„Naszość”. Wariaci czasu przełomu

„Akcja Alternatywna Naszość” przybrała formę witkiewiczowskich wygłupów, by mówić o poważnych problemach otaczającej rzeczywistości lat dziewięćdziesiątych.
Plakat filmu
Plakat filmu "Naszość - tylko dla nienormalnych" / fot. materiały prasowe

„Czas przełomu” – żadne inne określenie lepiej nie opisuje lat dziewięćdziesiątych. Z jednej strony to okres formalnego zakończenia komunizmu, odzyskania swobód demokratycznych, rozkwitu wolnego handlu i otwarcia granic. Z drugiej strony to „czas zawodu”. Okrągły stół przyniósł coś na kształt „PRL-u bis”, gdzie prężne kariery dotyczyły najczęściej uwłaszczonych komunistów i ich potomków, gdzie państwo przybierało formę atrapy – policję, sądy, urzędy i świat mediów obsadzili postkomunistyczni aparatczycy. Do tego balcerowiczowskie przemiany okazały się niezwykle kosztowne – a ich ceną najmocniej obciążono tę grupę, która wolność wywalczyła – prostych robotników. To również „czas buntu” – cieszących się niezwykłą popularnością subkultur – wojujących z punkami skinheadów, budzących grozę szalikowców, rodzącej się subkultury hip-hopowej. Czas dresiarzy na ławkach, narkotyków na dyskotekach, młodych yupi w pierwszych zagranicznych korporacjach.

Beczka z prochem

W tym prawdziwym miszmaszu lat dziewięćdziesiątych w Poznaniu zrodziła się „Akcja Alternatywna Naszość”, grupka ludzi, która przy pomocy happeningów wzorowanych na Pomarańczowej Alternatywie Majora Frydrycha, postanowiła ośmieszyć nie do końca sprawnie funkcjonujący system. Liderem „Naszości” stał się Piotr Lisiewicz – dziś zastępca redaktora naczelnego „Gazety Polskiej”, wtedy młody szalikowiec Lecha Poznań, uchodzący wśród kolegów, zresztą najprawdopodobniej dość słusznie, za totalnego świra. Jak wspominają w filmie towarzysze Lisiewicza z tamtych lat – charakteryzowała go bujna czupryna (zupełnie nie pasująca do wizerunku szalikowca), wrodzone ADHD kanalizowane w kreatywnych działaniach i wrażliwość na kwestie społeczne. To połączenie musiało okazać się prawdziwą beczką z prochem. I tak właśnie się stało.

W trakcie premiery filmu „Naszość – tylko dla nienormalnych”, w reżyserii Magdaleny Piejko, sala niemal nie milkła od tubalnych śmiechów. Bo czy można się nie śmiać, oglądając archiwalne filmy z akcji „Naszości”? Wśród dziesiątek happeningów warto wymienić chociażby „Dzień samuraja” towarzyszący oficjalnym obchodom 1 maja organizowanym przez postkomunistyczne SLD (członkowie „Naszości” przebrani za samurajów wznosili okrzyki: „1 maja – dzień samuraja”, „towarzyszu, w wolnej chwili weź popełnij harakiri”), próbę wtargnięcia do siedziby SLD w stroju łosia (hasło: „jestem łosiem – głosowałem na SLD”), przebranie się za konie, co miało zwrócić uwagę na brutalność policji (hasło: „policjancie, nie bij konia”) i wiele, wiele innych. Oczywiście wszystko często kończyło się zatrzymaniami i sprawami w sądzie, co dla członków „Naszości” stało się kolejną okazją do szydzenia z systemu. Dla przykładu jedna z rozpraw odbywała się 14 lutego, oskarżeni skandowali więc hasła: „nie ma wolności bez pozbawienia wolności” i „hej, sędzino, chodź na wino”. Z kolei wielkie medialne zainteresowanie wywołała sprawa samego Lisiewicza, który został oskarżony o podanie fałszywych danych legitymującemu go policjantowi (lider „Naszości” przedstawił się jako Włodzimierz Lenin). Oskarżony usiłował udowodnić przed sądem, że skoro w Polsce mamy wolność wyznania, to on ma prawo uważać się za trzecie wcielenie Włodzimierza Lenina. Lisiewicz usiłował dołączyć do materiału dowodowego kilkadziesiąt tomów „Dzieł zebranych” wodza rewolucji czy dostać się na salę sądową w... szklanej trumnie. Bywało też i poważniej, jak wtedy, gdy w trakcie wojny w Czeczenii członkom „Naszości” udało się dostać na teren konsulatu Rosji, który pomazano sprejami, gdzie zerwano flagę rosyjską, którą zastąpiono flagą czeczeńskich bojowników. Informacje o tym wydarzeniu obiegły cały świat, nawiązał do nich sam Putin i stały się przyczynkiem do ochłodzenia w relacjach między Warszawą a Moskwą.

Zrozumienie przyszło nieco za późno

Oczywiście za kpiarską formą akcji „Naszości” szła głęboka i słuszna krytyka otaczającej rzeczywistości. „Naszość” trafnie diagnozowała bolączki postkomunistycznej Polski – zepsucie elit, które jawnie odwróciły się od społecznych dołów, zanikającą sprawiedliwość, nierozliczenie demonów komunizmu, brak wrażliwości na zło. „Naszość” wprost nazywała Putina nowym wcieleniem Stalina, w czasach, gdy świat marzył o resecie relacji z Moskwą, czynionym kosztem ludobójczo mordowanych Czeczenów.

„Naszość – tylko dla nienormalnych” to ważny film, również dla mnie osobiście, ponieważ sam w czasie „górnej i durnej” młodości, będąc aktywnych członkiem subkultury kibicowskiej, która swego czasu stała się dla rządzących postokrągłostołową Polską kozłem ofiarnym win wszelakich, w tekstach Lisiewicza znalazłem niespotykane nigdzie indziej zrozumienie. W czasach, gdy byliśmy medialnym wrogiem publicznym numer jeden, tylko środowisko Lisiewicza pisało o naszych potencjałach, wyciągało pomocną dłoń, odkłamywało rzeczywistość. Również publicystyce Lisiewicza w dużej mierze zawdzięczam zainteresowanie II Rzeczpospolitą, autor ten bowiem doskonale kreślił sylwetki przedstawicieli elit tamtego okresu, elit jakże innych od tych zrodzonych w Polsce po 1989 r.

Okazało się, że rację miał Lewis Carroll, pisząc w „Alicji w Krainie Czarów”, że „tylko wariaci są coś warci”. Wariaci z „Naszości”, w latach dziewięćdziesiątych uchodzący za ekstremę, słusznie wypominali wiele bolączek otaczającej ich rzeczywistości. Szkoda, że społeczeństwo potrzebowało tak wielu lat, by zrozumieć prawdy serwowane nam w kpiarskiej formie przez jej członków.

Tekst pochodzi z 17 (1787) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Pogrzeb papieża Franciszka. Jest data z ostatniej chwili
Pogrzeb papieża Franciszka. Jest data

Uroczystości pogrzebowe papieża Franciszka rozpoczną się w sobotę 26 kwietnia na placu Świętego Piotra o godz.10.

Komunikat dla mieszkańców Krakowa Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców Krakowa

W najbliższy weekend w Krakowie na skrzyżowaniu ulic Grota--Roweckiego i Kapelanka zostanie wymieniona zwrotnica. Z tego powodu nastąpią zmiany w funkcjonowaniu linii Komunikacji Miejskiej.

Nie dajmy się oszukać. Pilny komunikat MSWiA pilne
"Nie dajmy się oszukać". Pilny komunikat MSWiA

Płonie Biebrzański Park Narodowy i wiele osób przejętych sytuacją stara się pomóc, jak może. Należy jednak być ostrożnym – przestrzega MSWIA – bo taką sytuację wykorzystują oszuści. Resort spraw wewnętrznych poinformował, że są już pierwsze sygnały o działaniach takich cwaniaków.

Ukraina podtrzymuje swoją propozycję. Wołodymyr Zełenski oczekuje odpowiedzi ze strony Moskwy Wiadomości
"Ukraina podtrzymuje swoją propozycję". Wołodymyr Zełenski oczekuje odpowiedzi ze strony Moskwy

– Ukraina podtrzymuje swoją propozycję nieatakowania przynajmniej infrastruktury cywilnej – przekazał prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, dodając, że "oczekują jasnej odpowiedzi ze strony Moskwy" ws. ewentualnego trwałego zawieszenia broni.

Niepokojące informacje z granicy. Komunikat Straży Granicznej pilne
Niepokojące informacje z granicy. Komunikat Straży Granicznej

Straż Graniczna regularnie publikuje raporty dotyczące wydarzeń na granicy polsko-białoruskiej. Jak donosi, nie ustają ataki agresywnych migrantów.

Dariusz Matecki dłużej w areszcie? Do sądu trafił wniosek prokuratury Wiadomości
Dariusz Matecki dłużej w areszcie? Do sądu trafił wniosek prokuratury

Według rozgłośni RMF FM do sądu rejonowego na Mokotowie wpłynął wniosek od prokuratury ws. przedłużenia aresztu dla posła Dariusza Mateckiego. Polityk miałby przebywać w areszcie do 5 czerwca.

Jej uśmiech zostanie z nami na zawsze. Wrocławskie zoo wydało komunikat Wiadomości
"Jej uśmiech zostanie z nami na zawsze". Wrocławskie zoo wydało komunikat

Ten jeden z najpopularniejszych ogrodów zoologicznych w Polsce podzielił się w mediach społecznościowych smutną nowiną.

Donald Trump podjął decyzję ws. uczestnictwa w pogrzebie papieża Franciszka Wiadomości
Donald Trump podjął decyzję ws. uczestnictwa w pogrzebie papieża Franciszka

Prezydent USA Donald Trump poinformował, że wraz z żoną Melanią przybędzie na pogrzeb papieża Franciszka. Wcześniej amerykański przywódca nakazał opuszczenie flag państwowych do połowy masztu, aby uhonorować zmarłego Ojca Świętego.

Wytyczne rządu Tuska umożliwiają mordowanie zdrowych dzieci przez cały okres trwania ciąży tylko u nas
Wytyczne rządu Tuska umożliwiają mordowanie zdrowych dzieci przez cały okres trwania ciąży

To bardzo przygnębiające a nawet upokarzające, że potrzeba Grzegorza Brauna i jego akcji w Oleśnicy, by powrócił temat aborcji i żebyśmy uświadomili sobie, jakie zasadnicze zmiany zaszły ostatnio w tej kwestii.

Mężczyzna na hulajnodze potrącił 13-latkę. Policja prosi o pomoc Wiadomości
Mężczyzna na hulajnodze potrącił 13-latkę. Policja prosi o pomoc

Lubelska policja prowadzi poszukiwania mężczyzny, który w piątek 18 kwietnia potrącił 13-letnią dziewczynkę, jadąc hulajnogą. Do wypadku doszło na chodniku przy al. Kompozytorów Polskich w Lublinie.

REKLAMA

„Naszość”. Wariaci czasu przełomu

„Akcja Alternatywna Naszość” przybrała formę witkiewiczowskich wygłupów, by mówić o poważnych problemach otaczającej rzeczywistości lat dziewięćdziesiątych.
Plakat filmu
Plakat filmu "Naszość - tylko dla nienormalnych" / fot. materiały prasowe

„Czas przełomu” – żadne inne określenie lepiej nie opisuje lat dziewięćdziesiątych. Z jednej strony to okres formalnego zakończenia komunizmu, odzyskania swobód demokratycznych, rozkwitu wolnego handlu i otwarcia granic. Z drugiej strony to „czas zawodu”. Okrągły stół przyniósł coś na kształt „PRL-u bis”, gdzie prężne kariery dotyczyły najczęściej uwłaszczonych komunistów i ich potomków, gdzie państwo przybierało formę atrapy – policję, sądy, urzędy i świat mediów obsadzili postkomunistyczni aparatczycy. Do tego balcerowiczowskie przemiany okazały się niezwykle kosztowne – a ich ceną najmocniej obciążono tę grupę, która wolność wywalczyła – prostych robotników. To również „czas buntu” – cieszących się niezwykłą popularnością subkultur – wojujących z punkami skinheadów, budzących grozę szalikowców, rodzącej się subkultury hip-hopowej. Czas dresiarzy na ławkach, narkotyków na dyskotekach, młodych yupi w pierwszych zagranicznych korporacjach.

Beczka z prochem

W tym prawdziwym miszmaszu lat dziewięćdziesiątych w Poznaniu zrodziła się „Akcja Alternatywna Naszość”, grupka ludzi, która przy pomocy happeningów wzorowanych na Pomarańczowej Alternatywie Majora Frydrycha, postanowiła ośmieszyć nie do końca sprawnie funkcjonujący system. Liderem „Naszości” stał się Piotr Lisiewicz – dziś zastępca redaktora naczelnego „Gazety Polskiej”, wtedy młody szalikowiec Lecha Poznań, uchodzący wśród kolegów, zresztą najprawdopodobniej dość słusznie, za totalnego świra. Jak wspominają w filmie towarzysze Lisiewicza z tamtych lat – charakteryzowała go bujna czupryna (zupełnie nie pasująca do wizerunku szalikowca), wrodzone ADHD kanalizowane w kreatywnych działaniach i wrażliwość na kwestie społeczne. To połączenie musiało okazać się prawdziwą beczką z prochem. I tak właśnie się stało.

W trakcie premiery filmu „Naszość – tylko dla nienormalnych”, w reżyserii Magdaleny Piejko, sala niemal nie milkła od tubalnych śmiechów. Bo czy można się nie śmiać, oglądając archiwalne filmy z akcji „Naszości”? Wśród dziesiątek happeningów warto wymienić chociażby „Dzień samuraja” towarzyszący oficjalnym obchodom 1 maja organizowanym przez postkomunistyczne SLD (członkowie „Naszości” przebrani za samurajów wznosili okrzyki: „1 maja – dzień samuraja”, „towarzyszu, w wolnej chwili weź popełnij harakiri”), próbę wtargnięcia do siedziby SLD w stroju łosia (hasło: „jestem łosiem – głosowałem na SLD”), przebranie się za konie, co miało zwrócić uwagę na brutalność policji (hasło: „policjancie, nie bij konia”) i wiele, wiele innych. Oczywiście wszystko często kończyło się zatrzymaniami i sprawami w sądzie, co dla członków „Naszości” stało się kolejną okazją do szydzenia z systemu. Dla przykładu jedna z rozpraw odbywała się 14 lutego, oskarżeni skandowali więc hasła: „nie ma wolności bez pozbawienia wolności” i „hej, sędzino, chodź na wino”. Z kolei wielkie medialne zainteresowanie wywołała sprawa samego Lisiewicza, który został oskarżony o podanie fałszywych danych legitymującemu go policjantowi (lider „Naszości” przedstawił się jako Włodzimierz Lenin). Oskarżony usiłował udowodnić przed sądem, że skoro w Polsce mamy wolność wyznania, to on ma prawo uważać się za trzecie wcielenie Włodzimierza Lenina. Lisiewicz usiłował dołączyć do materiału dowodowego kilkadziesiąt tomów „Dzieł zebranych” wodza rewolucji czy dostać się na salę sądową w... szklanej trumnie. Bywało też i poważniej, jak wtedy, gdy w trakcie wojny w Czeczenii członkom „Naszości” udało się dostać na teren konsulatu Rosji, który pomazano sprejami, gdzie zerwano flagę rosyjską, którą zastąpiono flagą czeczeńskich bojowników. Informacje o tym wydarzeniu obiegły cały świat, nawiązał do nich sam Putin i stały się przyczynkiem do ochłodzenia w relacjach między Warszawą a Moskwą.

Zrozumienie przyszło nieco za późno

Oczywiście za kpiarską formą akcji „Naszości” szła głęboka i słuszna krytyka otaczającej rzeczywistości. „Naszość” trafnie diagnozowała bolączki postkomunistycznej Polski – zepsucie elit, które jawnie odwróciły się od społecznych dołów, zanikającą sprawiedliwość, nierozliczenie demonów komunizmu, brak wrażliwości na zło. „Naszość” wprost nazywała Putina nowym wcieleniem Stalina, w czasach, gdy świat marzył o resecie relacji z Moskwą, czynionym kosztem ludobójczo mordowanych Czeczenów.

„Naszość – tylko dla nienormalnych” to ważny film, również dla mnie osobiście, ponieważ sam w czasie „górnej i durnej” młodości, będąc aktywnych członkiem subkultury kibicowskiej, która swego czasu stała się dla rządzących postokrągłostołową Polską kozłem ofiarnym win wszelakich, w tekstach Lisiewicza znalazłem niespotykane nigdzie indziej zrozumienie. W czasach, gdy byliśmy medialnym wrogiem publicznym numer jeden, tylko środowisko Lisiewicza pisało o naszych potencjałach, wyciągało pomocną dłoń, odkłamywało rzeczywistość. Również publicystyce Lisiewicza w dużej mierze zawdzięczam zainteresowanie II Rzeczpospolitą, autor ten bowiem doskonale kreślił sylwetki przedstawicieli elit tamtego okresu, elit jakże innych od tych zrodzonych w Polsce po 1989 r.

Okazało się, że rację miał Lewis Carroll, pisząc w „Alicji w Krainie Czarów”, że „tylko wariaci są coś warci”. Wariaci z „Naszości”, w latach dziewięćdziesiątych uchodzący za ekstremę, słusznie wypominali wiele bolączek otaczającej ich rzeczywistości. Szkoda, że społeczeństwo potrzebowało tak wielu lat, by zrozumieć prawdy serwowane nam w kpiarskiej formie przez jej członków.

Tekst pochodzi z 17 (1787) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe