[wywiad] Ks. prof. Andrzej Kobyliński: Mamy epidemię samotności – jak dobrze umierać?

– Dzisiaj ludzie pytani o to, jak wyobrażają sobie koniec własnego życia, najczęściej mówią, że chcieliby umrzeć we śnie. Pragną śmierci nagłej, niespodziewanej, bez świadomości umierania. To pokazuje, że większość ludzi chce takiej śmierci, która jest niezgodna z chrześcijańskim pojmowaniem dobrego umierania – zauważa w rozmowie z KAI ks. prof. Andrzej Kobyliński, filozof, kierownik Katedry Etyki Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. 19 marca Kościół katolicki obchodzi Uroczystość św. Józefa, oblubieńca Najświętszej Maryi Panny, orędownika umierających i patrona dobrej śmierci.
 [wywiad] Ks. prof. Andrzej Kobyliński: Mamy epidemię samotności – jak dobrze umierać?
/ pixabay.com/huevocosmico

Maria Osińska (KAI): Dlaczego św. Józef jest patronem dobrej śmierci?

Ks. prof. Andrzej Kobyliński: – Na podstawie Pisma świętego i Tradycji przypuszczamy, że sam św. Józef miał dobrą śmierć. Nie posiadamy żadnej wiedzy historycznej, która by nam mówiła o tym, że na starość chorował na jakąś ciężką chorobę lub żeby był doświadczony szczególnym cierpieniem albo dotkliwą niepełnosprawnością. Stąd zrodziło się przekonanie, że św. Józef umarł spokojnie w podeszłym wieku, otoczony przez najbliższą rodzinę, Maryję i Jezusa. To wszystko sprawiło, że śmierć św. Józefa stała się symbolem dobrej śmierci.

- Czym w ogóle jest dobra śmierć?

– Dobra śmierć to z pewnością taka, która przychodzi w odpowiednim czasie, gdy mieliśmy możliwość się do niej przygotować, czyli nie jest śmiercią nagłą i niespodziewaną, po życiu spełnionym i udanym, w poczucie wdzięczności Bogu za przeżyty czas, w otoczeniu krewnych i znajomych. Umieranie, które nie jest obarczone nadmiernym i zbyt długim cierpieniem, można uznać za łaskę dobrej śmierci.

W średniowieczu istniało łacińskie pojęcie  „ars bene moriendi”, czyli sztuka dobrego umierania. Pisano różne utwory literackie, które przybliżały ludziom obraz dobrej śmierci. Warto przywołać znane utwory, takie jak Pieśń o Rolandzie z XI wieku czy Legenda o św. Aleksym z XV wieku. W tego rodzaju dziełach literackich opisywano szczegóły, które powinny towarzyszyć osobie umierającej, aby umieranie było dobre. Przygotowywano także specjalne zalecenia dla duchownych, jak się powinni modlić, w jaki sposób powinni towarzyszyć umierającemu, aby przygotować jego duszę do oddzielenia się od ciała i połączenia z Bogiem. Ta refleksja wśród chrześcijan o sztuce dobrego umierania była bogata i żywa. Natomiast dzisiaj temat dobrej śmierci w dużym stopniu zniknął z naszego życia społecznego. 

- Czy obecnie mamy problem z prawidłowym postrzeganiem śmierci?

– W Europie i w całych zachodnim kręgu kulturowym żyjemy w świecie konsumpcji, a nasze myślenie jest coraz bardziej zdominowane przez doczesność, a nie wieczność. Dzisiaj ludzie pytani o to, jak wyobrażają sobie koniec własnego życia, najczęściej mówią, że chcieliby umrzeć we śnie. Pragną śmierci nagłej, niespodziewanej, bez świadomości umierania. To pokazuje, że większość ludzi chce takiej śmierci, która jest niezgodna z chrześcijańskim pojmowaniem dobrego umierania. Przecież od stuleci śpiewamy w suplikacjach jakże przejmujące i mądre słowa: „Od powietrza, głodu, ognia i wojny, wybaw nas Panie! Od nagłej i niespodzianej śmierci, zachowaj nas Panie!” Szkoda, że obecnie bardzo rzadko towarzyszy nam autentyczne pragnienie dobrego przygotowania się na odejście z tego świata.

- W jaki sposób modlić się o dobrą śmierć?

– Gdy człowiek przekroczy 50 lat, powinien zacząć poważnie myśleć o śmierci. Powiem, jak ja się modlę. Otóż proszę Boga, aby moje świadome umieranie, gdy nadejdzie, nie trwało zbyt długo. Chciałbym się do śmierci dobrze przygotować, podsumowując własne życie i zostawiając po nim ślad duchowy i intelektualny.

W moim pragnieniu dobrej śmierci jest także troska o to, żeby moja starość i niedołężność nie stanowiły ciężaru dla moich bliskich. Moje najgłębsze pragnienie i szczera modlitwa dotyczą tego, żeby moje umieranie, gdy przyjdzie na to czas, nie było obarczone nadmiernym cierpieniem. Chciałbym, żeby moja śmierć stanowiła naturalne i harmonijne zwieńczenie życia – tak jak pisał Rainer Maria Rilke: „Każdemu daj śmierć jego własną, Panie. Daj umieranie, co wynika z życia, gdzie miał swą miłość, cel i biedowanie”.

- Ludzie coraz częściej wypierają temat śmierci i uciekają przed nim?

– Przede wszystkim w kulturze masowej temat śmierci niezwykle rzadko jest traktowany poważnie. Najczęściej pojawia się w filmach grozy czy w horrorach. W wymiarze metafizycznym i religijnym jest on podejmowany bardzo sporadycznie. Nie ulega wątpliwości, że doświadczamy obecnie głębokich przemian kulturowych. W konsekwencji obserwujemy także radykalne ograniczenie rytów i obrzędów, które łączą się z umieraniem i pogrzebem.

W Niemczech i innych krajach zachodnich gwałtownie rośnie liczba zgonów, które nie łączą się z żadną formą pochówku. Ktoś umiera, rodzina nie chce żadnej formy upamiętnienia, zwłoki są kremowane, a prochy rozsypuje się anonimowo w zbiorowych grobach, w lesie lub w morzu, przez co ginie pamięć o zmarłych.

- A jak współczesny człowiek radzi sobie z przeżywaniem żałoby?

– Trudno przeżywać autentyczną żałobę w świecie, w którym cały czas jesteśmy bombardowani nadmiarem bodźców. Dziś żałoba jest o wiele trudniejsza do przeżywania, niż to było w przeszłości. Konsumpcyjny model życia koncentruje naszą uwagę na doczesności, stąd temat śmierci i życia wiecznego schodzi na dalszy plan. Dodajmy uczciwie, że w Polsce wygląda to wciąż bardzo dobrze, tzn. dużą wagę przywiązujemy do pogrzebów, cmentarzy i grobów. To nas bardzo pozytywnie wyróżnia na tle innych państw europejskich. Myślę, że nie ma innego kraju w Europie, w którym pamięć o zmarłych jest tak silna, jak u nas.

- W Polsce eutanazja traktowana jest jako zabójstwo. Skracanie życia chorych zostało zalegalizowane m.in. w Holandii, Belgii, Francji czy Szwajcarii. Czy Polskę też to czeka?

– To zależy przede wszystkim od młodego pokolenia. Niestety, zmiany obyczajowe i światopoglądowe w naszym kraju postępują bardzo szybko. Nasze społeczeństwo przejmuje zachodni sposób myślenia i sposób życia. Warto w tym miejscu podkreślić, że obecnie w świecie zachodnim pojęcie eutanazji pojawia się bardzo rzadko. 

- Dlaczego?

– Ponieważ coraz częściej jest zastępowane przez inne wyrażenia. Mamy rewolucję językową. W związku z tym, że eutanazja posiada wiele negatywnych skojarzeń, szczególnie jeśli chodzi o niemiecką III Rzeszę i przymusową eutanazję osób z niepełnosprawnościami i chorych psychicznie, dzisiaj są promowane takie pojęcia synonimiczne jak pomoc w umieraniu, wspomagane samobójstwo, przerywanie życia na życzenie, samobójstwo wspomagane medycznie. Jeśli w różnych krajach są przyjmowane w ostatnich latach ustawy regulujące skracanie życia, to nie ma w nich wyrażenia „eutanazja”, ale będą obecne wcześniej wymienione wyrażenia synonimiczne. 

- Czy w przypadku eutanazji możemy mówić o dobrej śmierci?

– Takie było jej pierwotne znaczenie etymologiczne w starożytności. W niektórych nurtach filozoficznych istniała wówczas pochwała samobójstwa. Niestety, w starożytności pogańskiej dość często eliminowano ze społeczeństwa ludzi niepełnosprawnych i chorych. W starożytnej Grecji i Rzymie nie była rozwinięta kultura życia. W tym kontekście chrześcijaństwo przyniosło wielką rewolucję. Wyznawcy Chrystusa zaczęli się troszczyć o najsłabszych: dzieci nienarodzone, bezdomnych, umierających, chorych i cierpiących itd.

To przecież chrześcijaństwo stworzyło pierwsze szpitale i sierocińce, podjęło walkę z uśmiercaniem dzieci poczętych. Od dwóch tysiącleci chrześcijaństwo głosi zasadę ochrony życia ludzkiego od momentu poczęcia do naturalnej śmierci.

- Coraz częściej słyszymy, że aborcja czy eutanazja powinny być prawem człowieka.

– We Francji „prawo do aborcji”, jako jedno z praw podstawowych, będzie nawet zapisane w konstytucji. Tego rodzaju myślenie wyrasta w świecie zachodnim przede wszystkim z oświeceniowej zasady autonomii, czyli samostanowienia, autodeterminacji. To jest nowy paradygmat moralny, który wypracował niemiecki filozof Immanuel Kant. Mamy obecnie dominację etyki autonomicznej tego myśliciela. Dzisiaj w świecie zachodnim nawet jeśli ktoś o Kancie nie słyszał, to o moralności myśli tak jak on. Istotą tego myślenia jest przekonanie, że powinniśmy podlegać tylko temu prawu, które sami sobie nadajemy, a to oznacza, że mamy nieograniczoną przez nikogo możliwość określania tego, jak będziemy żyć. Zgodnie z tym przekonaniem możliwość decydowania o tym, kiedy umrę i w jaki sposób jest największym wyrazem wolności. To jest zupełnie nowe wyzwanie, które mamy też w Polsce. Z tym się trzeba zmierzyć. Jeśli to myślenie zaczyna dominować także w środowiskach chrześcijańskich, to wówczas pozostaje bardzo niewiele z autentycznego nauczania Jezusa z Nazaretu.

- Czy umieranie w samotności wynika z kryzysu rodziny i relacji?

– W dużym stopniu tak. Są dwie główne przyczyny umierania w samotności. Pierwsza to rozpad tradycyjnej rodziny wielopokoleniowej. W Polsce wygląda to ciągle całkiem nieźle, ale w niektórych krajach zachodnich dorosłe dzieci czasami nie utrzymują żadnego kontaktu z rodzicami. W konsekwencji narasta epidemia samotności ludzi w podeszłym wieku. W ostatnich latach tworzone są nawet odrębne ministerstwa ds. samotności. Kilka lat temu powstało takie ministerstwo w Japonii, ostatnio w Wielkiej Brytanii.

Kiedyś prawie wszyscy umierali w swoich domach w otoczeniu najbliższych, natomiast dzisiaj w większości przypadków mamy śmierć anonimową w szpitalach i hospicjach. Druga przyczyna to są racje medyczne. Żyjemy coraz dłużej, mamy wyższy poziom usług medycznych. W konsekwencji znacznie wydłuża się także okres starości i umierania. Kiedyś umieranie było kwestią godzin i dni, dzisiaj miesięcy i lat. 

- Jakie wyzwania stoją przed nami?

– Pierwsze wyzwanie to demografia. Nasze społeczeństwo starzeje się w dramatycznie szybkim tempie. Będziemy mieć coraz większą grupę ludzi starszych, a coraz mniejszą populację ludzi młodych. W związku z tym potrzeba odpowiedniej polityki senioralnej, tworzenia tanich miejsc, w których będą mogli przebywać ludzie starzy, chorzy, aby w ten sposób zaradzić samotności i wykluczeniu osób w podeszłym wieku.

Drugie wyzwanie to budzenie świadomości religijnej o istnieniu życia wiecznego. Rewolucja naukowo-techniczna zakrywa nam perspektywę wieczności, koncentrując naszą uwagę na tym, co doczesne. Niestety, w świecie techniki i kultury masowej trudno ocalić wiarę w życie wieczne.

Trzecie wyzwanie to edukacja społeczna, gdy chodzi o zagadnienia bioetyczne. Z cierpieniem i umieraniem wiąże się wiele trudnych pytań, na które niełatwo znaleźć odpowiedź. 

- Można podać jakiś przykład?

– Jednym z takich zagadnień jest terapia uporczywa, inaczej terapia daremna. Kiedy przerwać sztuczne podtrzymywanie funkcji życiowych osoby chorej? Kto powinien podjąć taką decyzję? Tego rodzaju rozwiązanie nie ma nic wspólnego z eutanazją, a nie jest to wcale oczywiste. Czasami ludzie się bezpodstawnie obwiniają, że bliskiej osobie przerwano życie, a było to tylko i wyłącznie zaprzestanie terapii uporczywej. Przychodzi taki moment w leczeniu pacjenta, kiedy trzeba przerwać terapię daremną. Taka decyzja nie powinna budzić żadnych zastrzeżeń etycznych.

Trzeba ciągle pogłębiać świadomość ludzi w wymiarze bioetycznym. Dlatego powinniśmy wspierać mądrą edukację społeczną, gdy chodzi o rozumienie dobrej śmierci i wielu innych zagadnień związanych z ochroną życia ludzkiego od momentu poczęcia do naturalnej śmierci.

Rozmawiała Maria Osińska

Maria Osińska, mos


 

POLECANE
Pijany bez butów wybrał się do Morskiego Oka. Przez pomyłkę dotarł na Słowację Wiadomości
Pijany bez butów wybrał się do Morskiego Oka. Przez pomyłkę dotarł na Słowację

To miał być zwykły spacer w górach, a skończyło się interwencją policji i międzynarodową akcją służb. Turysta z Ukrainy, chcąc dotrzeć nad Morskie Oko, boso i w letniej odzieży przemierzał Tatry, ale zamiast do jeziora, trafił na Słowację.

Już dzisiaj spotkanie Trump-Putin na Alasce pilne
Już dzisiaj spotkanie Trump-Putin na Alasce

To może być historyczny moment – Donald Trump i Władimir Putin zasiądą dziś do rozmów w bazie Elmendorf-Richardson na Alasce. Stawką jest wojna w Ukrainie, a w tle pojawiają się tematy zawieszenia broni i „wymiany terytoriów”.

Skandal na meczu w Debreczynie. Kancelaria Prezydenta domaga się stanowczych działań MSZ z ostatniej chwili
Skandal na meczu w Debreczynie. Kancelaria Prezydenta domaga się stanowczych działań MSZ

Kancelaria Prezydenta wzywa Ministerstwo Spraw Zagranicznych do zdecydowanej interwencji oraz podjęcia konkretnych kroków przez polską dyplomację w związku z incydentem na meczu Raków Częstochowa – Maccabi Hajfa. Podczas spotkania izraelscy kibice rozwinęli transparent z hasłem „Mordercy od 1939 roku”.

Bitwa Warszawska - najważniejsza bitwa Europy XX wieku Wiadomości
Bitwa Warszawska - najważniejsza bitwa Europy XX wieku

Dzisiaj obchodzimy 105. rocznicę Bitwy Warszawskiej. Stracie to, zwane również Cudem nad Wisłą, miało miejsce na przedpolach stolicy 13-15 sierpnia 1920 r. Była to decydująca batalia wojny polsko-bolszewickiej, która zadecydowała o niepodległości Polski i uratowała Europę przed bolszewizmem.

Skandaliczne zachowanie izraelskich kibiców podczas meczu Raków Częstochowa - Maccabi Hajfa. Burza w sieci gorące
Skandaliczne zachowanie izraelskich kibiców podczas meczu Raków Częstochowa - Maccabi Hajfa. Burza w sieci

Raków Częstochowa wygrał w węgierskim Debreczynie z Maccabi Hajfa 2:0 (1:0) w meczu rewanżowym 3. rundy eliminacji piłkarskiej Ligi Konferencji i awansował do kolejnej fazy rozgrywek. W pierwszym spotkaniu u siebie polski zespół przegrał 0:1. Uwagę polskich kibiców zwrócił skandaliczny transparent kibiców izraelskich.

Pierwszy taki przypadek. Groziło jej 25 lat za krytykę ideologii gender, uciekła do Europy wschodniej tylko u nas
Pierwszy taki przypadek. Groziło jej 25 lat za krytykę ideologii gender, uciekła do Europy wschodniej

25 lat więzienia za sprzeciw wobec ideologii gender – brzmi jak teoria spiskowa? Tak jednak wygląda rzeczywistość pewnej działaczki z Brazylii, która musiała uciekać z własnej ojczyzny. Powód? Feministka nazwała transseksualistę... mężczyzną. W Brazylii taka forma „transfobii” to surowo karany „rasizm społeczny”.

Redukcja sił NATO w Polsce? Trump: Nie było takiej propozycji polityka
Redukcja sił NATO w Polsce? Trump: Nie było takiej propozycji

Prezydent USA Donald Trump, zapytany w czwartek, czy zgodziłby się na zmniejszenie obecności sił NATO w Europie, w tym w Polsce, w celu skłonienia Władimira Putina do podpisania porozumienia pokojowego, odpowiedział, że nikt mu takiej propozycji nie przedstawił.

Klęska zielonej polityki Ursuli von der Leyen. Emisje w UE wystrzeliły pilne
Klęska zielonej polityki Ursuli von der Leyen. Emisje w UE wystrzeliły

Zielona polityka klimatyczna miała prowadzić do zmniejszenia emisji, tymczasem dane Eurostatu pokazują zupełnie inną rzeczywistość. Wzrost o 3,4 proc. w skali całej Unii, skok w 20 krajach i zaledwie siedem państw, którym udało się ograniczyć emisję – to bilans pierwszego kwartału 2025 r.

Ocieplenie między Watykanem a lefebrystami? Bractwo św. Piusa X wpisane na listę gorące
Ocieplenie między Watykanem a lefebrystami? Bractwo św. Piusa X wpisane na listę

Pojawia się nadzieje na ocieplenie stosunków pomiędzy Watykanem a Bractwem św. Piusa X. Za pontyfikatu papieża Leona XIV Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X zostało wpisane do oficjalnego watykańskiego kalendarza jubileuszowego, co pozwoliło mu na organizowanie wydarzeń w Rzymie w trakcie Roku Świętego.

Niemiec znieważył polskie flagi na granicy. Usłyszał zarzuty Wiadomości
Niemiec znieważył polskie flagi na granicy. Usłyszał zarzuty

58-letni obywatel Niemiec, Thomas S., zrywał biało-czerwone flagi na moście w Słubicach i wrzucał je do Odry. Prokuratura postawiła mu zarzut publicznego znieważenia flagi Polski. Mężczyzna przyznał się do winy, tłumacząc, że był pijany.

REKLAMA

[wywiad] Ks. prof. Andrzej Kobyliński: Mamy epidemię samotności – jak dobrze umierać?

– Dzisiaj ludzie pytani o to, jak wyobrażają sobie koniec własnego życia, najczęściej mówią, że chcieliby umrzeć we śnie. Pragną śmierci nagłej, niespodziewanej, bez świadomości umierania. To pokazuje, że większość ludzi chce takiej śmierci, która jest niezgodna z chrześcijańskim pojmowaniem dobrego umierania – zauważa w rozmowie z KAI ks. prof. Andrzej Kobyliński, filozof, kierownik Katedry Etyki Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. 19 marca Kościół katolicki obchodzi Uroczystość św. Józefa, oblubieńca Najświętszej Maryi Panny, orędownika umierających i patrona dobrej śmierci.
 [wywiad] Ks. prof. Andrzej Kobyliński: Mamy epidemię samotności – jak dobrze umierać?
/ pixabay.com/huevocosmico

Maria Osińska (KAI): Dlaczego św. Józef jest patronem dobrej śmierci?

Ks. prof. Andrzej Kobyliński: – Na podstawie Pisma świętego i Tradycji przypuszczamy, że sam św. Józef miał dobrą śmierć. Nie posiadamy żadnej wiedzy historycznej, która by nam mówiła o tym, że na starość chorował na jakąś ciężką chorobę lub żeby był doświadczony szczególnym cierpieniem albo dotkliwą niepełnosprawnością. Stąd zrodziło się przekonanie, że św. Józef umarł spokojnie w podeszłym wieku, otoczony przez najbliższą rodzinę, Maryję i Jezusa. To wszystko sprawiło, że śmierć św. Józefa stała się symbolem dobrej śmierci.

- Czym w ogóle jest dobra śmierć?

– Dobra śmierć to z pewnością taka, która przychodzi w odpowiednim czasie, gdy mieliśmy możliwość się do niej przygotować, czyli nie jest śmiercią nagłą i niespodziewaną, po życiu spełnionym i udanym, w poczucie wdzięczności Bogu za przeżyty czas, w otoczeniu krewnych i znajomych. Umieranie, które nie jest obarczone nadmiernym i zbyt długim cierpieniem, można uznać za łaskę dobrej śmierci.

W średniowieczu istniało łacińskie pojęcie  „ars bene moriendi”, czyli sztuka dobrego umierania. Pisano różne utwory literackie, które przybliżały ludziom obraz dobrej śmierci. Warto przywołać znane utwory, takie jak Pieśń o Rolandzie z XI wieku czy Legenda o św. Aleksym z XV wieku. W tego rodzaju dziełach literackich opisywano szczegóły, które powinny towarzyszyć osobie umierającej, aby umieranie było dobre. Przygotowywano także specjalne zalecenia dla duchownych, jak się powinni modlić, w jaki sposób powinni towarzyszyć umierającemu, aby przygotować jego duszę do oddzielenia się od ciała i połączenia z Bogiem. Ta refleksja wśród chrześcijan o sztuce dobrego umierania była bogata i żywa. Natomiast dzisiaj temat dobrej śmierci w dużym stopniu zniknął z naszego życia społecznego. 

- Czy obecnie mamy problem z prawidłowym postrzeganiem śmierci?

– W Europie i w całych zachodnim kręgu kulturowym żyjemy w świecie konsumpcji, a nasze myślenie jest coraz bardziej zdominowane przez doczesność, a nie wieczność. Dzisiaj ludzie pytani o to, jak wyobrażają sobie koniec własnego życia, najczęściej mówią, że chcieliby umrzeć we śnie. Pragną śmierci nagłej, niespodziewanej, bez świadomości umierania. To pokazuje, że większość ludzi chce takiej śmierci, która jest niezgodna z chrześcijańskim pojmowaniem dobrego umierania. Przecież od stuleci śpiewamy w suplikacjach jakże przejmujące i mądre słowa: „Od powietrza, głodu, ognia i wojny, wybaw nas Panie! Od nagłej i niespodzianej śmierci, zachowaj nas Panie!” Szkoda, że obecnie bardzo rzadko towarzyszy nam autentyczne pragnienie dobrego przygotowania się na odejście z tego świata.

- W jaki sposób modlić się o dobrą śmierć?

– Gdy człowiek przekroczy 50 lat, powinien zacząć poważnie myśleć o śmierci. Powiem, jak ja się modlę. Otóż proszę Boga, aby moje świadome umieranie, gdy nadejdzie, nie trwało zbyt długo. Chciałbym się do śmierci dobrze przygotować, podsumowując własne życie i zostawiając po nim ślad duchowy i intelektualny.

W moim pragnieniu dobrej śmierci jest także troska o to, żeby moja starość i niedołężność nie stanowiły ciężaru dla moich bliskich. Moje najgłębsze pragnienie i szczera modlitwa dotyczą tego, żeby moje umieranie, gdy przyjdzie na to czas, nie było obarczone nadmiernym cierpieniem. Chciałbym, żeby moja śmierć stanowiła naturalne i harmonijne zwieńczenie życia – tak jak pisał Rainer Maria Rilke: „Każdemu daj śmierć jego własną, Panie. Daj umieranie, co wynika z życia, gdzie miał swą miłość, cel i biedowanie”.

- Ludzie coraz częściej wypierają temat śmierci i uciekają przed nim?

– Przede wszystkim w kulturze masowej temat śmierci niezwykle rzadko jest traktowany poważnie. Najczęściej pojawia się w filmach grozy czy w horrorach. W wymiarze metafizycznym i religijnym jest on podejmowany bardzo sporadycznie. Nie ulega wątpliwości, że doświadczamy obecnie głębokich przemian kulturowych. W konsekwencji obserwujemy także radykalne ograniczenie rytów i obrzędów, które łączą się z umieraniem i pogrzebem.

W Niemczech i innych krajach zachodnich gwałtownie rośnie liczba zgonów, które nie łączą się z żadną formą pochówku. Ktoś umiera, rodzina nie chce żadnej formy upamiętnienia, zwłoki są kremowane, a prochy rozsypuje się anonimowo w zbiorowych grobach, w lesie lub w morzu, przez co ginie pamięć o zmarłych.

- A jak współczesny człowiek radzi sobie z przeżywaniem żałoby?

– Trudno przeżywać autentyczną żałobę w świecie, w którym cały czas jesteśmy bombardowani nadmiarem bodźców. Dziś żałoba jest o wiele trudniejsza do przeżywania, niż to było w przeszłości. Konsumpcyjny model życia koncentruje naszą uwagę na doczesności, stąd temat śmierci i życia wiecznego schodzi na dalszy plan. Dodajmy uczciwie, że w Polsce wygląda to wciąż bardzo dobrze, tzn. dużą wagę przywiązujemy do pogrzebów, cmentarzy i grobów. To nas bardzo pozytywnie wyróżnia na tle innych państw europejskich. Myślę, że nie ma innego kraju w Europie, w którym pamięć o zmarłych jest tak silna, jak u nas.

- W Polsce eutanazja traktowana jest jako zabójstwo. Skracanie życia chorych zostało zalegalizowane m.in. w Holandii, Belgii, Francji czy Szwajcarii. Czy Polskę też to czeka?

– To zależy przede wszystkim od młodego pokolenia. Niestety, zmiany obyczajowe i światopoglądowe w naszym kraju postępują bardzo szybko. Nasze społeczeństwo przejmuje zachodni sposób myślenia i sposób życia. Warto w tym miejscu podkreślić, że obecnie w świecie zachodnim pojęcie eutanazji pojawia się bardzo rzadko. 

- Dlaczego?

– Ponieważ coraz częściej jest zastępowane przez inne wyrażenia. Mamy rewolucję językową. W związku z tym, że eutanazja posiada wiele negatywnych skojarzeń, szczególnie jeśli chodzi o niemiecką III Rzeszę i przymusową eutanazję osób z niepełnosprawnościami i chorych psychicznie, dzisiaj są promowane takie pojęcia synonimiczne jak pomoc w umieraniu, wspomagane samobójstwo, przerywanie życia na życzenie, samobójstwo wspomagane medycznie. Jeśli w różnych krajach są przyjmowane w ostatnich latach ustawy regulujące skracanie życia, to nie ma w nich wyrażenia „eutanazja”, ale będą obecne wcześniej wymienione wyrażenia synonimiczne. 

- Czy w przypadku eutanazji możemy mówić o dobrej śmierci?

– Takie było jej pierwotne znaczenie etymologiczne w starożytności. W niektórych nurtach filozoficznych istniała wówczas pochwała samobójstwa. Niestety, w starożytności pogańskiej dość często eliminowano ze społeczeństwa ludzi niepełnosprawnych i chorych. W starożytnej Grecji i Rzymie nie była rozwinięta kultura życia. W tym kontekście chrześcijaństwo przyniosło wielką rewolucję. Wyznawcy Chrystusa zaczęli się troszczyć o najsłabszych: dzieci nienarodzone, bezdomnych, umierających, chorych i cierpiących itd.

To przecież chrześcijaństwo stworzyło pierwsze szpitale i sierocińce, podjęło walkę z uśmiercaniem dzieci poczętych. Od dwóch tysiącleci chrześcijaństwo głosi zasadę ochrony życia ludzkiego od momentu poczęcia do naturalnej śmierci.

- Coraz częściej słyszymy, że aborcja czy eutanazja powinny być prawem człowieka.

– We Francji „prawo do aborcji”, jako jedno z praw podstawowych, będzie nawet zapisane w konstytucji. Tego rodzaju myślenie wyrasta w świecie zachodnim przede wszystkim z oświeceniowej zasady autonomii, czyli samostanowienia, autodeterminacji. To jest nowy paradygmat moralny, który wypracował niemiecki filozof Immanuel Kant. Mamy obecnie dominację etyki autonomicznej tego myśliciela. Dzisiaj w świecie zachodnim nawet jeśli ktoś o Kancie nie słyszał, to o moralności myśli tak jak on. Istotą tego myślenia jest przekonanie, że powinniśmy podlegać tylko temu prawu, które sami sobie nadajemy, a to oznacza, że mamy nieograniczoną przez nikogo możliwość określania tego, jak będziemy żyć. Zgodnie z tym przekonaniem możliwość decydowania o tym, kiedy umrę i w jaki sposób jest największym wyrazem wolności. To jest zupełnie nowe wyzwanie, które mamy też w Polsce. Z tym się trzeba zmierzyć. Jeśli to myślenie zaczyna dominować także w środowiskach chrześcijańskich, to wówczas pozostaje bardzo niewiele z autentycznego nauczania Jezusa z Nazaretu.

- Czy umieranie w samotności wynika z kryzysu rodziny i relacji?

– W dużym stopniu tak. Są dwie główne przyczyny umierania w samotności. Pierwsza to rozpad tradycyjnej rodziny wielopokoleniowej. W Polsce wygląda to ciągle całkiem nieźle, ale w niektórych krajach zachodnich dorosłe dzieci czasami nie utrzymują żadnego kontaktu z rodzicami. W konsekwencji narasta epidemia samotności ludzi w podeszłym wieku. W ostatnich latach tworzone są nawet odrębne ministerstwa ds. samotności. Kilka lat temu powstało takie ministerstwo w Japonii, ostatnio w Wielkiej Brytanii.

Kiedyś prawie wszyscy umierali w swoich domach w otoczeniu najbliższych, natomiast dzisiaj w większości przypadków mamy śmierć anonimową w szpitalach i hospicjach. Druga przyczyna to są racje medyczne. Żyjemy coraz dłużej, mamy wyższy poziom usług medycznych. W konsekwencji znacznie wydłuża się także okres starości i umierania. Kiedyś umieranie było kwestią godzin i dni, dzisiaj miesięcy i lat. 

- Jakie wyzwania stoją przed nami?

– Pierwsze wyzwanie to demografia. Nasze społeczeństwo starzeje się w dramatycznie szybkim tempie. Będziemy mieć coraz większą grupę ludzi starszych, a coraz mniejszą populację ludzi młodych. W związku z tym potrzeba odpowiedniej polityki senioralnej, tworzenia tanich miejsc, w których będą mogli przebywać ludzie starzy, chorzy, aby w ten sposób zaradzić samotności i wykluczeniu osób w podeszłym wieku.

Drugie wyzwanie to budzenie świadomości religijnej o istnieniu życia wiecznego. Rewolucja naukowo-techniczna zakrywa nam perspektywę wieczności, koncentrując naszą uwagę na tym, co doczesne. Niestety, w świecie techniki i kultury masowej trudno ocalić wiarę w życie wieczne.

Trzecie wyzwanie to edukacja społeczna, gdy chodzi o zagadnienia bioetyczne. Z cierpieniem i umieraniem wiąże się wiele trudnych pytań, na które niełatwo znaleźć odpowiedź. 

- Można podać jakiś przykład?

– Jednym z takich zagadnień jest terapia uporczywa, inaczej terapia daremna. Kiedy przerwać sztuczne podtrzymywanie funkcji życiowych osoby chorej? Kto powinien podjąć taką decyzję? Tego rodzaju rozwiązanie nie ma nic wspólnego z eutanazją, a nie jest to wcale oczywiste. Czasami ludzie się bezpodstawnie obwiniają, że bliskiej osobie przerwano życie, a było to tylko i wyłącznie zaprzestanie terapii uporczywej. Przychodzi taki moment w leczeniu pacjenta, kiedy trzeba przerwać terapię daremną. Taka decyzja nie powinna budzić żadnych zastrzeżeń etycznych.

Trzeba ciągle pogłębiać świadomość ludzi w wymiarze bioetycznym. Dlatego powinniśmy wspierać mądrą edukację społeczną, gdy chodzi o rozumienie dobrej śmierci i wielu innych zagadnień związanych z ochroną życia ludzkiego od momentu poczęcia do naturalnej śmierci.

Rozmawiała Maria Osińska

Maria Osińska, mos



 

Polecane
Emerytury
Stażowe