Czas pokazać czerwoną kartkę eurokratom - wybory ważne jak nigdy wcześniej

W przyszłym Parlamencie Europejskim większość zdobędą ugrupowania nieufne wobec Unii Europejskiej, to prawdziwy problem dla eurofederalistów. Dlatego warto iść na wybory.
Parlament Europejski
Parlament Europejski / European Parliament - FLICKR

 Parlament Europejski, choć daleko i wieści do Polski przychodziły z niego w minionej kadencji raczej mało przyjemne, cieszy się dużym zainteresowaniem wyborczym, i to nie tylko Polaków. Paradoks polega na tym, że to zainteresowanie niepokoi budowniczych europejskiego superpaństwa i euroentuzjastów, o czym poniżej.

Czytaj także: [Felieton „TS”] Jan Wróbel: Rewolucja goździków

 
 

„Troska”, „standardy”

 

Według badań Eurobarometru około 70% mieszkańców Unii Europejskiej wyraża chęć wzięcia udziału w eurowyborach. Tyle samo obywateli uważa, że UE ma wpływ na ich codzienne życie. Ale mieszkańcy kontynentu chcą głosować raczej nie dlatego, by wyrażać swój euroentuzjazm, lecz bardziej z lęku, czym nam z tej Unii jeszcze przyłożą, złości oraz jakiejś nadziei na choćby minimalny wpływ na brukselskich decydentów. Wybory do PE są ważne, bo to jedyna instytucja Unii Europejskiej, do której przedstawiciele wybierani są w wyborach bezpośrednich. Parlament Europejski ma w końcu wpływ na decydowanie o unijnym budżecie i jego podziale na kraje członkowskie UE.
 
Parlament Europejski jest ważny, bo właśnie w tym miejscu abstrakcyjne idee, pomysły ideologiczne przekuwane są w bardziej realne kształty propozycji ustaw, kierunków działania UE czy słynnych w Polsce rezolucji, często głupich i niemających odzwierciedlenia w rzeczywistości, lecz mających swoją wagę w unijnej polityce. PE ma możliwość ingerowania w drażliwe kwestie obyczajowe państwa członkowskiego. I w minionej kadencji PE wielokrotnie i gorliwie z tego korzystał w przypadku Polski. Dość wspomnieć o całej epopei nieprawdziwych, nieistniejących stref wolnych od „LGBT” w naszym kraju, na co PE odpowiedział „strefą wolności dla osób LGBTIQ”, a europosłowie prześcigali się w pomysłach, jak karać za to nasz kraj. W dniu, kiedy polski Sejm debatował nad projektem ustawy antyaborcyjnej, europarlament, „łącząc” się ze środowiskami aborcyjnymi w Polsce, głosował nad włączeniem prawa do aborcji do Karty praw podstawowych UE. Rezolucję przyjęto zdecydowaną większością głosów. 
 
W tym kluczu spécialité de la maison PE jest troska o standardy demokracji i prawa człowieka. Tutaj jest najpotężniejszy bicz na kraje niechcące wpasować się w ideologiczne i biznesowe układy UE. Ten bicz dość często używany był wobec krajów Europy Środkowo-Wschodniej.   
 
Warto mieć świadomość, że jeden z budynków Parlamentu Europejskiego nosi imię Altiero Spinellego, włoskiego komunisty, którego plan na nową Europę ambicjami nie ustępował Marksowi i Leninowi. I to jest właściwy kierunek następujących po sobie ideologicznych etapów w UE. 
 
Trzeźwo myślący suweren tym bardziej powinien iść na wybory i oddać swój głos, bo to jedna z niewielu okazji, gdy może zaznaczyć własne stanowisko wbrew unijnym elitom tak, że elity może to zaboleć. Na słowną krytykę są już nieczuli.
 

Fundamentalna rola

 

„Parlament odgrywał i odgrywa fundamentalną rolę w kształtowaniu aksjologicznego profilu UE. Nie wydaje się przesadą stwierdzenie, że kwestia wartości i praw człowieka stanowi swoisty emblemat Parlamentu Europejskiego, określający jego specyficzną tożsamość na tle innych, bardziej «technokratycznych» instytucji unijnych. W konsekwencji, jak zostanie to wskazane poniżej, większość parlamentarnych frakcji politycznych stawia na istotnym miejscu agendę w obszarze wartości – rzecz niespotykana na taką skalę w innych instytucjach UE. Po drugie wraz z kolejnymi reformami traktatowymi, w tym Traktatem z Lizbony, wzrosła pozycja legislacyjna Parlamentu Europejskiego. Dziś ma on istotny – trojaki – wpływ na politykę w obszarze wartości. Oddziałuje na nią na poziomie politycznym (poprzez sprawozdania i rezolucje, nie mające co prawda waloru prawnego, ale wywierające istotną polityczną presję, która określa kierunek myślenia o wartościach Unii); na poziomie prawnym i finansowym: w związku ze współkształtowaniem prawa wtórnego UE (np. prawo uchwalania z Radą UE proponowanych przez Komisję aktów prawa, w tym również programów realizowanych i finansowanych przez Unię); na poziomie instytucjonalnym, poprzez udział w kształtowaniu składu lub mandatu instytucji unijnych, zajmujących się prawami człowieka, takich jak Agencja Praw Podstawowych czy Sieć Niezależnych Ekspertów UE. Wreszcie, last but not least, Parlament jest w istocie jedynym ciałem UE o charakterze przedstawicielskim, a zatem dawać nam może pewną perspektywę rozumienia wartości w europejskiej «ponadnarodowej demokracji przedstawicielskiej», ku której ponoć dąży Unia, wzmacniając kompetencje PE” – pisze prof. Michał Gierycz w książce „Mała pochwała katolicyzmu”.
 
Właśnie ta funkcja kreacyjna i ideologiczno-programowa UE niepokoi ludzi najbardziej. Obecne instytucje Unii, w tym PE, ze swoją pretensjonalnością do wychowywania Europejczyków na siłę coraz bardziej przybierają cechy oświeconego absolutyzmu. Transformacja obcych abstraktów ideologicznych na płaszczyznę konkretnych zapisów programowych implementowanych potem w prawo krajowe, stawianie aksjologii na głowie, ustępowanie wszelkim możliwym uciskanym mniejszościom, Europejczycy odbierają nie jako rzekome zdobycze postępu, lecz serię abdykacji prowadzących kontynent do totalnej dekadencji.
 
Masa krytyczna niezadowolenia Europejczyków stała się już tak duża, że wybory w 2024 roku mogą być przełomowe, gdy mowa właśnie o podziale ideowym w PE. Pierwszy raz przewagę mogą zyskać ugrupowania prawicowe i eurosceptyczne. Lewicowo-liberalne think tanki już biją na alarm, wieszcząc zmierzch demokracji spowodowany dużą liczbą skrajnej prawicy, populistów, ekstremistów i radykałów w ciele przedstawicielskim UE. I raczej jest pewne, że właśnie ci przedstawiciele będą zwalczać Zielony Ład, najukochańsze dziecko UE.

Czytaj także: [FELIETON "TS"] Rafał Woś: Nikt was nie spytał o sens Zielonego Ładu? No to "Solidarność" spyta
 

Straszenie dzieci

 

Podobną trwogę unijnych elit mogliśmy obserwować w Polsce w 2014 roku, gdy do PE wszedł Janusz Korwin-Mikke. Wtedy reakcją na sukces jego, Viktora Orbána, Marine Le Pen i Nigela Farage’a było przerażenie, odrzucenie i niezgoda, by osoby o takim profilu ideowym naznaczały swoją obecnością szacowne brukselskie gmachy. Politykami Konfederacji czy Fideszu europejska lewica może straszyć dzieci, nie można jednak nie wsłuchiwać się w głosy i potrzeby ich wyborców, ponieważ obywatele decydujący się powierzyć swój los „radykałom” i „skrajnej prawicy” dają znać, że kierunek nadany UE bardzo ich niepokoi. I ten właśnie niepokój powinien być tematem poważnej europejskiej debaty. Jak na razie jej nie ma.
 
Tymczasem w kolejnych kampaniach do PE wśród wyborców coraz wyraźniejszy staje się trend zainteresowań sprawami narodowymi, tożsamościowymi i krajowymi kosztem spraw wspólnoty. Parlament Europejski jawi się obecnie bardziej jako miejsce rywalizacji o interesy narodowe niż wspólna izba współpracy pogłębiającej się integracji.
 
Badania Eurobarometru potwierdzają ten trend. Dla 24% Europejczyków największy problem stanowi imigracja. Dla Polaków, Litwinów, Łotyszy, Duńczyków, Czechów, Finów, Holendrów i Niemców najważniejsze jest bezpieczeństwo i obrona. Dalej jest tworzenie nowych miejsc pracy, ochrona zdrowia. Tylko Szwedzi wskazali jako najważniejszą walkę ze zmianami klimatu.
 
Europejskie społeczeństwa nie są wcale tak otwarte na nowinki obyczajowe, jak się powszechnie sądzi. Problem w tym, że ludzie boją się głośno skarżyć na konstruowanie finansów pod dyktando Niemiec, na imigrantów i lekcje wychowania seksualnego w szkołach. Dopiero w prywatnych rozmowach mieszkańcy Wielkiej Brytanii, Niemiec czy Hiszpanii mówią prawdę i są niemal tak samo przerażeni pomysłami doktrynerów, jak często słuchacze Radia Maryja. W roku 2014, roku wyborczym do PE, przez Francję przetoczyły się wielomilionowe marsze protestujące przeciw małżeństwom homoseksualnym. W Niemczech marsz przeciw dyskryminacji chrześcijan zgromadził wtedy milion osób. Europejczycy mają już dość eksperymentalizacji ich życia. Nie mając dostępu do mediów, wybierają jedyny dostępny im sposób wyrażenia swoich racji, czyli głosowanie na eurosceptyków.
 
Sukces ugrupowań niechętnych Unii w poprzednich latach połączony był z niską frekwencją wyborczą. Tym razem jest inaczej, eurosceptycy nadal lekceważąc unijne instytucje, przestali lekceważyć eurowybory. 
 
Mimo opinii, że wybory do europarlamentu służą naszym politykom do uprawiania gry wyborczej na rynek wewnętrzny, a europoseł jest jeszcze bardziej mglistą i niewyraźną postacią dla przeciętnego obywatela w okręgu wyborczym niż poseł krajowy, świadomość ważności tych wyborów uległa zmianie. PE to jedyne dostępne i poważne miejsce, gdzie ludzie pokroju Korwin-Mikkego mogą Brukseli wykrzyczeć niezadowolenie swoich wyborców.
 
W Parlamencie Europejskim Unia Europejska może usłyszeć o sobie to, co trudno nawet znaleźć w literaturze naukowej. W europejskiej literaturze naukowej, w tym polskiej, mało jest prac krytycznych wobec UE i PE, panuje raczej radosna twórczość na cześć budowania wspólnoty, a sprawy dla zwykłych Europejczyków drażliwe przedstawiane są w sposób maksymalnie neutralny. Eurorealiści i konserwatywni chrześcijanie mający mównicę w Strasburgu swobodnie mogą przekraczać granicę poprawności politycznej i blokować lub zmieniać treść wielu postanowień i dokumentów wypływających z tej instytucji. Te wybory są ważne.
 


 

POLECANE
PiS przedstawił projekt systemu zmiany służby zdrowia z ostatniej chwili
PiS przedstawił projekt systemu zmiany służby zdrowia

Prezes PiS Jarosław Kaczyński ogłosił, że partia stworzyła projekt systemu zmiany służby zdrowia. W proponowanej reformie są m.in. odwrócenie piramidy świadczeń zdrowotnych, oddzielenie pracy w publicznej i prywatnej ochronie zdrowia czy ujednolicenie organu założycielskiego szpitali.

Czechy mówią „nie” finansowaniu Ukrainy. Ostre stanowisko Babisza z ostatniej chwili
Czechy mówią „nie” finansowaniu Ukrainy. Ostre stanowisko Babisza

– Komisja Europejska musi znaleźć alternatywne sposoby finansowania Ukrainy; Czechy nie będą za nic ręczyć ani dawać Kijowowi pieniędzy – oświadczył czeski premier Andrej Babisz w nagraniu opublikowanym w sobotę w sieci X. – Nasza kasa jest pusta, a każdą koronę, którą mamy, potrzebujemy na wydatki dla naszych obywateli – podkreślił.

Prezydent: My, Polacy, nigdy nie zapomnimy o ofiarach stanu wojennego z ostatniej chwili
Prezydent: My, Polacy, nigdy nie zapomnimy o ofiarach stanu wojennego

„My, Polacy, nigdy nie zapomnimy o ofiarach stanu wojennego” - napisał prezydent RP Karol Nawrocki w 44. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w Polsce.

KE eskaluje napięcie z Rosją, żeby mieć lewar dla centralizacji UE tylko u nas
KE eskaluje napięcie z Rosją, żeby mieć lewar dla centralizacji UE

To, co robi Komisja Europejska wcale nie jest obliczone na pomoc Ukrainie, ale na eskalowanie napięć z Rosją, wywołanie kryzysu, który umożliwi dalszą centralizację Unii Europejskiej.

Wyłączenia prądu na Śląsku. Ważny komunikat z ostatniej chwili
Wyłączenia prądu na Śląsku. Ważny komunikat

Operator Tauron Dystrybucja opublikował harmonogram planowanych przerw w dostawie energii elektrycznej w woj. śląskim. Wyłączenia obejmą kilka miast i powiatów w najbliższych dniach, m. in Katowice, Sosnowiec, Gliwice, czy Bielsko-Białą. Poniżej zestawienie konkretnych dat i lokalizacji.

Półmetek rządu Tuska. Dwa lata zaorywania Polski „für Deutschland” tylko u nas
Półmetek rządu Tuska. Dwa lata zaorywania Polski „für Deutschland”

Rząd Donalda Tuska jest właśnie na półmetku, warto zatem przypomnieć, jakie „sukcesy” stały się jego udziałem w polityce wewnętrznej i zagranicznej, gospodarczej i społecznej.

Dwa lata rządów Tuska. Większość Polaków uważa, że jest gorzej niż za poprzedniego rządu [SONDAŻ] z ostatniej chwili
Dwa lata rządów Tuska. Większość Polaków uważa, że jest gorzej niż za poprzedniego rządu [SONDAŻ]

Łącznie 42,1 proc. uczestników sondażu na zlecenie Wirtualnej Polski uważa, że sytuacja w kraju jest gorsza niż za czasów poprzedniego rządu, przeciwnego zdania jest 31,7 proc. Bardziej optymistyczni są wyborcy obozu rządzącego, gdzie 65 proc. widzi poprawę.

Ważny komunikat dla mieszkańców Krakowa z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla mieszkańców Krakowa

Dobre wiadomości dla mieszkańców Krakowa i kierowców. Od soboty 13 grudnia ponownie otwarto obie jezdnie ul. Mogilskiej oraz al. Jana Pawła II. Jednocześnie miasto zapowiada wzmocnienie komunikacji autobusowej w przedświąteczne weekendy. Zmiany mają ułatwić codzienne dojazdy i zakupy przed Bożym Narodzeniem.

USA przyspieszają rozmowy o pokoju na Ukrainie. Kluczowe spotkanie w Berlinie z ostatniej chwili
USA przyspieszają rozmowy o pokoju na Ukrainie. Kluczowe spotkanie w Berlinie

Specjalny wysłannik USA Steve Witkoff w ten weekend spotka się w Berlinie z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim i europejskimi przywódcami - poinformował w piątek dziennik „Wall Street Journal”, powołując się na źródła.

Samorządy i MSWiA chcą wykonać wyrok TSUE ws. małżeństw jednopłciowych z ostatniej chwili
Samorządy i MSWiA chcą wykonać wyrok TSUE ws. "małżeństw jednopłciowych"

Po wyroku TSUE w sprawie małżeństw jednopłciowych zawartych w innych państwach UE samorządy czekają na decyzje rządu, bo na razie nie mogą wprowadzić do systemu zagranicznych dokumentów tych par. MSWiA zapewnia, że pracuje nad wdrożeniem orzeczenia do naszego prawa i wyda odpowiednie rekomendacje.

REKLAMA

Czas pokazać czerwoną kartkę eurokratom - wybory ważne jak nigdy wcześniej

W przyszłym Parlamencie Europejskim większość zdobędą ugrupowania nieufne wobec Unii Europejskiej, to prawdziwy problem dla eurofederalistów. Dlatego warto iść na wybory.
Parlament Europejski
Parlament Europejski / European Parliament - FLICKR

 Parlament Europejski, choć daleko i wieści do Polski przychodziły z niego w minionej kadencji raczej mało przyjemne, cieszy się dużym zainteresowaniem wyborczym, i to nie tylko Polaków. Paradoks polega na tym, że to zainteresowanie niepokoi budowniczych europejskiego superpaństwa i euroentuzjastów, o czym poniżej.

Czytaj także: [Felieton „TS”] Jan Wróbel: Rewolucja goździków

 
 

„Troska”, „standardy”

 

Według badań Eurobarometru około 70% mieszkańców Unii Europejskiej wyraża chęć wzięcia udziału w eurowyborach. Tyle samo obywateli uważa, że UE ma wpływ na ich codzienne życie. Ale mieszkańcy kontynentu chcą głosować raczej nie dlatego, by wyrażać swój euroentuzjazm, lecz bardziej z lęku, czym nam z tej Unii jeszcze przyłożą, złości oraz jakiejś nadziei na choćby minimalny wpływ na brukselskich decydentów. Wybory do PE są ważne, bo to jedyna instytucja Unii Europejskiej, do której przedstawiciele wybierani są w wyborach bezpośrednich. Parlament Europejski ma w końcu wpływ na decydowanie o unijnym budżecie i jego podziale na kraje członkowskie UE.
 
Parlament Europejski jest ważny, bo właśnie w tym miejscu abstrakcyjne idee, pomysły ideologiczne przekuwane są w bardziej realne kształty propozycji ustaw, kierunków działania UE czy słynnych w Polsce rezolucji, często głupich i niemających odzwierciedlenia w rzeczywistości, lecz mających swoją wagę w unijnej polityce. PE ma możliwość ingerowania w drażliwe kwestie obyczajowe państwa członkowskiego. I w minionej kadencji PE wielokrotnie i gorliwie z tego korzystał w przypadku Polski. Dość wspomnieć o całej epopei nieprawdziwych, nieistniejących stref wolnych od „LGBT” w naszym kraju, na co PE odpowiedział „strefą wolności dla osób LGBTIQ”, a europosłowie prześcigali się w pomysłach, jak karać za to nasz kraj. W dniu, kiedy polski Sejm debatował nad projektem ustawy antyaborcyjnej, europarlament, „łącząc” się ze środowiskami aborcyjnymi w Polsce, głosował nad włączeniem prawa do aborcji do Karty praw podstawowych UE. Rezolucję przyjęto zdecydowaną większością głosów. 
 
W tym kluczu spécialité de la maison PE jest troska o standardy demokracji i prawa człowieka. Tutaj jest najpotężniejszy bicz na kraje niechcące wpasować się w ideologiczne i biznesowe układy UE. Ten bicz dość często używany był wobec krajów Europy Środkowo-Wschodniej.   
 
Warto mieć świadomość, że jeden z budynków Parlamentu Europejskiego nosi imię Altiero Spinellego, włoskiego komunisty, którego plan na nową Europę ambicjami nie ustępował Marksowi i Leninowi. I to jest właściwy kierunek następujących po sobie ideologicznych etapów w UE. 
 
Trzeźwo myślący suweren tym bardziej powinien iść na wybory i oddać swój głos, bo to jedna z niewielu okazji, gdy może zaznaczyć własne stanowisko wbrew unijnym elitom tak, że elity może to zaboleć. Na słowną krytykę są już nieczuli.
 

Fundamentalna rola

 

„Parlament odgrywał i odgrywa fundamentalną rolę w kształtowaniu aksjologicznego profilu UE. Nie wydaje się przesadą stwierdzenie, że kwestia wartości i praw człowieka stanowi swoisty emblemat Parlamentu Europejskiego, określający jego specyficzną tożsamość na tle innych, bardziej «technokratycznych» instytucji unijnych. W konsekwencji, jak zostanie to wskazane poniżej, większość parlamentarnych frakcji politycznych stawia na istotnym miejscu agendę w obszarze wartości – rzecz niespotykana na taką skalę w innych instytucjach UE. Po drugie wraz z kolejnymi reformami traktatowymi, w tym Traktatem z Lizbony, wzrosła pozycja legislacyjna Parlamentu Europejskiego. Dziś ma on istotny – trojaki – wpływ na politykę w obszarze wartości. Oddziałuje na nią na poziomie politycznym (poprzez sprawozdania i rezolucje, nie mające co prawda waloru prawnego, ale wywierające istotną polityczną presję, która określa kierunek myślenia o wartościach Unii); na poziomie prawnym i finansowym: w związku ze współkształtowaniem prawa wtórnego UE (np. prawo uchwalania z Radą UE proponowanych przez Komisję aktów prawa, w tym również programów realizowanych i finansowanych przez Unię); na poziomie instytucjonalnym, poprzez udział w kształtowaniu składu lub mandatu instytucji unijnych, zajmujących się prawami człowieka, takich jak Agencja Praw Podstawowych czy Sieć Niezależnych Ekspertów UE. Wreszcie, last but not least, Parlament jest w istocie jedynym ciałem UE o charakterze przedstawicielskim, a zatem dawać nam może pewną perspektywę rozumienia wartości w europejskiej «ponadnarodowej demokracji przedstawicielskiej», ku której ponoć dąży Unia, wzmacniając kompetencje PE” – pisze prof. Michał Gierycz w książce „Mała pochwała katolicyzmu”.
 
Właśnie ta funkcja kreacyjna i ideologiczno-programowa UE niepokoi ludzi najbardziej. Obecne instytucje Unii, w tym PE, ze swoją pretensjonalnością do wychowywania Europejczyków na siłę coraz bardziej przybierają cechy oświeconego absolutyzmu. Transformacja obcych abstraktów ideologicznych na płaszczyznę konkretnych zapisów programowych implementowanych potem w prawo krajowe, stawianie aksjologii na głowie, ustępowanie wszelkim możliwym uciskanym mniejszościom, Europejczycy odbierają nie jako rzekome zdobycze postępu, lecz serię abdykacji prowadzących kontynent do totalnej dekadencji.
 
Masa krytyczna niezadowolenia Europejczyków stała się już tak duża, że wybory w 2024 roku mogą być przełomowe, gdy mowa właśnie o podziale ideowym w PE. Pierwszy raz przewagę mogą zyskać ugrupowania prawicowe i eurosceptyczne. Lewicowo-liberalne think tanki już biją na alarm, wieszcząc zmierzch demokracji spowodowany dużą liczbą skrajnej prawicy, populistów, ekstremistów i radykałów w ciele przedstawicielskim UE. I raczej jest pewne, że właśnie ci przedstawiciele będą zwalczać Zielony Ład, najukochańsze dziecko UE.

Czytaj także: [FELIETON "TS"] Rafał Woś: Nikt was nie spytał o sens Zielonego Ładu? No to "Solidarność" spyta
 

Straszenie dzieci

 

Podobną trwogę unijnych elit mogliśmy obserwować w Polsce w 2014 roku, gdy do PE wszedł Janusz Korwin-Mikke. Wtedy reakcją na sukces jego, Viktora Orbána, Marine Le Pen i Nigela Farage’a było przerażenie, odrzucenie i niezgoda, by osoby o takim profilu ideowym naznaczały swoją obecnością szacowne brukselskie gmachy. Politykami Konfederacji czy Fideszu europejska lewica może straszyć dzieci, nie można jednak nie wsłuchiwać się w głosy i potrzeby ich wyborców, ponieważ obywatele decydujący się powierzyć swój los „radykałom” i „skrajnej prawicy” dają znać, że kierunek nadany UE bardzo ich niepokoi. I ten właśnie niepokój powinien być tematem poważnej europejskiej debaty. Jak na razie jej nie ma.
 
Tymczasem w kolejnych kampaniach do PE wśród wyborców coraz wyraźniejszy staje się trend zainteresowań sprawami narodowymi, tożsamościowymi i krajowymi kosztem spraw wspólnoty. Parlament Europejski jawi się obecnie bardziej jako miejsce rywalizacji o interesy narodowe niż wspólna izba współpracy pogłębiającej się integracji.
 
Badania Eurobarometru potwierdzają ten trend. Dla 24% Europejczyków największy problem stanowi imigracja. Dla Polaków, Litwinów, Łotyszy, Duńczyków, Czechów, Finów, Holendrów i Niemców najważniejsze jest bezpieczeństwo i obrona. Dalej jest tworzenie nowych miejsc pracy, ochrona zdrowia. Tylko Szwedzi wskazali jako najważniejszą walkę ze zmianami klimatu.
 
Europejskie społeczeństwa nie są wcale tak otwarte na nowinki obyczajowe, jak się powszechnie sądzi. Problem w tym, że ludzie boją się głośno skarżyć na konstruowanie finansów pod dyktando Niemiec, na imigrantów i lekcje wychowania seksualnego w szkołach. Dopiero w prywatnych rozmowach mieszkańcy Wielkiej Brytanii, Niemiec czy Hiszpanii mówią prawdę i są niemal tak samo przerażeni pomysłami doktrynerów, jak często słuchacze Radia Maryja. W roku 2014, roku wyborczym do PE, przez Francję przetoczyły się wielomilionowe marsze protestujące przeciw małżeństwom homoseksualnym. W Niemczech marsz przeciw dyskryminacji chrześcijan zgromadził wtedy milion osób. Europejczycy mają już dość eksperymentalizacji ich życia. Nie mając dostępu do mediów, wybierają jedyny dostępny im sposób wyrażenia swoich racji, czyli głosowanie na eurosceptyków.
 
Sukces ugrupowań niechętnych Unii w poprzednich latach połączony był z niską frekwencją wyborczą. Tym razem jest inaczej, eurosceptycy nadal lekceważąc unijne instytucje, przestali lekceważyć eurowybory. 
 
Mimo opinii, że wybory do europarlamentu służą naszym politykom do uprawiania gry wyborczej na rynek wewnętrzny, a europoseł jest jeszcze bardziej mglistą i niewyraźną postacią dla przeciętnego obywatela w okręgu wyborczym niż poseł krajowy, świadomość ważności tych wyborów uległa zmianie. PE to jedyne dostępne i poważne miejsce, gdzie ludzie pokroju Korwin-Mikkego mogą Brukseli wykrzyczeć niezadowolenie swoich wyborców.
 
W Parlamencie Europejskim Unia Europejska może usłyszeć o sobie to, co trudno nawet znaleźć w literaturze naukowej. W europejskiej literaturze naukowej, w tym polskiej, mało jest prac krytycznych wobec UE i PE, panuje raczej radosna twórczość na cześć budowania wspólnoty, a sprawy dla zwykłych Europejczyków drażliwe przedstawiane są w sposób maksymalnie neutralny. Eurorealiści i konserwatywni chrześcijanie mający mównicę w Strasburgu swobodnie mogą przekraczać granicę poprawności politycznej i blokować lub zmieniać treść wielu postanowień i dokumentów wypływających z tej instytucji. Te wybory są ważne.
 



 

Polecane