Jacek Saryusz-Wolski: Europa została uprowadzona i skradziona
Europa została uprowadzona, porwana, skradziona, jak kto woli, w jakiś sposób tracimy tę „prawdziwą” na rzecz tej „fałszywej”. Dlatego warto zestawiać tę formę integracji europejskiej, jaką jest UE, która jest dziś często kontestowana, z założeniami pierwotnego projektu chrześcijańsko-demokratycznych Ojców Europy, takich jak Robert Schuman i Alcide de Gasperi
- stwierdza.
Dziś Europa jest w kryzysie: traci swoją tożsamość, przestaje być solidarna i nie przestrzega zasady pomocniczości. Nastąpiło odejście od wskazań twórców integracji w wymiarze duchowym, a w konsekwencji także w wymiarze politycznym, Unia staje się dla lewicowej części europejskich elit podstawą dla ideologii politycznej, która ma prowadzić do zastępowania: tradycji, europejskiej cywilizacji i państw narodowych, zamiast je wzbogacać o wymiar wspólnotowy i uszlachetniać ich wzajemne relacje
- uznaje.
Najzwięźlej jednak ilustruje to motto UE, zawarte w Deklaracji Państw Członkowskich do Traktatu o Unii Europejskiej (TUE): „Zjednoczeni w różnorodności”, wskazujące na wspólny mianownik europejskiej tożsamości oraz jej korzenie tkwiące w kulturach narodowych. Tym wspólnym mianownikiem jest chrześcijaństwo, obok greckiej kultury i rzymskiego prawa. Fragment Eurazji nigdy nie stałby się całością polityczną i kulturową, gdyby nie chrześcijaństwo, co przyznawał nawet Voltaire. Z kolei jeden z Ojców Założycieli, Robert Schuman, miał powiedzieć: „Europa będzie chrześcijańska albo nie będzie jej wcale”
- przypomina.
My w Polsce, lepiej niż gdziekolwiek indziej w Europie, wiemy, że solidarność może być tylko dobrowolna (...) Wielu w zachodniej Europie mylnie interpretuje solidarność, traktując ją jak kontrakt handlowy.
O takim podejściu świadczą słowa byłego prezydenta Francji François Hollande’a: „Wy macie zasady, a my pieniądze”, a także próby łączenia funduszy unijnych z migracją w propozycjach różnych polityków europejskich, z Martinem Schulzem na czele. Solidarności nie można wymusić siłą i znamienne jest, że Martin Schulz użył niemieckiego słowa „macht”, które w tym kontekście brzmi wyjątkowo źle. Wygląda to na zapowiedź przemocy instytucjonalnej, wyrastającej z pokusy odchodzenia od metody wypracowywania consensusu i dobrowolności na rzecz penalizacji i sankcji jako metody integracji
- przestrzega.
W praktyce obserwujemy (...) kryzys stosowania zasady pomocniczości, nieuprawnione ingerencje Komisji Europejskiej w kompetencje państw członkowskich: casusy systemu prawnego Polski czy polityki imigracyjnej. Komisja Europejska nadinterpretuje i, używając terminu tylko w Polsce zrozumiałego, „falandyzuje”, prawo europejskie...
- podkreśla.
Pozwala, by instytucje unijne bardziej zajmowały się sobą niż potrzebami i obawami obywateli.
Ulega pokusie lewicowej, politycznej ideologizacji procesu integracji europejskiej.
Wreszcie z chciwości, chcąc rozwiązać problemy demokracji i rynku pracy poprzez masową imigrację, poświęca pokój społeczny na rzecz ułudnego bogacenia się, także kosztem tożsamości.
Dopuszcza nielojalną konkurencję w zakresie rynku pracy, polityki antymonopolowej, funkcjonowania strefy euro czy systemu rozdziału funduszy unijnych
- diagnozuje problemy Unii.
Zjednoczeni w różnorodności, w szacunku dla siebie nawzajem, dla prawdziwych wartości – to dobra i warta przywołania maksyma na dzisiejszy trudny czas w Europie
- wyraża nadzieję.
źródło: wszystkoconajwazniejsze.pl
#REKLAMA_POZIOMA#