Prof. Zdzisław Krasnodębski: Jak to się stało, że zabrnęliśmy tak daleko

To, co dzieje się w Polsce, budzi wielkie obawy. Nie wiemy jeszcze, czy będzie to tylko epizod, czy też przeżywamy właśnie początek długiej i ponurej epoki. Nie sposób jednak nie pytać, jak to się stało, że zabrnęliśmy tak daleko. I nie sposób się nie niepokoić, czy nie skończy się to tak, jak kończyły się nasze swary i spory w fazach agonalnych I i II Rzeczypospolitej, gdyż i sytuacja geopolityczna staje się coraz bardziej groźna.
Zdzisław Krasnodębski Prof. Zdzisław Krasnodębski: Jak to się stało, że zabrnęliśmy tak daleko
Zdzisław Krasnodębski / Tygodnik Solidarność

A może to wszystko, jak to często w Polsce bywało, to tylko buńczuczne przechwałki i popisy retoryczne?

Atak, który prowadzi do delegitymizacji i odrzucenia instytucji państwa

Konflikt polityczny był w III RP ostry od samego niemal początku – od sporu o Okrągły Stół i dekomunizację, poprzez „noc teczek”, „przemysł pogardy” wobec Lecha Kaczyńskiego, potem ośmieszanie „sekty smoleńskiej” itp. Jednak to, z czym mieliśmy do czynienia w latach 2015–2023 i obecnie, jest wyjątkowe. Nie był to już tylko kolejny bezpardonowy atak na konkurenta politycznego, mający go zdezawuować, ośmieszyć czy obrzydzić, lecz atak, który prowadził do delegitymizacji i odrzucenia instytucji państwa. Nie traktowano już ich jako tylko chwilowo „zawłaszczonych”, lecz w ogóle przestały być uznawane, negowano ich autorytet. Zamiast o Trybunale Konstytucyjnym mówiono o trybunale Przyłębskiej, zamiast Banku Narodowego pojawił się bank Glapińskiego, zamiast telewizji publicznej mieliśmy telewizję Kurskiego, zamiast KRS – neo-KRS, a zamiast sędziów – neosędziów itd. Pod rządami Zjednoczonej Prawicy państwo przestało być państwem polskim, a stało się „państwem PiS-owskim”, w którym nic działać prawidłowo nie mogło, choćby nawet działało dobrze. Polska była „okupowana” przez PiS. W walce z tym „okupantem” najpierw sięgnięto po język z czasów komunizmu i stanu wojennego, potem jeszcze głębiej i głupiej – do lat trzydziestych i czterdziestych XX wieku. Porównanie sytuacji w Polsce do „rozliczeń” po upadku III Rzeszy, do którego niedawno posunął się premier Donald Tusk, nie jest przypadkowe.

CZYTAJ TAKŻE: Wojciech Stanisławski: Czytam, chadzam, doradzam, odradzam. Miasteczko w dolinie Raby

Delegitymizacja państwa była jednak – tak długo, jak długo PiS pozostawało przy władzy – tylko narratywna. Od 13 grudnia 2023 r., gdy władza przeszła w ręce tych narratorów, ta opowieść zaczęła mieć realne i groźne konsekwencje. Oto „okupacja” się skończyła i zgodnie z tą opowieścią okupanci oraz kolaborujący z nimi (nawet ci, którzy robili to niechętnie) muszą zostać przykładnie ukarani. Jest przy tym znamienne, że do „rozliczania” PiS nawołują ci, którzy niegdyś potępiali wezwania do lustracji i dekomunizacji. Przejście od PRL do III RP dokonało się gładko, przez porozumienie elit, powrót od „państwa PiS-owskiego” do III RP ma się dokonać przez eliminację z życia politycznego i publicznego jego funkcjonariuszy. Można i trzeba użyć nawet metod nadzwyczajnych, pozaprawnych, by dokonać ponownego skoku do królestwa praworządności i liberalizmu. Tym razem „sprawiedliwość transformacyjna” musi być surowa. I nikt w prasie liberalnej nie rozdziera szat, że to „polowanie na czarownice” lub stosowanie „bolszewickich metod”, niegodnych demokracji.

A ponieważ nie uznaje się prawowitości wielu decyzji i nominacji z czasów rządów Zjednoczonej Prawicy (nie wszystkich, lecz arbitralnie wybranych zgodnie z interesem politycznym), nie mamy już, jak to kiedyś mówiono, walki dwóch „plemion”, ale wręcz dwa ścierające się państwa – resztki owego „państwa PiS-owskiego”, z którym trzeba się rozprawić, oraz „państwa Tuska”, które ma realny monopol stosowania przemocy, ale nie ma żadnego programu politycznego, prócz tej oszczerczej opowieści, która „dialektycznie” zamienia się w rzeczywistość.

Od wyborów w roku 2015 do czasu powołania nowego rządu 13 grudnia 2023 r. wiele słyszeliśmy o łamaniu praworządności, o ignorowaniu zasad konstytucji, zacieraniu trójpodziału władzy, o arbitralnych rządach, o despotycznym jednowładztwie, o mediach podporządkowanych władzy, o manipulacji opinią publiczną. Wiele pisano i mówiono o tym w świecie, w stolicach europejskich. Na ten temat odbywały się liczne, absurdalne debaty w Parlamencie Europejskim.

Dogmat „TINA” (There Is No Alternative) został obalony. To straszne przestępstwo

W rzeczywistości Polska nie odbiegała od standardów wielu innych krajów europejskich. Sporo było u nas woluntaryzmu, żonglowania regułami, naginania prawa, lekceważenia opozycji. Ale nawet w „świętej” Unii Europejskiej takie praktyki, umiejętniej jednak kamuflowane, są na porządku dziennym. Pod koniec rządów PiS słabości były coraz bardziej widoczne. Szczytne hasła coraz wyraźniej odstawały od rzeczywistości. Patriotyczny przekaz umoralniający był kompromitowany przez kolejne potknięcia umiejętnie rozdmuchiwane przez przeciwników. Obecnie rzucane żarłocznej gawiedzi kolejne przykłady „dojenia państwa” mają wyprzeć z pamięci fakt, że lata 2015–2023 były czasem ogromnego sukcesu Polski – rozwoju gospodarczego, wzrostu zamożności, równości społecznej i planowanych z rozmachem inwestycji. I to mimo pandemii, wojny oraz stałego nękania ze strony UE. Polska – ku zdumieniu Europy – ujawniła swoje ambicje bycia podmiotem, a nie obiektem polityki. I na tym głównie polegała jej „antyeuropejskość”.

PiS pokazało, że inna polityka niż ta, której zasady zdefiniowano w latach 90., jest rzeczywiście możliwa. Dogmat „TINA” (There Is No Alternative) został obalony. To straszne przestępstwo dla tych, którzy przedstawiają swoje rządy i swoją politykę jako bezalternatywne. Z lekką tylko przesadą można powiedzieć, że osiem lat rządów PiS to okres pokojowego powstania przeciw zastałemu układowi władzy w kraju i w Europie. Jak w każdym powstaniu dużo było entuzjazmu, szczególnie na początku, ale też sporo chaosu i indolencji. Siły były zdecydowanie nierówne. W kraju realna władza pozostała w wielu obszarach w rękach przeciwników; na forum międzynarodowym było jeszcze gorzej. A teraz wygląda na to, że brawurowa afirmacja suwerenności zakończy się jej dalszym ograniczeniem, a w reakcji na bunt przeciw liberalnej demokracji powstanie „demokracja walcząca”, by Polakom nie przyszło do głowy znowu próbować ją podnieść.

CZYTAJ TAKŻE: Nasi społecznicy roku - Konrad Wernicki poleca nowy numer „Tygodnika Solidarność”


 

POLECANE
USA: Dziennikarz TVP wyprowadzony przez służby z konwencji Joe Bidena z ostatniej chwili
USA: Dziennikarz TVP wyprowadzony przez służby z konwencji Joe Bidena

W niedzielę wyszło na jaw, że korespondent Telewizji Publicznej w Stanach Zjednoczonych Marcin Antosiewicz został wyprowadzony przez amerykańskie służby z konwencji wyborczej Joe Bidena kilka miesięcy temu. Do sprawy odniósł się już sam zainteresowany.

