Maria Ryznar-Fołta: W Markowej Żydzi znaleźli schronienie w wielu domach

Jaka była rola założycieli Towarzystwa Przyjaciół Markowej w zachowaniu i odtworzeniu historycznych tradycji oraz dziedzictwa kulturowego w Markowej?
Żeby mówić o skansenie trzeba sięgnąć do korzeni, tak jak do wszystkiego.
Początek, źródło takiej twórczej czyli inicjatywy założycieli powstało w czasach Rzeczpospolitej Wici. Wici powstały w roku 1928, a w 1978 roku markowscy działacze Wici, ci którzy oczywiście działali, tworzyli w Markowej spółdzielnie.
Mieli oni duży wpływ na życie kulturalne, na teatr, na chóry, na zespoły taneczne, śpiewacze. Funkcjonowała orkiestra , Życie kulturalne i życie gospodarcze zatem było również, czego dowodem były spółdzielnia jak : mleczarska, czy kółko rolnicze, , kasy oszczędnościowe. W tym wszystkim brali udział mieszkańcy. Założono też pierwszą spółdzielnię zdrowia, która skupiała kilka wsi. wokół, Markowianie mieli I mają lepszą dostępność do ochrony zdrowia. Byli lekarze, stomatolodzy, pojawiły się były mikroskopy, Jest to wsztystko widoczne dzięki naszym archiwom. Ci właśnie działacze, którzy pełni optymizmu i zapału, zjechali się po 50 latach, zobaczyli jak zmienia się oblicze Markowej i stwierdzili, że należy ocalić od zapomnienia to, co już odchodzi, a to, z czego wyrośli, co im dało zapał do życia dorosłego, później dojrzewającego, do tego, co robili przez pięćdziesiąt lat. W związku z powyższym postanowili utworzyć Towarzystwo Przyjaciół Markowej, którego właśnie głównym celem były zbiory materialne oraz dziedzictwo duchowe. W związku z tym zorganizowano na wzór wiciowy kilka sekcji. Powstały sekcje odpowiedzialne za zbiory sprzętów, narzędzi oraz , inne sekcje takie organizacyjne, które planowały, organizowały dalsze działanie. Powstały, były też sekcje kultury. W związku z tym zbierano fotografie, opisywano je. I w 1985 roku, czyli po 6 latach, założyciele zrealizowali swoje marzenie i otworzyli zagrodę, taką małą zagrodę z chałupą kmiecią, z tak zwanym rynkiem i budynkami gospodarczymi oraz postawiono wiatrak. To tak na początek, w związku z 600-leciem lokacji wsi Markowa. Wielkie było święto, na tę okoliczność w wsi Markowa. Ponadto Markowianie otworzyli też “Wesele Markowskie”, czyli teatr amatorski który bardzo czynnie Zaprezentowano wtedy wesele nie tylko na scenie, ale takie, które objechało wieś całą z wozami, bryczkami, końmi. Udział w nim brali tzw: funkcyjni, drużbowie, oczywiście młodzi i ci wszyscy, którzy zawsze byli w Markowej. Uczestniczyli w nim również : rękowni, rękownice, czyli ci, którzy ręczyli za młodego, za młodą, wiechowni, ci którzy byli od obrzędu wiechy, taki zwyczaj weselny. W związku z tym było bardzo uroczyste otwarcie zagrody i świętowanie 600-lecia lokacji.
Jakie inicjatywy społeczne i działania podejmowane przez mieszkańców Markowej przyczyniły się do powstania i rozwoju skansenu oraz jakie formy promocji i edukacji kulturowej są realizowane przez skansen w celu zachowania tradycji i dziedzictwa lokalnego?
Oprócz wymienionych inicjatyw otworzono wystawę "Markowa - czas i ludzie" w oparciu o fotografie Ulmy. Bardzo pomógł w tym Antoni Tejchma, brat ministra Józefa Tejchmy, który pracował w Krajowej Agencji Wydawniczej. Wsparł nas w odtworzeniu różnych fotografii. Pomagała też malarka, kuzynka dzieci Ulmów Helena Majewska z Niemczaków. Zatem na dobry początek, wspólnymi siłami powstała zagroda. Markowianie propagowali to, zapraszali różnych gości i ciągle pracowali społecznie, bo stowarzyszenie nie jest dotowane przez żadną instytucję państwową, nie ma żadnych środków przyznawanych z budżetu, wszystko jedno czy z województwa czy z jakichś jednostek kulturalnych. Panowie, panie zbierali się, robili różne warsztaty, piekli chleb, pokazywali różne ginące zawody, zachęcali do odwiedzania w celu zdobycia funduszy. Powstawały kolejne obiekty. Od ponad dwudziestu lat świętujemy "Dzień Otwartych Drzwi w Skansenie" taką cykliczną imprezę, podczas której pokazujemy ginące zawody: w kuźni pracują kowale, zboże się młóci, pranie się robi ręczne, wykonuje dachówki, cegły, pokazujemy, kręcenie powrósł, robienie klitek. Ponadto na scenie prezentują się nasze lokalne zespoły mamy zespół śpiewaczy regionalny, zespół pieśni i tańca, w którym tańczą ludzie dorośli, ale też mamy zespoły młodsze, tak zwanych markusów, którzy wzrastają w tej kulturze i też tańczą, pokazując różne tańce. Zawsze jest zainteresowanie taką imprezą, z uwagi na to, że towarzyszy temu wiele atrakcji. Obecny jest pan z zabawkami takimi drewnianymi. Pokazuje jak robić zabawki, więc też jest to odniesienie do zainteresowania najmłodszych czymś twórczym, bo dawniej zabawki były czymś takim, co inspirowało dziecko do kreatywnych takich działań. Zatem z chęcią pokazujemy to w skansenie.
Józef Ulma - działacz społeczny
Jakie różnorodne pasje, umiejętności i działania podejmowane przez Józefa Ulma, mieszkańca Markowej, przyczyniły się do wzbogacenia lokalnej społeczności i jakie znaczenie miał w życiu wsi, zarówno przed jak i w czasie II wojny światowej?
Markowa przed wojną tętniła życiem, ludzie byli zafascynowani ruchem ludowym, ruchem młodzieżowym, ruchem spółdzielczym. Bardzo wiele ożywienia do wsi wnosił Józef Ulma, który szczepił drzewka, który wprowadzał nowe ich odmiany. Starsi opowiadali, że jak szedł i zobaczył jakieś drzewko, mówił "źle to prowadzisz". Ulma był taki otwarty, pomagał, i wdrażał do uprawy różne nowe warzywa : -pomidory, sałatę, soję. Ulma w latach 1928 1929 był w Szkole Rolniczej w Pilźnie i z tej szkoły pisał do rodziców i do braci, jak się należy zachować wobec roślin strączkowych, które się suszyą i na wiosnę trzeba je wysadzać. Pisał też o soi, żeby jej nie łuszczyć, aby zadbać szczególnie, żeby była w takim przewiewnym miejscu, Podkreślał,że to bardzo pożyteczna roślina. Widzimy wic, że 100 lat temu Ulma mówił o soi. Ponadto Ulma był człowiekiem o wielkim umyśle i wielkim sercu, to zawsze powtarzam miał takie bardzo szerokie zainteresowania, począwszy od upraw, od sadownictwa, warzywnictwa, poprzez hodowlę pszczół, jak również hodowlę jedwabników, za co zyskiwał nagrody za wyhodowane kokony, w ogóle za hodowlę jedwabników. Był wyróżniony przez hrabiego Lubomirskiego. A także, o czym wiemy, Ulma był pasjonatem fotografii. Sam skonstruował pierwszy aparat fotograficzny, później już miał fabryczne aparaty, ale pierwszy aparat sam skonstruował. Skonstruował też sam wiatrak i sam u siebie wytwarzał prąd. W czasie wojny u niego już świeciły się żarówki. Posiadał też prywatną bibliotekę ponad 300 egzemplarzy książek przeróżnych o bardzo różnej tematyce, począwszy od religijnych, po zasady elektrotechniki, o drenowaniu, o sile wiatru., Pprzeróżne i techniczne, i socjologiczne, i psychologiczne. Ulma był człowiekiem niesamowitym, on prenumerował "Wiedzę i Życie". W tamtym czasie nie należał do najbogatszych. Najbogatsi to byli kmiecie, którzy mieli dużo ziemi. Ulmowie nie mieli dużo ziemi. Ulma skończył cztery klasy szkoły podstawowej, ale później był w wojsku. W wojsku był pisarzem, więc już też zdobywał tę wiedzę. Często wojsko było takim miejscem, że młodzi pozyskiwali wiedzę w różnych dziedzinach. Po wojsku był jeszcze w szkoleł wojskowej w Pilźnie. A tak wracając do wsi, która była bardzo zaangażowana w życie społeczne, kulturalne, gospodarcze…, przyszedł , niestety czas, w którym wkroczyła wojna, i niestety, wielu mieszkańców poszło na wojnę, między innymi Ulma Józef. W Markowej bardzo szybko, bo już , 9 września, byli Niemcy. Markowianie poszli na wschód, później wracali. Zaczął się trudny czas. Karski mówił, że dla nas to była wojna, to prawda, ale w Markowej była też społeczność żydowska. Dla nich to był koniec świata. Wiemy, że ta zagłada, którą przygotowali Niemcy dla narodu żydowskiego, była czymś okrutnym. Wszyscy mówimy, to był czas Holocaustu, to był czas, kiedy człowiek człowiekowi zgotował zagładę i śmierć. I jeżeli myślimy o zagładzie całego narodu, i wiemy dzisiaj, że to było po prostu okrutne.
Polska pomoc, niemieckie okrucieństwo
W jaki sposób mieszkańcy Markowej reagowali na okrutną rzeczywistość II wojny światowej i Holocaustu, a zwłaszcza na próby ukrywania Żydów oraz ich tragiczne losy, które przyczyniły się do głębokiego wstrząsu i traumy w społeczności wsi?
W Markowej markowscy Żydzi znaleźli schronienie w wielu domach, nie było to tak, że byli w jednym domu. Przechodzili, latem kryli się w potokach, zimą znajdowali schronienie w domach. Był czas bardzo trudny.
Musimy pamiętać też o tym, że Markowa należała do dystryktu, powiatu jarosławskiego. W Markowej ani w Łańcucie nie było getta. Żydzi z naszych okolic chodzili z opaskami Dawida i mieli nie opuszczać swoich miejsc, byli w tym miejscu, gdzie mieszkali. Dopiero kiedy w lipcu 1942 roku postanowiono o całkowitej zagładzie,
Niemcy byli już przygotowani, mieli potężne maszyny śmierci, bo to inaczej nie można powiedzieć - Bełżec, Sobibór, Brzezinkę, w ogóle Treblinkę, tych obozów śmierci było mnóstwo. To wówczas wydawali kolejne postanowienie, które było takim powtórzeniem i jeszcze uściśleniem zakazu z 15 października 1941 roku, gdzie mówiono, że za domniemaną pomoc, za podanie ręki, ukrywanie wiedzy na ten temat, grozi Polakom kara śmierci.
Wtedy właśnie w Markowej ten czas dokonał w całej społeczności takie wielkie, bolesne znamię. Wiemy, że 24 marca 1944 roku zginęła żydowska rodzina Goldmannów, która znalazła schronienie u Ulmów, a wcześniej właśnie w 19 42 roku, 13 grudnia, w Markowej sołtys ogłosił, że będą wyszukiwani Żydzi i że ci, którzy znaleźli jakieś schronienie, gdzieś po różnych domach., i Wtedy właśnie ponad 20 Żydów zostało złapanych. najprawdopodobniej nocą, następnie byli w więzieniu, a kolejnego dnia zostali rozstrzelani na Okopie Markowskim, gdzie grzebano wcześniej martwe zwierzęta. Te strzały, ta okrutna akcja właśnie w tym grudniu 1942 roku już była takim bolesnym wydarzeniem dla całej Markowej, a zwłaszcza dla wszystkich tych, którzy mieli, obcowali z Żydami, dawali schronienie Żydom, dawali im jakąkolwiek pomoc. To po prostu już bolało, to bolało też Żydów, że odeszli ich sąsiedzi. Jedna z pań mówi, że mama opowiadała, że jej koleżanka zginęła na Okopie, bardzo długo nie mogła spać, no bo z tą koleżanką chodziła do szkoły, była z nią zżyta i tę dziewczynkę rozstrzelano na Okopie. A więc to były bardzo trudne czasy i po tym, jak wykonano egzekucję rodziny Ulmów, to już była bardzo trudna sytuacja, nie do opisania., Trudno jest to określić słowami, co czuli, co przeżywali ludzie, gdy po prostu rozstrzelano całą rodzinę Ulmów, ich małe dzieci, które nie brały żadnej odpowiedzialności za przechowanie Żydów, i rodzinę Goldmannów. Tam też było dziecko, dziewczynka Reszla. Na miejscu zbrodni były takie pogardliwe uwagi tych żandarmów i policjantów granatowych "dobrze że nie ma tu sąsiadów, bo oni by jeszcze sąsiadów rozstrzelali". Ale wieś po prostu bardzo się przestraszyła, cała społeczność zamilkła na długie lata. Ale ci, którzy nadal dawali schronienie Żydom, mięli wielką traumę, lęk przez prawie cztery miesiące, wiedząc że nie ma litości, oni nie będzie żadnych wytłumaczeń, cała rodzina ginie i koniec, kropka. Mieli obawy duże osąsiadów , którzy wiedząc o ukrywaniu Żydów mogliby rónież zginąć. I myślę, że wielu sąsiadów też się bardzo bało i dlatego, jak Aron Weltz w zeznaniach dla Yad Vashem, ten człowiek, który ocalał w rodzinie domu Szelarów, zeznawał, że u nich było bardzo dużo napięcia na strychu, a matka, gospodyni z tego domu, była chora z nerwów. I myślę, że to, co pozostało, to na wielu wycisnęło piętno chorób różnych, nerwowych. To wielka trauma nie tylko dla tych, którzy przechowywali Żydów, ale dla ich rodzin, związanych z bliskimi, sąsiedztwem. Gdy ci ludzie ginęli, pozostali żyli później w wielkim strachu. To wszystko zostało w nas. Mówi się, że jesteśmy, poprzez takie doświadczenia ostatniego stulecia, społeczeństwem bardzo straumatyzowanym.