Wkrótce Rumunia może stać się najnowocześniejszym państwem świata. Chodzi o walutę

Na ulicach Bukaresztu ani nawet w języku rumuńskim kart płatniczych nie opisuje się zwrotem „plastikowe pieniądze”. To byłoby bez sensu, bo Rumunia jako drugi kraj świata swoje banknoty tworzy z polimerów i od 2005 roku znajduje się w elitarnej grupie państw z najnowocześniejszymi pieniędzmi. Już niedługo Rumunii chcą pójść krok dalej i w kwestiach walutowych stać się najnowocześniejszym krajem świata. Wiele wskazuje na to, że może się im to udać.
Rumuński plastikowy banknot Wkrótce Rumunia może stać się najnowocześniejszym państwem świata. Chodzi o walutę
Rumuński plastikowy banknot / fot. pixabay.com

Dzisiaj turyści i zachodni biznesmeni, płacąc za usługi i towary w Bukareszcie, nie mogą się nadziwić, że system finansowy w tym kraju jest tak nowoczesny. Płatności zbliżeniowe odbywają się natychmiast, a przygotowane do nich są nawet najmniejsze zakłady usługowe. To duży sukces rumuńskiej administracji, która negocjując przez wiele lat z wystawcami kart płatniczych – przede wszystkim z Visą i MasterCard – doprowadziła do ustalenia marż dla takich płatności na poziomie, którego dzisiaj zazdroszczą Rumunom przedsiębiorcy z całej Europy. Takie płatności na każdym poziomie wciąż nie są oczywiste w Berlinie, Paryżu czy Londynie.

Odporne na fałszowanie

Nie boją się również wymieniać swoich walut na rumuńskie banknoty. Tu nie ma miejsca na oszustów, bo prawdę mówiąc, łatwiej byłoby podrobić nową studolarówkę niż widniejącego na 50-leiowym polimerowym banknocie Aurela Vlaicu, projektanta samolotów (i rumuńską dumę znaną w świecie awiacji) oraz projekt jego aeroplanu, które zdobią jeden z popularnych nominałów. Dlatego większość z nich wymienia swoje pieniądze w kantorach na bukareszteńskim lotnisku, względnie u taksówkarzy, bo nie ma tu miejsca na pomyłki czy oszustwa.

Kiedy w 2005 roku rząd Rumunii wspólnie z tamtejszym bankiem centralnym zdecydowali się na dewaluację lei – najsłabszej waluty w Europie, Rumunia była krajem reprezentującym najsłabsze państwa Europy. Jak nigdzie indziej właśnie na tym rynku widać było świetnie działające prawo Kopernika-Greshama mówiące o tym, że słabsza waluta wypiera z rynku silniejszą. System bankowy nie oferował swoim klientom wiarygodnych narzędzi oszczędnościowych i inwestycyjnych, bo Rumunii już od wielu lat lokowali swoje oszczędności w twardych walutach, przede wszystkim w euro i dolarach. Robili tak również dlatego, że rumuńska leia była – zgadzali się co do tego eksperci zajmujący się wykrywaniem fałszywych pieniędzy – bajecznie łatwa do podrobienia. To, że światowi oszuści nie zajmowali się fałszowaniem rumuńskiej waluty, wynikało przede wszystkim z tego, że było to po prostu nieopłacalne.