Katar grozi UE, że wstrzyma dostawy gazu do Europy z ostatniej chwili
Katar grozi UE, że wstrzyma dostawy gazu do Europy

W rozmowie z "Financial Times" katarski minister energii Saad Sherida al-Kaabi zagroził, że Katar zaprzestanie eksportu gazu do Unii Europejskiej, jeśli kraje bloku nałożą kary zgodnie z niedawno przyjętymi przepisami dotyczącymi zwalczania pracy przymusowej i działania na rzecz środowiska.

Zbigniew Kuźmiuk: Ostentacyjne złamanie Konstytucji RP przez ekipę Tuska z ostatniej chwili
Zbigniew Kuźmiuk: Ostentacyjne złamanie Konstytucji RP przez ekipę Tuska

Wprawdzie ustawa budżetowa nie jest ostatecznie uchwalona, bowiem jest jeszcze w Senacie, ale jest już jasne, że większość koalicyjna nie chce jej tak poprawić, aby była zgodna z Konstytucją RP.

Red. Mazurek z pompą kończy współpracę z RMF FM. Oto ostatni gość dziennikarza z ostatniej chwili
Red. Mazurek z pompą kończy współpracę z RMF FM. Oto ostatni gość dziennikarza

W poniedziałek rano gościem red. Roberta Mazurka w "Porannej Rozmowie" RMF FM będzie prezydent RP Andrzej Duda. To ostatni program, który zostanie poprowadzony przez znanego dziennikarza na antenie rozgłośni.

Premier Słowacji spotkał się na Kremlu z Putinem z ostatniej chwili
Premier Słowacji spotkał się na Kremlu z Putinem

Słowackie media źródła podały w niedzielę wieczorem, że premier Robert Fico rozmawia na Kremlu z prezydentem Rosji Władimirem Putinem na temat dostaw gazu.

Zamach w Magdeburgu: wstyd niemieckich służb, rozgoryczenie Niemców tylko u nas
Zamach w Magdeburgu: wstyd niemieckich służb, rozgoryczenie Niemców

W 2023 r. pod obserwacją niemieckiego kontrwywiadu znajdowało się 27,2 tys. osób stanowiących potencjalne zagrożenie islamskim terroryzmem. Od lutego 2016 r. w Niemczech dokonano oficjalnie dwunastu ataków terrorystycznych, ten z Magdeburga jest zatem trzynasty. A ile zamachów udaremniono? W latach 2014-2021 było dziesięć takich przypadków. W Magdeburgu mimo ostrzeżeń ze strony służb Arabii Saudyjskiej system nie zadziałał.

Puchar Świata w Engelbergu. Tak skakali Polacy z ostatniej chwili
Puchar Świata w Engelbergu. Tak skakali Polacy

Aleksander Zniszczoł zajął 14. miejsce, Piotr Żyła był 17., Paweł Wąsek - 20., Jakub Wolny - 27., a Kamil Stoch - 37. w niedzielnym konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich w szwajcarskim Engelbergu. Wygrał Austriak Daniel Tschofenig, przed swoimi rodakami Janem Hoerlem i Stefanem Kraftem.

Nowe informacje z frontu wojny na wschodzie. Putin w desperacji z ostatniej chwili
Nowe informacje z frontu wojny na wschodzie. "Putin w desperacji"

Pięć miesięcy po ataku Ukrainy na obwód kurski, Rosja wciąż nie jest w stanie odzyskać całego swojego terytorium. Oddziały ukraińskie zaciekle trzymają się rosyjskich ziem w nadziei na wykorzystanie ich jako karty przetargowej w przyszłych negocjacjach.

Ukraińcy również zostaną uhonorowani. Ambasador Ukrainy w Polsce o Rzezi wołyńskiej z ostatniej chwili
"Ukraińcy również zostaną uhonorowani". Ambasador Ukrainy w Polsce o Rzezi wołyńskiej

Ambasador Ukrainy w Polsce Wasyl Bodnar powiedział w niedzielę w wywiadzie dla ukraińskiego portalu Suspilne, że Ukraińcy, którzy stali się ofiarami tragedii wołyńskiej w Polsce, również zostaną uhonorowani.

Skandal w Niemczech: Samochody BMW sprzedawane w Rosji mimo sankcji z ostatniej chwili
Skandal w Niemczech: Samochody BMW sprzedawane w Rosji mimo sankcji

Niemieckie media donoszą, że mimo sankcji nałożonych na Rosję po inwazji na Ukrainę, ponad sto samochodów wysokiej jakości marki BMW z zakładu w Hanowerze trafiło do klientów w Rosji. 

REKLAMA

Prof. Zdzisław Krasnodębski: Jak to się stało, że zabrnęliśmy tak daleko

To, co dzieje się w Polsce, budzi wielkie obawy. Nie wiemy jeszcze, czy będzie to tylko epizod, czy też przeżywamy właśnie początek długiej i ponurej epoki. Nie sposób jednak nie pytać, jak to się stało, że zabrnęliśmy tak daleko. I nie sposób się nie niepokoić, czy nie skończy się to tak, jak kończyły się nasze swary i spory w fazach agonalnych I i II Rzeczypospolitej, gdyż i sytuacja geopolityczna staje się coraz bardziej groźna.
Zdzisław Krasnodębski Prof. Zdzisław Krasnodębski: Jak to się stało, że zabrnęliśmy tak daleko
Zdzisław Krasnodębski / Tygodnik Solidarność

A może to wszystko, jak to często w Polsce bywało, to tylko buńczuczne przechwałki i popisy retoryczne?

Atak, który prowadzi do delegitymizacji i odrzucenia instytucji państwa

Konflikt polityczny był w III RP ostry od samego niemal początku – od sporu o Okrągły Stół i dekomunizację, poprzez „noc teczek”, „przemysł pogardy” wobec Lecha Kaczyńskiego, potem ośmieszanie „sekty smoleńskiej” itp. Jednak to, z czym mieliśmy do czynienia w latach 2015–2023 i obecnie, jest wyjątkowe. Nie był to już tylko kolejny bezpardonowy atak na konkurenta politycznego, mający go zdezawuować, ośmieszyć czy obrzydzić, lecz atak, który prowadził do delegitymizacji i odrzucenia instytucji państwa. Nie traktowano już ich jako tylko chwilowo „zawłaszczonych”, lecz w ogóle przestały być uznawane, negowano ich autorytet. Zamiast o Trybunale Konstytucyjnym mówiono o trybunale Przyłębskiej, zamiast Banku Narodowego pojawił się bank Glapińskiego, zamiast telewizji publicznej mieliśmy telewizję Kurskiego, zamiast KRS – neo-KRS, a zamiast sędziów – neosędziów itd. Pod rządami Zjednoczonej Prawicy państwo przestało być państwem polskim, a stało się „państwem PiS-owskim”, w którym nic działać prawidłowo nie mogło, choćby nawet działało dobrze. Polska była „okupowana” przez PiS. W walce z tym „okupantem” najpierw sięgnięto po język z czasów komunizmu i stanu wojennego, potem jeszcze głębiej i głupiej – do lat trzydziestych i czterdziestych XX wieku. Porównanie sytuacji w Polsce do „rozliczeń” po upadku III Rzeszy, do którego niedawno posunął się premier Donald Tusk, nie jest przypadkowe.

CZYTAJ TAKŻE: Wojciech Stanisławski: Czytam, chadzam, doradzam, odradzam. Miasteczko w dolinie Raby

Delegitymizacja państwa była jednak – tak długo, jak długo PiS pozostawało przy władzy – tylko narratywna. Od 13 grudnia 2023 r., gdy władza przeszła w ręce tych narratorów, ta opowieść zaczęła mieć realne i groźne konsekwencje. Oto „okupacja” się skończyła i zgodnie z tą opowieścią okupanci oraz kolaborujący z nimi (nawet ci, którzy robili to niechętnie) muszą zostać przykładnie ukarani. Jest przy tym znamienne, że do „rozliczania” PiS nawołują ci, którzy niegdyś potępiali wezwania do lustracji i dekomunizacji. Przejście od PRL do III RP dokonało się gładko, przez porozumienie elit, powrót od „państwa PiS-owskiego” do III RP ma się dokonać przez eliminację z życia politycznego i publicznego jego funkcjonariuszy. Można i trzeba użyć nawet metod nadzwyczajnych, pozaprawnych, by dokonać ponownego skoku do królestwa praworządności i liberalizmu. Tym razem „sprawiedliwość transformacyjna” musi być surowa. I nikt w prasie liberalnej nie rozdziera szat, że to „polowanie na czarownice” lub stosowanie „bolszewickich metod”, niegodnych demokracji.

A ponieważ nie uznaje się prawowitości wielu decyzji i nominacji z czasów rządów Zjednoczonej Prawicy (nie wszystkich, lecz arbitralnie wybranych zgodnie z interesem politycznym), nie mamy już, jak to kiedyś mówiono, walki dwóch „plemion”, ale wręcz dwa ścierające się państwa – resztki owego „państwa PiS-owskiego”, z którym trzeba się rozprawić, oraz „państwa Tuska”, które ma realny monopol stosowania przemocy, ale nie ma żadnego programu politycznego, prócz tej oszczerczej opowieści, która „dialektycznie” zamienia się w rzeczywistość.

Od wyborów w roku 2015 do czasu powołania nowego rządu 13 grudnia 2023 r. wiele słyszeliśmy o łamaniu praworządności, o ignorowaniu zasad konstytucji, zacieraniu trójpodziału władzy, o arbitralnych rządach, o despotycznym jednowładztwie, o mediach podporządkowanych władzy, o manipulacji opinią publiczną. Wiele pisano i mówiono o tym w świecie, w stolicach europejskich. Na ten temat odbywały się liczne, absurdalne debaty w Parlamencie Europejskim.

Dogmat „TINA” (There Is No Alternative) został obalony. To straszne przestępstwo

W rzeczywistości Polska nie odbiegała od standardów wielu innych krajów europejskich. Sporo było u nas woluntaryzmu, żonglowania regułami, naginania prawa, lekceważenia opozycji. Ale nawet w „świętej” Unii Europejskiej takie praktyki, umiejętniej jednak kamuflowane, są na porządku dziennym. Pod koniec rządów PiS słabości były coraz bardziej widoczne. Szczytne hasła coraz wyraźniej odstawały od rzeczywistości. Patriotyczny przekaz umoralniający był kompromitowany przez kolejne potknięcia umiejętnie rozdmuchiwane przez przeciwników. Obecnie rzucane żarłocznej gawiedzi kolejne przykłady „dojenia państwa” mają wyprzeć z pamięci fakt, że lata 2015–2023 były czasem ogromnego sukcesu Polski – rozwoju gospodarczego, wzrostu zamożności, równości społecznej i planowanych z rozmachem inwestycji. I to mimo pandemii, wojny oraz stałego nękania ze strony UE. Polska – ku zdumieniu Europy – ujawniła swoje ambicje bycia podmiotem, a nie obiektem polityki. I na tym głównie polegała jej „antyeuropejskość”.

PiS pokazało, że inna polityka niż ta, której zasady zdefiniowano w latach 90., jest rzeczywiście możliwa. Dogmat „TINA” (There Is No Alternative) został obalony. To straszne przestępstwo dla tych, którzy przedstawiają swoje rządy i swoją politykę jako bezalternatywne. Z lekką tylko przesadą można powiedzieć, że osiem lat rządów PiS to okres pokojowego powstania przeciw zastałemu układowi władzy w kraju i w Europie. Jak w każdym powstaniu dużo było entuzjazmu, szczególnie na początku, ale też sporo chaosu i indolencji. Siły były zdecydowanie nierówne. W kraju realna władza pozostała w wielu obszarach w rękach przeciwników; na forum międzynarodowym było jeszcze gorzej. A teraz wygląda na to, że brawurowa afirmacja suwerenności zakończy się jej dalszym ograniczeniem, a w reakcji na bunt przeciw liberalnej demokracji powstanie „demokracja walcząca”, by Polakom nie przyszło do głowy znowu próbować ją podnieść.

CZYTAJ TAKŻE: Nasi społecznicy roku - Konrad Wernicki poleca nowy numer „Tygodnika Solidarność”



 

Polecane
Emerytury
Stażowe