Żądza politycznej zemsty Donalda Tuska doprowadziła do paraliżu państwa

Chorobliwa chęć rewanżu, która ogarnęła jednego człowieka, doprowadziła do paraliżu państwa. Stanęły kontrolowane przez państwo spółki, w apatii pogrążyła się administracja, nawet posłowie nie przygotowują nowych ustaw, bo nie jest to istotne, gdy głównym celem sprawowania władzy jest odwet.
Donald Tusk  Żądza politycznej zemsty Donalda Tuska doprowadziła do paraliżu państwa
Donald Tusk / PAP / Marcin Obara

Polityczna zemsta kosztuje. Pochłania ogromne ilości energii, absorbuje uwagę, wyzwala emocje, a mimo to nigdy nie jest do końca spełniona, bo przeciwnik rzadko wydaje się dostatecznie pokonany. Nawet poniżony, sponiewierany, zamknięty w areszcie nadal pozostaje zagrożeniem. Z czasem nawet większym, bo twardszym, odporniejszym i także pałającym wolą rewanżu. 
W opisaną wielokrotnie w literaturze naukowej i beletrystycznej pułapkę zemsty wpadł niestety Donald Tusk. Niestety dla niego, ale przede wszystkim dla nas, gdyż jego emocje oddziałują na funkcjonowanie państwa. 

Fatalne wyniki spółek 

Kampania ścigania wszystkich, którzy pełnili jakiekolwiek funkcje w państwie rządzonym przez Prawo i Sprawiedliwość, najpierw dosięgła spółki. Stworzenie z Daniela Obajtka – człowieka, który rozwinął koncern i przekształcił go w regionalną potęgę – wroga numer jeden polskiego biznesu przyniosło efekty niemal natychmiast. Za pierwszy kwartał energetyczny gigant przyniósł sześćdziesiąt dziewięć procent mniej zysków niż rok wcześniej (o 6,9 mld zł). 

Nowy prezes nie tylko nie zapowiedział znaczących inwestycji, ale w pierwszych wypowiedziach ogłosił, że będzie starał się dopaść winnych nieprawidłowości. O ile tego rodzaju hasła mogą przynosić pozytywny efekt w polityce, o tyle w działalności biznesowej zapowiadają stagnację. Tak też się dzieje. Orlen wycofuje się z kolejnych przedsięwzięć – z budową elektrowni atomowej na czele. Zamiast tego rozliczona ma być fuzja z Lotosem. 

Gorsze wyniki notują także pozostałe spółki energetyczne: PGE, Tauron czy Energa. JSW po pierwszym kwartale ogłosiła stratę 11 mln zł przy ubiegłorocznym zysku w wysokości 1,3 mld zł. 

Co prawda, na plus wyszedł PKO BP (590 mln zł), ale banki niekontrolowane przez państwo radziły sobie zwykle znacznie lepiej. 

Najbardziej spektakularną porażkę zanotował jednak narodowy przewoźnik towarowy, czyli PKP Cargo, który zanotował ponad 100 mln zł strat i rozpoczął masowe zwolnienia, które mają objąć trzydzieści procent załogi. 

Po próbach dopadnięcia Daniela Obajtka i fali nienawiści wobec innych prezesów spółek menedżerowie, którzy dziś zajmują kluczowe stanowiska, za wszelką cenę będą unikali ryzyka, a nawet podejmowania jakichkolwiek decyzji. Doskonale zdają sobie sprawę, że po zmianie władzy to oni mogą być ciągani po prokuraturach, sądach i komisjach śledczych. Głównym ich celem jest więc dziś zabezpieczenie swojej przyszłości, a dokładniej unikanie wszelkiej odpowiedzialności. 

Administracja w hibernacji 

Podobnie wygląda sytuacja w administracji państwowej. Jednym z jej głównych priorytetów powinno być dziś rozdysponowanie 27 mld zł z Krajowego Planu Odbudowy, który z wielką pompą został Polsce odblokowany. Choć wiadomo, że wstrzymywany był z powodów politycznych, a nie merytorycznych, to dziś pieniądze te są do dyspozycji. Aby jednak trafiły do polskiego biznesu, muszą zostać rozpisane konkursy. Urzędnicy zamiast to robić, zajmują się jednak audytami oraz poszukiwaniem nieprawidłowości przy rozdzielaniu poprzednich grantów. Nie ma to nic wspólnego ze zwykłym sprawdzaniem prawidłowości wydatkowanych pieniędzy, a raczej z nalotami kilku, a nawet kilkunastu kontroli, które za wszelką cenę muszą znaleźć jakieś błędy. Choćby formalne. 

Konkursów jest więc bardzo mało, a pieniądze muszą być wydane i rozliczone do końca 2026 roku. Biorąc pod uwagę długotrwałe procedury korzystania z unijnych pieniędzy, jest bardzo mało prawdopodobne, by środki te zostały wydane na znaczące projekty rozwojowe. Część z nich trafi do fundacji i stowarzyszeń na programy edukacyjne lub informacyjne, ale o cywilizacyjnym skoku możemy już raczej zapomnieć. 

Zwłaszcza że chętnych do korzystania z tych funduszy może być mniej niż zwykle. Przedsiębiorcy bacznie obserwują, z jaką intensywnością są dziś prześwietlani beneficjenci. Mogą spodziewać się, że po zmianie władzy kolejna ekipa z równą determinacją będzie szukać nadużyć obecnej władzy. 

Bierność stała się cnotą

Skupienie uwagi ekipy Donalda Tuska na ściganiu polityków PiS powoduje także paraliż znacznej części działaczy Platformy Obywatelskiej i jej koalicjantów. Kiedyś będą musieli oddać władzę, a wówczas – co już dziś zapowiada obecna opozycja – odwet będzie jeszcze bardziej brutalny i bezwzględny. 

Dlatego niechętnie podejmują jakiekolwiek inicjatywy, które mogą powodować wydawanie znacznych środków publicznych. Nawet jeśli chodzi o projekty ze wszech miar pożyteczne i potrzebne. Z punktu widzenia ministrów czy wiceministrów najbezpieczniejsze jest jedynie administrowanie i unikanie podpisywania jakichkolwiek dokumentów. Bierność stała się jedną z najbardziej pożądanych politycznych cnót. 

W efekcie rząd jest zdolny jedynie do podejmowania projektów społecznych. Abstrahując od ich słuszności czy niezbyt korzystnych skutków demograficznych lub wychowawczych, oznaczają one jedynie wydawanie pieniędzy z budżetu. Ze strachu przed konsekwencjami rządowa ekipa nie próbuje realizować żadnych projektów inwestycyjnych. Nawet jeśli Donald Tusk ogłosił, że Centralny Port Komunikacyjny powstanie i odważnie założymy, że jego zapowiedź była szczera, to w tej sprawie nie dzieje się nic. Władze spółki i odpowiednie urzędy zajmują się unikaniem podejmowania jakichkolwiek kroków, za które kiedyś mogą być ciągani na przesłuchania. 

Państwo stanęło 

Żądza odwetu, którą pałają w stosunku do PiS Donald Tusk, Roman Giertych i Radosław Sikorski – reszta ekipy stara się za bardzo nie wychylać – doprowadziła do tego, że duża część aktywności państwa została zahamowana. Jakby przeszło ono w stan hibernacji i czekało na odwilż. Ta jednak nie nadejdzie, gdyż rządowi, który nie realizuje żadnej polityki gospodarczej, inwestycyjnej czy społecznej („babciowe” czy płatne w stu procentach zwolnienia lekarskie trudno uznać za spójną politykę społeczną), nie pozostaje nic innego jak eskalowanie emocji. 

Będą więc kolejne przesłuchania, spektakularne zatrzymania, aresztowania i represje, bo tylko to jest w stanie utrzymać poparcie ludziom skupionym wokół premiera Tuska. Już dziś możemy jasno stwierdzić, że obecna kadencja jest dla polskiej gospodarki stracona, gdyż państwo, które ma w niej ogromny udział, nie będzie aktywnie angażowało się w rozwój. 

Dowodem na to, że temperatura politycznego sporu ma tylko rosnąć i rozszerzać się na nowe środowiska, była ostatnia demonstracja przed Sejmem tzw. strajku kobiet. Wyzwiska, wulgaryzmy, prymitywizm i agresja eksplodowały z zaskakującą siłą. Ich adresatem nie był jednak tym razem znienawidzony PiS, ale politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego i Polski 2050 Szymona Hołowni. 

Wspierana przez Lewicę i Koalicję Obywatelską Marta Lempart uderzyła w sojuszników Donalda Tuska za to, że nie poparli projektu depenalizacji aborcji. Dla części z nich mogło to być zaskoczenie, gdyż tego rodzaju rynsztokowy język był do tej pory kierowany jedynie do polityków PiS. 

Nie ulega wątpliwości, że zorganizowany przez Lempart festiwal bluzgów miał na celu zastraszenie przeciwników aborcji. Nie wiemy, czy politycy Trzeciej Drogi rzeczywiście zaczęli się bać, ale możemy być pewni, że jeśli się nie ugną, aktywistki pójdą dalej. Będą wrzeszczeć pod ich domami, atakować ich fizycznie czy obrażać ich rodziny. Politycy PiS są już zahartowani, ci z PSL-u i od Hołowni muszą się na to przygotować. 

Czytaj także: Katastrofa ekologiczna niemieckiej rzeki. Ryby mogą wymrzeć

Czytaj także: Dziennikarze TVP i znani sportowcy stają w obronie Przemysława Babiarza

Bezpieczeństwo przestało istnieć 

Istotnym elementem tej polityki strachu jest niespotykany w ostatnich trzech dekadach sposób traktowania zatrzymanych i aresztowanych. Tortury stosowane wobec ks. Michała Olszewskiego oraz dwóch urzędniczek Ministerstwa Sprawiedliwości, obnażenie podczas zatrzymania posła Marcina Romanowskiego, przeprowadzona ze złamaniem wszelkich procedur rewizja w domu Zbigniewa Ziobry – to wszystko ma pokazać, że władza się nie cofa i nie zamierza przebierać w środkach. 

Brutalność nie tylko nie jest ukrywana, ale specjalnie eksponowana – taki wydźwięk ma przecież oświadczenie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w sprawie torturowania ks. Olszewskiego. ABW nie tylko nie zaprzeczyła stosowanym przez siebie metodom, uznanym w prawie międzynarodowym za tortury, ale wszystkie zarzuty, które postawił jej duchowny, potwierdziła. 

Demonstrowanie poczucia bezkarności i wszechwładzy ma pokazać wszystkim opornym, że każdy może zostać wrogiem władzy. Nawet na wybitnego językoznawcę prof. Jerzego Bralczyka, który zakwestionował sensowność tworzenia form żeńskich dla takich słów jak minister oraz humanizowania zwierząt, niemal natychmiast wylały się kubły pomyj w internecie i wspierających rząd mediach, gdyż nikt nie ma prawa kwestionować jedynie słusznej linii władzy. Także na polu semantycznym. 

Przykład prof. Bralczyka pokazuje, że władza dość szybko ze strasznej staje się groteskowa. Zanim jednak sama to zauważy, będzie jeszcze starała się zastraszyć kolejne grupy społeczne. 
 


 

POLECANE
Elon Musk wyjaśnia sprawę Starlinków dla Ukrainy Wiadomości
Elon Musk wyjaśnia sprawę Starlinków dla Ukrainy

- Bez względu na to, jak bardzo nie zgadzam się z polityką Ukrainy, Starlink nigdy nie wyłączy swoich terminali – podkreślił Elon Musk, wyjaśniając swoje stanowisko ws. Starlinków dla Ukrainy.

Jest oświadczenie Prezydenta Andrzeja Dudy ws. francuskiego parasola nuklearnego polityka
Jest oświadczenie Prezydenta Andrzeja Dudy ws. francuskiego parasola nuklearnego

Prezydent RP Andrzej Duda w wywiadzie dla francuskiej telewizji LCI pozytywnie ocenił ideę rozszerzenia francuskiego parasola nuklearnego, ale zastrzegł, że wymaga ona dalszych rozmów. Podkreślił, że "każda formuła współpracy sojuszniczej", która zwiększa bezpieczeństwo Polski jest dla niej cenna.

Wiadomości
Kontrpochód pierwszomajowy jako inspiracja akcji "Katolicy z Karolem Nawrockim"

1 maja 1982 roku w Gdańsku oraz innych miastach Polski odbyły się pierwszomajowe kontrpochody, które były wyrazem sprzeciwu wobec komunistycznej władzy i narzuconej propagandy. Wydarzenie to zaskoczyło nie tylko sowieckich namiestników, zwanych potocznie „sowieciarzami”, ale nawet ówczesne podziemne władze „Solidarności”, które nie miały informacji o przygotowywanej inicjatywie.

Indian Wells: Iga Świątek nie dała szans Jastremskiej Wiadomości
Indian Wells: Iga Świątek nie dała szans Jastremskiej

Rozstawiona z numerem drugim Iga Świątek pewnie pokonała Ukrainkę Dajanę Jastremską 6:0, 6:2 i awansowała do 1/8 finału tenisowego turnieju WTA 1000 na kortach twardych w Indian Wells. W dotychczasowych dwóch meczach w Kalifornii Polka pozwoliła rywalkom ugrać łącznie... cztery gemy.

Zwrot ws. Calina Georgescu. Jest decyzja Centralnej Komisji Wyborczej pilne
Zwrot ws. Calina Georgescu. Jest decyzja Centralnej Komisji Wyborczej

Centralna Komisja Wyborcza w Rumunii unieważniła kandydaturę Calina Georgescu w najbliższych wyborach prezydenckich. Polityk może zaskarżyć tę decyzję do Trybunału Konstytucyjnego.

Wzruszające świadectwo Wojownika Maryi Wiadomości
Wzruszające świadectwo Wojownika Maryi

W programie "Wierzę w Boga" na antenie TV Trwam, pielęgniarz Hospicjum im. Jana Pawła II w Toruniu, a także członek organizacji Wojownicy Maryi Karol Chyliński opowiedział historię o swoim nawróceniu do Boga.

Wybory prezydenckie w Rumunii. Sukces Georgescu polityka
Wybory prezydenckie w Rumunii. Sukces Georgescu

Trybunał Konstytucyjny Rumunii oddalił skargi złożone przeciwko kandydaturze Calina Georgescu. Orzeczenie sędziów jest prawomocne oraz zostanie opublikowane w Dzienniku Urzędowym. Kandydat prawicy będzie mógł ponownie wystartować w najbliższych wyborach prezydenckich.

Już za kilka dni unikalne zjawisko astronomiczne również w Polsce Wiadomości
Już za kilka dni unikalne zjawisko astronomiczne również w Polsce

W marcu niebo zaserwuje nam wyjątkowe zjawisko - całkowite zaćmienie Księżyca, znane także jako tzw. krwawy Księżyc. Choć jego pełna wersja nie będzie widoczna w Polsce, warto wiedzieć, czego się spodziewać i kiedy spojrzeć w niebo.

Marco Rubio ostro odpowiada Radosławowi Sikorskiemu pilne
Marco Rubio ostro odpowiada Radosławowi Sikorskiemu

- To po prostu zmyślanie. Nikt nie groził odcięciem Ukrainy od Starlinka - napisał sekretarz stanu USA Marco Rubio w odpowiedzi na wpis szefa polskiego MSZ Radosława Sikorskiego.

Karol Nawrocki stanowczo o reparacjach wojennych od Niemiec: To kwestia naszej przyszłości polityka
Karol Nawrocki stanowczo o reparacjach wojennych od Niemiec: To kwestia naszej przyszłości

Kandydat na Prezydenta RP Karol Nawrocki, odwiedzając w niedzielę Wieluń - miasto, które jako pierwsze zostało zbombardowane przez Luftwaffe 1 września 1939 r. - zapowiedział, że jako prezydent powróci do kwestii wypłacenia przez Niemców reparacji, które jego zdaniem nam się należą.

REKLAMA

Żądza politycznej zemsty Donalda Tuska doprowadziła do paraliżu państwa

Chorobliwa chęć rewanżu, która ogarnęła jednego człowieka, doprowadziła do paraliżu państwa. Stanęły kontrolowane przez państwo spółki, w apatii pogrążyła się administracja, nawet posłowie nie przygotowują nowych ustaw, bo nie jest to istotne, gdy głównym celem sprawowania władzy jest odwet.
Donald Tusk  Żądza politycznej zemsty Donalda Tuska doprowadziła do paraliżu państwa
Donald Tusk / PAP / Marcin Obara

Polityczna zemsta kosztuje. Pochłania ogromne ilości energii, absorbuje uwagę, wyzwala emocje, a mimo to nigdy nie jest do końca spełniona, bo przeciwnik rzadko wydaje się dostatecznie pokonany. Nawet poniżony, sponiewierany, zamknięty w areszcie nadal pozostaje zagrożeniem. Z czasem nawet większym, bo twardszym, odporniejszym i także pałającym wolą rewanżu. 
W opisaną wielokrotnie w literaturze naukowej i beletrystycznej pułapkę zemsty wpadł niestety Donald Tusk. Niestety dla niego, ale przede wszystkim dla nas, gdyż jego emocje oddziałują na funkcjonowanie państwa. 

Fatalne wyniki spółek 

Kampania ścigania wszystkich, którzy pełnili jakiekolwiek funkcje w państwie rządzonym przez Prawo i Sprawiedliwość, najpierw dosięgła spółki. Stworzenie z Daniela Obajtka – człowieka, który rozwinął koncern i przekształcił go w regionalną potęgę – wroga numer jeden polskiego biznesu przyniosło efekty niemal natychmiast. Za pierwszy kwartał energetyczny gigant przyniósł sześćdziesiąt dziewięć procent mniej zysków niż rok wcześniej (o 6,9 mld zł). 

Nowy prezes nie tylko nie zapowiedział znaczących inwestycji, ale w pierwszych wypowiedziach ogłosił, że będzie starał się dopaść winnych nieprawidłowości. O ile tego rodzaju hasła mogą przynosić pozytywny efekt w polityce, o tyle w działalności biznesowej zapowiadają stagnację. Tak też się dzieje. Orlen wycofuje się z kolejnych przedsięwzięć – z budową elektrowni atomowej na czele. Zamiast tego rozliczona ma być fuzja z Lotosem. 

Gorsze wyniki notują także pozostałe spółki energetyczne: PGE, Tauron czy Energa. JSW po pierwszym kwartale ogłosiła stratę 11 mln zł przy ubiegłorocznym zysku w wysokości 1,3 mld zł. 

Co prawda, na plus wyszedł PKO BP (590 mln zł), ale banki niekontrolowane przez państwo radziły sobie zwykle znacznie lepiej. 

Najbardziej spektakularną porażkę zanotował jednak narodowy przewoźnik towarowy, czyli PKP Cargo, który zanotował ponad 100 mln zł strat i rozpoczął masowe zwolnienia, które mają objąć trzydzieści procent załogi. 

Po próbach dopadnięcia Daniela Obajtka i fali nienawiści wobec innych prezesów spółek menedżerowie, którzy dziś zajmują kluczowe stanowiska, za wszelką cenę będą unikali ryzyka, a nawet podejmowania jakichkolwiek decyzji. Doskonale zdają sobie sprawę, że po zmianie władzy to oni mogą być ciągani po prokuraturach, sądach i komisjach śledczych. Głównym ich celem jest więc dziś zabezpieczenie swojej przyszłości, a dokładniej unikanie wszelkiej odpowiedzialności. 

Administracja w hibernacji 

Podobnie wygląda sytuacja w administracji państwowej. Jednym z jej głównych priorytetów powinno być dziś rozdysponowanie 27 mld zł z Krajowego Planu Odbudowy, który z wielką pompą został Polsce odblokowany. Choć wiadomo, że wstrzymywany był z powodów politycznych, a nie merytorycznych, to dziś pieniądze te są do dyspozycji. Aby jednak trafiły do polskiego biznesu, muszą zostać rozpisane konkursy. Urzędnicy zamiast to robić, zajmują się jednak audytami oraz poszukiwaniem nieprawidłowości przy rozdzielaniu poprzednich grantów. Nie ma to nic wspólnego ze zwykłym sprawdzaniem prawidłowości wydatkowanych pieniędzy, a raczej z nalotami kilku, a nawet kilkunastu kontroli, które za wszelką cenę muszą znaleźć jakieś błędy. Choćby formalne. 

Konkursów jest więc bardzo mało, a pieniądze muszą być wydane i rozliczone do końca 2026 roku. Biorąc pod uwagę długotrwałe procedury korzystania z unijnych pieniędzy, jest bardzo mało prawdopodobne, by środki te zostały wydane na znaczące projekty rozwojowe. Część z nich trafi do fundacji i stowarzyszeń na programy edukacyjne lub informacyjne, ale o cywilizacyjnym skoku możemy już raczej zapomnieć. 

Zwłaszcza że chętnych do korzystania z tych funduszy może być mniej niż zwykle. Przedsiębiorcy bacznie obserwują, z jaką intensywnością są dziś prześwietlani beneficjenci. Mogą spodziewać się, że po zmianie władzy kolejna ekipa z równą determinacją będzie szukać nadużyć obecnej władzy. 

Bierność stała się cnotą

Skupienie uwagi ekipy Donalda Tuska na ściganiu polityków PiS powoduje także paraliż znacznej części działaczy Platformy Obywatelskiej i jej koalicjantów. Kiedyś będą musieli oddać władzę, a wówczas – co już dziś zapowiada obecna opozycja – odwet będzie jeszcze bardziej brutalny i bezwzględny. 

Dlatego niechętnie podejmują jakiekolwiek inicjatywy, które mogą powodować wydawanie znacznych środków publicznych. Nawet jeśli chodzi o projekty ze wszech miar pożyteczne i potrzebne. Z punktu widzenia ministrów czy wiceministrów najbezpieczniejsze jest jedynie administrowanie i unikanie podpisywania jakichkolwiek dokumentów. Bierność stała się jedną z najbardziej pożądanych politycznych cnót. 

W efekcie rząd jest zdolny jedynie do podejmowania projektów społecznych. Abstrahując od ich słuszności czy niezbyt korzystnych skutków demograficznych lub wychowawczych, oznaczają one jedynie wydawanie pieniędzy z budżetu. Ze strachu przed konsekwencjami rządowa ekipa nie próbuje realizować żadnych projektów inwestycyjnych. Nawet jeśli Donald Tusk ogłosił, że Centralny Port Komunikacyjny powstanie i odważnie założymy, że jego zapowiedź była szczera, to w tej sprawie nie dzieje się nic. Władze spółki i odpowiednie urzędy zajmują się unikaniem podejmowania jakichkolwiek kroków, za które kiedyś mogą być ciągani na przesłuchania. 

Państwo stanęło 

Żądza odwetu, którą pałają w stosunku do PiS Donald Tusk, Roman Giertych i Radosław Sikorski – reszta ekipy stara się za bardzo nie wychylać – doprowadziła do tego, że duża część aktywności państwa została zahamowana. Jakby przeszło ono w stan hibernacji i czekało na odwilż. Ta jednak nie nadejdzie, gdyż rządowi, który nie realizuje żadnej polityki gospodarczej, inwestycyjnej czy społecznej („babciowe” czy płatne w stu procentach zwolnienia lekarskie trudno uznać za spójną politykę społeczną), nie pozostaje nic innego jak eskalowanie emocji. 

Będą więc kolejne przesłuchania, spektakularne zatrzymania, aresztowania i represje, bo tylko to jest w stanie utrzymać poparcie ludziom skupionym wokół premiera Tuska. Już dziś możemy jasno stwierdzić, że obecna kadencja jest dla polskiej gospodarki stracona, gdyż państwo, które ma w niej ogromny udział, nie będzie aktywnie angażowało się w rozwój. 

Dowodem na to, że temperatura politycznego sporu ma tylko rosnąć i rozszerzać się na nowe środowiska, była ostatnia demonstracja przed Sejmem tzw. strajku kobiet. Wyzwiska, wulgaryzmy, prymitywizm i agresja eksplodowały z zaskakującą siłą. Ich adresatem nie był jednak tym razem znienawidzony PiS, ale politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego i Polski 2050 Szymona Hołowni. 

Wspierana przez Lewicę i Koalicję Obywatelską Marta Lempart uderzyła w sojuszników Donalda Tuska za to, że nie poparli projektu depenalizacji aborcji. Dla części z nich mogło to być zaskoczenie, gdyż tego rodzaju rynsztokowy język był do tej pory kierowany jedynie do polityków PiS. 

Nie ulega wątpliwości, że zorganizowany przez Lempart festiwal bluzgów miał na celu zastraszenie przeciwników aborcji. Nie wiemy, czy politycy Trzeciej Drogi rzeczywiście zaczęli się bać, ale możemy być pewni, że jeśli się nie ugną, aktywistki pójdą dalej. Będą wrzeszczeć pod ich domami, atakować ich fizycznie czy obrażać ich rodziny. Politycy PiS są już zahartowani, ci z PSL-u i od Hołowni muszą się na to przygotować. 

Czytaj także: Katastrofa ekologiczna niemieckiej rzeki. Ryby mogą wymrzeć

Czytaj także: Dziennikarze TVP i znani sportowcy stają w obronie Przemysława Babiarza

Bezpieczeństwo przestało istnieć 

Istotnym elementem tej polityki strachu jest niespotykany w ostatnich trzech dekadach sposób traktowania zatrzymanych i aresztowanych. Tortury stosowane wobec ks. Michała Olszewskiego oraz dwóch urzędniczek Ministerstwa Sprawiedliwości, obnażenie podczas zatrzymania posła Marcina Romanowskiego, przeprowadzona ze złamaniem wszelkich procedur rewizja w domu Zbigniewa Ziobry – to wszystko ma pokazać, że władza się nie cofa i nie zamierza przebierać w środkach. 

Brutalność nie tylko nie jest ukrywana, ale specjalnie eksponowana – taki wydźwięk ma przecież oświadczenie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w sprawie torturowania ks. Olszewskiego. ABW nie tylko nie zaprzeczyła stosowanym przez siebie metodom, uznanym w prawie międzynarodowym za tortury, ale wszystkie zarzuty, które postawił jej duchowny, potwierdziła. 

Demonstrowanie poczucia bezkarności i wszechwładzy ma pokazać wszystkim opornym, że każdy może zostać wrogiem władzy. Nawet na wybitnego językoznawcę prof. Jerzego Bralczyka, który zakwestionował sensowność tworzenia form żeńskich dla takich słów jak minister oraz humanizowania zwierząt, niemal natychmiast wylały się kubły pomyj w internecie i wspierających rząd mediach, gdyż nikt nie ma prawa kwestionować jedynie słusznej linii władzy. Także na polu semantycznym. 

Przykład prof. Bralczyka pokazuje, że władza dość szybko ze strasznej staje się groteskowa. Zanim jednak sama to zauważy, będzie jeszcze starała się zastraszyć kolejne grupy społeczne. 
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe