[Nasz wywiad] Marcin Palade: Przed nami najważniejsze wybory od czerwca 1989 roku

– Od lat powtarzam, by nie przywiązywać wagi do pojedynczych pomiarów, a śledzić trendy w tygodniowym, miesięcznym czy kwartalnym interwale czasowym – mówi Marcin Palade, socjolog polityki, autor opracowań i analiz z zakresu preferencji społeczno-politycznych i geografii wyborczej w Polsce. 
Marcin Palade,  socjolog polityki, autor opracowań i analiz z zakresu preferencji społeczno-politycznych i geografii wyborczej w Polsce [Nasz wywiad] Marcin Palade: Przed nami najważniejsze wybory od czerwca 1989 roku
Marcin Palade, socjolog polityki, autor opracowań i analiz z zakresu preferencji społeczno-politycznych i geografii wyborczej w Polsce

– Rozpoczęliśmy rok wyborczy. Z każdym tygodniem będziemy coraz czujniej przyglądać się sondażom. Na ile w Polsce są one wiarygodne? Czy można z nich odczytać wyniki przyszłych wyborów? 

– Uwaga generalna. Musimy, obserwując wyniki sondaży, mieć na uwadze fakt, że są one tylko fotografią sympatii, nastrojów, oceny sytuacji na dany moment. Do tego trzeba dodać różnice w technice zbierania danych czy towarzyszący pomiarom błąd statystyczny. To wszystko powoduje, że wyniki sondaży, wykonane w tym samym terminie, mogą się od siebie różnić. Co zresztą obserwujemy. Stąd moja, powtarzana od lat, sugestia, by nie przywiązywać wagi do pojedynczych pomiarów, a śledzić trendy w tygodniowym, miesięcznym czy kwartalnym interwale czasowym. Na tej podstawie można bardziej precyzyjnie ocenić, czy dana formacja zyskuje, traci czy też jej notowania stoją w miejscu. Analizując sondaże, trzeba też zakładać, że część firm może wychodzić poza przypisaną sondażom funkcję informacyjną i wczuwać się w rolę kreatorów rzeczywistości. Po czym rozpoznać taki sondażowy twór niepełnowartościowy? Ano przede wszystkim po tym, że jego wyniki zasadniczo odstają od tego, co prezentują inne pomiary z tego okresu. W całej operacji chodzi zaś o sprzedanie poprzez media obrazu sympatii, niekoniecznie wynikającego z badań, a bardziej oczekiwań zleceniodawcy czy medium o określonym profilu politycznym. Jeśli opisowi sondażu towarzyszą terminy „sensacyjny” czy „przełomowy” to powinniśmy do takich „objawień” podchodzić z dużą rezerwą.

– W kuluarach często mówi się, że sondaże dla mediów są mniej dokładne, bo są robione na mniejszej próbie, a dużo dokładniejsze są sondaże wewnętrzne, zlecane dla partii politycznych. 

– To opinia nie znajdująca, w mojej ocenie, uzasadnienia w rzeczywistości. Sporo partii bada regularnie nastroje społeczne w ramach tzw. pomiarów kroczących, czyli po 200-300 telefonów każdego dnia. Większość z wyników takich badań zwykle nie przedostaje się na zewnątrz. Z reguły służą budowaniu strategii w krótszym czy dłuższym terminie. Ale, i tu wracamy do poprzedniego wątku, zdarza się, że jedno czy drugie medium, wrzuca do obiegu wyniki tzw. badań wewnętrznych. Wykonanych dla jednej czy drugiej partii. Dla doraźnych interesów partyjnego zleceniodawcy oraz zwiększenia klikalności strony internetowej publikującego materiał z wynikami sondażu medium.

– Poza sondażami popularności partii możemy zaobserwować również sondaże badające zaufanie opinii publicznej lub sympatii do poszczególnych polityków. Czy te sondaże coś nam mówią? Bo mam wrażenie, że niewiele – najważniejsi politycy mają równie duże grupy sympatyków, jak i przeciwników, co w sumie tylko potwierdza polaryzację, która nie jest niczym nowym…

– Wszyscy jesteśmy konsumentami wyników sondaży, które pojawiają się każdego dnia w mediach. Jednak zdecydowana większość z nas w stopniu biernym, koduje co najwyżej proste komunikaty typu wzrosło, spadło, bez zmian. To dotyczy badań preferencji partyjnych i – o co Pan pyta – rankingów popularności polityków. Skoro trudno przeciętnemu, niezaangażowanemu na co dzień w politykę Polakowi zapamiętać wysokość słupków poparcia dla partii, to tym bardziej trudno utrwalić w pamięci listę dwudziestu polityków z ich zaszeregowaniem ze względu na sympatie, antypatie czy rozpoznawalność. To hobby wyłącznie dla nielicznych. Tak będzie jeszcze przez kilka miesięcy. Sytuacja zaś zacznie się zmieniać im będzie bliżej do wyborów. Wtedy, co wiemy na podstawie doświadczeń z lat ubiegłych, większość z nas zaczyna bardziej interesować się bieżącymi wydarzeniami, trwającą kampanią, a co za tym idzie, także pojawiającymi się badaniami opinii publicznej. To czeka nas także tej jesieni, bo przed nami najważniejsze wybory od czerwca 1989 roku. Media, te z jednej i drugiej strony barykady, będą nakręcały atmosferę, starając się w ten sposób mobilizować „swoich” do udziału w głosowaniu. 

– Przejdźmy do analizy wyników sondażowych poszczególnych partii. Obserwując trendy, możemy zauważyć duży zjazd PiS-u po publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, później odbicie spowodowane wojną na Ukrainie, ale teraz znów nastąpił spadek. Często mówiło się o szklanym suficie PiS-u, czy teraz raczej możemy mówić o podłodze? 

– Istotnie, jeśli popatrzeć na sytuację od wyborów prezydenckich w 2020 r., to w przypadku PiS-u mieliśmy do czynienia z trendem spadkowym do wybuchu wojny na Ukrainie. Potem nastąpiła stabilizacja, a nawet – jak pan zauważył – odbicie. To był efekt określany powszechnie jako gromadzenie się przy fladze, czyli sytuację, kiedy w momencie zagrożenia bezpieczeństwa rozumianego na poziomie rodziny, wspólnoty czy państwa, część wyborców środka skłonna jest „przytulić się” do rządzących. Ta korzystna dla PiS-u sytuacja jednak się odwróciła. Po kilku miesiącach wojna spowszechniała. Przyszły problemy z inflacją, drożyzną. To spowodowało ponowne słabnięcie w sondażach PiS. Obecnie to poziom około 35 proc., który patrząc od wyborów w 2015 roku, jest dla formacji Jarosława Kaczyńskiego, podłogą. Chroni PiS przed pogłębieniem deprecjacji. Czy tak stanie się także tym razem? Jeśli PiS myśli o walce o trzecią kadencję, to w najbliższym czasie musi nie tylko utrzymać obecny stan posiadania, ale zacząć zwiększać bazę wyborczą, bo tylko odbicie i powrót w okolice 40 proc. dają szansę na większość i rządzenie do 2027 roku.

– Z kolei Koalicja Obywatelska po powrocie Donalda Tuska nieco zyskała, ale mam wrażenie, że głównie na innych partiach opozycji, i dzisiaj też boksuje w miejscu.  

– Koalicja Obywatelska jest z kolei przy swoim suficie na poziomie 30 proc. Mimo olbrzymiego wysiłku Donalda Tuska i mediów sprzyjających KO nie jest – jak na razie – w stanie go przebić. Owszem kondycja największej partii opozycyjnej jest o wiele lepsza niż choćby w okresie przewodzenia PO przez Borysa Budkę, ale apetyty polityków liberalnego centrum są znacznie większe. Zasadniczy problem polega na tym, że Tusk i KO koncentrują się na przekazie do już przekonanych, czyli twardego anty-PiS. To wystarcza, by dotrzeć do 30 proc., ale nie pozwala piąć się dalej w sondażach. Do tego część eks-wyborców PO zakotwiczyła się w PL2050 Szymona Hołowni. Dopóki tam są, szanse KO na wyprzedzenie PiS są niewielkie.

– No właśnie, Hołownia… Były momenty, że partia miała sondaże w okolicy 20 proc., jednak teraz to raczej walka o wynik dwucyfrowy.

– PL2050 słabnie. To nie tylko kwestia spadku z poziomu ponad 20 proc., kiedy ta formacja ostro rywalizowała o liderowanie w opozycji z KO. To już przeszłość. Teraźniejszość zaś to walka partii Hołowni o utrzymanie wyniku dwucyfrowego. Ten problem to efekt dwóch czynników. Po pierwsze nie ma już efektu świeżości Polski 2050.  Po drugie Hołownia i jego najbliższe otoczenie koncentrują się na rzeczach mało istotnych nie tylko dla sympatyków innych partii, co uniemożliwia ich przejmowanie, ale także dla swojej bazy wyborczej. Coraz bardziej ta sytuacja zaczyna przypominać zużywanie się Ruchu Janusza Palikota czy Nowoczesnej Ryszarda Petru.

– Lewica po powrocie do Sejmu w 2019 roku liczyła na przełamanie duopolu PiS – PO, jednak po tych blisko czterech latach wyniki sondażowe słabną…

– Lewica ma swój stały elektorat. Wydźwignęła się z kryzysu po fatalnym wyniku Roberta Biedronia w wyborach prezydenckich. Ataki na lewicę ze strony KO, próba pozyskania części elektoratu po lewej stronie przez Tuska, nie przyniosły rezultatu. Lewica ustała i wróciła do notowań na poziomie 9-10 proc. Jest i będzie stałym elementem na polskiej scenie politycznej. Zwłaszcza wobec coraz bardzie widocznego przesuwania się sympatii młodych Polaków w kierunku właśnie lewicy. 

– Zdaje się, że na aktywności wokół wojny na Ukrainie najwięcej straciła Konfederacja. 

– Istotnie. Jeśli prześledzimy sondaże rok do roku, to Konfederacja w styczniu 2022 r. zbliżała się do wyniku dwucyfrowego. W sondażach z grudnia ubiegłego roku traciła blisko połowę wyborców. W ostatnim czasie obserwujemy lekkie odbicie Konfederacji, które może być jeszcze kontynuowane. To efekt skierowania przekazu prorynkowego i proliberalnego. Nie mówi, co zrozumiałe o tym socjalny PiS czy lewica. Ucieka od tego KO czy Hołowania. Tym samym Konfederacja nie ma na tym polu konkurencji.

– PSL z kolei od wielu wyborów walczy o przebicie progu wyborczego. Zdaje się, że aktualnie sondaże pokazują, że i tym razem ludowcy znajdą się w Sejmie. 

– Zwracam uwagę, że te 5-6 proc. nie daje PSL-owi gwarancji wejścia do następnego Sejmu. Mają tego świadomość liderzy PSL-u, Wiedzą, że samodzielny start w wyborach może się dla tej formacji skończyć znalezieniem się tuż pod progiem wyborczym. Stąd obserwowane próby zbliżenia z PL2050 i budowy koalicji racjonalnego centrum. Pytanie, czy to się zmaterializuje, bo do tanga trzeba dwojga.

– A niezdecydowani? Z jednej strony spotykamy się z opiniami, że to wyborcy, którzy tradycyjnie nie chcą przyznać się do głosowania na PiS, a z drugiej strony z tezami, że to wyborcy opozycji, którzy jeszcze nie wiedzą, którą partię poprzeć... 

– W tej grupie są jedni i drudzy. Są z całą pewnością wyborcy PiS-u. Głosowali na nią w 2015 r. Wsparli w 2019 r. i odeszli m.in. po orzeczeniu TK w sprawie aborcji czy odczuwalnej w ostatnim czasie, z punktu widzenia ich kieszeni, drożyzny. Dla nich PiS przestał być gwarantem stabilizacji sytuacji materialnej i realizacji, zaszczepionych za sprawą transferów socjalnych, aspiracji do rozwoju i doganiania tych, którzy byli dotychczas – jak to się określa – beneficjentami transformacji ustrojowej. Są też wyborcy bardziej skłonni poprzeć opozycję anty-PiS, oceniający negatywnie styl rządzenia przez PiS. Jedni i drudzy są w przedpokoju. Wyczekują, jeszcze nie podjęli decyzji. Część z nich zapewne wybierze poprzez niegłosowanie. Wybory wygra ta strona, która nie tylko zmobilizuje maksymalnie swój elektorat, ale także sięgnie po znaczącą część niezdecydowanych.

Artykuł pochodzi z najnowszego "Tygodnika Solidarność" 


 

POLECANE
Niepokojące doniesienia z granicy. Straż Graniczna wydała komunikat z ostatniej chwili
Niepokojące doniesienia z granicy. Straż Graniczna wydała komunikat

Straż Graniczna regularnie publikuje raporty dotyczące wydarzeń na granicy polsko-białoruskiej.

W Polsce mają się pojawić niemieckie patrole Wiadomości
W Polsce mają się pojawić niemieckie patrole

Opublikowane przez niemiecki rząd i zawierające 40 stron konkluzje i ustalenia z wczorajszych konsultacji polsko-niemieckich robią się coraz ciekawsze.

„DGP”: Polska walczy o kluczowe stanowiska w NATO Wiadomości
„DGP”: Polska walczy o kluczowe stanowiska w NATO

„Rząd stara się, by Polak został zastępcą nowego sekretarza generalnego NATO Marka Ruttego, który 1 października zastąpi na stanowisku Jensa Stoltenberga” – czytamy w środowym wydaniu „Dziennika Gazety Prawnej”.

Nie żyje twórca kultowych filmów Wiadomości
Nie żyje twórca kultowych filmów

Świat kina obiegła smutna wiadomość. Nie żyje znakomity scenarzysta i reżyser, zdobywca Oscara.

Małopolska: Radni znów nie wybrali marszałka. Zaskakujące wyniki głosowania z ostatniej chwili
Małopolska: Radni znów nie wybrali marszałka. Zaskakujące wyniki głosowania

W głosowaniu, które odbyło się we wtorek późnym wieczorem w małopolskim sejmiku wojewódzkim, radni ponownie nie wybrali marszałka. Była to piąta próba wyboru na wspomniane stanowisko.

„Rząd Tuska jest prezentem dla Niemiec” polityka
„Rząd Tuska jest prezentem dla Niemiec”

„Ten polski rząd to szansa dla UE – i prezent dla Niemiec” – czytamy na łamach niemieckiego portalu Table Berlin w komentarzu do dzisiejszej wizyty kanclerza Olafa Scholza w Warszawie.

Kadyrow obróci się przeciwko Moskwie? Wiadomości
Kadyrow obróci się przeciwko Moskwie?

Panowanie Putina może zakończyć się tam, gdzie się niegdyś zaczęło. Zwycięska II wojna czeczeńska i pacyfikacja Kaukazu Północnego zapewniła obecnemu prezydentowi poparcie Rosjan. Po blisko ćwierćwieczu okazuje się jednak, że nic nie trwa wiecznie. Wrze w Dagestanie, głowy podnoszą radykalni islamiści, a na dodatek problem może okazać się ten, który kiedyś Putinowi zapewnił spokój w Czeczenii: Ramzan Kadyrow.

Gorąco w małopolskim PiS. Oficjalnie: Trzech radnych sejmiku małopolskiego zawieszonych z ostatniej chwili
Gorąco w małopolskim PiS. Oficjalnie: Trzech radnych sejmiku małopolskiego zawieszonych

Marszałek Witold Kozłowski, wicemarszałek Józef Gawron oraz radny Piotr Ćwik zostali zawieszeni w prawach członków PiS. Informacje te potwierdził we wtorek dziennikarzom wiceszef parlamentarnego klubu PiS Ryszard Terlecki.

Premier Węgier na Ukrainie. Jest komentarz Kremla polityka
Premier Węgier na Ukrainie. Jest komentarz Kremla

– Węgry objęły prezydencję [w Radzie – red.] UE i wyraźnie muszą wykonywać swoje obowiązki – powiedział rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, odnosząc się do dzisiejszej wizyty premiera Węgier na Ukrainie.

Wimbledon: Iga Świątek wygrała z amerykańską tenisistką i awansowała do drugiej rundy z ostatniej chwili
Wimbledon: Iga Świątek wygrała z amerykańską tenisistką i awansowała do drugiej rundy

Iga Świątek awansowała do drugiej rundy wielkoszlemowego Wimbledonu.

REKLAMA

[Nasz wywiad] Marcin Palade: Przed nami najważniejsze wybory od czerwca 1989 roku

– Od lat powtarzam, by nie przywiązywać wagi do pojedynczych pomiarów, a śledzić trendy w tygodniowym, miesięcznym czy kwartalnym interwale czasowym – mówi Marcin Palade, socjolog polityki, autor opracowań i analiz z zakresu preferencji społeczno-politycznych i geografii wyborczej w Polsce. 
Marcin Palade,  socjolog polityki, autor opracowań i analiz z zakresu preferencji społeczno-politycznych i geografii wyborczej w Polsce [Nasz wywiad] Marcin Palade: Przed nami najważniejsze wybory od czerwca 1989 roku
Marcin Palade, socjolog polityki, autor opracowań i analiz z zakresu preferencji społeczno-politycznych i geografii wyborczej w Polsce

– Rozpoczęliśmy rok wyborczy. Z każdym tygodniem będziemy coraz czujniej przyglądać się sondażom. Na ile w Polsce są one wiarygodne? Czy można z nich odczytać wyniki przyszłych wyborów? 

– Uwaga generalna. Musimy, obserwując wyniki sondaży, mieć na uwadze fakt, że są one tylko fotografią sympatii, nastrojów, oceny sytuacji na dany moment. Do tego trzeba dodać różnice w technice zbierania danych czy towarzyszący pomiarom błąd statystyczny. To wszystko powoduje, że wyniki sondaży, wykonane w tym samym terminie, mogą się od siebie różnić. Co zresztą obserwujemy. Stąd moja, powtarzana od lat, sugestia, by nie przywiązywać wagi do pojedynczych pomiarów, a śledzić trendy w tygodniowym, miesięcznym czy kwartalnym interwale czasowym. Na tej podstawie można bardziej precyzyjnie ocenić, czy dana formacja zyskuje, traci czy też jej notowania stoją w miejscu. Analizując sondaże, trzeba też zakładać, że część firm może wychodzić poza przypisaną sondażom funkcję informacyjną i wczuwać się w rolę kreatorów rzeczywistości. Po czym rozpoznać taki sondażowy twór niepełnowartościowy? Ano przede wszystkim po tym, że jego wyniki zasadniczo odstają od tego, co prezentują inne pomiary z tego okresu. W całej operacji chodzi zaś o sprzedanie poprzez media obrazu sympatii, niekoniecznie wynikającego z badań, a bardziej oczekiwań zleceniodawcy czy medium o określonym profilu politycznym. Jeśli opisowi sondażu towarzyszą terminy „sensacyjny” czy „przełomowy” to powinniśmy do takich „objawień” podchodzić z dużą rezerwą.

– W kuluarach często mówi się, że sondaże dla mediów są mniej dokładne, bo są robione na mniejszej próbie, a dużo dokładniejsze są sondaże wewnętrzne, zlecane dla partii politycznych. 

– To opinia nie znajdująca, w mojej ocenie, uzasadnienia w rzeczywistości. Sporo partii bada regularnie nastroje społeczne w ramach tzw. pomiarów kroczących, czyli po 200-300 telefonów każdego dnia. Większość z wyników takich badań zwykle nie przedostaje się na zewnątrz. Z reguły służą budowaniu strategii w krótszym czy dłuższym terminie. Ale, i tu wracamy do poprzedniego wątku, zdarza się, że jedno czy drugie medium, wrzuca do obiegu wyniki tzw. badań wewnętrznych. Wykonanych dla jednej czy drugiej partii. Dla doraźnych interesów partyjnego zleceniodawcy oraz zwiększenia klikalności strony internetowej publikującego materiał z wynikami sondażu medium.

– Poza sondażami popularności partii możemy zaobserwować również sondaże badające zaufanie opinii publicznej lub sympatii do poszczególnych polityków. Czy te sondaże coś nam mówią? Bo mam wrażenie, że niewiele – najważniejsi politycy mają równie duże grupy sympatyków, jak i przeciwników, co w sumie tylko potwierdza polaryzację, która nie jest niczym nowym…

– Wszyscy jesteśmy konsumentami wyników sondaży, które pojawiają się każdego dnia w mediach. Jednak zdecydowana większość z nas w stopniu biernym, koduje co najwyżej proste komunikaty typu wzrosło, spadło, bez zmian. To dotyczy badań preferencji partyjnych i – o co Pan pyta – rankingów popularności polityków. Skoro trudno przeciętnemu, niezaangażowanemu na co dzień w politykę Polakowi zapamiętać wysokość słupków poparcia dla partii, to tym bardziej trudno utrwalić w pamięci listę dwudziestu polityków z ich zaszeregowaniem ze względu na sympatie, antypatie czy rozpoznawalność. To hobby wyłącznie dla nielicznych. Tak będzie jeszcze przez kilka miesięcy. Sytuacja zaś zacznie się zmieniać im będzie bliżej do wyborów. Wtedy, co wiemy na podstawie doświadczeń z lat ubiegłych, większość z nas zaczyna bardziej interesować się bieżącymi wydarzeniami, trwającą kampanią, a co za tym idzie, także pojawiającymi się badaniami opinii publicznej. To czeka nas także tej jesieni, bo przed nami najważniejsze wybory od czerwca 1989 roku. Media, te z jednej i drugiej strony barykady, będą nakręcały atmosferę, starając się w ten sposób mobilizować „swoich” do udziału w głosowaniu. 

– Przejdźmy do analizy wyników sondażowych poszczególnych partii. Obserwując trendy, możemy zauważyć duży zjazd PiS-u po publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, później odbicie spowodowane wojną na Ukrainie, ale teraz znów nastąpił spadek. Często mówiło się o szklanym suficie PiS-u, czy teraz raczej możemy mówić o podłodze? 

– Istotnie, jeśli popatrzeć na sytuację od wyborów prezydenckich w 2020 r., to w przypadku PiS-u mieliśmy do czynienia z trendem spadkowym do wybuchu wojny na Ukrainie. Potem nastąpiła stabilizacja, a nawet – jak pan zauważył – odbicie. To był efekt określany powszechnie jako gromadzenie się przy fladze, czyli sytuację, kiedy w momencie zagrożenia bezpieczeństwa rozumianego na poziomie rodziny, wspólnoty czy państwa, część wyborców środka skłonna jest „przytulić się” do rządzących. Ta korzystna dla PiS-u sytuacja jednak się odwróciła. Po kilku miesiącach wojna spowszechniała. Przyszły problemy z inflacją, drożyzną. To spowodowało ponowne słabnięcie w sondażach PiS. Obecnie to poziom około 35 proc., który patrząc od wyborów w 2015 roku, jest dla formacji Jarosława Kaczyńskiego, podłogą. Chroni PiS przed pogłębieniem deprecjacji. Czy tak stanie się także tym razem? Jeśli PiS myśli o walce o trzecią kadencję, to w najbliższym czasie musi nie tylko utrzymać obecny stan posiadania, ale zacząć zwiększać bazę wyborczą, bo tylko odbicie i powrót w okolice 40 proc. dają szansę na większość i rządzenie do 2027 roku.

– Z kolei Koalicja Obywatelska po powrocie Donalda Tuska nieco zyskała, ale mam wrażenie, że głównie na innych partiach opozycji, i dzisiaj też boksuje w miejscu.  

– Koalicja Obywatelska jest z kolei przy swoim suficie na poziomie 30 proc. Mimo olbrzymiego wysiłku Donalda Tuska i mediów sprzyjających KO nie jest – jak na razie – w stanie go przebić. Owszem kondycja największej partii opozycyjnej jest o wiele lepsza niż choćby w okresie przewodzenia PO przez Borysa Budkę, ale apetyty polityków liberalnego centrum są znacznie większe. Zasadniczy problem polega na tym, że Tusk i KO koncentrują się na przekazie do już przekonanych, czyli twardego anty-PiS. To wystarcza, by dotrzeć do 30 proc., ale nie pozwala piąć się dalej w sondażach. Do tego część eks-wyborców PO zakotwiczyła się w PL2050 Szymona Hołowni. Dopóki tam są, szanse KO na wyprzedzenie PiS są niewielkie.

– No właśnie, Hołownia… Były momenty, że partia miała sondaże w okolicy 20 proc., jednak teraz to raczej walka o wynik dwucyfrowy.

– PL2050 słabnie. To nie tylko kwestia spadku z poziomu ponad 20 proc., kiedy ta formacja ostro rywalizowała o liderowanie w opozycji z KO. To już przeszłość. Teraźniejszość zaś to walka partii Hołowni o utrzymanie wyniku dwucyfrowego. Ten problem to efekt dwóch czynników. Po pierwsze nie ma już efektu świeżości Polski 2050.  Po drugie Hołownia i jego najbliższe otoczenie koncentrują się na rzeczach mało istotnych nie tylko dla sympatyków innych partii, co uniemożliwia ich przejmowanie, ale także dla swojej bazy wyborczej. Coraz bardziej ta sytuacja zaczyna przypominać zużywanie się Ruchu Janusza Palikota czy Nowoczesnej Ryszarda Petru.

– Lewica po powrocie do Sejmu w 2019 roku liczyła na przełamanie duopolu PiS – PO, jednak po tych blisko czterech latach wyniki sondażowe słabną…

– Lewica ma swój stały elektorat. Wydźwignęła się z kryzysu po fatalnym wyniku Roberta Biedronia w wyborach prezydenckich. Ataki na lewicę ze strony KO, próba pozyskania części elektoratu po lewej stronie przez Tuska, nie przyniosły rezultatu. Lewica ustała i wróciła do notowań na poziomie 9-10 proc. Jest i będzie stałym elementem na polskiej scenie politycznej. Zwłaszcza wobec coraz bardzie widocznego przesuwania się sympatii młodych Polaków w kierunku właśnie lewicy. 

– Zdaje się, że na aktywności wokół wojny na Ukrainie najwięcej straciła Konfederacja. 

– Istotnie. Jeśli prześledzimy sondaże rok do roku, to Konfederacja w styczniu 2022 r. zbliżała się do wyniku dwucyfrowego. W sondażach z grudnia ubiegłego roku traciła blisko połowę wyborców. W ostatnim czasie obserwujemy lekkie odbicie Konfederacji, które może być jeszcze kontynuowane. To efekt skierowania przekazu prorynkowego i proliberalnego. Nie mówi, co zrozumiałe o tym socjalny PiS czy lewica. Ucieka od tego KO czy Hołowania. Tym samym Konfederacja nie ma na tym polu konkurencji.

– PSL z kolei od wielu wyborów walczy o przebicie progu wyborczego. Zdaje się, że aktualnie sondaże pokazują, że i tym razem ludowcy znajdą się w Sejmie. 

– Zwracam uwagę, że te 5-6 proc. nie daje PSL-owi gwarancji wejścia do następnego Sejmu. Mają tego świadomość liderzy PSL-u, Wiedzą, że samodzielny start w wyborach może się dla tej formacji skończyć znalezieniem się tuż pod progiem wyborczym. Stąd obserwowane próby zbliżenia z PL2050 i budowy koalicji racjonalnego centrum. Pytanie, czy to się zmaterializuje, bo do tanga trzeba dwojga.

– A niezdecydowani? Z jednej strony spotykamy się z opiniami, że to wyborcy, którzy tradycyjnie nie chcą przyznać się do głosowania na PiS, a z drugiej strony z tezami, że to wyborcy opozycji, którzy jeszcze nie wiedzą, którą partię poprzeć... 

– W tej grupie są jedni i drudzy. Są z całą pewnością wyborcy PiS-u. Głosowali na nią w 2015 r. Wsparli w 2019 r. i odeszli m.in. po orzeczeniu TK w sprawie aborcji czy odczuwalnej w ostatnim czasie, z punktu widzenia ich kieszeni, drożyzny. Dla nich PiS przestał być gwarantem stabilizacji sytuacji materialnej i realizacji, zaszczepionych za sprawą transferów socjalnych, aspiracji do rozwoju i doganiania tych, którzy byli dotychczas – jak to się określa – beneficjentami transformacji ustrojowej. Są też wyborcy bardziej skłonni poprzeć opozycję anty-PiS, oceniający negatywnie styl rządzenia przez PiS. Jedni i drudzy są w przedpokoju. Wyczekują, jeszcze nie podjęli decyzji. Część z nich zapewne wybierze poprzez niegłosowanie. Wybory wygra ta strona, która nie tylko zmobilizuje maksymalnie swój elektorat, ale także sięgnie po znaczącą część niezdecydowanych.

Artykuł pochodzi z najnowszego "Tygodnika Solidarność" 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe