Paweł Jędrzejewski: Ludzie decydujący o kierunku Unii Europejskiej stracili zdrowy rozsądek. A w Polsce?

Gdy świat poddaje się szaleństwu, dramatycznie rośnie wartość zdrowego rozsądku. Staje się on czymś najcenniejszym.
Budynek Komisji Europejskiej w Brukseli Paweł Jędrzejewski: Ludzie decydujący o kierunku Unii Europejskiej stracili zdrowy rozsądek. A w Polsce?
Budynek Komisji Europejskiej w Brukseli / Pixabay.com

Kto oszalał?

Ludzie decydujący o kierunku Unii Europejskiej stracili zdrowy rozsądek. To zjawisko ma kilka aspektów: religia multikulturalizmu i polityka migracyjna, religia klimatyzmu i tzw. Zielony Ład, oraz dążenie do federalizacji, to tylko te najbardziej widoczne. Unia miała zapewniać swobodny przepływ towarów, usług, ludzi i pieniędzy, a staje się tworem rządzonym przez zideologizowanych biurokratów. Z ich działań wynurza się wizja superpaństwa, w którym wyborcy w państwach narodowych mają coraz mniejszy wpływ na coraz więcej aspektów własnego życia. Protest przeciwko Zielonemu Ładowi wyprowadza na ulicę miast europejskich, w tym polskich, setki tysięcy rolników. Protestują przeciwko planom jego wprowadzenia, bo absurdalność tych szaleńczych planów jest oczywista.

Czytaj również: Szkocja już zniosła wolność słowa. Jedną z pierwszych ofiar może być znana pisarka J. K. Rowling

90 proc. uczestników sondy Kanału Zero przeciwko Zielonemu Ładowi

 

Nawet gdyby Unia dokonała cudu, cudu by nie było

Spójrzmy na podstawowy fakt. Według oficjalnych danych - opublikowanych przez Komisję Europejską - Unia Europejska odpowiada (rok 2022) za zaledwie 6.67% światowej emisji gazów cieplarnianych (imponująca obniżka z 14.8% w roku 1990). To prawie 4.5 razy mniej niż Chiny (które zwiększyły emisję czterokrotnie od 1990 roku i nadal ją wyłącznie zwiększają), prawie 2 razy mniej niż USA i zdecydowanie mniej niż Indie (tam emisja też stale rośnie). Ale przede wszystkim to 15 razy mniej niż wszystkie kraje świata. Czyli jakiekolwiek - nawet najbardziej drastyczne - zmiany w Unii Europejskiej mogą mieć w najlepszym przypadku znaczenie na poziomie kilku procent. Jeżeli Unia dokonałaby cudu i obcięła wytwarzanie gazów cieplarnianych do zera (co jest, rzecz jasna, niemożliwe), to i tak w skali globalnej nie miałoby to znaczenia. Kula ziemska jest jedna i wpływ człowieka na klimat, jakikolwiek on jest, nie jest problemem regionalnym ale uniwersalnym. Dlatego drastyczna redukcja emisji gazów cieplarnianych w jednym miejscu (Europa) zastąpiona taką samą a nawet większą emisją gazów w innym miejscu (np. Ameryka Południowa) niczego nie zmieni, a jeżeli, to wyłącznie na gorsze. Wymieniam Amerykę Południową, bo przecież zastąpienie hodowli zwierząt w Europie hodowlą zwierząt w Ameryce Południowej (państwa strefy Mercosur), spowoduje wyłącznie większą emisję gazów, bo do identycznej ilości wynikającej z hodowli trzeba będzie dodać emisję związaną z transportem mięsa do Europy. Krowy same nie przepłyną przez Atlantyk. Jednak mięso płynące do Europy na statkach to tylko drobny element obrazu przyszłości. Prawdziwym problemem będzie realizowanie unijnych dyrektyw dotyczących budynków i metod ich ogrzewania. Spowoduje to drastyczne, bezprecedensowe zubożenie społeczeństw, szczególnie w krajach o mniejszych dochodach na mieszkańca.

 

Polski krajobraz

Takie europejskie pomysły (a to tylko wierzchołek góry lodowej) skłaniają do spojrzenia na krajobraz polskiej polityki w inny sposób, niż to narzucają media. Standardem jest postrzeganie drzew a niedostrzeganie lasu. Wszyscy emocjonują się bzdurami, które mają żywot jętki jednodniówki. Polska polityka to już od lat milczenie na tematy naprawdę ważne, a analizowanie, co kto powiedział i o kim, kto z kogo zakpił i kto na kogo krzywo spojrzał. Obie partie głównego nurtu są chore na siebie nawzajem. PiS jest chory na PO, a PO na PiS. Co to oznacza? Że obie główne polskie partie postrzegają świat przez pryzmat wzajemnego konfliktu, wzajemnych zaszłości, które mają swoje korzenie w zdarzeniach, jakich nikt już nie pamięta. I słusznie nie pamięta, bo od dziesięcioleci nie mają one żadnego znaczenia. Niestety, poza tym, że ustawiły trwale postrzeganie świata polskim wyborcom, że podzieliły ich na dwa "plemiona", które głosują nie tyle na kandydatów swojej partii, ile przeciwko kandydatom partii znienawidzonej. Na nienawiści nie zbuduje się racjonalnego państwa. Konsekwencją jest wieczny chocholi taniec w kręgu tych samych ludzi i ich wzajemnej wrogości. Najgorsze, że wyborcy to zaakceptowali i nawet polubili.

 

Obraz bez zbędnych detali

Z wyboru, patrzę na polską politykę z odległej perspektywy. Widać kontury zarysowane grubą kreską. To obraz bez zbędnych detali. Jego zaletą jest uproszczenie i generalizacja. Tak też czasami trzeba. Bo bez tego grzęźnie się właśnie w tym, co i kto napisał na platformie X i że o tym "wrze Internet" przez parę godzin w wtorek czy czwartek. I o czym nikt już nie pamięta w piątek. Dlatego patrzmy na rzeczy naprawdę ważne. Na wymagania unijne, które będą kosztować fortunę i za które zapłacimy obniżeniem standardów życia. Na politykę imigracyjną, która zmieni demografię i drastycznie obniży poziom bezpieczeństwa. Na ekonomiczne konsekwencje utraty konkurencyjności przez UE, czyli uzależnienie się od produkcji w Chinach, które będą mogły wykorzystywać monopolizację światowego rynku do politycznego szantażu. Na kwestie obronności i zagrożenia, które stwarza Rosja, gdy rządzi nią Putin i jakie będzie stanowiła Rosja pod rządami kolejnych Putinów, bo niby dlaczego miałoby ich w Rosji zabraknąć? Dlatego koniecznie trzeba oceniać polskich polityków według ich postaw i reakcji na unijne szaleństwo.

 

Przegląd graczy

Z jednej strony jest Platforma, która ostatecznie godzi się na każdy absurd unijnych komisarzy, jakkolwiek na polskiej scenie udaje, że z głosem Tuska brukselscy "ważni" się liczą. Uległość wobec Brukseli widać zarówno z w działaniach rządu jak i z głosowań europosłów PO. Z drugiej strony jest PiS, który de facto zgodził się już przed 4 laty na Zielony Ład (choć Mateusz Morawiecki zwraca uwagę, że nie było tam mowy o obecnych celach) i wykazał się stałą i bolesną naiwnością, dając się nabrać na oszukańcze "kamienie milowe". I nie tylko na nie.

Jedynym plusem tej miękkiej postawy było w trakcie ostatnich ośmiu lat pozbycie się złudzeń. Okazało się, że Bruksela to nie tylko zideologizowana biurokracja. To także szantażyści, którzy w nieuczciwy sposób wymuszają zmianę niechcianej władzy w Polsce, na przez nich pożądaną. Odmawiając wypłaty funduszy na KPO pod fałszywym pretekstem ("naruszenia praworządności"), a później je odblokowując pod również fałszywym pretekstem ("przywrócenie praworządności") Bruksela pokazała swoje prawdziwe kolory. Trzeba o nich pamiętać.

W takiej sytuacji tym bardziej cenny jest zdrowy rozsądek. Gdzie go szukać? Oczywiście, nie możemy znaleźć go na lewicy. Lewica jest uosobieniem braku elementarnej logiki i racjonalnego myślenia. Każda lewica, z samej definicji, jest na lewo od Komisji Europejskiej. Te wszystkie programy, wyznaczane cele i dyrektywy byłyby jeszcze bardziej entuzjastycznie przyjmowane przez polską lewicę, gdyby jej sejmowa reprezentacja miała więcej do powiedzenia, niż ma w rządzącej obecnie Koalicji. Z kolei Trzecia Droga została wybrana do Sejmu przez wyborców, którzy nie chcieli u władzy PiS-u, ale mieli także dość partii Tuska. Jednak okazało się, że Trzecia Droga to oczywista ściema, która właśnie Tuskowi utorowała drogę do władzy. I jest nijaka, potakująca, bez właściwości.

 

Kto więc zostaje? Kto jest racjonalny w świecie, który oszalał?

Zostaje Konfederacja. I tu jest jakieś światełko nadziei. Ponieważ rozsądek jest z reguły w mniejszości, to ugrupowanie też stanowi mniejszość. Politycy Konfederacji mają dorobioną gombrowiczowską gębę niebezpiecznych populistów. Starały się ich zdezawuować przed zeszłorocznymi wyborami w zasadzie wszystkie media i siły polityczne. Konfederacji przypięto łatkę skrajności, ekstremizmu, groźnego marginesu. Wmówiono oderwanie od realiów, przy okazji wspominając też o populizmie, faszyzmie, rasizmie, homofobii i antysemityzmie. Czyli klasyka oblepiania nieczystościami! A tu się okazało, że to Unia jest ekstremizmem i szaleństwem, że przeciwko temu szaleństwu trwają protesty w Europie, więc Konfederacja w rezultacie okazała się jedynym konsekwentnym głosem rozsądku, sensu, normalności. Konfederacja od początku swojej obecności w polityce była przeciw nadmiernej roli państwa, więc z definicji musiała być uczulona na wizję superpaństwa UE.
 
Nie chcę tu wypowiadać się tu na temat Grzegorza Brauna, który czasem mówi z sensem, ale, niestety, nie mniej często zachowuje się jak szaleniec. Natomiast trudno byłoby mi znaleźć wypowiedzi Krzysztofa Bosaka, Sławomira Mentzena czy Stanisława Tyszki, które nie byłyby przyjaźnie zdroworozsądkowe, logiczne, wyważone i - co niemniej ważne - programowo "eurosceptyczne". Zarazem odmawiające włączenia się w chorobliwy konflikt dwu głównych partii i ich przywódców. Konfederacja jest programowo krytyczna wobec UE. W sytuacji, gdy Bruksela - owładnięta irracjonalnymi obsesjami - chce forsować szkodliwe programy, tzw. "eurosceptycyzm" jest jedyną postawą racjonalną i jedynie logiczną reakcją na obłęd. Jest koniecznością i nawet więcej: obowiązkiem. Konfederacja, prezentowana z reguły jako skrajność, jako odstępstwo od normy, okazuje się być w rzeczywistości najbardziej realistycznie, rzeczowo, konstruktywnie oceniająca polskie i europejskie realia.

Czy to powinno dziwić? Raczej nie. Konfederacja zasłużyła nawet na wymienienie przez samą przewodniczącą Komisji Europejskiej, Ursulę von der Leyen, jako siła polityczna stanowiąca jej zdaniem "zagrożenie dla Europy". Jest to najlepsza rekomendacja, jakiej można by oczekiwać. Przecież jeśli szefowa oszalałej machiny brukselskiej, stanowiącej zagrożenie dla Europy, zarzuca Konfederacji, że to ona stanowi zagrożenie, logiczna konkluzja może być tylko jedna: Konfederacja jest głosem rozsądku i racjonalności.

Teraz pojawia się najważniejsze pytanie: czy polscy wyborcy to dostrzegą w czerwcowych wyborach do parlamentu europejskiego?


 

POLECANE
Niemieckie medium, w którym publikowano instrukcję stosowania wobec PiS metod policyjnych na liście niemieckich służb gorące
Niemieckie medium, w którym publikowano "instrukcję" stosowania wobec PiS "metod policyjnych" na liście niemieckich służb

Bawarski Urząd Ochrony Konstytucji opublikował analizę rosyjskiej kampanii dezinformacyjnej nazywanej w dokumencie "DOPPELGÄNGER". Co ciekawe przewija się w niej nazwa medium, które publikowało artykuły Klausa Bachmanna, który wzywał do stosowania "metod policyjnych" wobec PiS i Andrzeja Dudy.

Czarna seria. Nie żyje następny żołnierz z ostatniej chwili
Czarna seria. Nie żyje następny żołnierz

Armię dotyka seria tragicznych wydarzeń. Tym razem o śmierci żołnierza poinformowała 18. Dywizja Zmechanizowana.

Adam Bodnar podziękował za przewrócenie państwa konstytucyjnego gorące
Adam Bodnar podziękował za "przewrócenie państwa konstytucyjnego"

Donald Tusk i Adam Bodnar odbyli wielogodzinne spotkanie z przedstawicielami ściśle wyselekcjonowanych i najbardziej upolitycznionych środowisk sędziowskich.

Niemieccy pracodawcy gorzej opłacają obcokrajowców tylko u nas
Niemieccy pracodawcy gorzej opłacają obcokrajowców

Niemiecki rząd przyznaje w publikacji Bundestagu, ze w Niemczech średnie miesięczne wynagrodzenie dla pracujących na pełen etat wynosi 3 945 euro dla Niemców i 3 034 euro dla obcokrajowców. Mediana wynagrodzeń obcokrajowców była zatem o 911 euro lub 23 procent niższa niż w przypadku Niemców.

Dramat nad jeziorem Ukiel w Olsztynie z ostatniej chwili
Dramat nad jeziorem Ukiel w Olsztynie

W sobotę na niestrzeżonej plaży nad jeziorem Ukiel w Olsztynie doszło do tragicznego wypadku. 36-letni mężczyzna stracił życie, próbując uratować swojego siedmioletniego syna, który wpadł do wody podczas zabawy na pontonie.

Nie żyje znany piłkarz z ostatniej chwili
Nie żyje znany piłkarz

Media obiegła informacja o śmierci byłego piłkarza reprezentacji Szkocji. Ron Yeats miał 86 lat.

Technicy działają. Potężna awaria na niemieckiej kolei z ostatniej chwili
"Technicy działają". Potężna awaria na niemieckiej kolei

W sobotę, 7 września doszło do poważnej awarii systemu łączności Deutsche Bahn, która sparaliżowała ruch kolejowy w środkowych Niemczech.

Nowa prognoza IMGW. Oto co nas czeka w najbliższych dniach z ostatniej chwili
Nowa prognoza IMGW. Oto co nas czeka w najbliższych dniach

Jak poinformował IMGW, Europa wschodnia, północna oraz częściowo centralna znajdują się w zasięgu słabnącego wyżu znad zachodniej Rosji, pozostała część kontynentu pod wpływem rozległego niżu z ośrodkiem nad Wielką Brytanią. Zachodnia i centralna Polska będzie w zasięgu zatoki niżu z ośrodkiem nad Wielką Brytanią, a wschodnie obszary kraju pozostaną na skraju wyżu z centrum nad zachodnią Rosją. Na przeważający obszar kraju z południa będzie napływać powietrze pochodzenia zwrotnikowego, jedynie wschód pozostanie w powietrzu polarnym, kontynentalnym.

Anna Lewandowska podzieliła się radosną wiadomością. W sieci lawina gratulacji z ostatniej chwili
Anna Lewandowska podzieliła się radosną wiadomością. W sieci lawina gratulacji

Anna Lewandowska podzieliła się w mediach społecznościowych radosną wiadomością.

Kiedy się Pan dowiedział? Niemcy budują swoje CPK. Jest interpelacja do Tuska z ostatniej chwili
"Kiedy się Pan dowiedział?" Niemcy budują swoje CPK. Jest interpelacja do Tuska

Lufthansa w niedawnym komunikacie prasowym informowała, że firma ma planach poczynić wielką wartą 600 milionów euro inwestycję. Chodzi o gruntowną modernizację hubu cargo na lotnisku we Frankfurcie. Wszystko miałoby odbyć się do 2030 roku. W związku z tymi ambitnymi planami poseł PiS Sebastian Łukaszewicz zwrócił się do Premiera Donalda Tuska z interpelacją w której zawarł 4 ważne pytania.

REKLAMA

Paweł Jędrzejewski: Ludzie decydujący o kierunku Unii Europejskiej stracili zdrowy rozsądek. A w Polsce?

Gdy świat poddaje się szaleństwu, dramatycznie rośnie wartość zdrowego rozsądku. Staje się on czymś najcenniejszym.
Budynek Komisji Europejskiej w Brukseli Paweł Jędrzejewski: Ludzie decydujący o kierunku Unii Europejskiej stracili zdrowy rozsądek. A w Polsce?
Budynek Komisji Europejskiej w Brukseli / Pixabay.com

Kto oszalał?

Ludzie decydujący o kierunku Unii Europejskiej stracili zdrowy rozsądek. To zjawisko ma kilka aspektów: religia multikulturalizmu i polityka migracyjna, religia klimatyzmu i tzw. Zielony Ład, oraz dążenie do federalizacji, to tylko te najbardziej widoczne. Unia miała zapewniać swobodny przepływ towarów, usług, ludzi i pieniędzy, a staje się tworem rządzonym przez zideologizowanych biurokratów. Z ich działań wynurza się wizja superpaństwa, w którym wyborcy w państwach narodowych mają coraz mniejszy wpływ na coraz więcej aspektów własnego życia. Protest przeciwko Zielonemu Ładowi wyprowadza na ulicę miast europejskich, w tym polskich, setki tysięcy rolników. Protestują przeciwko planom jego wprowadzenia, bo absurdalność tych szaleńczych planów jest oczywista.

Czytaj również: Szkocja już zniosła wolność słowa. Jedną z pierwszych ofiar może być znana pisarka J. K. Rowling

90 proc. uczestników sondy Kanału Zero przeciwko Zielonemu Ładowi

 

Nawet gdyby Unia dokonała cudu, cudu by nie było

Spójrzmy na podstawowy fakt. Według oficjalnych danych - opublikowanych przez Komisję Europejską - Unia Europejska odpowiada (rok 2022) za zaledwie 6.67% światowej emisji gazów cieplarnianych (imponująca obniżka z 14.8% w roku 1990). To prawie 4.5 razy mniej niż Chiny (które zwiększyły emisję czterokrotnie od 1990 roku i nadal ją wyłącznie zwiększają), prawie 2 razy mniej niż USA i zdecydowanie mniej niż Indie (tam emisja też stale rośnie). Ale przede wszystkim to 15 razy mniej niż wszystkie kraje świata. Czyli jakiekolwiek - nawet najbardziej drastyczne - zmiany w Unii Europejskiej mogą mieć w najlepszym przypadku znaczenie na poziomie kilku procent. Jeżeli Unia dokonałaby cudu i obcięła wytwarzanie gazów cieplarnianych do zera (co jest, rzecz jasna, niemożliwe), to i tak w skali globalnej nie miałoby to znaczenia. Kula ziemska jest jedna i wpływ człowieka na klimat, jakikolwiek on jest, nie jest problemem regionalnym ale uniwersalnym. Dlatego drastyczna redukcja emisji gazów cieplarnianych w jednym miejscu (Europa) zastąpiona taką samą a nawet większą emisją gazów w innym miejscu (np. Ameryka Południowa) niczego nie zmieni, a jeżeli, to wyłącznie na gorsze. Wymieniam Amerykę Południową, bo przecież zastąpienie hodowli zwierząt w Europie hodowlą zwierząt w Ameryce Południowej (państwa strefy Mercosur), spowoduje wyłącznie większą emisję gazów, bo do identycznej ilości wynikającej z hodowli trzeba będzie dodać emisję związaną z transportem mięsa do Europy. Krowy same nie przepłyną przez Atlantyk. Jednak mięso płynące do Europy na statkach to tylko drobny element obrazu przyszłości. Prawdziwym problemem będzie realizowanie unijnych dyrektyw dotyczących budynków i metod ich ogrzewania. Spowoduje to drastyczne, bezprecedensowe zubożenie społeczeństw, szczególnie w krajach o mniejszych dochodach na mieszkańca.

 

Polski krajobraz

Takie europejskie pomysły (a to tylko wierzchołek góry lodowej) skłaniają do spojrzenia na krajobraz polskiej polityki w inny sposób, niż to narzucają media. Standardem jest postrzeganie drzew a niedostrzeganie lasu. Wszyscy emocjonują się bzdurami, które mają żywot jętki jednodniówki. Polska polityka to już od lat milczenie na tematy naprawdę ważne, a analizowanie, co kto powiedział i o kim, kto z kogo zakpił i kto na kogo krzywo spojrzał. Obie partie głównego nurtu są chore na siebie nawzajem. PiS jest chory na PO, a PO na PiS. Co to oznacza? Że obie główne polskie partie postrzegają świat przez pryzmat wzajemnego konfliktu, wzajemnych zaszłości, które mają swoje korzenie w zdarzeniach, jakich nikt już nie pamięta. I słusznie nie pamięta, bo od dziesięcioleci nie mają one żadnego znaczenia. Niestety, poza tym, że ustawiły trwale postrzeganie świata polskim wyborcom, że podzieliły ich na dwa "plemiona", które głosują nie tyle na kandydatów swojej partii, ile przeciwko kandydatom partii znienawidzonej. Na nienawiści nie zbuduje się racjonalnego państwa. Konsekwencją jest wieczny chocholi taniec w kręgu tych samych ludzi i ich wzajemnej wrogości. Najgorsze, że wyborcy to zaakceptowali i nawet polubili.

 

Obraz bez zbędnych detali

Z wyboru, patrzę na polską politykę z odległej perspektywy. Widać kontury zarysowane grubą kreską. To obraz bez zbędnych detali. Jego zaletą jest uproszczenie i generalizacja. Tak też czasami trzeba. Bo bez tego grzęźnie się właśnie w tym, co i kto napisał na platformie X i że o tym "wrze Internet" przez parę godzin w wtorek czy czwartek. I o czym nikt już nie pamięta w piątek. Dlatego patrzmy na rzeczy naprawdę ważne. Na wymagania unijne, które będą kosztować fortunę i za które zapłacimy obniżeniem standardów życia. Na politykę imigracyjną, która zmieni demografię i drastycznie obniży poziom bezpieczeństwa. Na ekonomiczne konsekwencje utraty konkurencyjności przez UE, czyli uzależnienie się od produkcji w Chinach, które będą mogły wykorzystywać monopolizację światowego rynku do politycznego szantażu. Na kwestie obronności i zagrożenia, które stwarza Rosja, gdy rządzi nią Putin i jakie będzie stanowiła Rosja pod rządami kolejnych Putinów, bo niby dlaczego miałoby ich w Rosji zabraknąć? Dlatego koniecznie trzeba oceniać polskich polityków według ich postaw i reakcji na unijne szaleństwo.

 

Przegląd graczy

Z jednej strony jest Platforma, która ostatecznie godzi się na każdy absurd unijnych komisarzy, jakkolwiek na polskiej scenie udaje, że z głosem Tuska brukselscy "ważni" się liczą. Uległość wobec Brukseli widać zarówno z w działaniach rządu jak i z głosowań europosłów PO. Z drugiej strony jest PiS, który de facto zgodził się już przed 4 laty na Zielony Ład (choć Mateusz Morawiecki zwraca uwagę, że nie było tam mowy o obecnych celach) i wykazał się stałą i bolesną naiwnością, dając się nabrać na oszukańcze "kamienie milowe". I nie tylko na nie.

Jedynym plusem tej miękkiej postawy było w trakcie ostatnich ośmiu lat pozbycie się złudzeń. Okazało się, że Bruksela to nie tylko zideologizowana biurokracja. To także szantażyści, którzy w nieuczciwy sposób wymuszają zmianę niechcianej władzy w Polsce, na przez nich pożądaną. Odmawiając wypłaty funduszy na KPO pod fałszywym pretekstem ("naruszenia praworządności"), a później je odblokowując pod również fałszywym pretekstem ("przywrócenie praworządności") Bruksela pokazała swoje prawdziwe kolory. Trzeba o nich pamiętać.

W takiej sytuacji tym bardziej cenny jest zdrowy rozsądek. Gdzie go szukać? Oczywiście, nie możemy znaleźć go na lewicy. Lewica jest uosobieniem braku elementarnej logiki i racjonalnego myślenia. Każda lewica, z samej definicji, jest na lewo od Komisji Europejskiej. Te wszystkie programy, wyznaczane cele i dyrektywy byłyby jeszcze bardziej entuzjastycznie przyjmowane przez polską lewicę, gdyby jej sejmowa reprezentacja miała więcej do powiedzenia, niż ma w rządzącej obecnie Koalicji. Z kolei Trzecia Droga została wybrana do Sejmu przez wyborców, którzy nie chcieli u władzy PiS-u, ale mieli także dość partii Tuska. Jednak okazało się, że Trzecia Droga to oczywista ściema, która właśnie Tuskowi utorowała drogę do władzy. I jest nijaka, potakująca, bez właściwości.

 

Kto więc zostaje? Kto jest racjonalny w świecie, który oszalał?

Zostaje Konfederacja. I tu jest jakieś światełko nadziei. Ponieważ rozsądek jest z reguły w mniejszości, to ugrupowanie też stanowi mniejszość. Politycy Konfederacji mają dorobioną gombrowiczowską gębę niebezpiecznych populistów. Starały się ich zdezawuować przed zeszłorocznymi wyborami w zasadzie wszystkie media i siły polityczne. Konfederacji przypięto łatkę skrajności, ekstremizmu, groźnego marginesu. Wmówiono oderwanie od realiów, przy okazji wspominając też o populizmie, faszyzmie, rasizmie, homofobii i antysemityzmie. Czyli klasyka oblepiania nieczystościami! A tu się okazało, że to Unia jest ekstremizmem i szaleństwem, że przeciwko temu szaleństwu trwają protesty w Europie, więc Konfederacja w rezultacie okazała się jedynym konsekwentnym głosem rozsądku, sensu, normalności. Konfederacja od początku swojej obecności w polityce była przeciw nadmiernej roli państwa, więc z definicji musiała być uczulona na wizję superpaństwa UE.
 
Nie chcę tu wypowiadać się tu na temat Grzegorza Brauna, który czasem mówi z sensem, ale, niestety, nie mniej często zachowuje się jak szaleniec. Natomiast trudno byłoby mi znaleźć wypowiedzi Krzysztofa Bosaka, Sławomira Mentzena czy Stanisława Tyszki, które nie byłyby przyjaźnie zdroworozsądkowe, logiczne, wyważone i - co niemniej ważne - programowo "eurosceptyczne". Zarazem odmawiające włączenia się w chorobliwy konflikt dwu głównych partii i ich przywódców. Konfederacja jest programowo krytyczna wobec UE. W sytuacji, gdy Bruksela - owładnięta irracjonalnymi obsesjami - chce forsować szkodliwe programy, tzw. "eurosceptycyzm" jest jedyną postawą racjonalną i jedynie logiczną reakcją na obłęd. Jest koniecznością i nawet więcej: obowiązkiem. Konfederacja, prezentowana z reguły jako skrajność, jako odstępstwo od normy, okazuje się być w rzeczywistości najbardziej realistycznie, rzeczowo, konstruktywnie oceniająca polskie i europejskie realia.

Czy to powinno dziwić? Raczej nie. Konfederacja zasłużyła nawet na wymienienie przez samą przewodniczącą Komisji Europejskiej, Ursulę von der Leyen, jako siła polityczna stanowiąca jej zdaniem "zagrożenie dla Europy". Jest to najlepsza rekomendacja, jakiej można by oczekiwać. Przecież jeśli szefowa oszalałej machiny brukselskiej, stanowiącej zagrożenie dla Europy, zarzuca Konfederacji, że to ona stanowi zagrożenie, logiczna konkluzja może być tylko jedna: Konfederacja jest głosem rozsądku i racjonalności.

Teraz pojawia się najważniejsze pytanie: czy polscy wyborcy to dostrzegą w czerwcowych wyborach do parlamentu europejskiego?



 

Polecane
Emerytury
Stażowe