"Kreml zintensyfikuje polowanie na opozycję za granicą"
Politolog Karlis Daukszts uważa, że kremlowska "krwawa spirala" będzie kontynuowana, a nawet może się nasilić.
- "Może to przejść w stadium poszukiwania "piątej kolumny", wewnętrznych zdrajców. Bo na ten temat jest bardzo głośno w rosyjskich mediach"
- podkreśla ekspert.
Czytaj także: Prawdziwa demokracja ludzi się nie boi. Chcemy referendum ws. Zielonego Ładu!
Sytuacja opozycjonistów
Dziennikarz i politolog Arturs Bikovs jest przekonany, że coraz częściej będziemy świadkami ataków na rosyjskich opozycjonistów poza granicami Rosji. Dodaje, że władze muszą pilnie zastanowić się, jak nie dopuścić do pojawienia się w kraju potencjalnych agentów, płatnych zabójców.
W ubiegłym tygodniu Leonid Wołkow, były szef sztabu zmarłego w lutym w łagrze lidera antykremlowskiej opozycji Aleksieja Nawalnego, został napadnięty w Wilnie, gdzie mieszka. Napastnik rozbił okno w samochodzie Wołkowa, w oczy rozpylił mu gaz łzawiący, a następnie zaczął go uderzać młotkiem. Według litewskich władz atak na opozycjonistę został prawdopodobnie zorganizowany przez służby specjalne Kremla za pośrednictwem zwerbowanej osoby.
Bikovs uważa, że wkrótce w Rosji m.in. ogłoszona zostanie nowa fala mobilizacji na wojnę i dojdzie do dalszej izolacji rosyjskiego internetu. Po wyborach jeszcze trudniej będzie pozostawać w Rosji, zachowując neutralne wobec wojny przeciwko Ukrainie i wobec Kremla stanowisko - dodaje. Ekspert prognozuje też czystki wśród rosyjskich wojskowych i przedsiębiorców.
Czytaj także: Ciało trzymiesięcznego dziecka w śmietniku. Są nowe informacji ws. matki
Kontekst: "wybory" w Rosji
Władze Rosji ogłosiły, że Władimir Putin zdobył w wyborach prezydenckich ponad 87 proc. głosów. Obecnie 71-letni dyktator będzie sprawował władzę już w sumie piątą kadencję, która potrwa sześć lat, co oznacza, że stanie się najdłużej urzędującym przywódcą Rosji od ponad 200 lat.
Rządy państw zachodnich i organizacje międzynarodowe w swoich oświadczeniach podkreśliły, że wybory w Rosji nie były ani wolne, ani demokratyczne.