Pewnego razu w Ameryce
Oto historia znanego człowieka, fałszywie oskarżonego, co całkowicie zrujnowało jego życie. Co prawda po długim procesie został uniewinniony, ale nie miało to już większego znaczenia: nie przywrócono mu jego miejsca w życiu publicznym, bo media nie cofnęły swojego wyroku skazującego. Równo 103 lata temu 5 września 1921 rozpoczęła się historia fałszywych oskarżeń, które doprowadziły do upadku aktora amerykańskiego kina niemego Roscoe Arbuckle’a. Aktor właśnie zakończył pracę w trzech kolejnych filmach Paramount Pictures i postanowił uczcić to trzydniowym opijaniem tego z przyjaciółmi w San Francisko. Gdy po kolejnej fazie pijaństwa wrócił do swojego pokoju hotelowego zastał tam aktorkę Virginie Rappe. Dziewczyna wymiotowała w łazience. Aktor położył koleżankę na łóżku i poszedł dalej imprezować. Gdy wrócił aktorka leżała na podłodze. Ochłodził ją lodem i poszedł po lekarza. Doktor uznał, że dolegliwości to efekt upojenia alkoholowego i zalecił jej po prostu wyspać się. Tym czasem po czterech dniach Miss Rappe zmarła na ostre zapalenie otrzewnej. Doszło do skandalu. Bawiąca się na tej samej imprezie koleżanka aktorki ps. „Balbina” ogłosiła, że aktor brutalnie zgwałcił pannę Rappe .Media rzuciły się aktorowi do gardła nawet nie sprawdzając, że owa Balbina wcześniej wielokrotnie szantażowała różnych ludzi i wymuszała pieniądze. Dzięki aferze amerykańskie gazety osiągnęły najwyższe w historii nakłady. Aktora aresztowano i oskarżono. Odbyły się w sumie trzy procesy. W ostatnim ława przysięgłych jednogłośnie go uniewinniła uznając, że Arbuckle stał się ofiarą nagonki. Ba, historia bez precedensu, bo przysięgli… pisemnie przeprosili niewinnie oskarżonego. Ale i tak media skazały popularnego aktora na zapomnienie. Morał: radzę, aby nie wydawać pochopnych wyroków. Tylko tyle – i aż tyle.
*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej” (03.09.2024)