Dr Rafał Brzeski: Widmo prawicy krąży nad Brukselą
"Sytuacja jest poważna"
Po przeprowadzeniu sondaży w różnych krajach Unii, znawcy wyborczych kalkulacji i manipulacji oceniają, że sytuacja jest poważna. “Królowa Europy” Ursula von der Leyen skompromitowała się aferą korupcyjną oraz brakiem dokonań, więc przed wyborami trzeba usuwać ją w cień. Tym bardziej, że przegrała właśnie starcie wewnątrz Komisji Europejskiej i musiała prosić Markusa Piepera, protegowanego przez nią kolegę partyjnego z niemieckiej CDU o rezygnację z lukratywnego stanowiska Przedstawiciela Małych i Średnich Firm w brukselskiej biurokracji. Pieper zrezygnował na kilkanaście godzin przed objęciem obowiązków, gdyż von der Leyen nie udało się stłumić krytyki tej nominacji dokonanej z pominięciem dwóch kandydatek o lepszych wynikach w konkursie.
“Wydawało się jej, że wszystko może i teraz ludzie wyciągają na jaw każdy jej błąd”
- skwitował wysoki urzędnik unijny w anonimowej wypowiedzi dla portalu Politico.
Bezczelna decyzja sprawiła, że powołanie Piepera skrytykowali nawet podwładni von der Leyen: wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Josep Borrell oraz komisarze Nicolas Schmit, Paolo Gentilioni i Thierry Breton. Ponadto ponad połowa deputowanych do Europarlamentu zagłosowała za poprawką wzywającą von der Leyen do powtórzenia procedury konkursowej.
Wybory parlamentarne w Chorwacji. Są wyniki exit poll
Unijna elita się chwieje
Tyle wewnątrz bańki. Natomiast na zewnątrz europejska opinia publiczna negatywnie ocenia zdolność unijnego przywództwa i unijnej administracji do reagowania na kryzysy - od covidu, przez inwazję migrantów, po wojnę na Ukrainie. Jak Unia długa i szeroka “elita polityczna” się chwieje, “główny nurt” się kurczy natomiast rosną w siłę “paranoidalne większości”. Tak przynajmniej narodowców i prawicowców określa w oficjalnym dokumencie Europejska Rada Spraw Zagranicznych. Opublikowany w marcu raport zatytułowany “Nowa mapa polityczna: prawidłowe przeprowadzenie wyborów do parlamentu europejskiego” nie ukrywa, że euroelity i eurokraci są w narożniku. Ogólnoeuropejski think tank widzi jednak szansę “odepchnięcia” prawicowej fali i z zimnym cynizmem przedstawia sposoby takiego zmanipulowania europejskiej opinii publicznej, aby wynik eurowyborów był “prawidłowy” i liberalno-lewicowy “główny nurt” oraz unijna “elita polityczna” nie utraciły władzy.
Z braku ogólnounijnych sukcesów i negatywnej oceny polityki Brukseli, w tym polityki migracyjnej i klimatycznej, eksperci radzą partiom pro-europejskim koncentrować kampanie przedwyborcze na wewnętrznych problemach poszczególnych krajów i mobilizować elektorat bez bicia w europejski bęben. Promocja ograniczania emisji CO2 winna być wyciszana, gdyż wedle sondaży obywatele opowiadają się raczej za redukcją rachunków za energię niż za redukcją emisji. Wyciszać należy też dyskusje nad polityką migracyjną Brukseli, gdyż mogą się one przerodzić w pełne emocji wystąpienia antyunijne. W miejsce kontrowersyjnych tematów należy prowadzić “bardziej autentyczną” kampanię opartą na czterech filarach.
Filar pierwszy to: wzmóc polaryzację i obrócić ją na korzyść “głównego nurtu”. W przypadku Polski należy wspierać wszystkie ugrupowania z wyjątkiem PiS, który winien być przedstawiany jako jedyna partia antyeuropejska. Na Węgrzech na podobnej pozycji należy ustawiać Fidesz.
Filar drugi to: demobilizować eurosceptyków natomiast mobilizować “główny nurt”. Ponieważ jest mała szansa na przekonanie eurosceptyków do zmiany obozu, należy ich przewrotnie przekonywać, że nie ma po co iść na wybory europosłów, skoro są za likwidacją Parlamentu Europejskiego. Natomiast wyborców “głównego nurtu” należy ekscytować aż do fanatyzmu hasłami “zatrzymania marszu skrajnej prawicy”. Trzeba jednak uważać, aby nie przedobrzyć i nie sprowokować przebudzenia prawicy i jej aktywnego sprzeciwu w drażliwych kwestiach migracji, covidu, klimatu i Ukrainy, czterech tematów, na których łatwo się pośliznąć.
Filar trzeci to: skłaniać niezdecydowane centrum do odwrócenia się od “migracyjnych obsesji” prawicy i do poparcia “głównego nurtu”. Najłatwiej to uczynić drogą skoncentrowania kampanii na kwestiach ważnych lokalnie, ale drugorzędnych w wymiarze europejskim. Chodzi przede wszystkim o kobiety, które stanowią większość niezdecydowanych: 75 % we Francji, 73 % w Austrii, 71 % w Hiszpanii, czy 69 procent w Polsce. Kobietom należy podsuwać w kampanii kobiece sprawy: aborcję, równouprawnienie w miejscu pracy, prawa mniejszości, itp. Zdaniem autorów raportu taktyka ta sprawdziła się w Polsce, gdzie “rekordowa mobilizacja kobiet” pomogła odsunąć od władzy konserwatywny rząd.
Filar czwarty to: geopolityczne miejsce Europy, które należy uwypuklać w kontekście konfliktów wielkich mocarstw. Wojnę na Ukrainie należy jednak traktować drugoplanowo i bez emfazy, gdyż prawica może w poszczególnych krajach podnieść głośno temat ukraińskiego zagrożenia dla rolnictwa, przemysłu i równowagi społecznej. Znacznie korzystniej jest straszyć powrotem Donalda Trumpa do Białego Domu i jego rzekomą sympatią dla Putina, któremu “odda zwycięstwo na Ukrainie”. Umiejętnie wykorzystana czarna wizja drugiej prezydentury Trumpa może zmobilizować środowiska prounijne i przekonać ugrupowania antyunijne do zwiększenia “autonomii” Unii Europejskiej kosztem NATO i poważnego przemyślenia “samodzielnej obrony przed rosyjskim zagrożeniem”.
Zdaniem ekspertów Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych, prowadząc kampanię w oparciu o te cztery filary, unijna “elita polityczna” ma szansę skutecznie przekonać eurowyborców, że “gdyby Unia nie istniała, to trzeba by było ją wymyśleć” i w rezultacie pokonać przy urnie “paranoidalne większości” narodowe.