec odpowiada ostro, nazywając atak rzecznika rządu oznaką słabości władzy.

Kierowca wjechał w grupę ludzi. Dramat w Chełmnie z ostatniej chwili
Kierowca wjechał w grupę ludzi. Dramat w Chełmnie

W piątek w Chełmnie w woj. kujawsko-pomorskim kierowca auta osobowego wjechał w grupę ludzi. Są ranni.

Robert Bąkiewicz:  Planujemy podjąć działania również na granicy polsko-słowackiej tylko u nas
Robert Bąkiewicz: Planujemy podjąć działania również na granicy polsko-słowackiej

Nie występujemy przeciwko polskiej Straży Granicznej czy policji. Wiemy o tym, że o sytuacji decyduje wola polityczne, a wygląda ona następująco: trzeba dobrze robić Niemcom, trzeba robić grę pozorów i trzeba medialnie ograć tę sytuację - mówił Robert Bąkiewicz w rozmowie z Cezarym Krysztopą. Lider Ruchu Obrony Granic poinformował, że obywatelskie patrole będą się równiez organizować na granicy ze Słowacją, gdzie przebiega bałkański szlak przemytniczy migrantów.

REKLAMA

Anna Brzeska: Groch z kapustą, czyli dynia i zombiaki

Co roku ten sam temat – Halloween – przetacza się przez polskie przedszkola i szkoły. Wobec protestów Kościoła – a co za tym idzie – wielu rodziców, część placówek rezygnuje więc z... nazywania rzeczy po imieniu. W przedszkolu moich dzieciaków obchodzi się na przykład Święto Dyni, które z grubsza rzecz biorąc wygląda tak, że dzieci przebierają się za trupki i robią lampiony z dyni, a dynie - z czego się da. Jednym słowem – Halloween nie ma, ale jest, więc mucha nie siada. Osobiście nie mam z tym wielkiego problemu, jednak muszę przyznać, że frapuje mnie jedno – po co to wszystko, skoro mamy własne, polskie święta i tradycje? Odpowiedź zna chyba każdy – dla kasy.
O pochodzeniu tego pogańskiego, celtyckiego święta ładnie napisał nam kilka dni temu Krzysztof "Toyah" Osiejuk, przypominając, że nie ma ono zbyt wiele wspólnego z naszym świętem Wszystkich Świętych. Tym bardziej nie ma zaś nic wspólnego ze „Świętem Zmarłych”, że to ostatnie nie istnieje, choć bywa kojarzone z Dniem Zadusznym, obchodzonym u nas 2 listopada.

Mimo wszystko, z jakiegoś powodu przylazło Halloween do Polski, a my daliśmy sobie wmówić, że potrzebne nam to do czegokolwiek. Czekam, aż zaczniemy masowo żreć indyki w Święto Dziękczynienia. Dzięki CETA zapewne będą tańsze i wielkie, jak te z samej Ameryki, więc nie będziemy musieli czuć się gorsi. Bo do tej pory chyba byliśmy – oni mają, my nie! Tak być nie może!

W czym jednak problem? Dla mnie w tym, że parę dni przez zapowiedzianym w przedszkolu „Świętem Dyni” biegamy z rozwianym włosem po marketach, poszukując odpowiedniej odzieży dla małoletnich ofiar globalistycznego marketingu. Tfu, wróć! To my, jako rodzice, jesteśmy jego ofiarami – i robimy z siebie owych „pożytecznych głupków” o których pisał mądrze nasz wyżej wymieniony bloger. Dzieciaki mają tylko zabawę, choć nie dałabym głowy, że wiedzą, o co w tym wszystkim chodzi - z okazji Dnia Pewnego Warzywa trzeba przebrać się za wiedźmy, wróżki i zombiaki. Co ma piernik do wiatraka? Ja nie wiem, one też nie wiedzą, biznes się kręci.

Jaką mamy jednak alternatywę? Możemy nie przebierać młodych i tego dnia wziąć sobie wolne, zostając z całym miotem w domu. Pomysł może i dobry, ale jakoś zgrzyta mi ten rodzaj przymusu. Ja wcale nie chcę mieć wolnego w paskudny październikowy piątek! Inna sprawa, że dzieciaki... czekają na dyniowy dzień, bo przecież widzą już od poniedziałku, jak wszyscy przynoszą warzywa do przedszkola. Jak wyjaśnić pięciolatce, że frajda ją ominie? Bo matce i ojcu nie chce się biec do Biedry po upiorne maski, bo nie chcą się godzić na wydawanie kasy w związku z cudzym świętem?

Opcja numer dwa – wysłać ich bez przebrań, ubrane na pomarańczowo (kolor dyni), bo taką możliwość uprzejmie i dyplomatycznie oferuje przedszkole. Sęk w tym, że moje dzieciaki nie mają akurat nic pomarańczowego. Chyba wala się jeszcze po szafie jedna pomarańczowa koszulka, ale ma niespieralne plamy, więc – bądźmy szczerzy – nada się raczej na „Święto Niechluja” – może takiego kiedyś doczekamy, bo już wszystkiego się można chyba spodziewać. Pozostaje więc bieg do sklepu po pomarańczowe ciuchy. Dlaczego? Nie rozumiecie? Bo jest akurat koniec października.

Anna Brzeska


 

Polecane
Emerytury
Stażowe