Jerzemu Stuhrowi grozi nawet do 5 lat więzienia? Nowe ustalenia

17 października około godz. 17 Jerzy Stuhr spowodował wypadek na jednym z głównych skrzyżowań w Krakowie. Popularny aktor potrącił motocyklistę, po czym odjechał około 600 metrów od miejsca wypadku. Poszkodowany kierowca motocykla dogonił jednak auto Stuhra, po czym dokonał „obywatelskiego ujęcia” i wezwał policję. Badanie alkomatem wykazało, że Jerzy Stuhr miał 0,7 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
CZYTAJ TAKŻE: Paweł Jędrzejewski: Jerzy Stuhr zadaje cios wizerunkowi inteligenta, który sam stworzył
W rozmowie z „Faktem” Jerzy Stuhr przyznał, że wypił o kilka kieliszków i – jak twierdzi – zdecydował się wsiąść za kierownicę, bo nagle dowiedział się o ważnym spotkaniu. – Nagle okazało się, że dziennikarz, z którym wydawało mi się, że jestem umówiony następnego dnia, czeka na mnie wtedy i tyle – powiedział.
Jeszcze przed przesłuchaniem przez policję Stuhr powiedział „Faktowi”, że jest dobrej myśli, bo „nikomu nic nie zrobił”.
Nowe ustalenia
Okazuje się jednak, że krakowska prokuratura złożyła wniosek o ponowne przesłuchanie biegłego. Według Radia ZET, „jeśli stwierdzą, że doznał naruszenia narządu ciała lub rozstroju zdrowia na okres powyżej 7 dni, to zdarzenie zostanie uznane za wypadek”.
Taki obrót sprawy mógłby sprawić, że Jerzy Stuhr odpowiadałby za przestępstwo, jakim jest spowodowanie wypadku w stanie nietrzeźwości, za co może grozić nawet kara do 5 lat pozbawienia wolności.
„Trzeba też pamiętać, że za spowodowanie wypadku i nieudzielenie pomocy poszkodowanemu przewidziane są jeszcze surowsze kary” – pisze „Fakt”.
Według Radia ZET aktor ma zostać przesłuchany najwcześniej na początku listopada.