Wybory w Turcji. „Kto wygrał, wygrał”

Oceniając powierzchownie, turecki elektorat okazał się podzielony prawie na dwie części – na wyborców wielkich miast (zwłaszcza Stambułu, Ankary i Izmiru) oraz na prowincję. Tak to wygląda właśnie na mapie. Wielkomiejski elektorat ciąży ku Zachodowi, dał temu wyraz, wybierając w 2019 r. merów obu tureckich metropolii. Są nimi politycy związani z tureckimi nurtami demokratycznymi i prozachodnimi. Obecne wybory w Turcji to konfrontacja tego miejskiego elektoratu i wciąż silniejszego elektoratu prowincji, który po raz trzeci chce Recepa Tayyipa Erdoğana. [TEKST POWSTAŁ PRZED DRUGĄ TURĄ WYBORÓW PREZYDENCKICH W TURCJI]
Recep Tayyip Erdoğan Wybory w Turcji. „Kto wygrał, wygrał”
Recep Tayyip Erdoğan / fot. Wikimedia Commons/Michał Józefaciuk

W Turcji w pierwszej turze wyborów prezydenckich 14 maja przy frekwencji ponad 88,92 proc. żaden z kandydatów nie zdobył wymaganej większości 50 proc. plus jednego głosu. Erdoğanowi zabrakło bardzo niewiele, głosowało na niego 49,40 proc. wyborców (agencja rządowa Anadolu podaje 49,51 proc.). Kemal Kılıçdaroğlu dostał 44,88 proc., a 5,17 proc. wyborców oddało głos na Sinana Oğana. Rozstrzygająca druga tura wyborów prezydenckich odbędzie się 28 maja.

W parlamencie zdecydowaną większość ma koalicja Erdoğana

W pierwszej turze bez problemu wybrano parlament, który w Turcji nadal będzie przez pięć lat politycznym zapleczem prezydenta. Najpewniej Erdoğana. Takie są ustrojowe konsekwencje modelu prezydencko-parlamentarnego wprowadzonego przez Erdoğana w 2019 r. Wybory do parlamentu wygrała koalicja Sojusz Ludowy, zgrupowana wokół Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP – Adalet ve Kalkınma Partisi), która otrzymała 266 mandatów), ugrupowania Recepa Tayyipa Erdoğana. Do tej koalicji wchodzą także Ruch Nacjonalistyczny (MHP), Partia Dobrobytu (Yeniden Refah) oraz Partia Wielkiej Jedności (BBP). MHP była blisko powiązana z organizacją Szare Wilki, której jednym z celów jest utworzenie wielkiego państwa ludów turańskich od Bałkanów do południowo-zachodnich Chin. Te dwie organizacje łączył przede wszystkim radykalny islamizm oraz ekstremistyczne idee o charakterze nacjonalistyczno-islamskim. Szare Wilki uważano jakiś czas za zbrojne ramię MHP oraz za grupę skrajnie prawicową, choć w latach siedemdziesiątych podejrzewano ją o kontakty z wojskowym wywiadem sowieckim GRU. Działaczem tej organizacji był Mehmet Ali Ağca, który dokonał zamachu na św. Jana Pawła II.
Sojusz Ludowy po wyborach 14 maja ma ponownie znaczną większość, 322 mandaty, w parlamencie liczącym 600 deputowanych. Na Sojusz Ludowy głosowało ponad 49,35 proc. elektoratu. Główna siła opozycyjna, Sojusz Narodu, zdobyła 35 proc. głosów, co dało 213 mandatów. Trzeci blok, opozycyjny Sojusz Pracy i Wolności (m.in. z partią prokurdyjską), zdobył 10,5 proc. głosów i 65 mandatów.

Wyniki pozwalają mówić o zdecydowanym zwycięstwie obozu Erdoğana, choć jego wynik jest nieco niższy niż w 2018 r. (koalicja kierowana przez AKP otrzymała wtedy ok. 52 proc. głosów). Jeśli 28 maja w drugiej turze wygra Kılıçdaroğlu i zostanie prezydentem, będzie miał przeciw sobie parlament, więc raczej nie ma szans, aby spełnił np. jedną ze swoich obietnic – zgodę na przyjęcie Szwecji do NATO. Ratyfikację akcesu do NATO akceptują w głosowaniu parlamenty państw członkowskich Sojuszu Północnoatlantyckiego. W tureckim parlamencie znacznie przeważa koalicja Erdoğana, więc wątpliwe, aby akces Szwecji został ratyfikowany.

Erdoğan po raz trzeci?

Rezultat wyborów prezydenckich w pierwszej turze w pozycji faworyta stawia Erdoğana. Choć nie uzyskał wymaganych 50 proc. plus jednego głosu, uzyskał kilkuprocentową przewagę nad Kılıçdaroğlu. O silnym i legalnym mandacie politycznym dotychczasowego prezydenta świadczą bardzo wysoka frekwencja wyborcza, brak rażących incydentów oraz transparentny proces liczenia głosów, który nie dał opozycji żadnej okazji do legalnego kwestionowania wyników i organizowania ulicznych protestów.

Wielu ekspertów w USA uważa, że obecne wybory w Turcji są wolne, ale niesprawiedliwe. Jednym z sukcesów Erdoğana jest właśnie owa legalność pierwszej tury wyborów. Dyktator nie musiał uciekać się do łamania prawa, większość parlamentarną zdobył w uczciwym głosowaniu. Może będzie mógł mówić, że jego też wybrał naród, tak jak Niemcy Hitlera w 1932 roku?

Sunnita kontra alawita?

Ostateczne wyniki wyborów w Turcji przyniesie dopiero druga tura 28 maja. Z dużym prawdopodobieństwem Kılıçdaroğlu nie może liczyć na jej wygranie. Nazywany jest w Turcji „drugim Gandhim”, co samo w sobie jest dla niego złowróżbne – Turcja w swojej tożsamości nie ma wielkiego zrozumienia dla takiej antyprzemocowej opcji politycznej. Ani dla sekularystycznej, antyosmańskiej charyzmy Kılıçdaroğlu. Przecież Mustafa Kemal Atatürk, choć też antyosmański sekularysta, jednak nową Turcję budował na agresji i bezwzględności. Kılıçdaroğlu odwołuje się do kemalizmu, w niczym nie przypominając Atatürka. Na Zachodzie zyskał uznanie i sympatię, ponieważ w jego programie nie ma np. śladu dążenia do „neutralizacji” – wymordowania – kilkunastomilionowej mniejszości kurdyjskiej. Za to są zapowiedzi odrodzenia demokracji i poszanowania prawa. Jednak to mu nie zagwarantuje prezydentury w głosowaniu 28 maja. 14 maja nie zdobył większości w parlamencie, zdobyła ją koalicja polityczna stworzona przez Erdoğana, ku satysfakcji głębokiej tureckiej prowincji, choć nie tylko. Nieoficjalnym głębokim programem koalicji Erdoğana jest obrona sunnizmu przed alawitami. Jak wspomniałam – Kılıçdaroğlu jest alawitą.

Wsparcie od Putina

Rezultat w wyborach parlamentarnych konsoliduje i wzmacnia obóz władzy zgromadzony wokół obecnego prezydenta i ogromnie zwiększa jego szanse na ponowny wybór. Sam Erdoğan musi wystartować w drugiej turze tylko dlatego, że i on sam, i jego ekipa wyjątkowo nieudolnie zachowali się po dramatycznym trzęsieniu ziemi na początku lutego, które spowodowało śmierć ponad 50 tys. osób. Co najmniej setki tysięcy straciły dach nad głową i rodzinne dorobki.

Bardzo zła sytuacja gospodarcza kraju ma zdecydowanie mniejsze znaczenie. Wybitny ekspert bliskowschodni Atlantic Council Michael Rubin ocenia, że rządząca dotychczas ekipa swoją wygraną zawdzięcza umiejętności chwilowego ustabilizownia kryzysu gospodarczego w okresie przedwyborczym. Tu Rubin wymienia efekt napływu znaczącego kapitału z zagranicy, szczególnie z Rosji, a także z Chin. Dzięki temu możliwe było ostatnie rozbudowanie transferów socjalnych oraz sugestywne przedstawienie w mediach osiągnięć dwóch dekad rządów Erdoğana. Zwłaszcza w mediach społecznościowych. Duże znaczenie miał zrealizowany w pierwszych dniach maja gest Putina – przesunięcie na rok 2024 bieżących płatności obciążających stronę turecką za gaz od Gazpromu. Kwota na razie wynosi 600 mln dol., lecz stanowiła znaczną presję na bieżące płatności z (pustego) budżetu. Kreml do tego ujawnił, że możliwe są dalsze przesunięcia płatności za dostarczany gaz, gdyż gazowy kontrakt rosyjsko-turecki przewiduje możliwość zawieszenia opłat do wartości 4 mld dol. Rosyjska decyzja została mocno nagłośniona w tureckich mediach rządowych.

O ile nie wydarzy się coś w ostatniej chwili, powszechnie oczekuje się, że Erdoğan rozpocznie bezprecedensową trzecią dekadę władzy po wygraniu drugiej tury. 69-letni przywódca emanował pewnością siebie kilka dni temu, gdy przemawiał do tłumów zgromadzonych przed swoją „kwaterą”, siedzibą krajową AKP w Ankarze. – To nasz naród i kraj zwyciężyły w tych wyborach. Nie jesteśmy jak ci, którzy próbowali oszukać ludzi, prawdopodobnie po raz ostatni, twierdząc, że są wiele mil przed nami w wyścigu wyborczym – oświadczył Erdoğan, najzupełniej pewny, że wygra 28 maja w drugiej turze.

Porażka koalicji opozycyjnej

Dużo niższe od spodziewanego było poparcie dla Kılıçdaroğlu i jego koalicji. Sondaże przedwyborcze wskazywały, że może on liczyć nawet na prezydenturę już w pierwszej turze. Jeśli chodzi o wybory parlamentarne, dużym wyzwaniem okazała się konieczność godzenia ogromnych różnic pomiędzy poszczególnymi partiami i sprofilowanie programu atrakcyjnego jednocześnie dla wyborców nacjonalistycznych i liberalnych. Druga tura wyborów prezydenckich dla Kılıçdaroğlu będzie trudniejsza, ponieważ obciąża ją o wiele słabszy, niż zapowiadano, wynik pierwszej tury, co zwiększy szanse Erdoğana. Na jego korzyść przemawiają także – obok atutów urzędującego prezydenta – aura sukcesu odniesionego 14 maja.

Taniec na linie – między NATO a Rosją

Ankara prowadzi obecnie ostrą grę polityczną, taniec na linie rozpiętej między NATO a Rosją. Przymierze z Rosją kwitnie, jednocześnie Ankara udziela Ukrainie pewnego wsparcia, a Erdoğan pozycjonuje się jako pośrednik między Moskwą a Kijowem. W USA i UE niektórzy politycy wierzą, że Kılıçdaroğlu mógłby sprawić, aby Turcja stała się z powrotem przede wszystkim członkiem NATO i godnym zaufania sojusznikiem. To główny powód, dla którego zwycięstwo Kılıçdaroğlu byłoby mile widziane w Europie i w Waszyngtonie. Chociaż Kılıçdaroğlu wielokrotnie potwierdził, że docenia zalety kooperacji z Władimirem Putinem i pragnie ją utrzymać. Oczekuje się również, że Kılıçdaroğlu tchnie nowe życie w długoterminowe starania Turcji o przystąpienie do Unii Europejskiej.

Kluczową kwestią są relacje Turcja – Stany Zjednoczone, nadwerężone przez wyjątkowo dobrą współpracę Ankary z Kremlem. Podczas kolejnego przesłuchania w Kongresie USA w sprawie sprzedaży Turcji nowych myśliwców F-16V za 20 mld dol. przewodniczący senackiej komisji spraw zagranicznych Robert „Bob” Menendez (demokrata) wyliczył długą listę bardzo poważnych zarzutów wobec Ankary. Zakończył pytaniem: „Jak nazywa się taki kraj?”. Sekretarz Antony Blinken: „Nazwałbym go trudnym sojusznikiem”. W przeddzień wyborów Blinken był bardziej zdecydowany, stwierdzając: „Koniecznie musimy mieć Turcję w NATO”.

To w pełni zrozumiałe, jednak bardzo trudne. Po pierwszej turze prezydent Joe Biden szczerze zareagował na bardzo niewygodną rzeczywistość: „Mam nadzieję… kto wygrał, wygrał. W tej części świata jest wystarczająco dużo problemów”. Otwarcie o problemach z Turcją mówią wybitni eksperci w USA, nie tylko senatorowie jak Menendez. Wspomniany Michael Rubin ocenia, że Turcja zmierza w tym samym kierunku, co Irak Saddama Husajna. Pod presją pełnego bankructwa państwa ratował się zagarnięciem bogatego Kuwejtu. Skończyło się wojną i rujnującą dekompozycją Bliskiego Wschodu. Rubin ostrzega: „Działania Erdoğana są coraz bardziej ekstremalne. Turecka opinia publiczna jest gotowa na agresję. Pytanie tylko, czy celem Turcji będzie Grecja, Cypr, Syria, Irak czy Armenia. Czas, aby Biały Dom i Departament Stanu były gotowe na przygotowywany przez Erdoğana kryzys militarny”.

Być może eksperci straszą. Jednak z budżetu obrony USA siedem miliardów dolarów przeznaczono na zbrojenia dla sojuszników. W tym dwa miliardy – już kolejne środki – na zbrojenia dla Grecji. Na wszelki – turecki – wypadek?

Tekst pochodzi z 21 (1791) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Samuel Pereira: Niemcy będą naciskać. Asertywność wobec Berlina jest koniecznością z ostatniej chwili
Samuel Pereira: Niemcy będą naciskać. Asertywność wobec Berlina jest koniecznością

Asertywność wobec Berlina nie jest kwestią stylu czy dyplomatycznego temperamentu. Jest absolutną koniecznością. Zwłaszcza teraz, gdy Polska stanęła przed historyczną szansą wykorzystania własnych zasobów energetycznych na Bałtyku.

Ukraina negocjowała z Rosją. Rozmowy trwały zaledwie 40 minut z ostatniej chwili
Ukraina negocjowała z Rosją. Rozmowy trwały zaledwie 40 minut

W​​​​​​​ Stambule po niespełna godzinie zakończyła się w środę wieczorem trzecia runda negocjacji pokojowych z udziałem delegacji Ukrainy i Rosji - poinformował ukraiński nadawca Suspilne.

Niemcy w kłopocie. Kawa znika z półek sklepów z ostatniej chwili
Niemcy w kłopocie. Kawa znika z półek sklepów

Niemieckie supermarkety chowają kawę przed klientami z powodu rosnącej liczby kradzieży. Straty niemieckich handlowców sięgają 200 mln euro rocznie.

Poseł PO: Zadaniem nowego ministra MSWiA jest zrobienie porządku z obrońcami granic z ostatniej chwili
Poseł PO: Zadaniem nowego ministra MSWiA jest zrobienie porządku z obrońcami granic

Nowy szef MSWiA Marcin Kierwiński zrobi "porządek" z obrońcami granic? – To nie są obrońcy granic, to są ludzie, którzy podkopują fundamenty państwa polskiego – twierdzi poseł PO Artur Łącki.

Przymusowe doprowadzenie Zbigniewa Ziobry. Jest decyzja komisji z ostatniej chwili
Przymusowe doprowadzenie Zbigniewa Ziobry. Jest decyzja komisji

Komisja regulaminowa, spraw poselskich i immunitetowych przyjęła wniosek tzw. komisji śledczej ds. Pegasusa o wyrażenie zgody przez Sejm na zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie Zbigniewa Ziobry przed komisję.

Rekonstrukcja rządu. Kancelaria Prezydenta podała datę zaprzysiężenia z ostatniej chwili
Rekonstrukcja rządu. Kancelaria Prezydenta podała datę zaprzysiężenia

W czwartek o godz. 15.30 w Pałacu Prezydenckim odbędzie się uroczystość, w trakcie której prezydent Andrzej Duda dokona zmian w składzie Rady Ministrów – przekazała PAP rzecznik KPRP Diana Głownia. W środę nowych ministrów przedstawił premier Donald Tusk.

PGE wydała pilny komunikat z ostatniej chwili
PGE wydała pilny komunikat

PGE Energia Ciepła z Grupy PGE kontynuuje prace w celu uruchomienia nowego źródła ciepła dla miasta na terenie krakowskiej elektrociepłowni – informuje PGE.

Niemiecki rząd ws. nowo odkrytych polskich złóż ropy i gazu na Bałtyku: To biznes bez przyszłości z ostatniej chwili
Niemiecki rząd ws. nowo odkrytych polskich złóż ropy i gazu na Bałtyku: To biznes bez przyszłości

Niemiecki rząd odpowiadał w środę na pytania związane z odkryciem niedaleko Świnoujścia złóż ropy i gazu. Dziennikarze pytali o "liczne protesty przeciwko eksploatacji złóż". W tej sprawie wypowiadali się rzecznicy resortów gospodarki i środowiska. Przedstawiciele rządu uspokajali jednocześnie dziennikarzy, że wydobycie paliw kopalnianych będzie z roku na rok coraz mniej opłacalne, gdyż warunki będą dyktowały przepisy UE, a nie podaż.

Kobieta spadła ze ścianki wspinaczkowej w Warszawie. Nie udało się jej uratować z ostatniej chwili
Kobieta spadła ze ścianki wspinaczkowej w Warszawie. Nie udało się jej uratować

72-letnia kobieta poniosła śmierć po upadku z wysokości około 10 metrów podczas wspinaczki. Do tragicznego wypadku doszło w środę przy ul. Palisadowej w Warszawie.

Pilny komunikat inspektoratu sanitarnego dla mieszkańców i turystów Pomorza z ostatniej chwili
Pilny komunikat inspektoratu sanitarnego dla mieszkańców i turystów Pomorza

Cztery nadmorskie kąpieliska w województwie pomorskim zamknął w środę Główny Inspektorat Sanitarny. Powodem jest zakwit sinic.  Czerwona flaga zakazująca wejścia do wody powiewa także na kąpielisku w Trzebieży nad Zalewem Szczecińskim w województwie zachodniopomorskim.

REKLAMA

Wybory w Turcji. „Kto wygrał, wygrał”

Oceniając powierzchownie, turecki elektorat okazał się podzielony prawie na dwie części – na wyborców wielkich miast (zwłaszcza Stambułu, Ankary i Izmiru) oraz na prowincję. Tak to wygląda właśnie na mapie. Wielkomiejski elektorat ciąży ku Zachodowi, dał temu wyraz, wybierając w 2019 r. merów obu tureckich metropolii. Są nimi politycy związani z tureckimi nurtami demokratycznymi i prozachodnimi. Obecne wybory w Turcji to konfrontacja tego miejskiego elektoratu i wciąż silniejszego elektoratu prowincji, który po raz trzeci chce Recepa Tayyipa Erdoğana. [TEKST POWSTAŁ PRZED DRUGĄ TURĄ WYBORÓW PREZYDENCKICH W TURCJI]
Recep Tayyip Erdoğan Wybory w Turcji. „Kto wygrał, wygrał”
Recep Tayyip Erdoğan / fot. Wikimedia Commons/Michał Józefaciuk

W Turcji w pierwszej turze wyborów prezydenckich 14 maja przy frekwencji ponad 88,92 proc. żaden z kandydatów nie zdobył wymaganej większości 50 proc. plus jednego głosu. Erdoğanowi zabrakło bardzo niewiele, głosowało na niego 49,40 proc. wyborców (agencja rządowa Anadolu podaje 49,51 proc.). Kemal Kılıçdaroğlu dostał 44,88 proc., a 5,17 proc. wyborców oddało głos na Sinana Oğana. Rozstrzygająca druga tura wyborów prezydenckich odbędzie się 28 maja.

W parlamencie zdecydowaną większość ma koalicja Erdoğana

W pierwszej turze bez problemu wybrano parlament, który w Turcji nadal będzie przez pięć lat politycznym zapleczem prezydenta. Najpewniej Erdoğana. Takie są ustrojowe konsekwencje modelu prezydencko-parlamentarnego wprowadzonego przez Erdoğana w 2019 r. Wybory do parlamentu wygrała koalicja Sojusz Ludowy, zgrupowana wokół Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP – Adalet ve Kalkınma Partisi), która otrzymała 266 mandatów), ugrupowania Recepa Tayyipa Erdoğana. Do tej koalicji wchodzą także Ruch Nacjonalistyczny (MHP), Partia Dobrobytu (Yeniden Refah) oraz Partia Wielkiej Jedności (BBP). MHP była blisko powiązana z organizacją Szare Wilki, której jednym z celów jest utworzenie wielkiego państwa ludów turańskich od Bałkanów do południowo-zachodnich Chin. Te dwie organizacje łączył przede wszystkim radykalny islamizm oraz ekstremistyczne idee o charakterze nacjonalistyczno-islamskim. Szare Wilki uważano jakiś czas za zbrojne ramię MHP oraz za grupę skrajnie prawicową, choć w latach siedemdziesiątych podejrzewano ją o kontakty z wojskowym wywiadem sowieckim GRU. Działaczem tej organizacji był Mehmet Ali Ağca, który dokonał zamachu na św. Jana Pawła II.
Sojusz Ludowy po wyborach 14 maja ma ponownie znaczną większość, 322 mandaty, w parlamencie liczącym 600 deputowanych. Na Sojusz Ludowy głosowało ponad 49,35 proc. elektoratu. Główna siła opozycyjna, Sojusz Narodu, zdobyła 35 proc. głosów, co dało 213 mandatów. Trzeci blok, opozycyjny Sojusz Pracy i Wolności (m.in. z partią prokurdyjską), zdobył 10,5 proc. głosów i 65 mandatów.

Wyniki pozwalają mówić o zdecydowanym zwycięstwie obozu Erdoğana, choć jego wynik jest nieco niższy niż w 2018 r. (koalicja kierowana przez AKP otrzymała wtedy ok. 52 proc. głosów). Jeśli 28 maja w drugiej turze wygra Kılıçdaroğlu i zostanie prezydentem, będzie miał przeciw sobie parlament, więc raczej nie ma szans, aby spełnił np. jedną ze swoich obietnic – zgodę na przyjęcie Szwecji do NATO. Ratyfikację akcesu do NATO akceptują w głosowaniu parlamenty państw członkowskich Sojuszu Północnoatlantyckiego. W tureckim parlamencie znacznie przeważa koalicja Erdoğana, więc wątpliwe, aby akces Szwecji został ratyfikowany.

Erdoğan po raz trzeci?

Rezultat wyborów prezydenckich w pierwszej turze w pozycji faworyta stawia Erdoğana. Choć nie uzyskał wymaganych 50 proc. plus jednego głosu, uzyskał kilkuprocentową przewagę nad Kılıçdaroğlu. O silnym i legalnym mandacie politycznym dotychczasowego prezydenta świadczą bardzo wysoka frekwencja wyborcza, brak rażących incydentów oraz transparentny proces liczenia głosów, który nie dał opozycji żadnej okazji do legalnego kwestionowania wyników i organizowania ulicznych protestów.

Wielu ekspertów w USA uważa, że obecne wybory w Turcji są wolne, ale niesprawiedliwe. Jednym z sukcesów Erdoğana jest właśnie owa legalność pierwszej tury wyborów. Dyktator nie musiał uciekać się do łamania prawa, większość parlamentarną zdobył w uczciwym głosowaniu. Może będzie mógł mówić, że jego też wybrał naród, tak jak Niemcy Hitlera w 1932 roku?

Sunnita kontra alawita?

Ostateczne wyniki wyborów w Turcji przyniesie dopiero druga tura 28 maja. Z dużym prawdopodobieństwem Kılıçdaroğlu nie może liczyć na jej wygranie. Nazywany jest w Turcji „drugim Gandhim”, co samo w sobie jest dla niego złowróżbne – Turcja w swojej tożsamości nie ma wielkiego zrozumienia dla takiej antyprzemocowej opcji politycznej. Ani dla sekularystycznej, antyosmańskiej charyzmy Kılıçdaroğlu. Przecież Mustafa Kemal Atatürk, choć też antyosmański sekularysta, jednak nową Turcję budował na agresji i bezwzględności. Kılıçdaroğlu odwołuje się do kemalizmu, w niczym nie przypominając Atatürka. Na Zachodzie zyskał uznanie i sympatię, ponieważ w jego programie nie ma np. śladu dążenia do „neutralizacji” – wymordowania – kilkunastomilionowej mniejszości kurdyjskiej. Za to są zapowiedzi odrodzenia demokracji i poszanowania prawa. Jednak to mu nie zagwarantuje prezydentury w głosowaniu 28 maja. 14 maja nie zdobył większości w parlamencie, zdobyła ją koalicja polityczna stworzona przez Erdoğana, ku satysfakcji głębokiej tureckiej prowincji, choć nie tylko. Nieoficjalnym głębokim programem koalicji Erdoğana jest obrona sunnizmu przed alawitami. Jak wspomniałam – Kılıçdaroğlu jest alawitą.

Wsparcie od Putina

Rezultat w wyborach parlamentarnych konsoliduje i wzmacnia obóz władzy zgromadzony wokół obecnego prezydenta i ogromnie zwiększa jego szanse na ponowny wybór. Sam Erdoğan musi wystartować w drugiej turze tylko dlatego, że i on sam, i jego ekipa wyjątkowo nieudolnie zachowali się po dramatycznym trzęsieniu ziemi na początku lutego, które spowodowało śmierć ponad 50 tys. osób. Co najmniej setki tysięcy straciły dach nad głową i rodzinne dorobki.

Bardzo zła sytuacja gospodarcza kraju ma zdecydowanie mniejsze znaczenie. Wybitny ekspert bliskowschodni Atlantic Council Michael Rubin ocenia, że rządząca dotychczas ekipa swoją wygraną zawdzięcza umiejętności chwilowego ustabilizownia kryzysu gospodarczego w okresie przedwyborczym. Tu Rubin wymienia efekt napływu znaczącego kapitału z zagranicy, szczególnie z Rosji, a także z Chin. Dzięki temu możliwe było ostatnie rozbudowanie transferów socjalnych oraz sugestywne przedstawienie w mediach osiągnięć dwóch dekad rządów Erdoğana. Zwłaszcza w mediach społecznościowych. Duże znaczenie miał zrealizowany w pierwszych dniach maja gest Putina – przesunięcie na rok 2024 bieżących płatności obciążających stronę turecką za gaz od Gazpromu. Kwota na razie wynosi 600 mln dol., lecz stanowiła znaczną presję na bieżące płatności z (pustego) budżetu. Kreml do tego ujawnił, że możliwe są dalsze przesunięcia płatności za dostarczany gaz, gdyż gazowy kontrakt rosyjsko-turecki przewiduje możliwość zawieszenia opłat do wartości 4 mld dol. Rosyjska decyzja została mocno nagłośniona w tureckich mediach rządowych.

O ile nie wydarzy się coś w ostatniej chwili, powszechnie oczekuje się, że Erdoğan rozpocznie bezprecedensową trzecią dekadę władzy po wygraniu drugiej tury. 69-letni przywódca emanował pewnością siebie kilka dni temu, gdy przemawiał do tłumów zgromadzonych przed swoją „kwaterą”, siedzibą krajową AKP w Ankarze. – To nasz naród i kraj zwyciężyły w tych wyborach. Nie jesteśmy jak ci, którzy próbowali oszukać ludzi, prawdopodobnie po raz ostatni, twierdząc, że są wiele mil przed nami w wyścigu wyborczym – oświadczył Erdoğan, najzupełniej pewny, że wygra 28 maja w drugiej turze.

Porażka koalicji opozycyjnej

Dużo niższe od spodziewanego było poparcie dla Kılıçdaroğlu i jego koalicji. Sondaże przedwyborcze wskazywały, że może on liczyć nawet na prezydenturę już w pierwszej turze. Jeśli chodzi o wybory parlamentarne, dużym wyzwaniem okazała się konieczność godzenia ogromnych różnic pomiędzy poszczególnymi partiami i sprofilowanie programu atrakcyjnego jednocześnie dla wyborców nacjonalistycznych i liberalnych. Druga tura wyborów prezydenckich dla Kılıçdaroğlu będzie trudniejsza, ponieważ obciąża ją o wiele słabszy, niż zapowiadano, wynik pierwszej tury, co zwiększy szanse Erdoğana. Na jego korzyść przemawiają także – obok atutów urzędującego prezydenta – aura sukcesu odniesionego 14 maja.

Taniec na linie – między NATO a Rosją

Ankara prowadzi obecnie ostrą grę polityczną, taniec na linie rozpiętej między NATO a Rosją. Przymierze z Rosją kwitnie, jednocześnie Ankara udziela Ukrainie pewnego wsparcia, a Erdoğan pozycjonuje się jako pośrednik między Moskwą a Kijowem. W USA i UE niektórzy politycy wierzą, że Kılıçdaroğlu mógłby sprawić, aby Turcja stała się z powrotem przede wszystkim członkiem NATO i godnym zaufania sojusznikiem. To główny powód, dla którego zwycięstwo Kılıçdaroğlu byłoby mile widziane w Europie i w Waszyngtonie. Chociaż Kılıçdaroğlu wielokrotnie potwierdził, że docenia zalety kooperacji z Władimirem Putinem i pragnie ją utrzymać. Oczekuje się również, że Kılıçdaroğlu tchnie nowe życie w długoterminowe starania Turcji o przystąpienie do Unii Europejskiej.

Kluczową kwestią są relacje Turcja – Stany Zjednoczone, nadwerężone przez wyjątkowo dobrą współpracę Ankary z Kremlem. Podczas kolejnego przesłuchania w Kongresie USA w sprawie sprzedaży Turcji nowych myśliwców F-16V za 20 mld dol. przewodniczący senackiej komisji spraw zagranicznych Robert „Bob” Menendez (demokrata) wyliczył długą listę bardzo poważnych zarzutów wobec Ankary. Zakończył pytaniem: „Jak nazywa się taki kraj?”. Sekretarz Antony Blinken: „Nazwałbym go trudnym sojusznikiem”. W przeddzień wyborów Blinken był bardziej zdecydowany, stwierdzając: „Koniecznie musimy mieć Turcję w NATO”.

To w pełni zrozumiałe, jednak bardzo trudne. Po pierwszej turze prezydent Joe Biden szczerze zareagował na bardzo niewygodną rzeczywistość: „Mam nadzieję… kto wygrał, wygrał. W tej części świata jest wystarczająco dużo problemów”. Otwarcie o problemach z Turcją mówią wybitni eksperci w USA, nie tylko senatorowie jak Menendez. Wspomniany Michael Rubin ocenia, że Turcja zmierza w tym samym kierunku, co Irak Saddama Husajna. Pod presją pełnego bankructwa państwa ratował się zagarnięciem bogatego Kuwejtu. Skończyło się wojną i rujnującą dekompozycją Bliskiego Wschodu. Rubin ostrzega: „Działania Erdoğana są coraz bardziej ekstremalne. Turecka opinia publiczna jest gotowa na agresję. Pytanie tylko, czy celem Turcji będzie Grecja, Cypr, Syria, Irak czy Armenia. Czas, aby Biały Dom i Departament Stanu były gotowe na przygotowywany przez Erdoğana kryzys militarny”.

Być może eksperci straszą. Jednak z budżetu obrony USA siedem miliardów dolarów przeznaczono na zbrojenia dla sojuszników. W tym dwa miliardy – już kolejne środki – na zbrojenia dla Grecji. Na wszelki – turecki – wypadek?

Tekst pochodzi z 21 (1791) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe