Ktoś majstrował przy nagraniach? Sensacyjny wątek w sprawie Iwony Wieczorek

O filmach z monitoringu z portalem i.pl rozmawiał Marcin T., ówczesny właściciel "Dream Clubu", dziś oskarżony w aferze dot. wykorzystywania seksualnego małoletnich dziewczyn.
W „Dream Clubie” był dobry monitoring. Kiedy imprezowicz wracał następnego dnia obejrzeć nagrania, bo na przykład zostawił tu portfel czy kurtkę, odtwarzano mu je w obecności menadżera i wszystko było na nich widać. Podobnie było z policją, która czasami sprawdzała, czy ktoś nie rozprowadza narkotyków i korzystała przy tym z naszych nagrań. W całym klubie było tych kamer kilkanaście i każdy zakamarek klubu był „okamerowany”
- wskazał.
Nie była to na pewno technologia, jaką kluby dysponują dziś, ale w zupełności wystarczająca. Stąd dziwię się pogłoskom o słabej jakości nagrań
- dodał.
CZYTAJ WIĘCEJ: Szokujące doniesienia ws. Iwony Wieczorek
Ktoś majstrował przy nagraniach?
Portal i.pl zapytał policjanta, zajmującego się na co dzień cyfrową obróbką nagrań, co sądzi o możliwości uszkodzenia zapisów, przez co te przestały spełniać swoją funkcję dowodową w sprawie.
Kopia z kopii już może nie być tak dobra. Może też ktoś to zgrywanie monitoringu zrobił na „odczep się”. Inna kwestia dotyczy przechowywanie tych nagrań. Może ktoś położył je w polu magnetycznym, oddziałującym na jakość
– przyznał policjant.
Trudno mi sobie wyobrazić, że kolega zaginionej gdańszczanki przeglądał i manipulował przy tych nagraniach. Musiałby mieć w tym zakresie umiejętności
– dodał.