[Tylko u nas] Dr Rafał Brzeski: „Thank you, Radek”, czyli jak działa kremlowska machina propagandowa

Równolegle z wojną energetyczną Kreml prowadzi z Ukrainą cichą wojnę informacyjną w cyberprzestrzeni. Ten drugi front ma wymiar globalny, a celem rosyjskiego natarcia nie jest opanowanie terenu, ale zniewolenie mózgów. Tak jak na froncie tradycyjnej wojny są na nim ofensywy i linie obrony. Są żołnierze, dowódcy, sztaby, dywersanci, agenci i bezbronni cywile.
Mechanizm propagandowy [Tylko u nas] Dr Rafał Brzeski: „Thank you, Radek”, czyli jak działa kremlowska machina propagandowa
Mechanizm propagandowy / Pixabay.com

Jedną z wielu placówek obrony cywilnych mózgów przed atakiem dezinformatorów jest grupa ekspertów Meta Platforms Inc. w Menlo Park w Kalifornii. Meta Platforms jest właścicielem megapopularnych społecznościowych platform Instagram i Facebook, a jej cyberdetektywi wspomagani przez sztuczną inteligencję przeglądają sieć i po weryfikacji podejrzanej treści i zidentyfikowaniu dezinformacji zamykają konto. Ich ostatnim sukcesem jest neutralizacja prowadzonej przez Kreml potężnej kampanii kłamstw wymierzonej w mieszkańców Europy. W opinii ekspertów była to największa i najbardziej skomplikowana ofensywa dezinformacyjna od lutowej inwazji na Ukrainę.

W wyniku operacji „obronnej” zidentyfikowano ponad 60 fałszywych witryn imitujących znane i uważane za wiarygodne portale informacyjne, w tym brytyjskiego dziennika „The Guardian” i niemieckiego tygodnika „Der Spiegel”. Fałszywki były do złudzenia podobne do oryginału. Ta sama czcionka, format, podobne bannery, wiarygodnie wyglądająca domena internetowa. Jaka, nie ujawniono, ale kiedy w 2017 roku rosyjscy dezinformatorzy pierwszy raz sfałszowali witrynę „Guardiana”, użyli tureckiego znaku „ı” zamiast litery „i”. Mała kropka, ale różnica duża.

Podrobione portale obok informacji prawdziwych publikowały fałszywki i zamieszczały prorosyjskie oceny. Liczne linki prowadziły do rosyjskich platform propagandowych oraz do wiarygodnie wyglądających analiz utytułowanych znawców i specjalistów reprezentujących wirtualne ośrodki badawcze o szumnych tytułach, ale istniejących tylko w scenariuszach kremlowskich dezinformatorów.

Zlikwidowana przez ekspertów Meta Inc. sieć tylko na Facebooku posiadała ponad 1600 kont, które prezentowały wykrzywiony obraz sytuacji na Ukrainie. Kłamstwa adresowano głównie do odbiorców w Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii i we Włoszech, a linki z tych kont prowadziły do setek witryn zawierających atrakcyjnie spreparowane sensacyjne treści w rodzaju sfałszowanego video „demaskującego” rosyjskie zbrodnie w Buczy jako nieudolnie upozorowaną ukraińską propagandówkę. Odsyłacze te kierowały często poza Facebook i Instagram do innych popularnych mediów społecznościowych: Twittera lub platformy Telegram, gdzie funkcjonowały już założone wcześniej konta zawierające prorosyjskie lub antyukraińskie materiały i filmiki. Najlepiej przygotowane fałszywki powielane były również na oficjalnych stronach rosyjskich ambasad w krajach Europy i Azji.

 

2000 euro miesięcznie za sianie propagandy

Od dnia inwazji na Ukrainę rosyjskie placówki dyplomatyczne przerodziły się w aktywne ośrodki dezinformacji wpisane w globalną kampanię propagandową Kremla, której celem jest neutralizacja negatywnego obrazu Rosji po ujawnieniu zbrodni wojennych na Ukrainie. Ewidentnie na polecenie z Moskwy ambasady i konsulaty utworzyły na każdym kontynencie setki kont na platformach społecznościowych. Z publikowanych na nich treści wynika, że obsługują je dyplomaci, którzy dobrze znają lokalne stosunki i języki. Szczególnie aktywne są ambasady w Wielkiej Brytanii i Meksyku. Po każdym istotnym wydarzeniu na Ukrainie rozpowszechniają one szybko i obficie treści, które są wprawdzie mało prawdziwe, ale za to równie bezczelne co pogróżki Siergieja Ławrowa lub Dmitrija Miedwiediewa. Wiosną ambasada w Londynie tłumaczyła użytkownikom Facebooka, że obrońcy Ukrainy to bandy nazistów na żołdzie USA, zaś wiadomości o rosyjskich zbrodniach wojennych to knowania rządu brytyjskiego obliczone na przedstawienie Moskwy w złym świetle.

Tam gdzie to możliwe, do działań dezinformacyjnych w sieci dyplomaci rosyjscy starają się przynęcić nie tylko lokalnych polityków, ale także dziennikarzy, analityków politycznych, influencerów, blogerów i wszelkiej maści celebrytów. W Bułgarii zdemaskowano sieć takich prorosyjskich pismaków i dowiedziano się, że Rosjanie oferują za propagandowe usługi po 4000 lewów (2000 euro) miesięcznie. W ocenie Grahama Brookie z Atlantic Council werbowanie sieciowej agentury wpływu jest niebywale opłacalne. Za cenę jednego zniszczonego czołgu można skaptować armię nierządnic pióra gotowych rozpowszechniać kłamliwe treści, nie bacząc na to, że wywołują one w ich kraju chaos i społeczne podziały. Właśnie na tworzeniu klimatu chaosu, obaw, niepokoju i wrogości najbardziej rosyjskim dezinformatorom zależy. Społeczne rozchwianie absorbuje władze, utrudnia im sprawne zarządzanie państwem, a to może uruchomić efekt „znudzenia wojną” i osłabić wsparcie dla Kijowa.

 

Jak to wygląda w Polsce

W Polsce od pierwszych dni inwazji sieciowa dezinformacja obliczona jest na budzenie nienawiści i szerzenie podziałów między Polakami a Ukraińcami. Do odbiorców wyrobionych politycznie adresowano narracje o ujemnych skutkach rozszerzania NATO i Unii Europejskiej na kolejne kraje, o globalizacji, niebezpieczeństwach mieszania kultur itp. Dla „maluczkich” przygotowano odwołania do „rzezi wołyńskiej”, a kiedy „pod Wołyń” nie wyszło i Polacy masowo przyjmowali uciekające Ukrainki z dziećmi do swoich domów, rosyjscy dezinformatorzy podrzucali Ukraińcom narrację o polskich gangach zmuszających kobiety do prostytucji i porywających dzieci, aby sprzedać ich organy i tkanki na surowiec do przeszczepów. Natomiast Polakom podsuwano narracje o konkurencji ukraińskiego zboża, bezrobociu wywołanym napływem Ukraińców i ogólnie o niebezpiecznej „ukrainizacji Polski”.

 

„Thank you, Radek”

Dezinformatorom w Moskwie trafia się czasami wyjątkowa gratka w postaci twitterowego wpisu znanego opozycyjnego polityka. Tweet Radka Sikorskiego „Thank you, USA” ze zdjęciem wycieku z uszkodzonego gazociągu Nord Stream 2 powitano z pewnością w propagandowym sztabie na Kremlu gromkim „Thank you, Radek”, gdyż daje on niebywałe możliwości narracyjne. Oto polski eurodeputowany, były marszałek Sejmu, były minister obrony, były minister spraw zagranicznych, potwierdza tezę o amerykańskim sabotażu, a jeśli nie amerykańskim, to ukraińskim sponsorowanym przez Pentagon. Dla globalnej opinii publicznej Sikorski jest wiarygodny, bowiem on jest „któś”, ale nie dla polskich internautów. Twitterowy Mati skwitował: „Spieram się z kolegą z pracy o Sikorskiego. Dla niego to ruski agent i szmata; dla mnie zaś pospolity, zapijaczony debil i obszczymur. Zdania mamy różne, ale szanujemy swoje opinie nawzajem”.

Sądząc z nikłych efektów dotychczasowej kampanii dezinformacyjnej, społeczeństwo polskie jest odporne na rosyjskie zabiegi, co Kreml kładzie na karb „wściekłej rusofobii”, od której – według rzecznika Dmitrija Pieskowa – nie jest wolny nawet prezydent Andrzej Duda. Rzeczywistość jest jednak inna. Polacy znają  Rosję z wielowiekowego doświadczenia i odrzucają wszelkie treści, które pachną im „ruską onucą”. I oby węch nadal ich nie zawodził.


 

POLECANE
Porażka Bodnara. Jest opinia TSUE w sprawie statusu sędziów z ostatniej chwili
Porażka Bodnara. Jest opinia TSUE w sprawie statusu sędziów

Sam udział w procesie nominacyjnym sędziego organu niedającego gwarancji niezawisłości nie uzasadnia konieczności wyłączenia go z rozpoznania sprawy – brzmi opinia rzecznika TSUE

Trump: Byłbym po stronie Ukrainy, niekoniecznie Zełenskiego Wiadomości
Trump: Byłbym po stronie Ukrainy, niekoniecznie Zełenskiego

Prezydent USA Donald Trump powiedział w wywiadzie dla magazynu "The Atlantic", że może dojść do sytuacji, w której jasno poprze Ukrainę. Zaznaczył jednak, że niekoniecznie opowie się po stronie Wołodymyra Zełenskiego, bo "ma z nim ciężko".

Paraliż w stolicy. Rannych 18 osób pilne
Paraliż w stolicy. Rannych 18 osób

Do groźnego wypadku doszło w Warszawie z udziałem dwóch tramwajów, w którym ucierpiało aż 18 osób. W związku ze zdarzeniem ruch tramwajowy w okolicy został sparaliżowany.

Komunikat dla mieszkańców Warszawy pilne
Komunikat dla mieszkańców Warszawy

W związku ze zbliżającą się majówką mieszkańcy Warszawy powinni liczyć się ze zmianami w komunikacji miejskiej i ograniczeniami w organizacji ruchu.

Niepokojące informacje z granicy. Komunikat Straży Granicznej pilne
Niepokojące informacje z granicy. Komunikat Straży Granicznej

Straż Graniczna regularnie publikuje raporty dotyczące wydarzeń na granicy polsko-białoruskiej. Według ostatnich doniesień doszło do ataku na polskich funkcjonariuszy.

Konsternacja w studiu TVN po komentarzu eksperta: Niestety, najlepszy Nawrocki Wiadomości
Konsternacja w studiu TVN po komentarzu eksperta: "Niestety, najlepszy Nawrocki"

Prof. Karolina Wigura w studiu TVN bez wahania wskazała zwycięzcę poniedziałkowej debaty prezydenckiej "Super Expressu". Choć nie przyszło jej to łatwo. – Z przykrością muszę to powiedzieć, uważam, że wygrał Karol Nawrocki – stwierdziła. 

Zablokowana droga szybkiego ruchu po groźnym wypadku autokaru. Komunikat policji z ostatniej chwili
Zablokowana droga szybkiego ruchu po groźnym wypadku autokaru. Komunikat policji

W Warszawie trasa S2 od ul. Przyczółkowej do zjazdu na S79 jest zablokowana – podała policja. Wyznaczono objazdy. To efekt groźnego wypadku, jaki miał miejsce we wtorek nad ranem.

Rzecznik MSZ Iranu o czerwonych liniach. Chodzi o rozmowy z USA ws. programu nuklearnego Wiadomości
Rzecznik MSZ Iranu o "czerwonych liniach". Chodzi o rozmowy z USA ws. programu nuklearnego

Rzecznik irańskiego ministerstwa spraw zagranicznych Esmaeil Baghaei przypomniał o "czerwonych liniach" Teheranu w kwestii rozmów z USA ws. programu nuklearnego. Podkreślił, że negocjacje muszą odbywać się w "uzgodnionych wcześniej ramach".

Nawrocki przypomniał, jak głosował Trzaskowski. Czemu kazał pan to kobietom? z ostatniej chwili
Nawrocki przypomniał, jak głosował Trzaskowski. "Czemu kazał pan to kobietom?"

Podczas debaty "Super Expressu" Karol Nawrocki przypomniał Rafałowi Trzaskowskiemu, że głosował przeciwko ustawie, która obniżała wiek emerytalny dla kobiet. W odpowiedzi Trzaskowski wymieniał inicjatywy skierowane dla kobiet, realizowane podczas jego rządów w Warszawie.

Rafał Trzaskowski się zaplątał tylko u nas
Rafał Trzaskowski się zaplątał

"Najgorsze, co może być, to ten sam rząd, ten sam prezydent - z jednej partii, którzy tylko słuchają jednej osoby w trudnych czasach." Który polityk jest autorem tych słów?

REKLAMA

[Tylko u nas] Dr Rafał Brzeski: „Thank you, Radek”, czyli jak działa kremlowska machina propagandowa

Równolegle z wojną energetyczną Kreml prowadzi z Ukrainą cichą wojnę informacyjną w cyberprzestrzeni. Ten drugi front ma wymiar globalny, a celem rosyjskiego natarcia nie jest opanowanie terenu, ale zniewolenie mózgów. Tak jak na froncie tradycyjnej wojny są na nim ofensywy i linie obrony. Są żołnierze, dowódcy, sztaby, dywersanci, agenci i bezbronni cywile.
Mechanizm propagandowy [Tylko u nas] Dr Rafał Brzeski: „Thank you, Radek”, czyli jak działa kremlowska machina propagandowa
Mechanizm propagandowy / Pixabay.com

Jedną z wielu placówek obrony cywilnych mózgów przed atakiem dezinformatorów jest grupa ekspertów Meta Platforms Inc. w Menlo Park w Kalifornii. Meta Platforms jest właścicielem megapopularnych społecznościowych platform Instagram i Facebook, a jej cyberdetektywi wspomagani przez sztuczną inteligencję przeglądają sieć i po weryfikacji podejrzanej treści i zidentyfikowaniu dezinformacji zamykają konto. Ich ostatnim sukcesem jest neutralizacja prowadzonej przez Kreml potężnej kampanii kłamstw wymierzonej w mieszkańców Europy. W opinii ekspertów była to największa i najbardziej skomplikowana ofensywa dezinformacyjna od lutowej inwazji na Ukrainę.

W wyniku operacji „obronnej” zidentyfikowano ponad 60 fałszywych witryn imitujących znane i uważane za wiarygodne portale informacyjne, w tym brytyjskiego dziennika „The Guardian” i niemieckiego tygodnika „Der Spiegel”. Fałszywki były do złudzenia podobne do oryginału. Ta sama czcionka, format, podobne bannery, wiarygodnie wyglądająca domena internetowa. Jaka, nie ujawniono, ale kiedy w 2017 roku rosyjscy dezinformatorzy pierwszy raz sfałszowali witrynę „Guardiana”, użyli tureckiego znaku „ı” zamiast litery „i”. Mała kropka, ale różnica duża.

Podrobione portale obok informacji prawdziwych publikowały fałszywki i zamieszczały prorosyjskie oceny. Liczne linki prowadziły do rosyjskich platform propagandowych oraz do wiarygodnie wyglądających analiz utytułowanych znawców i specjalistów reprezentujących wirtualne ośrodki badawcze o szumnych tytułach, ale istniejących tylko w scenariuszach kremlowskich dezinformatorów.

Zlikwidowana przez ekspertów Meta Inc. sieć tylko na Facebooku posiadała ponad 1600 kont, które prezentowały wykrzywiony obraz sytuacji na Ukrainie. Kłamstwa adresowano głównie do odbiorców w Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii i we Włoszech, a linki z tych kont prowadziły do setek witryn zawierających atrakcyjnie spreparowane sensacyjne treści w rodzaju sfałszowanego video „demaskującego” rosyjskie zbrodnie w Buczy jako nieudolnie upozorowaną ukraińską propagandówkę. Odsyłacze te kierowały często poza Facebook i Instagram do innych popularnych mediów społecznościowych: Twittera lub platformy Telegram, gdzie funkcjonowały już założone wcześniej konta zawierające prorosyjskie lub antyukraińskie materiały i filmiki. Najlepiej przygotowane fałszywki powielane były również na oficjalnych stronach rosyjskich ambasad w krajach Europy i Azji.

 

2000 euro miesięcznie za sianie propagandy

Od dnia inwazji na Ukrainę rosyjskie placówki dyplomatyczne przerodziły się w aktywne ośrodki dezinformacji wpisane w globalną kampanię propagandową Kremla, której celem jest neutralizacja negatywnego obrazu Rosji po ujawnieniu zbrodni wojennych na Ukrainie. Ewidentnie na polecenie z Moskwy ambasady i konsulaty utworzyły na każdym kontynencie setki kont na platformach społecznościowych. Z publikowanych na nich treści wynika, że obsługują je dyplomaci, którzy dobrze znają lokalne stosunki i języki. Szczególnie aktywne są ambasady w Wielkiej Brytanii i Meksyku. Po każdym istotnym wydarzeniu na Ukrainie rozpowszechniają one szybko i obficie treści, które są wprawdzie mało prawdziwe, ale za to równie bezczelne co pogróżki Siergieja Ławrowa lub Dmitrija Miedwiediewa. Wiosną ambasada w Londynie tłumaczyła użytkownikom Facebooka, że obrońcy Ukrainy to bandy nazistów na żołdzie USA, zaś wiadomości o rosyjskich zbrodniach wojennych to knowania rządu brytyjskiego obliczone na przedstawienie Moskwy w złym świetle.

Tam gdzie to możliwe, do działań dezinformacyjnych w sieci dyplomaci rosyjscy starają się przynęcić nie tylko lokalnych polityków, ale także dziennikarzy, analityków politycznych, influencerów, blogerów i wszelkiej maści celebrytów. W Bułgarii zdemaskowano sieć takich prorosyjskich pismaków i dowiedziano się, że Rosjanie oferują za propagandowe usługi po 4000 lewów (2000 euro) miesięcznie. W ocenie Grahama Brookie z Atlantic Council werbowanie sieciowej agentury wpływu jest niebywale opłacalne. Za cenę jednego zniszczonego czołgu można skaptować armię nierządnic pióra gotowych rozpowszechniać kłamliwe treści, nie bacząc na to, że wywołują one w ich kraju chaos i społeczne podziały. Właśnie na tworzeniu klimatu chaosu, obaw, niepokoju i wrogości najbardziej rosyjskim dezinformatorom zależy. Społeczne rozchwianie absorbuje władze, utrudnia im sprawne zarządzanie państwem, a to może uruchomić efekt „znudzenia wojną” i osłabić wsparcie dla Kijowa.

 

Jak to wygląda w Polsce

W Polsce od pierwszych dni inwazji sieciowa dezinformacja obliczona jest na budzenie nienawiści i szerzenie podziałów między Polakami a Ukraińcami. Do odbiorców wyrobionych politycznie adresowano narracje o ujemnych skutkach rozszerzania NATO i Unii Europejskiej na kolejne kraje, o globalizacji, niebezpieczeństwach mieszania kultur itp. Dla „maluczkich” przygotowano odwołania do „rzezi wołyńskiej”, a kiedy „pod Wołyń” nie wyszło i Polacy masowo przyjmowali uciekające Ukrainki z dziećmi do swoich domów, rosyjscy dezinformatorzy podrzucali Ukraińcom narrację o polskich gangach zmuszających kobiety do prostytucji i porywających dzieci, aby sprzedać ich organy i tkanki na surowiec do przeszczepów. Natomiast Polakom podsuwano narracje o konkurencji ukraińskiego zboża, bezrobociu wywołanym napływem Ukraińców i ogólnie o niebezpiecznej „ukrainizacji Polski”.

 

„Thank you, Radek”

Dezinformatorom w Moskwie trafia się czasami wyjątkowa gratka w postaci twitterowego wpisu znanego opozycyjnego polityka. Tweet Radka Sikorskiego „Thank you, USA” ze zdjęciem wycieku z uszkodzonego gazociągu Nord Stream 2 powitano z pewnością w propagandowym sztabie na Kremlu gromkim „Thank you, Radek”, gdyż daje on niebywałe możliwości narracyjne. Oto polski eurodeputowany, były marszałek Sejmu, były minister obrony, były minister spraw zagranicznych, potwierdza tezę o amerykańskim sabotażu, a jeśli nie amerykańskim, to ukraińskim sponsorowanym przez Pentagon. Dla globalnej opinii publicznej Sikorski jest wiarygodny, bowiem on jest „któś”, ale nie dla polskich internautów. Twitterowy Mati skwitował: „Spieram się z kolegą z pracy o Sikorskiego. Dla niego to ruski agent i szmata; dla mnie zaś pospolity, zapijaczony debil i obszczymur. Zdania mamy różne, ale szanujemy swoje opinie nawzajem”.

Sądząc z nikłych efektów dotychczasowej kampanii dezinformacyjnej, społeczeństwo polskie jest odporne na rosyjskie zabiegi, co Kreml kładzie na karb „wściekłej rusofobii”, od której – według rzecznika Dmitrija Pieskowa – nie jest wolny nawet prezydent Andrzej Duda. Rzeczywistość jest jednak inna. Polacy znają  Rosję z wielowiekowego doświadczenia i odrzucają wszelkie treści, które pachną im „ruską onucą”. I oby węch nadal ich nie zawodził.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe