Rachunki grozy. Mieszkańcy bloku mają zapłacić po kilkanaście tysięcy złotych za ciepło
Ogromne rachunki za ciepło. Kwoty zwalają z nóg
Jak informuje Polsat News, mieszkańcy bloku przy Puławskiej w podwarszawskim Piasecznie otrzymali listy od Gminy niespełna dwa miesiące temu.
Mieszkanka bloku Jolanta Sobota przekazała, że zobaczyła kwotę prawie 10 tys. złotych. Z kolei Barbara Kosmala, której mieszkanie ma 13 m2 (łazienka i kuchnia są wspólne), otrzymała rozliczenie za ubiegły rok w wysokości 22 tys. złotych.
– Przeszły człowieka dreszcze, wiadomość była zatrważająca. No jeżeli ja dostaję rachunek za lokal, który miał niecałe 14 m2, za ogrzewanie, opiewający na 17,5 tys. zł, no to jest to po prostu trwoga – dodał kolejny mieszkaniec bloku Mateusz Zieliński.
Dostarczycielem ciepła jest hotel
Jak przekazało Polsat News, „wysokość dopłat wynika z faktu, iż budynek nie ma własnej kotłowni, a dostarczycielem ciepła jest znajdujący się tuż obok hotel”.
Eliza Zielińska tłumaczy jednak, że „to nigdy nie był problem”. – W roku 2022 też już mieliśmy Covid, wojnę na Ukrainie, inflację itd. No i rachunek był na 700 zł. W 2022 r. na rachunku jest napisane właśnie, że dzięki rządowej tarczy antyinflacyjnej i tam zdjęciu podatku i czegoś tam jeszcze, rachunek jest taki, jaki jest. No więc w 2022 r. załapaliśmy się na tarczę, ale w 2023 r. już nie – mówi stacji Polsat News.
Hotel odpowiada
Właściciele hotelu twierdzą, że informowali gminę Piaseczno o tym, że taka sytuacja może nastąpić, jednak włodarze miasta nie zareagowali.
Ze względu na planowane podwyżki cen gazu oraz przeprowadzaną przez nas modernizację kotłowni zaproponowaliśmy Gminie Piaseczno odłączenie budynku komunalnego (…) od dostaw ciepła. (…) Gmina Piaseczno nie zdecydowała się na to rozwiązanie (…) Jest nam bardzo przykro z powodu obciążenia mieszkańców bloku tak wysokimi rachunkami
– czytamy w oświadczeniu zarządu HOTELE DE SILVA sp. z o.o.
Mieszkanka bloku: Gmina nie zrobiła nic
Zielińska podkreśla, że hotel zaproponował gminie odpięcie budynku komunalnego, jednak gmina „w żaden sposób nie zareagowała, postanowiła te opłaty przerzucić na mieszkańców i stwierdzili, że to w ogóle nie jest ich problem”.
– Nie wiem, co zrobimy, bo nie mamy takich pieniędzy, nie zapłacimy. Nie oszukujmy się. No my się rozejrzeliśmy z mężem po mieszkaniu i stwierdziliśmy, że nawet jeżeli sprzedamy wszystko, do gołych ścian, to nas nie będzie na to stać. Nie weźmiemy 17 500 zł z powietrza. Urzędników w gminie nie interesuje los ludzi. Byli ostrzegani, wiedzieli, że to tak się skończy, a przerzucili tę odpowiedzialność na nas, zamiast coś z tym zrobić
– powiedziała mieszkanka bloku przy ul. Puławskiej.