Ryszard Czarnecki: Bruksela – jej zła twarz
Bruksela, nieformalna stolica Unii jest dość często miejscem takich właśnie akcji, bardzo przypominających filmy sensacyjne. Podczas zakończonych niedawno - bo w połowie grudnia – piłkarskich mistrzostw świata, po każdym meczu reprezentacji Maroka (a nie Belgii!), największe miasto belgijskiego królestwa było areną dantejskich scen. Demonstracje radości albo frustracji marokańskich kibiców – obywateli belgijskich – kończyły się burdami: atakowaniem policji (szereg policjantów zostało rannych, niektórzy ciężko), niszczeniem banków i sklepów (czasem ich plądrowaniem), a przede wszystkim podpaleniami samochodów. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że szereg tych podpalonych i wyniku tego zniszczonych aut wcześniej zostało… ubezpieczonych! Podejrzenie w oczywisty sposób pada na podpalaczy, którzy zrobili sobie z tego biznes. Oczywiście sporo tych podpaleń dotyczyło również samochodów postronnych osób.
To jest rzeczywistość, o której mówi się rzadziej niż o szczytach Unii Europejskiej czy działalności /aferach Parlamentu Europejskiego. Przestępczość, brak poczucia bezpieczeństwa, niepewność, co jutro zrobią bandyci – „ci zawodowi” i ci z doskoku – sprawia, że Belgia w ostatnich kilkunastu latach notuje rekordową falę emigracji poza Europę. Kierunkami w tej migracyjnej fali są głównie USA i Kanada. Młodsi wyjeżdżaj do lepiej płatnej pracy w bardziej bezpiecznych miejscach, a starsi albo udają się tam w ślad za młodszymi albo szukają po prostu świętego spokoju na emeryturze.
Wszystko to: przestępczość, uliczne zamieszki połączone z wandalizmem, duża emigracja w wielkiej mierze są efektem polityki multi-kulti. Warto to przemyśleć pod kątem Polski…
*tekst ukazał się na portalu wio.waw.pl (07.02.2023)