Kontrowersyjny transaktywista i celebryta „Jej Perfekcyjność” nie żyje

Mariusz Drozdowski był socjologiem i medioznawcą. Wykładał na Uniwersytecie Warszawskim. Był założycielem koła Queer UW i jednym z najbardziej znanych polskich działaczy LGBT. Był transaktywistą i przedstawiał siebie jako „Jej Perfekcyjność”.
Aktywista „Jej Perfekcyjność” nie żyje
„Perfekcyjność jest już w Utopii. Wczoraj, 23 kwietnia, przeżywając 18 lat imprezy, zmarła nagle, pozostawiając nas – swoje osoby przyjacielskie i bliskie – w głębokiej żałobie. Była przede wszystkim artystką, a jej medium było jej życie. Żyła z niezwykłą odwagą, zmieniała rzeczywistość wokół siebie, miała ogromny wpływ na ludzi. Nie była osobą kryształową, ale z pewnością zasłużoną dla ruchu LGBTQ+ – przez wiele lat przewodniczyła Paradzie Równości, zakłada Queer UW i inne fundacje działające na rzecz osób nieheteroseksualnych” – oświadczono na instagramowym profilu „Jej Perfekcyjność”.
- Sam mówi o sobie Jej Perfekcyjność. To jedna z bardziej znanych postaci środowiska gejowskiego w Polsce. Regularny uczestnik parad równości, na których występuje w kobiecym przebraniu. I może żyłby tak sobie w spokoju, gdyby nie jego kontrowersyjne zwierzenia na blogu. – „ (...) No i że odkryłem i powiedziałem wprost: jestem pedofilem i transgenderem. Jestem. I spoko, żyje mi się z tym całkiem fajnie. I nie obchodzi mnie to, komu się to podoba lub kto uważa to za wymysł i moją kreację na pokaz” – miał się zwierzać w internecie na blogu. Wpisy cytował portal wsumie.pl. A czytając dalej, poznajemy Drozdowskiego coraz lepiej.– „Nie mam potrzeby ukrywania czegokolwiek. Ani tego, że jestem biedna, ani że przytyłam, ani niczego innego. Że jestem trans (choć nie do końca jest to trafne określenie – dla uproszczenia jednak używam go), że jestem pedofilem (choć Tadeusz upomina mnie, że powinnam mówić, że efebofilem), że nie mam penisa (są ludzie, którzy nadal w to nie wierzą) i tak dalej. Nie zgadzam się na zakaz mówienia o pozytywnej pedofilii. Nie zgadzam się na ograniczanie wolności słowa” – nie szczędzi nam szczegółów współpracownik Uniwersytetu Warszawskiego. Przecież za szerzenie takich treści powinien być ścigany. Wynika to z art. 200b Kodeksu Karnego, który mówi: „Kto publicznie propaguje lub pochwala zachowania o charakterze pedofilskim, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”
- pisał na jego temat w 2014 roku dziennik Fakt