Działania polskich władz ws. "polskich obozów" poparły środowiska romskie. A. Sochaj dla TS
Porajmos – zagłada Romów i Sinti. Zaplanowana, bezwzględna zagłada ludności romskiej została nazwana Porajmos, terminem, który oznacza w języku tej grupy pochłanianie, pożeranie. Szacuje się, że ofiarą niemieckiego ludobójstwa mogło paść nawet 600 tysięcy Romów.
- Był Pan jedną z osób, które zabrały głos w dyskusji o sformułowaniu „polskie obozy zagłady”, popierając walkę z tym określeniem. Dlaczego?
- Sprawa jest prosta – prawdę trzeba mówić głośno, nie schlebiając ani ludziom, ani instytucjom. Prawda jest taka, że to były niemieckie, nazistowskie obozy i nic tego nie wymaże, choćby ktoś bardzo tego chciał.
- Światowa, masowa pamięć o ofiarach ludobójstw II wojny światowej koncentruje się na zagładzie Żydów. Dlaczego zagłada Polaków i Romów jest wyparta ze świadomości obywateli świata?
- Może dlatego, że naród żydowski dba o to, by zarezerwować pojęcie Holokaustu dla zagłady Żydów? Kwestie zagłady Polaków, Romów i innych narodowości w przestrzeni publicznej były mało przedstawiane, chociażby z tego powodu, że społeczeństwo żydowskie posiada lepszy dostęp do środków masowego przekazu. Również środowiska międzynarodowe dbają o to, żeby obchodzić pewne wydarzenia związane z zagładą Żydów – choćby powstania w poszczególnych gettach, gdzie nie wspomina się o tym, że w gettach w Białymstoku czy Warszawie prześladowano również Romów. To błąd, szczególnie że podkreśla się martyrologię Żydów, a zapomina, że Polacy i Romowie procentowo stracili podobnie lub więcej ze swoich populacji.
- Czy polskie władze przez te wszystkie lata dokonały odpowiednich starań, by kultywować pamięć o zagładzie Polaków i Romów?
- Z roku na rok jest coraz lepiej. Wydaje mi się, że polskie władze, jak i organizacje Romów i Sinti podejmują coraz więcej kroków. Staramy się i są wyniki naszych starań. W byłym niemieckim nazistowskim Obozie Pracy i Obozie Zagłady w Treblince czy byłym niemieckim obozie zagłady Kulmhof w Chełmnie nad Nerem odsłoniliśmy pomniki pomordowanych Romów i Sinti w czasie II wojnie światowej. To starania Związku Romów Polskich poparte przez wiele osób i instytucji takich jak: IPN, byłą Radę Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa, obecnie wcieloną do IPN-u, a także Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Ambasady Austrii w Warszawie. Możemy upamiętniać te osoby, ale mamy również pomoc przy wydawaniu publikacji na ten temat. Obchody w Chełmnie nad Nerem w 2016 r., kiedy odsłoniliśmy pomnik, odbyły się pod honorowym patronatem prezydentów Polski i Austrii. Te wydarzenia mają odpowiednią rangę. Cieszy nas również ostatni głos niemieckiego MSZ-u, który podkreślił, że to były niemieckie obozy.
- W obozach zagłady znaleźli się Romowie z całej Europy?
- Romów przywożono z terenów, na których trwała okupacja niemiecka. Do getta w Łodzi przywieziono Romów z Burgenlandu, z pogranicza austriacko-węgierskiego, które po Anschlussie Austrii było częścią niemieckiej III Rzeszy. Z getta łódzkiego przewieziono ich w styczniu 1942 roku do obozu w Kulmhof w Chełmnie nad Nerem. To był taki pierwszy obóz na terenie okupowanej Polski, zwanej wtedy Krajem Warty, który był osobną jednostką administracyjną w III Rzeszy. Tam Niemcy rozpoczęli mordowanie w sposób przemyślany ludności, najpierw żydowskiej, polskiej, a później romskiej i innych...
#REKLAMA_POZIOMA#