[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Kardynał Wyszyński w mojej pamięci

Jak wspomniałem, Monika Jabłońska niedawno zorganizowała w Victims of Communism Memorial Foundation (VOC) konferencję pt. „Knights of Liberty” (Rycerze Wolności), gdzie opowiadaliśmy o ks. Prymasie Tysiąclecia Stefanie Wyszyńskim, św. Janie Pawle II oraz prezydencie Ronaldzie Reaganie (https://www.youtube.com/watch?v=mFtLFuwFJ_Y).
 [Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Kardynał Wyszyński w mojej pamięci
/ Foto T. Gutry

Podkreślmy, że tak jak trzeba, konferencja skierowana była do naszych amerykańskich współobywateli, a nie do Polaków. Chociaż – trzeba przyznać – że po ostatnich antychrześcijańskich profanacjach pewnej części polskojęzycznej populacji nadwiślańskiej przydałyby się lekcje o tych „Rycerzach Wolności”, i to pilnie. (Mam nadzieję, że zajmie się tym Solidarność, która najlepiej zna się na tych sprawach). W każdym razie ja opowiedziałem publice zgromadzonej w VOC o tym, jak pamiętam prymasa Wyszyńskiego, i o tym, jak ta wiedza u mnie się gromadziła. Naturalnie, kiedy byłem dzieckiem i nastolatkiem w PRL-u, to wiedza ta nie pochodziła z książek, ale od mojej rodziny, czasami od przyjaciół. Potem wiedza ta wyszła poza anegdotki i osobiste doznania na poziom konkretny, intelektualny. Stale się uzupełnia.

W pewnym sensie to, czego się nauczyłem w PRL-u, może posłużyć jako świetny przykład formowania się pamięci i generowania wspomnień w sposób wyrywkowy i nieformalny w systemie totalitarnym (przed 1989 rokiem) i posttotalitarnym (po 1989 roku), a w międzyczasie na emigracji. Podkreślmy: w takim systemie niewolniczym, który panował w PRL-u, wszystko zależało od rodziny i jej charakteru. Ci, którzy się bali albo bali się jedynie o swoje dzieci i nie chcieli ich obarczać straszliwą spuścizną prawdy historycznej i traumy, milczeli lub robili aluzje i posługiwali się mistrzowsko hermetycznym językiem rodem z Ezopa, aby przekazać informacje, których powielanie mogło spowodować pośrednie bądź bezpośrednie represje komunistyczne. A u nas w domu było tak: po pierwsze, chodziło się do kościoła, ale laicyzacja postępowała, i u moich rodziców ważnym źródłem cotygodniowych informacji był komunistyczny tygodnik „Polityka” stworzony, aby bałamucić inteligencję. Negacja propagandy komunistycznej podawanej w wyrafinowanym sosie nie dawała prawdy. Negacja tylko uczyła odruchowej krytyczności w stosunku do źródła komunistycznego, ale nie zastępowała wiedzy.

Człowiek w związku z tym bronił się wspomnieniami i wyrywkami informacji oraz symbolami. Natomiast symbole (czyli bodźce nieintelektualne) były naturalnie antykomunistyczne, patriotyczne, polskie, katolickie. To samo dotyczy autorytetów oddziałujących na nas w domu. Nigdy nie było wśród nich żadnego komunisty. Wprost przeciwnie, o komunistach mówiono jako o kłamcach i nawet mordercach. Na pytanie: „Kto stoi za Katyniem?”, odpowiedzią było: „Sowieci, na pewno Niemcy im pomagali” – taka aluzja do paktu Ribbentrop – Mołotow. Do tego dochodziły stale „wolnoeuropejskie” radiowe i dysydenckie przytyki i komentarze moich rodziców i babci wobec komunistycznej rzeczywistości oraz nasze dziecięce otwarcie na podwórkowy humor: „Gomułka to stara spieczona bułka” (aluzja do jego wyczerpującej długowieczności i siermiężności) albo: „Chcesz cukierka? Idź do Gierka” (aluzja do braków aprowizacyjnych).

Ale zawsze, bez względu na wszystko, był Kościół: u nas na Żoliborzu parafie pw. św. Jana Kantego na rogu ul. Stołecznej i Krasińskiego, a również św. Stanisława Kostki przy placu Wilsona. W tym ostatnim kościele mnie chrzczono, bo babcia mieszkała przy placu Wilsona, a potem ks. prałat Teofil Bogucki przeniósł się z kościoła św. Jana do św. Stanisława. Najpierw jako wikary był ks. Henio Michalak, który zjawiał się po gazetki podziemne do moich rodziców w latach siedemdziesiątych, a potem dołączył do towarzystwa ks. Jurek Popiełuszko. Nad wszystkim – nie tylko klimatami kościelnymi – górował gigant: ks. prymas Stefan Wyszyński. I tutaj nigdy nie słyszałem dowcipów, docinków. Nic, tylko szacunek i podziw. To bardzo charakterystyczne. Nie tylko w postawie babć i dziadka (drugi zmarł po powrocie z łagru w Stalinogorsku przed moim narodzeniem) widać było szacunek, ale również w postawie rodziców, mimo że wśród inteligencji szalała laickość tworząca jakby dwa światy – rzeczywisty, który był codziennością, oraz kościelny – który jawił się części inteligencji warszawskiej jako potrzebny do zachowania tradycji, ale zupełnie niepraktyczny, może nawet staroświecki. Takie mam wspomnienia i percepcje.

To się zmieniło dzięki huraganowi św. Jana Pawła II, jego wyborowi na papieża, a szczególnie dzięki jego triumfalnej wizycie w Ojczyźnie w 1979 roku. Ojciec Święty poprosił: „Niech zstąpi Duch Twój! […] I odnowi oblicze ziemi… Tej ziemi!” oraz powiedział: „Nie lękajcie się!”. Bum! Odwaga objawiła się Solidarnością. Trzeba było właśnie jego, aby przeciętny Polak czy Polka wygenerowali w sobie odwagę w obliczu totalitarnej, komunistycznej przemocy. Odwagę, którą dzieci u nas w domu nabywały codziennie, bo właściwie nie wiedziały, że komuny trzeba się bać. Odwagę, która płynęła z wiedzy historycznej, ze wspomnień, z żartów z komunistów oraz szacunku do kardynała Wyszyńskiego. Mama chyba mi (a raczej nam, tj. również mojej młodszej siostrze) powiedziała o Prymasie Tysiąclecia: „Interrex!” i następowała lekcja historii. „W starej, potężnej naszej Rzeczypospolitej, gdy umarł król, a zanim wybrano nowego, władzę dzierżył z urzędu prymas Polski. A teraz – gdy nie ma niepodległej RP – mamy interrexa, ks. Wyszyńskiego, który piastuje władzę w Polsce do momentu, aż przyjdzie wolność i Polacy wybiorą sobie władzę sami”. „Wszystko się zgadza – dopowiadała babcia Jadzia – bo król Kazimierz złożył swoją koronę i królestwo w ręce Marii. Tak więc Polska to monarchia, a ks. Wyszyński – interrex!”. Wszystko było więc spójne i logicznie.

Następne źródło informacji to ordynat Jan Zamoyski, który zjawiał się w USA, a w Chicago zwykle zamieszkiwał u pana Wojtka Cioromskiego. Podchorąży „Jastrzębiec” był najpierw w NSZ, uciekł z komunistycznego więzienia i służył u generała Stanisława Maczka w 24. Pułku Ułanów w Kraśniku.
W Chicago były opowieści, potem kontynuowane w Polsce po 1989 roku. Jan Zamoyski mi ufał i opowiadał o różnych sprawach ze względu na związki rodzinne. Otóż brat stryjeczny mojej babci Ireny, Jurek Cieszewski (w odróżnieniu od brata rodzonego Jurka), był dyrektorem propinacji w ordynacji Zamoyskich. Pracował w Kozłówce. Razem z ordynatem byli w Narodowej Organizacji Wojskowej. Jurka zastrzelił strzałem w tył głowy wachman niemiecki. Wstrząśnięty Jan Zamoyski poszedł ze skargą do szefa Ortskommandantur (placu) i poskarżył się na strażnika, że zamordował bez powodu osobę bardzo ważną dla gospodarki ordynacji (a więc dla „III Rzeszy”, która eksploatowała Kozłówkę). Komendant niemiecki posłał żandarma za karę na front wschodni, co było równoznaczne z karą śmierci.

Ale hrabia Zamoyski opowiadał również, że u nich w majątku ukrywał się ks. Wyszyński. Uciekł przed Gestapo ze swojej parafii. Natychmiast włączył się w prace charytatywne z potrzebującymi, w tym z ociemniałymi. Potem ze względów bezpieczeństwa przeniósł się do zakładu dla ociemniałych w Żułowie, który to majątek hrabiowie Raczyńscy przekazali organizacji charytatywnej zajmującej się osobami niewidomymi. Dzięki temu zrozumiałem, dlaczego następnym krokiem ucieczki przed Gestapo dla ks. Wyszyńskiego były Laski pod Warszawą – instytut ociemniałych. A o tym epizodzie dużo wcześniej mówili mi rodzice, podczas wycieczek i spacerów po Kampinosie. Wspominali też, że przyszły prymas był kapelanem podziemia – Armii Krajowej. Ale nie tylko, o czym wkrótce.
cdn.
Waszyngton, DC, 12 kwietnia 2023 r.
Intel z DC

 

 

 

 

 

 

 


 

POLECANE
KO chce zmienić kodeks wyborczy. Podano szczegóły z ostatniej chwili
KO chce zmienić kodeks wyborczy. Podano szczegóły

Partia Donalda Tuska chce zmienić kodeks wyborczy. W środę przedstawiony został projekt ustawy wprowadzający dwie zmiany w przepisach – informuje serwis money.pl.

Polityk Platformy wygadał się. Wiadomo, jak będzie się nazywać partia po rebrandingu z ostatniej chwili
Polityk Platformy wygadał się. Wiadomo, jak będzie się nazywać partia po rebrandingu

Witold Zembaczyński ujawnił, że nowa partia, powstała z połączenia Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej i Inicjatywy Polskiej, będzie nazywać się Koalicja Obywatelska. Oficjalne ogłoszenie planowane jest na Krajowej Konwencji PO 25 października. Jak zapowiedział poseł, liderem ugrupowania pozostanie Donald Tusk, a w kierownictwie znajdą się również Barbara Nowacka i Adam Szłapka.

Andrzej Poczobut laureatem Nagrody im. Sacharowa Parlamentu Europejskiego z ostatniej chwili
Andrzej Poczobut laureatem Nagrody im. Sacharowa Parlamentu Europejskiego

Więziony dziennikarz i działacz polskiej mniejszości na Białorusi Andrzej Poczobut oraz gruzińska dziennikarka Mzia Amaglobeli zostali tegorocznymi laureatami Nagrody im. Sacharowa Parlamentu Europejskiego - poinformowała w środę przewodnicząca PE Roberta Metsola.

Strzały i pożar przed serbskim parlamentem z ostatniej chwili
Strzały i pożar przed serbskim parlamentem

Na terenie miasteczka namiotowego zwolenników władz przed parlamentem Serbii słychać było w środę strzały, po których kilka namiotów stanęło w ogniu – wynika z nagrań opublikowanych przez serbskich deputowanych. Media poinformowały o jednej rannej osobie i o zatrzymaniu jednego mężczyzny.

Bredzisz człowieku. Burza w sieci po programie TVN z ostatniej chwili
"Bredzisz człowieku". Burza w sieci po programie TVN

Powrót Małgorzaty Rozenek-Majdan do „Dzień Dobry TVN” wywołał w sieci prawdziwą burzę. Choć celebrytka dołączyła do jubileuszowego „Zjazdu Absolwentów” z okazji 20-lecia programu, nie wszyscy widzowie przyjęli ten powrót z entuzjazmem. Jedni chwalili jej luz i poczucie humoru, inni – zarzucali hipokryzję i przesadę.

Sprawa Pegasusa. Tusk kłamie ws. rzekomego podsłuchiwania jego rodziny? gorące
Sprawa Pegasusa. Tusk kłamie ws. rzekomego podsłuchiwania jego rodziny?

Jak donosi Onet, Katarzyna Tusk-Cudna otrzymała status pokrzywdzonej w śledztwie dotyczącym użycia oprogramowania Pegasus. Donald Tusk zamieścił tweeta w tej sprawie, w którym uderzył w Jarosława Kaczyńskiego. Inną wersję wydarzeń przedstawia tajemniczy profil na X – Jack Strong.

Słowacja: Premier Fico poprze sankcje na Rosję, ale ma warunek z ostatniej chwili
Słowacja: Premier Fico poprze sankcje na Rosję, ale ma warunek

Premier Słowacji Robert Fico zapowiedział w środę poparcie na najbliższym szczycie UE nowego pakietu sankcji wobec Rosji za jej inwazję na Ukrainę. Jego zdaniem Bratysława przeforsowała w projektach konkluzji szczytu zapisy dotyczące energetyki i przemysłu motoryzacyjnego.

Odszukać, wskazać i skazać. Rusza na nowo śledztwo w sprawie śmiertelnego postrzelenia Antoniego Browarczyka Wiadomości
"Odszukać, wskazać i skazać". Rusza na nowo śledztwo w sprawie śmiertelnego postrzelenia Antoniego Browarczyka

Dzięki działaniom IPN prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Szczecinie podjął na nowo śledztwo w sprawie śmiertelnego postrzelenia Antoniego Browarczyka przez funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej 17 grudnia 1981 roku.

W tych miastach Polacy piją najwięcej alkoholu. Zaskakujące wyniki z ostatniej chwili
W tych miastach Polacy piją najwięcej alkoholu. Zaskakujące wyniki

Polacy wciąż chętnie sięgają po „małpki” – małe butelki alkoholu do 300 ml. Jak wynika z analizy przygotowanej przez „Głos Wielkopolski” na podstawie danych Ministerstwa Finansów, to właśnie ten format odpowiada za ogromną część sprzedaży alkoholu w Polsce. 

PGNiG wydało pilny komunikat dla klientów z ostatniej chwili
PGNiG wydało pilny komunikat dla klientów

''Odczyt gazu możesz podać w dowolnym dniu miesiąca'' – także przez eBOK, mBOK, SMS lub całodobowego bota na infolinii – podkreśla w komunikacie PGNiG.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Kardynał Wyszyński w mojej pamięci

Jak wspomniałem, Monika Jabłońska niedawno zorganizowała w Victims of Communism Memorial Foundation (VOC) konferencję pt. „Knights of Liberty” (Rycerze Wolności), gdzie opowiadaliśmy o ks. Prymasie Tysiąclecia Stefanie Wyszyńskim, św. Janie Pawle II oraz prezydencie Ronaldzie Reaganie (https://www.youtube.com/watch?v=mFtLFuwFJ_Y).
 [Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Kardynał Wyszyński w mojej pamięci
/ Foto T. Gutry

Podkreślmy, że tak jak trzeba, konferencja skierowana była do naszych amerykańskich współobywateli, a nie do Polaków. Chociaż – trzeba przyznać – że po ostatnich antychrześcijańskich profanacjach pewnej części polskojęzycznej populacji nadwiślańskiej przydałyby się lekcje o tych „Rycerzach Wolności”, i to pilnie. (Mam nadzieję, że zajmie się tym Solidarność, która najlepiej zna się na tych sprawach). W każdym razie ja opowiedziałem publice zgromadzonej w VOC o tym, jak pamiętam prymasa Wyszyńskiego, i o tym, jak ta wiedza u mnie się gromadziła. Naturalnie, kiedy byłem dzieckiem i nastolatkiem w PRL-u, to wiedza ta nie pochodziła z książek, ale od mojej rodziny, czasami od przyjaciół. Potem wiedza ta wyszła poza anegdotki i osobiste doznania na poziom konkretny, intelektualny. Stale się uzupełnia.

W pewnym sensie to, czego się nauczyłem w PRL-u, może posłużyć jako świetny przykład formowania się pamięci i generowania wspomnień w sposób wyrywkowy i nieformalny w systemie totalitarnym (przed 1989 rokiem) i posttotalitarnym (po 1989 roku), a w międzyczasie na emigracji. Podkreślmy: w takim systemie niewolniczym, który panował w PRL-u, wszystko zależało od rodziny i jej charakteru. Ci, którzy się bali albo bali się jedynie o swoje dzieci i nie chcieli ich obarczać straszliwą spuścizną prawdy historycznej i traumy, milczeli lub robili aluzje i posługiwali się mistrzowsko hermetycznym językiem rodem z Ezopa, aby przekazać informacje, których powielanie mogło spowodować pośrednie bądź bezpośrednie represje komunistyczne. A u nas w domu było tak: po pierwsze, chodziło się do kościoła, ale laicyzacja postępowała, i u moich rodziców ważnym źródłem cotygodniowych informacji był komunistyczny tygodnik „Polityka” stworzony, aby bałamucić inteligencję. Negacja propagandy komunistycznej podawanej w wyrafinowanym sosie nie dawała prawdy. Negacja tylko uczyła odruchowej krytyczności w stosunku do źródła komunistycznego, ale nie zastępowała wiedzy.

Człowiek w związku z tym bronił się wspomnieniami i wyrywkami informacji oraz symbolami. Natomiast symbole (czyli bodźce nieintelektualne) były naturalnie antykomunistyczne, patriotyczne, polskie, katolickie. To samo dotyczy autorytetów oddziałujących na nas w domu. Nigdy nie było wśród nich żadnego komunisty. Wprost przeciwnie, o komunistach mówiono jako o kłamcach i nawet mordercach. Na pytanie: „Kto stoi za Katyniem?”, odpowiedzią było: „Sowieci, na pewno Niemcy im pomagali” – taka aluzja do paktu Ribbentrop – Mołotow. Do tego dochodziły stale „wolnoeuropejskie” radiowe i dysydenckie przytyki i komentarze moich rodziców i babci wobec komunistycznej rzeczywistości oraz nasze dziecięce otwarcie na podwórkowy humor: „Gomułka to stara spieczona bułka” (aluzja do jego wyczerpującej długowieczności i siermiężności) albo: „Chcesz cukierka? Idź do Gierka” (aluzja do braków aprowizacyjnych).

Ale zawsze, bez względu na wszystko, był Kościół: u nas na Żoliborzu parafie pw. św. Jana Kantego na rogu ul. Stołecznej i Krasińskiego, a również św. Stanisława Kostki przy placu Wilsona. W tym ostatnim kościele mnie chrzczono, bo babcia mieszkała przy placu Wilsona, a potem ks. prałat Teofil Bogucki przeniósł się z kościoła św. Jana do św. Stanisława. Najpierw jako wikary był ks. Henio Michalak, który zjawiał się po gazetki podziemne do moich rodziców w latach siedemdziesiątych, a potem dołączył do towarzystwa ks. Jurek Popiełuszko. Nad wszystkim – nie tylko klimatami kościelnymi – górował gigant: ks. prymas Stefan Wyszyński. I tutaj nigdy nie słyszałem dowcipów, docinków. Nic, tylko szacunek i podziw. To bardzo charakterystyczne. Nie tylko w postawie babć i dziadka (drugi zmarł po powrocie z łagru w Stalinogorsku przed moim narodzeniem) widać było szacunek, ale również w postawie rodziców, mimo że wśród inteligencji szalała laickość tworząca jakby dwa światy – rzeczywisty, który był codziennością, oraz kościelny – który jawił się części inteligencji warszawskiej jako potrzebny do zachowania tradycji, ale zupełnie niepraktyczny, może nawet staroświecki. Takie mam wspomnienia i percepcje.

To się zmieniło dzięki huraganowi św. Jana Pawła II, jego wyborowi na papieża, a szczególnie dzięki jego triumfalnej wizycie w Ojczyźnie w 1979 roku. Ojciec Święty poprosił: „Niech zstąpi Duch Twój! […] I odnowi oblicze ziemi… Tej ziemi!” oraz powiedział: „Nie lękajcie się!”. Bum! Odwaga objawiła się Solidarnością. Trzeba było właśnie jego, aby przeciętny Polak czy Polka wygenerowali w sobie odwagę w obliczu totalitarnej, komunistycznej przemocy. Odwagę, którą dzieci u nas w domu nabywały codziennie, bo właściwie nie wiedziały, że komuny trzeba się bać. Odwagę, która płynęła z wiedzy historycznej, ze wspomnień, z żartów z komunistów oraz szacunku do kardynała Wyszyńskiego. Mama chyba mi (a raczej nam, tj. również mojej młodszej siostrze) powiedziała o Prymasie Tysiąclecia: „Interrex!” i następowała lekcja historii. „W starej, potężnej naszej Rzeczypospolitej, gdy umarł król, a zanim wybrano nowego, władzę dzierżył z urzędu prymas Polski. A teraz – gdy nie ma niepodległej RP – mamy interrexa, ks. Wyszyńskiego, który piastuje władzę w Polsce do momentu, aż przyjdzie wolność i Polacy wybiorą sobie władzę sami”. „Wszystko się zgadza – dopowiadała babcia Jadzia – bo król Kazimierz złożył swoją koronę i królestwo w ręce Marii. Tak więc Polska to monarchia, a ks. Wyszyński – interrex!”. Wszystko było więc spójne i logicznie.

Następne źródło informacji to ordynat Jan Zamoyski, który zjawiał się w USA, a w Chicago zwykle zamieszkiwał u pana Wojtka Cioromskiego. Podchorąży „Jastrzębiec” był najpierw w NSZ, uciekł z komunistycznego więzienia i służył u generała Stanisława Maczka w 24. Pułku Ułanów w Kraśniku.
W Chicago były opowieści, potem kontynuowane w Polsce po 1989 roku. Jan Zamoyski mi ufał i opowiadał o różnych sprawach ze względu na związki rodzinne. Otóż brat stryjeczny mojej babci Ireny, Jurek Cieszewski (w odróżnieniu od brata rodzonego Jurka), był dyrektorem propinacji w ordynacji Zamoyskich. Pracował w Kozłówce. Razem z ordynatem byli w Narodowej Organizacji Wojskowej. Jurka zastrzelił strzałem w tył głowy wachman niemiecki. Wstrząśnięty Jan Zamoyski poszedł ze skargą do szefa Ortskommandantur (placu) i poskarżył się na strażnika, że zamordował bez powodu osobę bardzo ważną dla gospodarki ordynacji (a więc dla „III Rzeszy”, która eksploatowała Kozłówkę). Komendant niemiecki posłał żandarma za karę na front wschodni, co było równoznaczne z karą śmierci.

Ale hrabia Zamoyski opowiadał również, że u nich w majątku ukrywał się ks. Wyszyński. Uciekł przed Gestapo ze swojej parafii. Natychmiast włączył się w prace charytatywne z potrzebującymi, w tym z ociemniałymi. Potem ze względów bezpieczeństwa przeniósł się do zakładu dla ociemniałych w Żułowie, który to majątek hrabiowie Raczyńscy przekazali organizacji charytatywnej zajmującej się osobami niewidomymi. Dzięki temu zrozumiałem, dlaczego następnym krokiem ucieczki przed Gestapo dla ks. Wyszyńskiego były Laski pod Warszawą – instytut ociemniałych. A o tym epizodzie dużo wcześniej mówili mi rodzice, podczas wycieczek i spacerów po Kampinosie. Wspominali też, że przyszły prymas był kapelanem podziemia – Armii Krajowej. Ale nie tylko, o czym wkrótce.
cdn.
Waszyngton, DC, 12 kwietnia 2023 r.
Intel z DC

 

 

 

 

 

 

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe