Czas pokazać czerwoną kartkę eurokratom - wybory ważne jak nigdy wcześniej

W przyszłym Parlamencie Europejskim większość zdobędą ugrupowania nieufne wobec Unii Europejskiej, to prawdziwy problem dla eurofederalistów. Dlatego warto iść na wybory.
Parlament Europejski  Czas pokazać czerwoną kartkę eurokratom - wybory ważne jak nigdy wcześniej
Parlament Europejski / European Parliament - FLICKR

 Parlament Europejski, choć daleko i wieści do Polski przychodziły z niego w minionej kadencji raczej mało przyjemne, cieszy się dużym zainteresowaniem wyborczym, i to nie tylko Polaków. Paradoks polega na tym, że to zainteresowanie niepokoi budowniczych europejskiego superpaństwa i euroentuzjastów, o czym poniżej.

Czytaj także: [Felieton „TS”] Jan Wróbel: Rewolucja goździków

 
 

„Troska”, „standardy”

 

Według badań Eurobarometru około 70% mieszkańców Unii Europejskiej wyraża chęć wzięcia udziału w eurowyborach. Tyle samo obywateli uważa, że UE ma wpływ na ich codzienne życie. Ale mieszkańcy kontynentu chcą głosować raczej nie dlatego, by wyrażać swój euroentuzjazm, lecz bardziej z lęku, czym nam z tej Unii jeszcze przyłożą, złości oraz jakiejś nadziei na choćby minimalny wpływ na brukselskich decydentów. Wybory do PE są ważne, bo to jedyna instytucja Unii Europejskiej, do której przedstawiciele wybierani są w wyborach bezpośrednich. Parlament Europejski ma w końcu wpływ na decydowanie o unijnym budżecie i jego podziale na kraje członkowskie UE.
 
Parlament Europejski jest ważny, bo właśnie w tym miejscu abstrakcyjne idee, pomysły ideologiczne przekuwane są w bardziej realne kształty propozycji ustaw, kierunków działania UE czy słynnych w Polsce rezolucji, często głupich i niemających odzwierciedlenia w rzeczywistości, lecz mających swoją wagę w unijnej polityce. PE ma możliwość ingerowania w drażliwe kwestie obyczajowe państwa członkowskiego. I w minionej kadencji PE wielokrotnie i gorliwie z tego korzystał w przypadku Polski. Dość wspomnieć o całej epopei nieprawdziwych, nieistniejących stref wolnych od „LGBT” w naszym kraju, na co PE odpowiedział „strefą wolności dla osób LGBTIQ”, a europosłowie prześcigali się w pomysłach, jak karać za to nasz kraj. W dniu, kiedy polski Sejm debatował nad projektem ustawy antyaborcyjnej, europarlament, „łącząc” się ze środowiskami aborcyjnymi w Polsce, głosował nad włączeniem prawa do aborcji do Karty praw podstawowych UE. Rezolucję przyjęto zdecydowaną większością głosów. 
 
W tym kluczu spécialité de la maison PE jest troska o standardy demokracji i prawa człowieka. Tutaj jest najpotężniejszy bicz na kraje niechcące wpasować się w ideologiczne i biznesowe układy UE. Ten bicz dość często używany był wobec krajów Europy Środkowo-Wschodniej.   
 
Warto mieć świadomość, że jeden z budynków Parlamentu Europejskiego nosi imię Altiero Spinellego, włoskiego komunisty, którego plan na nową Europę ambicjami nie ustępował Marksowi i Leninowi. I to jest właściwy kierunek następujących po sobie ideologicznych etapów w UE. 
 
Trzeźwo myślący suweren tym bardziej powinien iść na wybory i oddać swój głos, bo to jedna z niewielu okazji, gdy może zaznaczyć własne stanowisko wbrew unijnym elitom tak, że elity może to zaboleć. Na słowną krytykę są już nieczuli.
 

Fundamentalna rola

 

„Parlament odgrywał i odgrywa fundamentalną rolę w kształtowaniu aksjologicznego profilu UE. Nie wydaje się przesadą stwierdzenie, że kwestia wartości i praw człowieka stanowi swoisty emblemat Parlamentu Europejskiego, określający jego specyficzną tożsamość na tle innych, bardziej «technokratycznych» instytucji unijnych. W konsekwencji, jak zostanie to wskazane poniżej, większość parlamentarnych frakcji politycznych stawia na istotnym miejscu agendę w obszarze wartości – rzecz niespotykana na taką skalę w innych instytucjach UE. Po drugie wraz z kolejnymi reformami traktatowymi, w tym Traktatem z Lizbony, wzrosła pozycja legislacyjna Parlamentu Europejskiego. Dziś ma on istotny – trojaki – wpływ na politykę w obszarze wartości. Oddziałuje na nią na poziomie politycznym (poprzez sprawozdania i rezolucje, nie mające co prawda waloru prawnego, ale wywierające istotną polityczną presję, która określa kierunek myślenia o wartościach Unii); na poziomie prawnym i finansowym: w związku ze współkształtowaniem prawa wtórnego UE (np. prawo uchwalania z Radą UE proponowanych przez Komisję aktów prawa, w tym również programów realizowanych i finansowanych przez Unię); na poziomie instytucjonalnym, poprzez udział w kształtowaniu składu lub mandatu instytucji unijnych, zajmujących się prawami człowieka, takich jak Agencja Praw Podstawowych czy Sieć Niezależnych Ekspertów UE. Wreszcie, last but not least, Parlament jest w istocie jedynym ciałem UE o charakterze przedstawicielskim, a zatem dawać nam może pewną perspektywę rozumienia wartości w europejskiej «ponadnarodowej demokracji przedstawicielskiej», ku której ponoć dąży Unia, wzmacniając kompetencje PE” – pisze prof. Michał Gierycz w książce „Mała pochwała katolicyzmu”.
 
Właśnie ta funkcja kreacyjna i ideologiczno-programowa UE niepokoi ludzi najbardziej. Obecne instytucje Unii, w tym PE, ze swoją pretensjonalnością do wychowywania Europejczyków na siłę coraz bardziej przybierają cechy oświeconego absolutyzmu. Transformacja obcych abstraktów ideologicznych na płaszczyznę konkretnych zapisów programowych implementowanych potem w prawo krajowe, stawianie aksjologii na głowie, ustępowanie wszelkim możliwym uciskanym mniejszościom, Europejczycy odbierają nie jako rzekome zdobycze postępu, lecz serię abdykacji prowadzących kontynent do totalnej dekadencji.
 
Masa krytyczna niezadowolenia Europejczyków stała się już tak duża, że wybory w 2024 roku mogą być przełomowe, gdy mowa właśnie o podziale ideowym w PE. Pierwszy raz przewagę mogą zyskać ugrupowania prawicowe i eurosceptyczne. Lewicowo-liberalne think tanki już biją na alarm, wieszcząc zmierzch demokracji spowodowany dużą liczbą skrajnej prawicy, populistów, ekstremistów i radykałów w ciele przedstawicielskim UE. I raczej jest pewne, że właśnie ci przedstawiciele będą zwalczać Zielony Ład, najukochańsze dziecko UE.

Czytaj także: [FELIETON "TS"] Rafał Woś: Nikt was nie spytał o sens Zielonego Ładu? No to "Solidarność" spyta
 

Straszenie dzieci

 

Podobną trwogę unijnych elit mogliśmy obserwować w Polsce w 2014 roku, gdy do PE wszedł Janusz Korwin-Mikke. Wtedy reakcją na sukces jego, Viktora Orbána, Marine Le Pen i Nigela Farage’a było przerażenie, odrzucenie i niezgoda, by osoby o takim profilu ideowym naznaczały swoją obecnością szacowne brukselskie gmachy. Politykami Konfederacji czy Fideszu europejska lewica może straszyć dzieci, nie można jednak nie wsłuchiwać się w głosy i potrzeby ich wyborców, ponieważ obywatele decydujący się powierzyć swój los „radykałom” i „skrajnej prawicy” dają znać, że kierunek nadany UE bardzo ich niepokoi. I ten właśnie niepokój powinien być tematem poważnej europejskiej debaty. Jak na razie jej nie ma.
 
Tymczasem w kolejnych kampaniach do PE wśród wyborców coraz wyraźniejszy staje się trend zainteresowań sprawami narodowymi, tożsamościowymi i krajowymi kosztem spraw wspólnoty. Parlament Europejski jawi się obecnie bardziej jako miejsce rywalizacji o interesy narodowe niż wspólna izba współpracy pogłębiającej się integracji.
 
Badania Eurobarometru potwierdzają ten trend. Dla 24% Europejczyków największy problem stanowi imigracja. Dla Polaków, Litwinów, Łotyszy, Duńczyków, Czechów, Finów, Holendrów i Niemców najważniejsze jest bezpieczeństwo i obrona. Dalej jest tworzenie nowych miejsc pracy, ochrona zdrowia. Tylko Szwedzi wskazali jako najważniejszą walkę ze zmianami klimatu.
 
Europejskie społeczeństwa nie są wcale tak otwarte na nowinki obyczajowe, jak się powszechnie sądzi. Problem w tym, że ludzie boją się głośno skarżyć na konstruowanie finansów pod dyktando Niemiec, na imigrantów i lekcje wychowania seksualnego w szkołach. Dopiero w prywatnych rozmowach mieszkańcy Wielkiej Brytanii, Niemiec czy Hiszpanii mówią prawdę i są niemal tak samo przerażeni pomysłami doktrynerów, jak często słuchacze Radia Maryja. W roku 2014, roku wyborczym do PE, przez Francję przetoczyły się wielomilionowe marsze protestujące przeciw małżeństwom homoseksualnym. W Niemczech marsz przeciw dyskryminacji chrześcijan zgromadził wtedy milion osób. Europejczycy mają już dość eksperymentalizacji ich życia. Nie mając dostępu do mediów, wybierają jedyny dostępny im sposób wyrażenia swoich racji, czyli głosowanie na eurosceptyków.
 
Sukces ugrupowań niechętnych Unii w poprzednich latach połączony był z niską frekwencją wyborczą. Tym razem jest inaczej, eurosceptycy nadal lekceważąc unijne instytucje, przestali lekceważyć eurowybory. 
 
Mimo opinii, że wybory do europarlamentu służą naszym politykom do uprawiania gry wyborczej na rynek wewnętrzny, a europoseł jest jeszcze bardziej mglistą i niewyraźną postacią dla przeciętnego obywatela w okręgu wyborczym niż poseł krajowy, świadomość ważności tych wyborów uległa zmianie. PE to jedyne dostępne i poważne miejsce, gdzie ludzie pokroju Korwin-Mikkego mogą Brukseli wykrzyczeć niezadowolenie swoich wyborców.
 
W Parlamencie Europejskim Unia Europejska może usłyszeć o sobie to, co trudno nawet znaleźć w literaturze naukowej. W europejskiej literaturze naukowej, w tym polskiej, mało jest prac krytycznych wobec UE i PE, panuje raczej radosna twórczość na cześć budowania wspólnoty, a sprawy dla zwykłych Europejczyków drażliwe przedstawiane są w sposób maksymalnie neutralny. Eurorealiści i konserwatywni chrześcijanie mający mównicę w Strasburgu swobodnie mogą przekraczać granicę poprawności politycznej i blokować lub zmieniać treść wielu postanowień i dokumentów wypływających z tej instytucji. Te wybory są ważne.
 


 

POLECANE
Znamy laureatów Nagrody BohaterONy 2025 im. Powstańców Warszawskich tylko u nas
Znamy laureatów Nagrody BohaterONy 2025 im. Powstańców Warszawskich

Nagrody BohaterONy 2025 im. Powstańców Warszawskich zostały przyznane już po raz siódmy. To wyjątkowe wyróżnienie, ustanowione przez organizatorów kampanii BohaterON, ma na celu uhonorowanie osób, firm i instytucji, które w szczególny sposób angażują się w promowanie wiedzy o historii Polski z lat 1918–1989 oraz w edukację historyczno-patriotyczną.

Niepokojące doniesienia z Niemiec. Dziki wirus wykryty w ściekach z ostatniej chwili
Niepokojące doniesienia z Niemiec. Dziki wirus wykryty w ściekach

W próbce ścieków w Niemczech wykryto dzikiego wirusa polio typu 1 (WPV1). To pierwszy taki przypadek w kraju od 30 lat, a zarazem pierwsze potwierdzenie obecności dzikiego wirusa w badaniach środowiskowych od rozpoczęcia w Niemczech tego rutynowego monitoringu w 2021 roku.

Samuel Pereira: Co łączy Polaka i Portugalczyka? Odpowiadam Jarosławowi Kaczyńskiemu tylko u nas
Samuel Pereira: Co łączy Polaka i Portugalczyka? Odpowiadam Jarosławowi Kaczyńskiemu

Przez centrum Warszawy przeszło wczoraj około 250 tysięcy ludzi, by świętować Narodowy Dzień Niepodległości. Morze biało-czerwonych flag, dzieci na ramionach ojców, starsi z kwiatami i modlitwą — to nie inscenizacja, lecz żywy puls wspólnoty.

Dziwny wpis na profilu Pawła Rubcowa, niedługo po zapewnieniach Waldemara Żurka, że nie miał z nim kontaktów gorące
Dziwny wpis na profilu Pawła Rubcowa, niedługo po zapewnieniach Waldemara Żurka, że nie miał z nim kontaktów

Nowy wpis na profilu Pawła Rubcowa – znanego jako Pablo González, byłego agenta rosyjskich służb – wywołał falę komentarzy w sieci. Pojawił się dzień po tym, jak Waldemar Żurek w nagraniu zaprzeczył, że miał z nim jakiekolwiek kontakty. Wpis Rubcowa odnosi się do zarzutów o powiązania z osobami w Polsce, choć nie wymienia Żurka z nazwiska.

GIF wycofuje trzy popularne leki. Sprawdź, czy nie masz ich w domu Wiadomości
GIF wycofuje trzy popularne leki. Sprawdź, czy nie masz ich w domu

Główny Inspektor Farmaceutyczny (GIF) wydał komunikat o wycofaniu z obrotu trzech leków, które są szeroko stosowane w Polsce. Chodzi o Vendal retard, Euthyrox oraz Storvas CRT.

Wybuch gazu w Chełmnie. Nie żyje jedna osoba, są ranni z ostatniej chwili
Wybuch gazu w Chełmnie. Nie żyje jedna osoba, są ranni

Jedna osoba zginęła, a trzy zostały ranne po wybuchu gazu w jednym z domów w Chełmnie (Kujawsko-Pomorskie). Akcja ratunkowa zakończyła się. Budynek wymaga dodatkowego sprawdzenia, więc tymczasowo został wyłączony z użytkowania. Mieszkańcy trafili do rodzin.

Nie żyje znana amerykańska aktorka Wiadomości
Nie żyje znana amerykańska aktorka

Sally Kirkland, wybitna amerykańska aktorka, zmarła 11 listopada 2025 roku w Palm Springs w Kalifornii. Informację o jej śmierci potwierdził menadżer artystki, Michael Greene. Ostatnie miesiące życia spędziła w hospicjum, walcząc z postępującą demencją.

Demagog.org.pl wykazał, że Donald Tusk kłamał ws. zwolnienia Polski z paktu migracyjnego Wiadomości
Demagog.org.pl wykazał, że Donald Tusk kłamał ws. zwolnienia Polski z paktu migracyjnego

Serwis Demagog.org.pl wykazał, że Donald Tusk podał nieprawdziwe informacje na temat paktu migracyjnego. Szef polskiego rządu niedawno twierdził, że Polska „nie będzie przyjmować migrantów” i że „to już decyzja”.

Krzysztof Stanowski zagroził Elizie Michalik procesem, usunęła wpis, ale w sieci nic nie ginie Wiadomości
Krzysztof Stanowski zagroził Elizie Michalik procesem, usunęła wpis, ale w sieci nic nie ginie

Eliza Michalik odniosła się na platformie X do publikacji użytkownika o pseudonimie Pan Tony. Jego wpis dotyczył rzekomych nieprawidłowości wokół sponsora Kanału Zero, firmy UncensorVPN. Autor posta sugerował, że osoby powiązane z tym projektem mogły mieć w przeszłości problemy z prawem. Dziennikarka po tym, jak Krzysztof Stanowski zagroził jej pozwem, szybko usunęła swój wpis, jednak w sieci nic nie ginie.

Komisja Europejska przedstawiła szczegóły Europejskiej Tarczy Demokracji. Nawet Orwell tego nie przewidział z ostatniej chwili
Komisja Europejska przedstawiła szczegóły Europejskiej Tarczy Demokracji. Nawet Orwell tego nie przewidział

Komisja Europejska przedstawiła szczegóły Europejskiej Tarczy Demokracji. Przewiduje ona cenzurę oraz finansowanie określonej grupy mediów ze środków unijnych.

REKLAMA

Czas pokazać czerwoną kartkę eurokratom - wybory ważne jak nigdy wcześniej

W przyszłym Parlamencie Europejskim większość zdobędą ugrupowania nieufne wobec Unii Europejskiej, to prawdziwy problem dla eurofederalistów. Dlatego warto iść na wybory.
Parlament Europejski  Czas pokazać czerwoną kartkę eurokratom - wybory ważne jak nigdy wcześniej
Parlament Europejski / European Parliament - FLICKR

 Parlament Europejski, choć daleko i wieści do Polski przychodziły z niego w minionej kadencji raczej mało przyjemne, cieszy się dużym zainteresowaniem wyborczym, i to nie tylko Polaków. Paradoks polega na tym, że to zainteresowanie niepokoi budowniczych europejskiego superpaństwa i euroentuzjastów, o czym poniżej.

Czytaj także: [Felieton „TS”] Jan Wróbel: Rewolucja goździków

 
 

„Troska”, „standardy”

 

Według badań Eurobarometru około 70% mieszkańców Unii Europejskiej wyraża chęć wzięcia udziału w eurowyborach. Tyle samo obywateli uważa, że UE ma wpływ na ich codzienne życie. Ale mieszkańcy kontynentu chcą głosować raczej nie dlatego, by wyrażać swój euroentuzjazm, lecz bardziej z lęku, czym nam z tej Unii jeszcze przyłożą, złości oraz jakiejś nadziei na choćby minimalny wpływ na brukselskich decydentów. Wybory do PE są ważne, bo to jedyna instytucja Unii Europejskiej, do której przedstawiciele wybierani są w wyborach bezpośrednich. Parlament Europejski ma w końcu wpływ na decydowanie o unijnym budżecie i jego podziale na kraje członkowskie UE.
 
Parlament Europejski jest ważny, bo właśnie w tym miejscu abstrakcyjne idee, pomysły ideologiczne przekuwane są w bardziej realne kształty propozycji ustaw, kierunków działania UE czy słynnych w Polsce rezolucji, często głupich i niemających odzwierciedlenia w rzeczywistości, lecz mających swoją wagę w unijnej polityce. PE ma możliwość ingerowania w drażliwe kwestie obyczajowe państwa członkowskiego. I w minionej kadencji PE wielokrotnie i gorliwie z tego korzystał w przypadku Polski. Dość wspomnieć o całej epopei nieprawdziwych, nieistniejących stref wolnych od „LGBT” w naszym kraju, na co PE odpowiedział „strefą wolności dla osób LGBTIQ”, a europosłowie prześcigali się w pomysłach, jak karać za to nasz kraj. W dniu, kiedy polski Sejm debatował nad projektem ustawy antyaborcyjnej, europarlament, „łącząc” się ze środowiskami aborcyjnymi w Polsce, głosował nad włączeniem prawa do aborcji do Karty praw podstawowych UE. Rezolucję przyjęto zdecydowaną większością głosów. 
 
W tym kluczu spécialité de la maison PE jest troska o standardy demokracji i prawa człowieka. Tutaj jest najpotężniejszy bicz na kraje niechcące wpasować się w ideologiczne i biznesowe układy UE. Ten bicz dość często używany był wobec krajów Europy Środkowo-Wschodniej.   
 
Warto mieć świadomość, że jeden z budynków Parlamentu Europejskiego nosi imię Altiero Spinellego, włoskiego komunisty, którego plan na nową Europę ambicjami nie ustępował Marksowi i Leninowi. I to jest właściwy kierunek następujących po sobie ideologicznych etapów w UE. 
 
Trzeźwo myślący suweren tym bardziej powinien iść na wybory i oddać swój głos, bo to jedna z niewielu okazji, gdy może zaznaczyć własne stanowisko wbrew unijnym elitom tak, że elity może to zaboleć. Na słowną krytykę są już nieczuli.
 

Fundamentalna rola

 

„Parlament odgrywał i odgrywa fundamentalną rolę w kształtowaniu aksjologicznego profilu UE. Nie wydaje się przesadą stwierdzenie, że kwestia wartości i praw człowieka stanowi swoisty emblemat Parlamentu Europejskiego, określający jego specyficzną tożsamość na tle innych, bardziej «technokratycznych» instytucji unijnych. W konsekwencji, jak zostanie to wskazane poniżej, większość parlamentarnych frakcji politycznych stawia na istotnym miejscu agendę w obszarze wartości – rzecz niespotykana na taką skalę w innych instytucjach UE. Po drugie wraz z kolejnymi reformami traktatowymi, w tym Traktatem z Lizbony, wzrosła pozycja legislacyjna Parlamentu Europejskiego. Dziś ma on istotny – trojaki – wpływ na politykę w obszarze wartości. Oddziałuje na nią na poziomie politycznym (poprzez sprawozdania i rezolucje, nie mające co prawda waloru prawnego, ale wywierające istotną polityczną presję, która określa kierunek myślenia o wartościach Unii); na poziomie prawnym i finansowym: w związku ze współkształtowaniem prawa wtórnego UE (np. prawo uchwalania z Radą UE proponowanych przez Komisję aktów prawa, w tym również programów realizowanych i finansowanych przez Unię); na poziomie instytucjonalnym, poprzez udział w kształtowaniu składu lub mandatu instytucji unijnych, zajmujących się prawami człowieka, takich jak Agencja Praw Podstawowych czy Sieć Niezależnych Ekspertów UE. Wreszcie, last but not least, Parlament jest w istocie jedynym ciałem UE o charakterze przedstawicielskim, a zatem dawać nam może pewną perspektywę rozumienia wartości w europejskiej «ponadnarodowej demokracji przedstawicielskiej», ku której ponoć dąży Unia, wzmacniając kompetencje PE” – pisze prof. Michał Gierycz w książce „Mała pochwała katolicyzmu”.
 
Właśnie ta funkcja kreacyjna i ideologiczno-programowa UE niepokoi ludzi najbardziej. Obecne instytucje Unii, w tym PE, ze swoją pretensjonalnością do wychowywania Europejczyków na siłę coraz bardziej przybierają cechy oświeconego absolutyzmu. Transformacja obcych abstraktów ideologicznych na płaszczyznę konkretnych zapisów programowych implementowanych potem w prawo krajowe, stawianie aksjologii na głowie, ustępowanie wszelkim możliwym uciskanym mniejszościom, Europejczycy odbierają nie jako rzekome zdobycze postępu, lecz serię abdykacji prowadzących kontynent do totalnej dekadencji.
 
Masa krytyczna niezadowolenia Europejczyków stała się już tak duża, że wybory w 2024 roku mogą być przełomowe, gdy mowa właśnie o podziale ideowym w PE. Pierwszy raz przewagę mogą zyskać ugrupowania prawicowe i eurosceptyczne. Lewicowo-liberalne think tanki już biją na alarm, wieszcząc zmierzch demokracji spowodowany dużą liczbą skrajnej prawicy, populistów, ekstremistów i radykałów w ciele przedstawicielskim UE. I raczej jest pewne, że właśnie ci przedstawiciele będą zwalczać Zielony Ład, najukochańsze dziecko UE.

Czytaj także: [FELIETON "TS"] Rafał Woś: Nikt was nie spytał o sens Zielonego Ładu? No to "Solidarność" spyta
 

Straszenie dzieci

 

Podobną trwogę unijnych elit mogliśmy obserwować w Polsce w 2014 roku, gdy do PE wszedł Janusz Korwin-Mikke. Wtedy reakcją na sukces jego, Viktora Orbána, Marine Le Pen i Nigela Farage’a było przerażenie, odrzucenie i niezgoda, by osoby o takim profilu ideowym naznaczały swoją obecnością szacowne brukselskie gmachy. Politykami Konfederacji czy Fideszu europejska lewica może straszyć dzieci, nie można jednak nie wsłuchiwać się w głosy i potrzeby ich wyborców, ponieważ obywatele decydujący się powierzyć swój los „radykałom” i „skrajnej prawicy” dają znać, że kierunek nadany UE bardzo ich niepokoi. I ten właśnie niepokój powinien być tematem poważnej europejskiej debaty. Jak na razie jej nie ma.
 
Tymczasem w kolejnych kampaniach do PE wśród wyborców coraz wyraźniejszy staje się trend zainteresowań sprawami narodowymi, tożsamościowymi i krajowymi kosztem spraw wspólnoty. Parlament Europejski jawi się obecnie bardziej jako miejsce rywalizacji o interesy narodowe niż wspólna izba współpracy pogłębiającej się integracji.
 
Badania Eurobarometru potwierdzają ten trend. Dla 24% Europejczyków największy problem stanowi imigracja. Dla Polaków, Litwinów, Łotyszy, Duńczyków, Czechów, Finów, Holendrów i Niemców najważniejsze jest bezpieczeństwo i obrona. Dalej jest tworzenie nowych miejsc pracy, ochrona zdrowia. Tylko Szwedzi wskazali jako najważniejszą walkę ze zmianami klimatu.
 
Europejskie społeczeństwa nie są wcale tak otwarte na nowinki obyczajowe, jak się powszechnie sądzi. Problem w tym, że ludzie boją się głośno skarżyć na konstruowanie finansów pod dyktando Niemiec, na imigrantów i lekcje wychowania seksualnego w szkołach. Dopiero w prywatnych rozmowach mieszkańcy Wielkiej Brytanii, Niemiec czy Hiszpanii mówią prawdę i są niemal tak samo przerażeni pomysłami doktrynerów, jak często słuchacze Radia Maryja. W roku 2014, roku wyborczym do PE, przez Francję przetoczyły się wielomilionowe marsze protestujące przeciw małżeństwom homoseksualnym. W Niemczech marsz przeciw dyskryminacji chrześcijan zgromadził wtedy milion osób. Europejczycy mają już dość eksperymentalizacji ich życia. Nie mając dostępu do mediów, wybierają jedyny dostępny im sposób wyrażenia swoich racji, czyli głosowanie na eurosceptyków.
 
Sukces ugrupowań niechętnych Unii w poprzednich latach połączony był z niską frekwencją wyborczą. Tym razem jest inaczej, eurosceptycy nadal lekceważąc unijne instytucje, przestali lekceważyć eurowybory. 
 
Mimo opinii, że wybory do europarlamentu służą naszym politykom do uprawiania gry wyborczej na rynek wewnętrzny, a europoseł jest jeszcze bardziej mglistą i niewyraźną postacią dla przeciętnego obywatela w okręgu wyborczym niż poseł krajowy, świadomość ważności tych wyborów uległa zmianie. PE to jedyne dostępne i poważne miejsce, gdzie ludzie pokroju Korwin-Mikkego mogą Brukseli wykrzyczeć niezadowolenie swoich wyborców.
 
W Parlamencie Europejskim Unia Europejska może usłyszeć o sobie to, co trudno nawet znaleźć w literaturze naukowej. W europejskiej literaturze naukowej, w tym polskiej, mało jest prac krytycznych wobec UE i PE, panuje raczej radosna twórczość na cześć budowania wspólnoty, a sprawy dla zwykłych Europejczyków drażliwe przedstawiane są w sposób maksymalnie neutralny. Eurorealiści i konserwatywni chrześcijanie mający mównicę w Strasburgu swobodnie mogą przekraczać granicę poprawności politycznej i blokować lub zmieniać treść wielu postanowień i dokumentów wypływających z tej instytucji. Te wybory są ważne.
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe