Ambasador Izraela nie chce przeprosić za śmierć Polaka w Strefie Gazy: „Atak był pomyłką”
– Bardzo ubolewamy nad tym, co się stało. Było to tragiczne wydarzenie, które jest przedmiotem dochodzenia – powiedział na antenie Kanału Zero ambasador Izraela Yacov Livne.
– Panie ambasadorze, skoro już to pan powiedział, to rozumiem, że teraz przyjdzie czas, by powiedzieć te słowa: „przepraszamy i prosimy o wybaczenie” – odparł prowadzący program Robert Mazurek.
Tak jak powiedziałem, to tragiczne wydarzenie. Odczuwamy wielki smutek z tego, co się stało. Teraz musimy sprawdzić, co dokładnie się stało. To się dzieje już teraz. Nie mamy jeszcze ustalonych faktów, ale jesteśmy zdeterminowani, aby to ustalić
– stwierdził ambasador, nie przepraszając za wydarzenie.
– To, co wiem, i tak wystarcza nam z pewnością, by powiedzieć: „przepraszamy, prosimy o wasze wybaczenie”. Pan nie chce najwyraźniej tego powiedzieć – naciskał dalej dziennikarz.
– Naturalnie ubolewamy nad tym, co się stało. Ale ważne jest, by zrozumieć, jak do tego doszło i co konkretnie się wydarzyło. To jest strefa wojny – powiedział Livne, na co Mazurek odparł, że rzeczywiście miejsce, gdzie wydarzyła się ta tragedia, „to jest teren wojny i to, co się stało, to zbrodnia wojenna”.
– To, co się wydarzyło, jest tragedią. W dowolnym systemie prawnym czynimy rozróżnienie pomiędzy celowo popełnioną zbrodnią a wypadkiem – odparł ambasador.
CZYTAJ TAKŻE: Ambasador Izraela zaproszony do MSZ: „Nowa sytuacja w stosunkach polsko-izraelskich”
Ambasador mówi o „pomyłce”
Zdaniem dziennikarza to, co zdarzyło się w Strefie Gazy, „wyglądało jak celowa egzekucja”.
Mazurek przypomniał również, że izraelscy operatorzy dronów są jednymi z najlepszych na świecie i „nie mogli pomylić oznakowanych samochodów z pomocą humanitarną”.
– Śledzili ich wcześniej, mało tego – wojskowe władze znały trasę samochodów wolontariuszy – zwrócił uwagę Robert Mazurek.
Musimy to absolutnie jasno powiedzieć: siły obrony Izraela, armia Izraela nie bierze na cel organizacji humanitarnych. Po prostu tego nie robimy. Tak jak nie robi tego armia RP czy armia USA. To, do czego może dojść w czasie wojny, to okazjonalne tragedie i to się stało przedwczoraj
– odpowiedział izraelski ambasador.
– Nie jestem w stanie uwierzyć, że ktoś w armii Izraela miałby celowo strzelać do osób niewinnych. Jesteśmy w tej wojnie od pół roku i chyba nie można znaleźć ani jednego takiego przypadku. To, co robimy, to walka z terroryzmem – dodał.
Atak, do którego doszło, był pomyłką. Było to rezultatem nieprawidłowej identyfikacji, do której doszło nocą. W strefie wojny takie rzeczy się zdarzają każdej armii
– stwierdził ambasador Livne.
CZYTAJ TAKŻE: Minister Kierwiński skarży się na sytuację na granicy z Białorusią. Internauci przypominają
Tragedia w Strefie Gazy
Siedmioro wolontariuszy organizacji humanitarnej World Central Kitchen, w tym Polak, zginęło w Strefie Gazy; organizacja podała, że zostali ostrzelani przez izraelską armię.
Do wydarzenia doszło podczas dostarczania przez pracowników pomocy żywnościowej, która przybyła do Strefy Gazy kilka godzin wcześniej statkiem z Cypru. Wśród ofiar śmiertelnych są obywatele Australii, Polski i Wielkiej Brytanii oraz jedna osoba z obywatelstwem amerykańsko-kanadyjskim. Zginął także palestyński kierowca.
CZYTAJ TAKŻE: Zapytaliśmy ministra Siekierskiego, czy Tusk przyjedzie do rolników. „Łaski nie robi”