Podobnie jak większość krajów Europy Środkowej i Wschodniej Rumunia nie uniknęła pułapki szybkiego wzrostu. Doprowadziła ona do szybkiej polaryzacji społeczeństwa – również dzisiaj można spotkać w bukareszteńskich restauracjach albo tych bardzo bogatych, albo tych, którzy ledwo wiążą koniec z końcem. Łączy ich to, że są dumni z narodowych banknotów – i to ewidentna korzyść z błyskawicznego doganiania Europy Zachodniej. Dewaluacja pozwoliła bowiem na wymianę nie tylko pieniądza w skali 10 tys. do 1, ale także na wdrożenie nowego projektu narodowych pieniędzy. Rumuński bank centralny postanowił pójść śladami Australijczyków, którzy pierwsi na świecie wprowadzili banknoty od początku do końca plastikowe. Chroniło to nie tylko przed fałszerstwami, bo do „wydrukowania” takiego banknotu potrzebny był również odpowiedni stop polimerowy (chroniony na początku tajemnicą) barwiony już na etapie produkcji banknotu, ale również przed na przykład zalaniem czy zamoczeniem banknotów. Dzisiaj podobnie jak w Australii rumuńskim pieniądzom nie grozi wilgoć. Portfel, który niechcący wpadnie do jednego z kilku leżących w Bukareszcie jezior, nie oznacza konieczności suszenia pieniędzy. Wystarczy je przetrzeć suchą chusteczką i wyglądają jak nowe.

W stronę wirtualizacji

To oczywiście oznacza również, że pieniądze starczają na dłużej, bo po prostu niszczą się w znacznie wolniejszym tempie niż papierowe banknoty Europejczyków czy Amerykanów. Zniszczone zbiera z rynku bank centralny i… ponownie robi z nich pieniądze.
Dzisiaj Rumuni są dumni również z tego, że są coraz lepiej przygotowani do kolejnej rewolucji w finansach, czyli… zastąpienia znajdujących się w obiegu pieniędzy pieniądzem cyfrowym, czyli zupełnie wirtualnym. Od połowy października bezgotówkowo rząd wypłaca zasiłki i wsparcie dla mało zamożnych rodzin. Specjalne karty płatnicze nie dadzą się wykorzystać w bankomatach, przynajmniej tych rumuńskich. Można nimi płacić praktycznie za wszystko, poza zakupami w sklepach z alkoholem. Gotówki z systemu wparcia społecznego nie wyeliminowano do końca, ale ma się to wydarzyć jeszcze przed 1 stycznia przyszłego roku. To będzie pierwszy, choć bardzo duży krok w stronę wirtualizacji pieniędzy w ogóle. Wirtualizacji, nad którą pracują najsilniejsze gospodarki świata, w tym m.in. japońska. Niewykluczone, że po udanym rumuńskim eksperymencie władze w Tokio skorzystają z przetartych już ścieżek.

Rumuni od wielu lat zapowiadali, że chcą i z pewnością przyjmą w końcu euro. Marzenie to jednak coraz bardziej się oddala. Nie tylko z powodu niedotrzymania przez Bukareszt kryteriów konwergencji, czyli stałej wymienialności waluty czy inflacji na odpowiednio niskim poziomie. Coraz częściej Rumuni mówią, że właściwie w pełni wymienialna leia zupełnie im wystarcza. Co więcej – daje gwarancję pozostania w awangardzie nowoczesnych finansowo państw, w których na dostęp do pieniędzy pozwoli im nie tylko posiadanie karty, ale z czasem wystarczy odpowiednia sygnatura (odcisk palca lub spojrzenie w kamerę w sklepie). Są jeszcze przelewy transgraniczne, bolączka wielkiego zachodniego biznesu. Dzisiaj wysłanie przelewu z Berlina do Londynu, Seulu czy Nowego Jorku, jeżeli w grę wchodzi przelew między dwoma różnymi bankami, trwa bywa, że i dwa, trzy dni. Karpacki sektor finansowy planuje realizację takich płatności w czasie rzeczywistym. I zapowiada, że zrobi to najpóźniej w ciągu roku.

Tekst pochodzi z 45 (1815) numeru „Tygodnika Solidarność”.


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Prof. Grzegorz Górski: Wspólna obrona... niemieckich interesów Wiadomości
Prof. Grzegorz Górski: Wspólna obrona... niemieckich interesów

Proponowane zmiany w traktatach konstytuujących Unię Europejską oraz regulujących jej funkcjonowanie, prezentowane były na ogół jako działanie mające służyć jej wzmocnieniu, w obliczu piętrzących się wyzwań.

Zwycięzca konkursu na najpiękniejszego Włocha postanowił zostać księdzem z ostatniej chwili
Zwycięzca konkursu na najpiękniejszego Włocha postanowił zostać księdzem

Cztery lata temu został uznany za najpiękniejszego mężczyznę we Włoszech; teraz przygotowuje się do kapłaństwa i studiuje teologię - historię 21-letniego Edoardo Santiniego z okolic Florencji przedstawiła w sobotę agencja ANSA i włoska prasa.

Dziwna sytuacja na profilu Michała Boniego: Ktoś mi się włamał na konto! z ostatniej chwili
Dziwna sytuacja na profilu Michała Boniego: "Ktoś mi się włamał na konto!"

Niecodzienna sytuacja miała miejsce na profilu Michała Boniego na platformie "X" (dawniej "Twitter").

Afera wiatrakowa - Hennig-Kloska się pogrąża: Kobieto, czemu kłamiesz? z ostatniej chwili
Afera wiatrakowa - Hennig-Kloska się pogrąża: "Kobieto, czemu kłamiesz?"

Media huczą wokół tzw. Afery Wiatrakowej, zwanej również "Lex Siemens". W projekcie ustawy o zamrożeniu cen prądu zgłaszający posłowie Polski 2050 i Koalicji Obywatelskiej zawarli szereg kontrowersyjnych zapisów, takich jak możliwość wywłaszczania pod wiatraki, czy radykalnego zmniejszenia minimalnej odległości od zabudowań. Nad ustawą pracowała poseł Polski 2050 Szymona Hołowni Paulina Hennig-Kloska.

Losowanie grup Euro 2024. Z kim zmierzą się Biało-Czerwoni? z ostatniej chwili
Losowanie grup Euro 2024. Z kim zmierzą się Biało-Czerwoni?

Wielkimi krokami zbliża się Euro 2024. Biało-Czerwoni poznali właśnie potencjalnych rywali w fazie grupowej imprezy. Okazuje się, że zmierzą się z wymagającymi zawodnikami.

Muzeum w Monachium chce odzyskać słynną rzeźbę. Naruszenie prawa z ostatniej chwili
Muzeum w Monachium chce odzyskać słynną rzeźbę. "Naruszenie prawa"

Jak informuje dziennik "Corriere della Sera" Niemcy domagają się od Włoch odzyskania słynnej rzeźby Dyskobola. W 1938 roku została zakupiona zgodnie z decyzją Hitlera, a w 1948 roku została przewieziona do Włoch. Gazeta przekazała, że Niemcy chcą odzyskać rzeźbę, która jak twierdzą została zabrana bezprawnie.

Znamy zwycięzcę konkursu Pucharu Świata w Lillehammer. Jak wypadli Polacy? z ostatniej chwili
Znamy zwycięzcę konkursu Pucharu Świata w Lillehammer. Jak wypadli Polacy?

Austriacki skoczek narciarski Stefan Kraft podtrzymał świetną passę, wygrywając konkurs Pucharu Świata w Lillehammer.

Szokujące odkrycie w Wielkopolsce. Zwłoki mężczyzny przed sklepem z ostatniej chwili
Szokujące odkrycie w Wielkopolsce. Zwłoki mężczyzny przed sklepem

W Krzywiniu w Wielkopolsce dokonano szokującego odkrycia. W samochodzie na parkingu przed jednym z sklepów znaleziono ciało mężczyzny.

Poważny wypadek w woj. świętokrzyskim. Są ranni z ostatniej chwili
Poważny wypadek w woj. świętokrzyskim. Są ranni

Na drodze wojewódzkiej 751 w Bodzentynie w woj. świętokrzyskim doszło do poważnego wypadku. Ranne zostały trzy osoby. Ze wstępnych ustaleń wynika, że 33-latka najprawdopodobniej jechała zbyt szybko. W wyniku tego błędu auto wpadło do rowu i dachowało.

Potężna awaria w polskim mieście. Wielu mieszkańców bez wody z ostatniej chwili
Potężna awaria w polskim mieście. Wielu mieszkańców bez wody

W związku z awarią magistrali na terenie Poznania mogą występować spadki ciśnienia lub przerwy w dostawach wody.

REKLAMA

Wkrótce Rumunia może stać się najnowocześniejszym państwem świata. Chodzi o walutę

Na ulicach Bukaresztu ani nawet w języku rumuńskim kart płatniczych nie opisuje się zwrotem „plastikowe pieniądze”. To byłoby bez sensu, bo Rumunia jako drugi kraj świata swoje banknoty tworzy z polimerów i od 2005 roku znajduje się w elitarnej grupie państw z najnowocześniejszymi pieniędzmi. Już niedługo Rumunii chcą pójść krok dalej i w kwestiach walutowych stać się najnowocześniejszym krajem świata. Wiele wskazuje na to, że może się im to udać.
Rumuński plastikowy banknot Wkrótce Rumunia może stać się najnowocześniejszym państwem świata. Chodzi o walutę
Rumuński plastikowy banknot / fot. pixabay.com

Dzisiaj turyści i zachodni biznesmeni, płacąc za usługi i towary w Bukareszcie, nie mogą się nadziwić, że system finansowy w tym kraju jest tak nowoczesny. Płatności zbliżeniowe odbywają się natychmiast, a przygotowane do nich są nawet najmniejsze zakłady usługowe. To duży sukces rumuńskiej administracji, która negocjując przez wiele lat z wystawcami kart płatniczych – przede wszystkim z Visą i MasterCard – doprowadziła do ustalenia marż dla takich płatności na poziomie, którego dzisiaj zazdroszczą Rumunom przedsiębiorcy z całej Europy. Takie płatności na każdym poziomie wciąż nie są oczywiste w Berlinie, Paryżu czy Londynie.

Odporne na fałszowanie

Nie boją się również wymieniać swoich walut na rumuńskie banknoty. Tu nie ma miejsca na oszustów, bo prawdę mówiąc, łatwiej byłoby podrobić nową studolarówkę niż widniejącego na 50-leiowym polimerowym banknocie Aurela Vlaicu, projektanta samolotów (i rumuńską dumę znaną w świecie awiacji) oraz projekt jego aeroplanu, które zdobią jeden z popularnych nominałów. Dlatego większość z nich wymienia swoje pieniądze w kantorach na bukareszteńskim lotnisku, względnie u taksówkarzy, bo nie ma tu miejsca na pomyłki czy oszustwa.

Kiedy w 2005 roku rząd Rumunii wspólnie z tamtejszym bankiem centralnym zdecydowali się na dewaluację lei – najsłabszej waluty w Europie, Rumunia była krajem reprezentującym najsłabsze państwa Europy. Jak nigdzie indziej właśnie na tym rynku widać było świetnie działające prawo Kopernika-Greshama mówiące o tym, że słabsza waluta wypiera z rynku silniejszą. System bankowy nie oferował swoim klientom wiarygodnych narzędzi oszczędnościowych i inwestycyjnych, bo Rumunii już od wielu lat lokowali swoje oszczędności w twardych walutach, przede wszystkim w euro i dolarach. Robili tak również dlatego, że rumuńska leia była – zgadzali się co do tego eksperci zajmujący się wykrywaniem fałszywych pieniędzy – bajecznie łatwa do podrobienia. To, że światowi oszuści nie zajmowali się fałszowaniem rumuńskiej waluty, wynikało przede wszystkim z tego, że było to po prostu nieopłacalne.

Podobnie jak większość krajów Europy Środkowej i Wschodniej Rumunia nie uniknęła pułapki szybkiego wzrostu. Doprowadziła ona do szybkiej polaryzacji społeczeństwa – również dzisiaj można spotkać w bukareszteńskich restauracjach albo tych bardzo bogatych, albo tych, którzy ledwo wiążą koniec z końcem. Łączy ich to, że są dumni z narodowych banknotów – i to ewidentna korzyść z błyskawicznego doganiania Europy Zachodniej. Dewaluacja pozwoliła bowiem na wymianę nie tylko pieniądza w skali 10 tys. do 1, ale także na wdrożenie nowego projektu narodowych pieniędzy. Rumuński bank centralny postanowił pójść śladami Australijczyków, którzy pierwsi na świecie wprowadzili banknoty od początku do końca plastikowe. Chroniło to nie tylko przed fałszerstwami, bo do „wydrukowania” takiego banknotu potrzebny był również odpowiedni stop polimerowy (chroniony na początku tajemnicą) barwiony już na etapie produkcji banknotu, ale również przed na przykład zalaniem czy zamoczeniem banknotów. Dzisiaj podobnie jak w Australii rumuńskim pieniądzom nie grozi wilgoć. Portfel, który niechcący wpadnie do jednego z kilku leżących w Bukareszcie jezior, nie oznacza konieczności suszenia pieniędzy. Wystarczy je przetrzeć suchą chusteczką i wyglądają jak nowe.

W stronę wirtualizacji

To oczywiście oznacza również, że pieniądze starczają na dłużej, bo po prostu niszczą się w znacznie wolniejszym tempie niż papierowe banknoty Europejczyków czy Amerykanów. Zniszczone zbiera z rynku bank centralny i… ponownie robi z nich pieniądze.
Dzisiaj Rumuni są dumni również z tego, że są coraz lepiej przygotowani do kolejnej rewolucji w finansach, czyli… zastąpienia znajdujących się w obiegu pieniędzy pieniądzem cyfrowym, czyli zupełnie wirtualnym. Od połowy października bezgotówkowo rząd wypłaca zasiłki i wsparcie dla mało zamożnych rodzin. Specjalne karty płatnicze nie dadzą się wykorzystać w bankomatach, przynajmniej tych rumuńskich. Można nimi płacić praktycznie za wszystko, poza zakupami w sklepach z alkoholem. Gotówki z systemu wparcia społecznego nie wyeliminowano do końca, ale ma się to wydarzyć jeszcze przed 1 stycznia przyszłego roku. To będzie pierwszy, choć bardzo duży krok w stronę wirtualizacji pieniędzy w ogóle. Wirtualizacji, nad którą pracują najsilniejsze gospodarki świata, w tym m.in. japońska. Niewykluczone, że po udanym rumuńskim eksperymencie władze w Tokio skorzystają z przetartych już ścieżek.

Rumuni od wielu lat zapowiadali, że chcą i z pewnością przyjmą w końcu euro. Marzenie to jednak coraz bardziej się oddala. Nie tylko z powodu niedotrzymania przez Bukareszt kryteriów konwergencji, czyli stałej wymienialności waluty czy inflacji na odpowiednio niskim poziomie. Coraz częściej Rumuni mówią, że właściwie w pełni wymienialna leia zupełnie im wystarcza. Co więcej – daje gwarancję pozostania w awangardzie nowoczesnych finansowo państw, w których na dostęp do pieniędzy pozwoli im nie tylko posiadanie karty, ale z czasem wystarczy odpowiednia sygnatura (odcisk palca lub spojrzenie w kamerę w sklepie). Są jeszcze przelewy transgraniczne, bolączka wielkiego zachodniego biznesu. Dzisiaj wysłanie przelewu z Berlina do Londynu, Seulu czy Nowego Jorku, jeżeli w grę wchodzi przelew między dwoma różnymi bankami, trwa bywa, że i dwa, trzy dni. Karpacki sektor finansowy planuje realizację takich płatności w czasie rzeczywistym. I zapowiada, że zrobi to najpóźniej w ciągu roku.

Tekst pochodzi z 45 (1815) numeru „Tygodnika Solidarność”.



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe