Waldemar Krysiak: Pracownik kliniki tranzycji ujawnia - Skrzywdzono ponad 600 dzieci?
Stan Missouri wszczął dochodzenie w sprawie pediatrycznego ośrodka od „tranzycji” po tym, jak była pracownik socjalna zgłosiła, iż dzieciom rutynowo przepisywano tam blokery dojrzewania ("zmiana płci”) bez „odpowiedniej lub dokładnej oceny zdrowia psychicznego'. Prokurator generalny stanu ogłosił, że dochodzenie będzie wielopoziomowe, bo klinika miała złamać kilka różnych praw, narażając zdrowie i życie pacjentów.
„Otrzymaliśmy niepokojące doniesienia, że pracownicy z Transgender Center w szpitalu dziecięcym St. Louis krzywdzą każdego roku setki dzieci, stosując na nich eksperymentalne leki” – powiedział w oświadczeniu prokurator generalny stanu Andrew Bailey. „Traktujemy te dowody poważnie i dokładnie zbadamy zarzuty, aby upewnić się, czy dzieci nie są krzywdzone przez osoby, które mogą być bardziej zainteresowane radykalną ideologią niż zdrowiem dzieci”
Pracownik ujawnia
Dawna pracownik socjalna, mówiąca o łamaniu prawa i uchybieniach w klinice, prezentuje całą listę konkretnych zarzutów:
- W ciągu zaledwie dwóch lat (2020-2022) transowe Centrum rozpoczęło medyczną „tranzycję” dla ponad 600 dzieci. Około 74% z tych dzieci to dziewczynki. Mimo tego, że zabiegi były opłacane głównie z prywatnych ubezpieczeń, Centrum rozliczało również koszty swoich procedur z stanowych i federalnych programów ubezpieczeniowych, wykorzystując tym samym pieniądze ze środków publicznych.
- Centrum nie wymaga od „leczonych” dzieci kontynuacji opieki psychiatrycznej po tym, jak przepisano im hormony płci przeciwnej lub ich blokery. Nawet jeżeli stan zdrowia dziecka się pogorszył, hormony lub ich blokery nadal były podawane.
- Hormony i ich blokery były podawane dzieciom, nawet kiedy podczas ich przyjmowania dzieci miały próby samobójcze. Próby samobójcze występowały u dzieci, które wcześniej ich nie miały.
- Lekarze w Centrum mieli kłamać, że nie wykonują żadnych operacji zmiany płci u nieletnich. Centrum miało bowiem regularnie kierować nieletnich na operację „zmiany płci”. Wspierając okaleczanie dzieci, Centrum podawało nazwiska i dane kontaktowe chirurgów osobom poniżej 18 roku życia.
- Transowanie dzieci miało być eksperymentem medycznym z użyciem niedopuszczanych w danej sytuacji leków. Pacjentom miano podawać np. substancje stosowane w terapii nowotworowej, których skutkiem ubocznym był „porost” piersi u mężczyzn. Leki te jednak niszczą wątrobę i pozostawiają trwały uszczerbek na zdrowiu.
- Tranzycja miała być stosowana zamiast antykoncepcji: przynajmniej jednej dziewczynce, która obawiała się bycia matką, przepisano testosteron w ramach „leczenia”. Testosteron zatrzymuje, oczywiście, okres u kobiet, jeżeli te przyjmują go stale, nie może on być jednak stosowany zamiast edukacji seksualnej i wstrzemięźliwości.
Co ciekawe, była pracownica Centrum, wysuwająca oskarżenia, opisuje samą siebie jako „lewaczkę”, która „chciała pomóc trans dzieciom”. Dopiero praca w transującej nieletnich klinice zmieniła jej opinie o procederze. „To, co dzieje się z dziećmi, jest moralnie i medycznie przerażające” - mówi dzisiaj kobieta.
"Trans genocide"
Jak reagują na historię środowiska trans? Wyparciem i unikiem, oczywiście, Jeden z najbardziej znanych polskich trans-aktywistów napisał nawet dzisiaj w swoich socjalach, że komentowanie tego typu wydarzeń i wszczynanie śledztwa to „trans genocide”, czyli... ludobójstwo na transseksualistach.
Tak, proszę Państwa. Próba ochrony dzieci to zbrodnia na ludzkości. I proszę pamiętać, że ideologia gender to bardzo rozsądna ideologia, a jej przedstawiciele to dorośli partnerzy do rozmowy. Myślenie inaczej to nie tylko transfobia, ale pewnie i "drugi Holokaust"!